Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Czas płynie nieubłaganie.... a po 20-ce to już wyjątkowo szybko.. Rok 2012 był czasem wielu zmian - schudłam prawie 13 kg... wyszłam za mąż... zmieniłam miejsce zamieszkania, przeżyłam gigantyczny remont mieszkania i dowiedziałam się, że największa zmiana czeka mnie w pod koniec czerwca 2013 roku..

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 282715
Komentarzy: 3769
Założony: 14 września 2008
Ostatni wpis: 19 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ellfick

kobieta, 38 lat,

154 cm, 60.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę wyjść z słodkiego uzależnienia, ważyć 52 kg i w końcu być szczęśliwą mamą..

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 czerwca 2012 , Komentarze (5)

Witajcie,

zapomniałam, że obiecałam Wam wkleić foto zaproszeń ślubnych,
wyszły bardzo fajnie.. zdjęcia tego nie oddają niestety..
ale mnie się bardzo podobają..
są oryginalne - no przynajmniej ja się jeszcze nie spotkałam z takimi...
także czas zacząć etap zapraszania gości na te wiekopomną chwile...
zostało 108 dni... wow ale ten czas biegnie....
dziś mam nadzieje, że uda mi się spotkać z moją świadkową..
ona jest takim moim małym promyczkiem ślubnym...





ostatnio pogoda płata nam niezłego figla... na przemian słonko, chmury, deszcz...
nie wiadomo jak się ubrać, ale parasol w torbie to już standard..
wczoraj wybrałyśmy się z panną D. na kijki w połączeniu z grzybobraniem..
ale znalazłyśmy tylko jednego grzyba.. a raczej panna D.
poza tym w lesie złapała nas ulewa także wróciłyśmy do domu po kolana mokre..
buty do suszenia, a spodnie do pralki taki efekt...

nie jestem jakąś fanka futbolu, ale jak większości mnie też się wczoraj udzieliło..
nawet moja mama siedziała przed TV i z zacięciem oglądała do końca..
nie mam z naszą reprezentacją chyba tak źle... ale mogłoby być lepiej..
ale mimo wszystko gratuluję remisu..

po południu mam umówiony zabieg mikrodermabrazji.. zacznę drugą serię..
ciekawa jestem jaka będzie różnica, bo idę do innego salonu kosmetycznego..
ale w sumie za dużo sobie nie obiecuję po tych zabiegach..
fakt miałam ładniejszą cerę.. mniej wyprysków.. ale to po czasie wraca..
a dokładniej po 3 tygodniach..
pani w poprzednim salonie poleciła mi raczej miesiąc przed ślubem zrobić sobie oczyszczanie mechaniczne i jakieś maski może..
Zobaczymy jak to dziś wypadnie...
 

12 czerwca 2012 , Komentarze (5)

Witajcie,

mam tyle do napisania, że nie wiem od czego zacząć.. ale może po kolei..

ważenie... hmm... no niestety waga stanęła, a nawet drgnęła ciut do góry.. 52,5 kg...
chyba trochę się zapomniałam ostatnio z jedzeniem.. ale ruch był..
ostatnio codziennie praktycznie...

w czwartek rowery z my girls - 40 km
o tym już Wam opowiadałam..

w piątek rower (pół trasy sama, pół z panem I.) -  22 km
dla oszczędność paliwa i dla zdrowia pojechałam na rowerku do pana I.
pogoda dopisała,
a że nie jesteśmy fanami futbolu to odpuściliśmy mecz Polska - Grecja..

w sobotę maraton z panem I. po centrum handlowym
tak tak... zaliczam to do aktywności fizycznej... tak bolały mnie nogi, że ho ho...
pan I. jest męskim wyjątkiem od reguły jeśli chodzi o zakupy...
my tak chyba na odwrót mamy niż normalnie.. bo ja działam konkretnie..
mam jakiś cel..
chce coś kupić, więc idę do sklepu wybieram coś mi się podoba..
oceniam stać mnie czy nie...
a jeśli tak to maszeruje do przymierzalni..
szkoda czasu i energii na markety i inne takie tam..
pan I. natomiast przechodzi całe centrum handlowe..
 maca, ogląda, przymierza, nie daje żyć obsłudze po czym wychodzi ze sklepu
i jak już przejdzie po wszystkich interesujących go markach
wraca po to co chciałby mieć w szafie.. trochę to mozolne.. ale co zrobić...
zakupy z panem I.  = dzień z głowy..

