Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 282962
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 maja 2013 , Komentarze (6)

Witajcie..

kolejny tydzień za nami... dziś niedziela.. Dzień Matki..
słonko cudnie świeci.. ale nie chwalmy go za bardzo, bo się jeszcze schowa..

Mążul śpi po nocce.. a ja się po śniadanku i porcji piguł bawię się na kompie..
umówiłam się z Mężule na budzenie ok. południa...
a potem zbieramy manatki i jedziemy najpierw na cmentarz
teściowej zapalić lampkę, a potem szybka wizyta w biedronce i szybka akcja..
bo po 13 mamy być na obiadku u mojej Maminki..
i pewnie zostaniemy do wieczora.. szkoda tylko, że Mąż znów na nockę idzie..
bo pewnie będzie ok. 18 już marudził, że chce wracać..

wczoraj udało mi się wylicytować na allegro paczkę 15 ciuszków dla Bąbla..
są różne elementy stroju i rozmiarówka 56-86 ..
na zdjęciach wydawało się, że są w bardzo dobry stanie.. ale zobaczymy jak przyjdą..
ale w sumie za 25,50 z przesyłką to nawet nie 2 zł za sztukę..
a są rzeczy typu body, śpiochy, pajace, nie ma żadnych jeansów..

mój Maluszek grzecznie siedzi w brzuszku,
więc ja będę świętować w przyszłym roku..
ciekawe czy Mąż się załapie na Dzień Ojca..

Wszystkim Mamuśką życzę wszystkiego najlepszego...
i pięknego słonecznego dnia....

21 maja 2013 , Komentarze (13)

Witajcie,

wczoraj zaczęliśmy z Młodym 35 tydzień..

czyli zbliżamy się nieuchronnie do finału..
wczoraj udało pojechaliśmy do rodziców jak mąż z pracy wrócił..
bo potem na 18 miałam wizytę u Gin...
i powiem szczerze, pojechałam 18.20 i już po 19 byłam znów u rodziców..  załatwiłam sprawę wyjątkowo szybko...
jestem w szoku, bo zawsze to tyle trwa.. a tu tak miło.. 
wizyta przebiegła pomyślnie.. wszystko w porządeczku..
rozwarcia brak, szyjka w normie..
leki mam brać max. do 10 czerwca.. a potem już nic.. wszystko mam odstawić..
za tydzień mam wizytę w szpitalu mam mieć robiony wymaz..
do 10 też mam zrobić morfologię i badania moczu..
to takie ostatnie przed rozwiązaniem..
no i mam odpoczywać i w dwupaku zachować się do wizyty 10 czerwca..
po wizycie zostaliśmy u rodziców na grilla.. i zjechaliśmy do domku o 22..
 
a dziś od rana ściemniam... nic mi się nie chce... odpukać od kilku dni śpię..
dziś nawet do 9.20 dawno tak długo nie spałam... szok..
w końcu się organizm nade mną zlitował..

Miłego popołudnia Kochane..
lecę obiadek robić powoli.. 

19 maja 2013 , Komentarze (8)

Witajcie pięknie niedzielnie...

niebo błękitne, słonko cudnie świeci...
jak ja lubię taką pogodę..
szkoda tylko, że pewnie dziś w domku będziemy wegetować,
bo co ja mogę w tym stanie robić.. 
rower niet, bo wstrząsy,
spacery za długie niet, bo boli mnie biodro..
wycieczka autem niet, bo niby mamy czym, ale auto brata,
bo wprawdzie nasze auto zrobione,
ale jeszcze stoi u brata na warsztacie i dopiero jutro po nie jedziemy,
bo przy okazji mam wizytę u GIN,
a czyimś autem tak bez sensownego powodu nie chcemy jechać
jakby się coś stało to znów koszty, a nigdy nic nie wiadomo..
dobra nie ma co marudzić.. ważne, że można z leżakiem i książką na ogródek wyjść..
Mąż do 14.15 w pracy, więc za parę minut biorę się za obiad.. w zasadzie mam przygotowane... kluseczki zrobiłam wczoraj... roladę wyjęłam gotową z zamrażarki..
do tego fasolka szparagowa.. trzeba pozbywać się zapasów z lodówki..
bo mi się szuflady nie domykają..

Miłego popołudnia...

