Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (61)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 137498 |
Komentarzy: | 1475 |
Założony: | 1 listopada 2008 |
Ostatni wpis: | 15 listopada 2023 |
Postępy w odchudzaniu
o ciszy w moim pamiętniczku głównie oraz wózku
Pizza. Jeść albo nie jeść, oto jest pytanie.
Ja wiem, dla tych co pracują zabrzmi to niczym bluźnierstwo ale dla mnie wieczór piątkowy nie różni się niczym od niedzielnego. Tak, tak pamiętam różnica jest ZASADNICZA ale ja jej nie odczuwam. I to jest najpiękniejsza rzecz pod słońcem. Chwała pomysłodawcom urlopu macierzyńskiego! Nobel!
Majka jako tako wykurowana radośnie pomaszerowała dziś do przedszkola. Obyło się nawet bez wizyty u lekarza. Żurawinki, malinki, imbir, miód i żyworódka wystarczyly. Gloria!
W nawiązaniu do poprzedniego wpisu i zbliżającego się terminu wyprawy do Polski, podjęłam już pewne kroki. Rozpoczęłam mianowicie prace wykopaliskowe w naszej przepastnej zamrażarce. Zostały bowiem niecałe 2 miesiące na jej opróżnienie i odłączenie od mrozodajnego żródełka energii. Ma pozostać akustyczna, bez prądu albo przynajmniej powinnam ją odmrozić. Mam naturę chomika (teraz np. robię minę niczym królik wcinający marchewkę, co w moim mniemaniu miałoby symbolizować chomika) i gromadzę zapasy żywności. Na wypadek wojny czy klęski żywiołowej. Wykopałam jakieś 2 kawałki ciasta drożdzowego i ukulałam pizze. Choć jeden z tych kawałków był podejrzanie słodki i mógł być jakąś niedorobioną strucelką Maryjko! czyżby od świąt?! Nic to. Zgniotłam obie części, słodkość ze słonością zmieszały się i zagonilam Majke do krojenia i układania cześci wierzchniej. Ona uwielbia ze mną gotować, praktycznie więc sama przyszła.Na końcu okazalo się, iż nie posiadamy sera. Co najwyżej jego wspomnienie w formie żółtego ogarka wielkości sporego palca. Po wyjęciu naszego wyrobu z piekarnika, pachnącego cudnie, glodna niczym wilcy popadłam w refleksję. Czy ta pizza aby jest dla mnie właściwą strawą? Przypomnialam sobie, jak będąc mamą karmiącą Maję po spożyciu pizzy właśnie wywołałam dramat dziecka w postaci nocnej kolki. Przez niemal pół nocy płakaliśmy razem z Mają. Dziecko usnęło dopiero, gdy Tomasz wsadził ją w fotelik i zrobił rundkę dookoła bloku samochodem. Oj, pomyślałam, nie zrobię tego Soni. Zjadłam najmniejszy na świecie kawalątek pizzy, tylko na otarcie łez po niezaspokojonym apetycie. Jak na mnie był to prawdziwy wyczyn. Brawa!
Dodatek specjalny w temacie balkonowym
Przypomnialo mi się, bo to również obiekty latające były. Zrobiłam kiedyś zapiekankę, nic specjalnego, ziemniaki, warzywa i mięso mielone plus starty ser. Syte i nie przerobiliśmy całości, więc resztę w naczyniu owiniętym folią spożywczą umieściłam na balkonie. Po przyjściu z pracy chciałam sobie podgrzać odrobinkę i... tu się troszkę wściekłam na Tomka. Bo okazało się że najprawdopodobniej w nocy dopadła go gastrofaza i wyżarł znaczną część zapiekanki i to beszczelnie tą najsmaczniejszą warstwę z góry z serem i mięsem. Oj! wkurzona na mojego nieślubnego byłam ale i głodna, więc DOJADŁAM smętne resztki. Tomka po przyjściu z pracy czekała mini awanturka, bo w końcu mógł zjeść, ok, ale czemu nie ukroił sobie normalnie, JAK CZŁOWIEK?! Bo, bo ja wariatka jestem, przeciez on niczego w nocy nie jadł! Oo... I tu moja uwagę zwróciły latające w pobliżu balkonu mewy. Duzo mew. Że też nie podpadła mi ta folia dziwnie ROZDZIOBANA...
Moja mała ciumkajka tak mnie zaangażowała w swoje zaspokajanie nocnego apetytu, ze sen mój niespokojny i przerywany i co gorsza nie pamiętam, zeby mi się cokolwiek śniło. Banały jakieś w temacie karmienia tylko, ze niby cycki wielkości arbuza mam na wysokości pasa... Albo, co ciekawsze, już jestem na plaży, niebo w błękitach, ciepło, wiatr we włosach i puszczam latawca i wszystko takie realne a tu nagłe tąpnięcie do rzeczywistości bo kwilenie, że dawać mi tego cycka słyszę. Ale dziś w nocy przyśniło mi się coś z kanonu sennych marzeń, czyli powrót do szkoły. Tym razem był to jakiś egzamin na studiach, chyba z historii, pisemny i rzecz jasna nie trafiłam z pytaniem. Przez 2 godziny siedziałam nad pustą kartką głowiąc się nad tematem, i tu naprawdę nie zmyślam, choć to tylko zarys, Hiszpańskie niechlubne obyczaje i ich wpływ na sytuację polityczną w Europie powiedzmy XVI wieku i coś tam jaki to ma związek ze współczesnością. O Maryjko! Kapitulacja na całej lini. Przebłysk geniuszu nie nastąpił, nie wymyśliłam kompletnie nic. A pózniej przyszłam na ogłoszenie wyników i jakiś natrętny kolega mnie nieodstępował na krok i straszliwie mnie to wkurzało. Mówię więc zeby trzymał dystans bo te jego ręce i kolana są za blisko i ja nie ręczę za siebie. A kolega jeszcze należący do tych niskopiennych małych facecików... Masakra. Zle się skończylo, wyżyłam się na nim waląc go butelką piwa po kolanach. Normalnie nie jestem agresywna. Agresywność 0. Pozdrawiam serdecznie kolegę.