w niedziele spływ
o spływie w sumie nie napisałam wczoraj za dużo..
a Dziewczynki się pytały o szczegóły..
więc trochę opowiem..
akcja rozgrywała się na rzece Mała Panew w okolicach miejscowości Zawadzkie..
przepłynęliśmy w sumie ok. 12 km jakieś 3h 25'
byliśmy ekipą 24 osób - czyli 12 kajaków.. za osobę płaciliśmy 25 zł..
było naprawdę bardzo fajnie.. chętnie bym to powtórzyła...
fajna sprawa także dla tych co nie umieją pływać.. rzeka jest miejscami szeroka,
ale nie głęboka.. może max. to ok. 100 teraz.. a stan raczej niski..
są mielizny, ale także naturalne zatory rzeczne..
przewrócone drzewa, korzenie, kamienie itp. ale dzięki temu rzeka nie jest nudna..
cały czas się coś dzieje.. trzeba umiejętnie manewrować kajaczkiem..
tu skręcić, tu schylić mocno głowę.. ciekawie.. w dodatku są i zwierzątka.. czaple, żurawie, gęsi, kaczki, łabędzie.. sarenki.. bo większość trasy biegnie przez las..
można nawet zobaczyć podgryzione przez bobry drzewa..
transport mieliśmy zapewniony w cenie przez Państwa,
którzy wynajmowali nam kajaki..
 
w poniedziałek nordic walking - 1h 40'
wieczorkiem wybrałam się na kijeczki z panną D.
w lasach teraz tak pięknie zielono..

trochę się podłamałam wczoraj...
bo okazało się, że panna D. za dwa tygodnie wyjeżdża do pracy do UK
i nie wiadomo kiedy wróci..
smutno mi, bo to ona trzymała naszą kijkową ekipę w kupie..
nie wiadomo jak teraz będzie... samotne kijki to raczej trudny temat..
ale mam nadzieje, że panny G. i A. nie odstawią kijków w kąt..
a ja chyba umrę bez kijków...
ostatnio przez tydzień jakoś pogoda nie dopisywała i jakoś nam się drogi nie schodziły, ale wczoraj musiałyśmy wyjść z panną D. po 20 jeszcze..
uzależniłam się od nordicu... przyznaje się..
ja elf... jestem nordicoholiczką..
po takich maratonach jestem aktywna, pełna energii... i banan na dziobaku..
a jak za długa przerwa to popadam w jakieś stany depresyjne...
to fakt, że aktywność na świeżym powietrzu daje kopa..
i chociażbym przeszła 15 km to i tak rozpiera mnie energia..
panna D. w tym temacie przyznała mi rację..



11 czerwca 2012 , Komentarze (2)

Witajcie,

znów mamy nowy tydzień.. kolejny... płynie ten czas płynie..

tak jak my wczoraj... byliśmy na spływie kajakowym...
naprawdę powiem wam to fantastyczna sprawa.. prawie 4 godziny na wodzie...
extra.... naprawdę... musicie spróbować...
bardzo lubię spędzać aktywnie wolny czas..
polecam....


a jak poza tym minął długi weekend...
pan I. miał urodzinki w sobotę, ale imprezy nie chciał.. więc gości brak...
pojechaliśmy tylko na zakupy, bo tak chciał spędzić czas..
pan I. kupił sobie spodnie, krótkie spodenki i dwa t-schirty..
ja jensy rurki cropp i spodenki do kolan reserved..

w sumie dałam 120 zł i zamykam etap zakupowy na ten sezon..
skończyło się na MD i wrapie dla mnie, a on wielki mc zestaw... buu.....
pocieszająca myśl jest taka, że to za obiad i kolację było od razu...

Udanego tygodnia życzę....


8 czerwca 2012 , Skomentuj

Witajcie,

pogoda nam wczoraj dopisała, więc mogę powiedzieć z pełnych zadowoleniem, że wycieczka była super..
w sumie zrobiłyśmy 40 km.. wyjechałyśmy ok.  godz. 13,
a powrót tak na 18.30
był mały piknik z kawką, ciastem, śmiejżelkami i kartami...

musimy to zdecydowanie powtórzyć.. trzeba się czasami odchamić...

do lekarza w końcu się nie dostałam.. moja lekarka pojechała na długi weekend
i odwołała wizyty na środę.. wprawdzie przyjmował ktoś inny w zastępstwie..
ale chyba jednak poczekam aż ona wróci..

teraz siedzę sobie w pracy.. myślę, że do domku wrócę przed 12..
zrobię tylko co muszę... i uciekam weekendować się dalej..
pogoda od rana coś szaleje.. chmurzy się z każdej strony...
a ja zaplanowałam, że pojadę popołudniu do pana I. na rowerze.. tylko 24 km..
ale jak będzie padać...
to chyba on przyjedzie po mnie i po moją Juliette (rower znaczy się)..
zobaczymy...