17 maja 2013 , Komentarze (11)

Witajcie,

czas płynie... zostało do terminu jeszcze 45 dni...
w zasadzie mogę powoli pakować torby..
bo już praktycznie wszystko mam.. dla siebie  i dla Cocolinka...
zastanawiam się tylko czy nie mam za mało ubranek dla niego..
byliśmy w mieście we wtorek i oglądałam,
ale kurcze za fajne śpiochy trzeba znów kolejne 20 zł za sztukę..
a przyznam szczerze,
że akurat w tym mieście nie ma fajnych ciuszków w lumpkach dla maluchów..
no i oglądam namiętnie teraz allegro
w poszukiwaniu paczek z ciuszkami najlepiej 0-12 mies...
 fakt czasami za fajną paczkę trzeba dać 200 zł,
ale to przeważnie ok. 50 ubranek,
więc tak naprawdę 4 zł za ubranko to nie duże pieniądze..
nie chce kupować nowych, bo  mam budżet ograniczony..
trochę wkurza mnie,
że w tych paczkach sporo jest właśnie różnego rodzaju spodni typu jeans, sztruks..
ja wiem może to fajnie wygląda..
ale nie uważam, żeby to było wygodne dla niemowlaka.. skoro jak wole dres..
to czemu niby maluch ma woleć jeansy od śpiochów bawełnianych..
wg mnie za wcześnie na takie szykowne stroje..
i ciężko znaleźć paczkę, w której jest sporo bodziaków i śpiochów..
dlatego szukam..

Mąż pojechał na ryby z kolegami w nocy po północy..
mówił, że ok. południa będzie w domku.. także, mam jeszcze trochę luzu...
druga pralka wstawiona, pierze tym razem resztę ciuszków dla Cocolinka..
jak wyschną wezmę się za prasowanie i spakowanie torby dla Młodego..
wizytę u Gin mam w poniedziałek.. nie wiadomo co mi moja Gin powie..
czuję się ogólnie dobrze.. trochę ręce mi puchną,
ale przy takich temperaturach normalne..
czasem mnie coś zakłuje jakieś drobne skurcze.. ale to raz dziennie może..
więc raczej niczego nie zapowiadają w najbliższych dniach..
Młody cały czas aktywny... moje małe kochane ADHA.. hihi...
a nocki... hmm.. tak na zmianę śpię i nie śpię.. raz lepiej raz gorzej..
ale co zrobić.. jakoś przetrwam te 1,5 miesiąca..
ale myślę, że lepszą opcją jest nie móc spać,
bo trzeba się zaopiekować dzieckiem niż mimo,
że masz warunki, ciszę i spokój, zmęczenie jest, masz wygodne łózko,
a szlag cię trafia, bo nie wiesz jak się ułożyć, żeby było nie tylko tobie wygodnie,
a także żeby Młody nie wierzgał i Mąż nie mruczał, że zaraz z łóżka spadnie....

tak sobie trochę ponarzekałam...
ale ogólnie pogoda sprawia, że jest fajnie..
tak tęsknie zawsze za słonkiem..
dobrze, że już jest.. mam nadzieje, że nas nie opuści już długo..

Miłego dnia Kochane...


14 maja 2013 , Komentarze (8)

Witajcie,

nie dawno usiadłam sobie z lapkiem na kolanach... i sobie odpoczywam..
Młody wyciąga się niemiłosiernie...
kurcze piecze mnie brzuch od środka poniżej żeber..
ja nie wiem co On tam wyrabia.. bo te co odczuwam jest dość uciążliwe..
przeszkadza mi to w siedzeniu i w leżeniu..
w zasadzie najwygodniejsza pozycja dla mnie to na stojaka...
nocki to koszmar... jeśli to tak ma wyglądać do końca ciąży to ja już rodzić..
Mąż rano z pretensjami, że spać nie może przeze mnie,
bo albo się przerzucam z boku na bok, albo znów sapie..
tylko, że to co on nazywa sapaniem ja uważam za jęczenie,
ponieważ moje dziecko się przeciągało bardzo aktywnie...

rano byliśmy z Mężulkiem na targu...
kupiłam ogóra, rzodkiewki...
kupiliśmy sadzonki pomidorów, papryki, kwiatki na werandę..
posadziłam je od razu po powrocie w donice i już stoją na werandzie..
ciekawe czy ja po porodzie będę mogła jeść pomidory?


nabyłam też koszulę nocną do karmienia i figi na targu..
i  na mieście znalazłam też dwa staniki do karmienia za 22 zł fajna promocja...
czekam na resztę mojej wyprawki z allegro... ma być jutro kurier..


