Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (77)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 282894 |
Komentarzy: | 3769 |
Założony: | 14 września 2008 |
Ostatni wpis: | 19 sierpnia 2018 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
przerywam milczenie - pierwszy miesiąc
Witajcie,
przepraszam po raz kolejny, że was tak zaniedbuje..
od środy jesteśmy z Mikołajem u moich rodziców na wakacjach..
ze względu na to, że Mąż ma w pracy drugie zmiany, a ja nie chciałam oszaleć w domu, bo u nas wychodzenie z domu na spacery to koszmar.. po majowej powodzi mamy oblężenie komarowe.. i poprostu się nie da wyjść z domu... natomiast u rodziów jest spokój od owadów.. więc korzystamy z pogody i po całych dniach siedzimy na zewnątrz.. niestety mam tu ograniczony dostęp do internetu.. niby jest ale na stacjonarnym komputerze w domu a nie mogę Małego samego na podwórku zostawić..
Mikoś wczoraj skończył swój pierwszy miesiąc..była też wczoraj bratowa i udało nam się młodego przekonać do smoka i butli wprawdzie jeszcze kręci nosem ale jest w stanie trochę poduldać smoka.. co do butli z racji moich najwyraźniej ograniczonych możliwości produkcyjnych chce dokarmiać Młodego jedną dodatkową butlą 60 ml... a swój nadmiar ściągam, żeby nie robić zastojów w produkcji..
dobrej nocy Kochane
jak pisałam na 24 czerwca miałam ostatnią wizytę u mojej Gin.. ok. 20 byłam już po.. wszystko było w porządku, rozwarcia brak, szyjka lekko się skracała, skurczy brak.. umówiłam się na 27.06 na KTG do szpitala..
potem pojechaliśmy do rodziców, zrobiliśmy zakupy w
Biedronce
i ok. 21.30 jedliśmy już lekką kolację w domku.. byłam zmęczona,
więc
od razu po niej poszłam się kąpać.. w łóżku wylądowaliśmy ok. 23..
jeszcze jakiś film..
byłam w sumie nie spokojna.. i jakoś tak dziwnie się czułam,
ale typowych oznak
porodu brak..
przewracałam się z boku na bok i w ciągu godziny byłam chyba z 5
razy siku..
ok. 0.30 dostałam pierwszego skurczu.. ale wzięłam to za
skurcze jelit,
poleciałam do kibelka, zaczęłam plamić.. i już miałam panikę,
że
coś nie tak z młodym, ale jakoś że to poród to nie czułam..
ale mówię nic,
kładę się spać..
jak do rana nie przejdzie to pojedziemy z rana do szpitala..
ale ok 1.00 odeszły mi pierwsze wody
– dobrze, że ze względu na to plamienie
zabezpieczyłam się,
bo inaczej łóżko zalane by było…
ale reakcja mojego Męża na mój tekst jak go obudziłam –
I.
chyba musimy jechać do szpitala… czemu.. bo chyba odeszły mi wody… aha..
-
on był gotowy do wyjścia szybciej niż ja..
lał deszcz.. ale po kilkunastu minutach byliśmy już w
szpitalu na izbie przyjęć.. położna kazała się przebrać, zbadała mnie –
rozwarcie na 5 cm
i wypisałyśmy multum papierów na przyjęcie..
po 2.00 byłam z Mężem na sali przedporodowej..
dostałam antybiotyk dożylnie na moją bakterię,
a ok. 4.00
dostałam kroplówkę z oksytocyny, bo już z bólu nie mogłam,
a rozwarcie ok. 6
cm.. dostałam też butle z rozweselaczem
- poczułam odrobinkę ulgi,
ok. 6.00 zaczęły się bardziej
regularne skurcze i wylądowałam na fotelu porodowym.. ale niestety te tak zwane
skurcze parte u mnie były dość kiepskie..
w zasadzie jakoś tego nie odczuwałam
jako skurcze parte tylko normalne..
ból niemiłosierny.. nawet nie wiem za
którym w zasadzie wyciągnęli siłą Młodego.. Mąż był cały czas przy mnie
najpierw trzymał mnie za ramię,
a potem przy akcji za głowę, lekarz i jedna z położnych
uciskali mi brzuch,
a kolejne dwie panie próbowały wyjąć młodego przy skurczach.. nie dość,
że mnie nacięli to jeszcze i tak
pękło dość sporo..
powiem wam do dziś boli mnie brzuch od tego wyciskania..
jak sobie to przypomnę to ciary po plecach mi idą.. Mały urodził się o 8.15..
ale jak wyjęli
Młodego i położyli go na mój brzuch to poczułam ulgę..
i w sumie to racja, że
ból nie ma znaczenia jak urodzi się dziecko..
bo to on zrekompensował moje
cierpienie….
i nie cofnęła bym czasu, wiedząc że tak bardzo będzie trudny dla
mnie ten poród..
cdn. – postaram się jutro.. ale już nie wysiedzę..
powoli małymi kroczkami zbliżam się...