Słoneczka życzę wam pięknej pogody
na dalsze weekendowanie

oraz oczywiście dużo odpoczynku...



5 czerwca 2012 , Komentarze (7)

Witajcie,

odebrałam rano wyniki z gardła.. no i wyszły jakieś cuda..
pani w laboratorium powiedziała, że tego nie dużo tylko trochę..
tylko ja wiem, że to już lata się ciągnie..
wyhodowała mi gronkowca i paciorkowce do kompletu..
w sumie to sama to sprawdziłam na necie.. ale idę jutro do lekarza..
chce wiedzieć o co chodzi.. i niech da mi konkretnie na to antybiotyk...
chce mieć to z głowy..
mam dość tych wiecznych chrypek i innych problemów gardłowych..
ale wam powiem że zaczynam się martwić..
 bo jak czytam te "mądre" artykuły na necie czytać..
to ja chyba mam prawie wszystkie choroby
za które odpowiada zakażenie gronkowcem:
  •  choroby układu oddechowego
  • choroby układu moczowego
  • choroby przewodu pokarmowego
  • zakażenia skórne
  • zapalenie stawów, kości,
  • zakażenia lub zatrucia związane z produkcją toksyn.
ale w sumie sobie myślę,
że te moje ostatnie nawroty problemów ze stawami na pewno z tego się wzięły,
a dieta to tylko wzmogła, bo nią osłabiłam odporność.. powiecie, że może przesadzam.. ale wyczytałam, że każdy z nas ma takiego gronkowca,
 a on atakuję tylko wtedy jak ma podatny grunt.. 

nie ma gdybania... jutro lekarz...

na wagę w końcu dziś nie weszłam..
bo w sumie @ odwiedziła mnie, więc nie ma co się dołować..

4 czerwca 2012 , Komentarze (4)

Witajcie...

już jestem.... nie było mnie przez chwilkę....
była to zdecydowanie kiepska chwilka jeśli chodzi o sprawy konsumpcyjne...
najpierw Poznań.. problemy czasowe i wyszło z tego za dużo jedzenia...
a sobota i niedziela.. hmm..
niby trochę lepiej, ale jakoś nie mam dobrych odczuć w tym temacie...
i przyznam się, że odkąd wstałam to średnio się czuję..
mam nadzieje, że to nie początki jakiegoś przeziębienia..
pogoda niestety nie poprawia nastroju..
nie pisałam o tym, bo mi wyleciało.. za dużo na głowie..
byłam na pobraniu materiału do wymazu z gardła..
tyle czasu się już męczę z problemami gardłowymi,
że w końcu chce to mieć z głowy..
jak dam radę to jutro odbiorę wyniki.. mam nadzieję, że coś mi tam wyjdzie..
chce konkretnego leczenia i świętego spokoju..


30 maja 2012 , Komentarze (5)

Witajcie,

dziś zrobię małe podsumowanie..
miało być jutro na 150 dzień dietki, ale jutro wyjeżdżam na targi do Poznania
i nie będzie kiedy...
oto pomiary:
  

       
Obecnie   
30.05.2012 
   Początkowo
  03.01.2012
 
 Zmiana


Masa ciała
52,3 kg      61.8 kg   -9,5 kg

Pozostałe wymiary
Pod biustem

75 cm 
81 cm   -6 cm 
Talia
76 cm 88 cm   -12 cm 
Biodra
91 cm 100 cm   -9 cm 
Udo
54 cm 59 cm   -5 cm 
Łydka
33 cm 34 cm   -1 cm

                          Rozmiar                38               42      
                        
Podsumowując...

jestem bardzo szczęśliwa, że pozbyłam się tych kilogramów i centymetrów..
waga, no i mniej w pasie i w biodrach to moje powody do dumy..
ale spokojnie nie zamierzam osiadać na laurach.. walczymy dalej..
 najpierw do równych 52 kg,
a potem jak uda się coś jeszcze to byłoby fantastycznie...
cel końcowy 50 kg i utrzymanie tej wagi... mam nadzieje, że na stałe...



jeśli chodzi to rajd rowerowy to stanęło na tym, że Jura jednak za daleko...
 nie dziwię się jak nie ma się odpowiedniego sprzętu...
więc umówiłyśmy się w Boże Ciało na piknik nad jeziorem..
oczywiście pojedziemy tam na rowerach przed południem i powrót wieczorem... mamy do zrobienia w sumie około 40 km..
tak chyba będzie na początek lepiej.. one nie mają zaprawy, bo ja trochę jeździłam..
 

panna D. wyjeżdża pod koniec czerwca na całe wakacje do GB do pracy..
czyli koleżanka z rolek i nordic 'a nam odpada.. szkoda,
bo na nią zawsze mogę liczyć w temacie aktywności...
będę musiała sama lub z pozostałymi koleżankami, ale  z nimi to różnie...