jutro jedziemy do moich rodziców.. Brat zabiera na warsztat naszą Foczkę..
wrócimy od Brata "autem zastępczym".. przyda się mały przegląd naszej fury..
teraz autko musi być pewne.. pewnie odbierzemy go dopiero w poniedziałek,
bo będziemy znów u rodziców, bo mam wizytę u Gin..
chce wziąć rzeczy dla Młodego, które oczekują na swój czas u Mamy..
łóżeczko dopiero foczką zabierzemy, ale wkład do niego wezmę, bo trzeba wyprać..
poza tym muszę zobaczyć co jest.. bo łóżeczko pożyczone od kuzynki..
u nas tak rodzinnie wszystko wędruje.. a Mama mówiła,
że ona dała poza materacem to jakąś pościel, ochraniacze, baldachim...
nawet tego nie oglądałam, bo Mama schowała pod łóżkiem żeby się nie kurzyło..
wiem, że niebieskie...



Miłego wieczorku Kochane...

13 maja 2013 , Komentarze (11)

Witajcie,

i kolejny tydzień za nami dziś 34 tydzień..

czyli musimy jeszcze w dwupaku przetrwać co najmniej 3 tygodnie..
za tydzień wizyta.. zobaczymy co powie moja Gin...
mam wrażenie, że Młody się inaczej ułożył.. mam nadzieje, że mi się tylko wydaje..
miałam wyjątkowo ciężką noc.. zasnąć nie umiałam, bo w każdej pozycji źle..
nie wiem czemu.. z wieczora mam jakiś cięższy ten brzuchol
i jakoś ogranicza to moje ruchy.. poza tym Młodemu też nie specjalnie już wygodnie
i daj mi dosadnie o tym znać.. bardzo męczą mnie te nie przespane noce..
szczególnie że przewracam się, rzucam i wyczyniam inne cudaczne ćwiczenia..
co niestety też Mężulowi doskwiera.. ja jak ja...
może się jeszcze zdrzemnąć w ciągu dnia...
on w pracy nie ma tak dobrze szczególnie, że na trzy zmiany pracuje..

dziś wyprałam już pierwszy automat ciuszków... dziś białe..
zamówiła też resztę wyprawki i zaraz jeszcze przejrzę allegro
i dokupię kilka śpiochów.. bo okazało się, że nowych mam tylko jedne..
a chce przynajmniej mieć fajne do szpitala i na wyjścia..
bo w domu to mogę te, które dostałam od Bratowej..
a one są w różnym stanie..

Julka pytała o imię... hm... z tym mamy problem...
bo niby mamy swój typ, ale nie wiem czy tak zostanie..
zanim się dowiedzieliśmy co będzie to bez problemu wybraliśmy Magda dla dziewczynki.. a z chłopakiem już wtedy był problem..
bo ogólnie podoba mi się kilka imion..
ale od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie Mikołaj..
ale zanim powiedziałam o tym Mężowi zapytałam go jakie jemu się podoba..
i zaczęło się wymienianie.. aż on w końcu tekst... że jemu się Mikołaj podoba..
więc może Mikołajek.. ale to jeszcze nie jest ostateczna decyzja..
więc się zobaczy jak się urodzi..

Miłego wieczorku...
ja dziś samotnie, bo Mężul do 22.15 w pracy..

12 maja 2013 , Komentarze (7)

Witajcie,

siedzę sobie sama z lapkiem na kolanach...
Mąż korzysta z ostatnich chwil wolności i pojechał na ryby z kolegą...
wcześniej jeździliśmy razem,
ale teraz już nie mam takiej werwy i nie umiem wysiedzieć za długo... 
ostatnio też mój brzuszek jest dość napięty i jakaś taka ociężała jestem..
niby nic mnie nie boli, ale jakoś tak nie czuje się komfortowo..

poczytuje co tam u was...
przeglądam allegro i kompletuje resztę wyprawki..
w tym tygodniu biorę się też za pranie ciuszków..
czas spakować torby.. mam na to tydzień czasu, bo 20 maja mam wizytę w Gin..
a już po ostatniej chciała mnie do szpitala wysłać na obserwację..
więc wolę mieć najważniejsze rzeczy przygotowane..

trzeba zrobić sobie jakąś kolacyjkę może... bo Mężul za szybko nie wróci...

Miłego wieczorku...