 (: Miłego dnia Słoneczka :)


29 maja 2012 , Komentarze (5)

Witajcie,

moje koleżanki wymyśliły wyjazd babski na Jurę, ale to fajna sprawa..
tylko, że one chcą na rowerach jechać.. i to trochę zabawne..
 ja w zasadzie się nie martwię.. luz.. bo w końcu mam w zasadzie nowy i odpowiedni rower na taką eskapadę.. ale od nich sprzęt pozostawia wiele do życzenia..
do przejechania byłoby ok 60 km w jedną stronę..
chcemy pojechać na 2 dni.. z jednym noclegiem i powrót...
ale nie wiem co z tego wypali.. pogodę zapowiadają deszczową na przyszły tydzień..

dziś mamy się spotkać i uzgodnić co i jak..
zobaczymy...

28 maja 2012 , Komentarze (8)

Witajcie,

poczuła dziś rano ulgę...
mimo, że ktoś powie, że...
"przecież dziś poniedziałek z czego Ty się cieszysz..."?
a tak jestem nie normalna... super, że dziś poniedziałek...
miała tak pokręcony weekend...  może mi ktoś powiedzieć
i przemówić do rozsądku...
w piątek wielkie sprzątanie, szaleństwo jakieś,
bo siostra od pana I. miała w nocy miała przyjechać..
człowiek się stara i w ogóle... ale powiem wam,
że jak już w końcu pojechali to chciałam krzyczeć na cały głos...
nareszcie spokój, cisza i luz...
pan I. miał w weekend 2 zmiany, więc to ja musiałam ich zabawiać
i im usługiwać.. chociaż w zasadzie ona jest utwierdzana w przekonaniu,
że ja to nie za często u niego pomieszkuje,
bo w sumie oni bardziej od papieża święci..
ale nawet palcem mi nie pomogła..
jakaś taka zniesmaczona jestem po tej wizycie...
niby wszystko ok. jest dla mnie miła..
pogadałyśmy sobie, ale wkurzyłam się bo został po nich taki bałagan..
że zamiast po tym jak wczoraj wyjechali ułożyć się w wannie
w pachnącej wodzie to ja sprzątałam... 
poczułam się tak jakby w domu była trójka  dzieci do 6 lat..
(faktycznie było 2 - 5 i 9 lat)
świeżo pomalowane ściany (takie odświeżanie pokoi przed ślubem) okopane..
no masakra.. wrzask krzyki i w ogóle.. 
i jak sobie wspomnę, że za 1,5 miesiąca ma być replay to mi się odechciewa..
cieszę się, że mieszkamy od nich 4,5 h drogi samochodem..
ok.. musiałam się wygadać...

dietkowo jest dobrze.. nie było obżarstwa.. śniadanie, obiad i kolacja...
w miedzy czasie jakieś piciu...

25 maja 2012 , Komentarze (5)

Witajcie,

no i znów podobny dzień do wczorajszego... mamy replay...
znów multum roboty.. po pracy od razu do pana I. jadę i tam znów to samo..
praca, praca....  dziś w nocy ma przyjechać na weekend jego siostra z rodzinką..
więc muszę mu pomóc w domu..
trzeba zrobić zakupy, posprzątać w domu, przygotować pościel
i takie tysiące innych spraw... o mamusiu...
jeszcze wczoraj kupiła kolejną partię kwiatów na jego werandę..
to tak fajne miejsce, ale On w ogóle (jak to facet) nie dba żeby tam było przytulnie..
a ja lubię wyjechać sobie tam fotelem z mieszkania
i na świeżym powietrzu czytać sobie książkę..
więc nakupiłam pelargonii, komarzyc, lobelii, niecierpków
i innych cudeniek, żeby było ładnie..
dwie skrzynki już wiszą, dziś muszę posadzić to co wczoraj kupiłam..


Słoneczka życzę Wam spokojnego weekendu...
(wiem, że mój taki nie będzie)