11 maja 2013 , Komentarze (7)

Witajcie,

no i mamy sobotę, czyli znów weekend... powtarzam się już.. ale "ten czas pędzi...."
tydzień umyka za tygodniem.. nawet nie wiem kiedy...

pogoda tradycyjnie robi nam na złość..
bo jak weekend to akurat wczoraj wieczorem zaczęło padać..
a dziś już pochmurnie, pada i chłodniej.. szkoda... Mąż ma weekend wolny
i jak na złość będziemy się kisić w domu przed tv... buu...

w środę zamówiłam część wyprawki na allegro..
pieluchy, podkłady, rożek, kosmetyki, butelka, smok, itp.
wczoraj przywiózł kurier paczkę.. zaoszczędziłam sporo pieniążków..
miałam okazję porównać wczoraj ceny w Tesco.. 
także wiem, że pozostałe rzeczy też zamówię na allegro..
bo na samym komplecie do paznokci zaoszczędziłam 5 zł na allegro..

wczoraj jak Mążul po nocy się wyspał pojechaliśmy do miasta...
byłam w pracy oddać zwolnienie..
a potem obiad.. nie chwalę się gdzie i co jedliśmy, bo to woła o pomstę do nieba..
ale czasami jakoś tak mam ochotę na fast food'a..
poza tym jak urodzę to będę mogła o tym zapomnieć..
byliśmy w Castoramie.. Mąż kupił parę rzeczy na swoje potrzeby...
W Tesco obczaiłam ceny rzeczy dla Maluchów..
przymierzyłam dwa staniki dla karmiących..
ale nie kupiłam bo za luźne.. i nie wiem co teraz.. 
chciałabym chociaż jeden kupić do szpitala i potem na wyjścia..
w domu to przecież można zawsze przed karmieniem zdjąć..

sen do mnie wrócił... odpukać drugą nockę przespałam... poza 2 wizytami na siku..
wczoraj wróciliśmy ok. 19 więc po kolacji
i wyprawieniu Męża do pracy padłam jak śnięta ryba... 
moje nogi odmówiły posłuszeństwa... oj dawno mnie tak nie bolały..

dziś  sprzątanko... miał być grill, ale wygląda na to że chyba nic z tego..
bo mokro... i chłodno... szkoda...

Miłego weekendu mimo wszystko....


7 maja 2013 , Komentarze (10)

Witajcie,

pogoda u nas jakaś dziwna.. niby ciepło, bo ponad 20 st....
jest pochmurnie, duszno, burzowo...

wczoraj zaczęliśmy z Młodym 33 tydzień... czyli mamy już 8 miesiąc...


wczoraj miałam wizytę u Gin... jak zwykle czekałam ponad 2 godzinki... norma..
wyniki badań hbs i hcv wyszły ujemne...
kreatynina w normie..
i tyle dobrych wiadomości...
niestety po badaniu okazało się,
że Młody ma już dość nisko główkę i może nie długo zacząć pchać się na świat...
więc mam odpoczywać, odpoczywać i jeszcze raz odpoczywać..
Gin chciała mnie wysłać na obserwację do szpitala na kilka dni..
ale grzecznie obiecałam, że będę odpoczywać..
i teraz już wiem skąd te delikatne parcie w dole..
ale muszę się liczyć z tym, że mogę urodzić wcześniej..
następna wizyta już za 2 tygodnie..
więc jak coś nie tak będzie to wtedy dostanę skierowanie na szpitalne leżakowanie..
ważne, żebym przetrwałą w dwupaku najbliższe 4 tygodnie...
wtedy będę już w 37 tygodniu i ciąża będzie donoszona..
dostałam leki i muszę się oszczędzać...
szkoda tylko, że leżenie wcale nie sprawia mi przyjemności,
bo nie umiem się wygodnie ułożyć..
no więc nie ma co odkładać dłużej.. walczę z wyprawką...
trzeba być przygotowaną..

Miłego wieczorku...



4 maja 2013 , Komentarze (6)


a jak tam moje nocki... wyjątkowo urozmaicone.. poza wycieczkami na siku...
to mam co noc inne atrakcje, problemy ze znalezieniem pozycji,
problemy zaśnięciem jako tako.. a dziś moje Dziecię chyba doszło do wniosku,
że 4.30 to już i tak za długo spałam.. zrobił sobie potańcówkę...
oj i powiem tak to mnie jeszcze chyba nie bolało..
i to bez znaczenia w jakiej pozycji się ułożyłam... coś ewidentnie mu nie pasowało..
mam poobijane "coś" pod prawą stroną żeber..
ledwo siedzę i już pozbyłam się stanika..
a Maluch się znów dziś od rana wierci..

weszłam dziś na wagę... i trochę mi szczena opadła...
bo nie za bardzo jest się czym chwalić... 60,5 kg...
czyli czas poprawić paseczek... dobra, ale się nie krzywię w końcu w ciąży jestem..

Miłego popołudnia....