Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię czytać książki i surfować po Internecie. Od 2006 roku leczę się z powodu niedoczynności tarczycy i ... tyję.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 40129
Komentarzy: 261
Założony: 2 stycznia 2009
Ostatni wpis: 13 stycznia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PaniWu

kobieta, 62 lat, Legnica

167 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 maja 2009 , Komentarze (13)

Hej! Wypoczełyście?
Wypoczywać trzeba umieć, a ja chyba do tych uczonych nie należę :) jeszcze by mi się z kilka dni przydało :)
W autobusie słyszałam przed weekendem opowieści o zaplanowanych grilach, grilusiach i piweńku, czyli nie każdy dba o kilogramy. Ale pomimo, że grilem nie zgrzeszyłam, to lodami owszem :)
W sobote spałam do oporu (nie przyznam się do której), chociaż między 4 a 6 rano miałam swoje godziny bezsenności, drzemania jak zając pod miedzą. Niewyspana od tego jestem notorycznie, wstaję zmęczona. Macie może jakiś sprawdzony sposób na taką przypadłość? Próbowałam unikać drzemek popołudniowych i mam wrażenie, że gorzej jest. Już sama nie wiem.
Jutro do pracy, powrót normalnego rytmu dnia.
Pozdrawiam!

25 kwietnia 2009 , Komentarze (6)

Waga stoi jak zaczarowana, ale dobrze, że się nie pnie w górę. Miałam babskie dni, więc teraz może coś się ruszy.
Basia napisała, że źle spała ostatnio, ja też, a obie mamy problemy z tarczycą. Może coś w tym jest? Trudno być wyspanym, jak człowiek owszem śpi, ale budzi się co około 40 minut (i rejestruje godzinę na budziku) - głębokiej fazy snu nie ma, a ona najlepiej regeneruje. Rano wstaję zmęczona i tyle. Nawet jak śpię niby jednym ciągiem. Wyspana bywam raz w tygodniu, jak mi się uda spać bez budzenia ze 12 godzin :))))
Ostatnio miałam sporo pracy, raczej w sensie stresu niż obłożenia i nic mi się nie chciało po powrocie. Marnotrawiłam czas. Trzy dni trwały egzaminy gimnazjalne, te wszystkie procedury....i strój galowy, że tak powiem :) Tak jak moi podopieczni, nie przepadam za strojem galowym :)
W czwartek kupiłam wreszcie "Cyrulika sewilskiego" na DVD, nareszcie, bo wydawana wcześniej seria 70 oper nie miała tego przedstawienia. Zaraz wrzuciłam płytę do komputera :)))
Dzisiaj byliśmy na działce, Mama pojechała z nami. Cieplutko, wszystko rośnie. Lubię jak Mama jedzie, lubię ugotować coś specjalnie dla niej. Wczoraj upiekłam na dzisiejszy deser babkę kawową ( i zjadłam kawałek i nie pomogło na smętny humor po powrocie, a właściwie to niehumor trzyma mnie od kilku dni!). 
Po powrocie skosiłam malutki trawniczek przed domem, aż mnie zmrok zastał przy zamiataniu trawy ze ścieżki. Nastrój mi od tego siadł, bardzo nie lubię być sama o zmroku na dworze, z innymi ludźmi to co innego, ale sama jakoś nie. Smutek mnie wtedy dopada. Czy Was też?
Teraz siedzę i opędzam się mało skutecznie od smętnych myśli.
Komputer włączyłam późno, córka, ta która jest teraz w Anglii koło południa pytała na gadu-gadu o szczegóły pieczenia klopsa, a mnie nie było. Na szczęście udał się. Poszły obie dziewczyny już z domu i to jest smutne.
Nasz lekarz rodzinny nie podpisał umowy i nie jest już naszym lekarzem, tylko tak mógł zaprotestować na warunki płacy, które mu nie odpowiadają. Nie wiem co on ze sobą zrobi, ale my, pacjenci, jesteśmy osieroceni. Skąd ja wezmę drugiego takiego wspaniałego lekarza rodzinnego? Takich nie ma! Tacy się po prostu zdarzają, jak szóstka w totolotka.
Strasznie marudzę. Chyba lepiej już się na dzisiaj zamknę.
Pozdrawiam Was!

14 kwietnia 2009 , Komentarze (7)

Witajcie Vitalijki !!!!!

Jak wygląda Wasz bilans poświąteczny? U mnie plus 1 kg. Rety, tyle się trzeba namęczyć, żeby go zrzucić, a tu wystarczą dwa dni, żeby zmora wróciła spowrotem. No i to jedzenie w lodówce. Córa na szczęście zabrała "łupy" ze sobą i jest tego mniej, ale Mama z racji walki z cholesterolem nic. Uch.....





Ach, te podszepty..... :))

10 kwietnia 2009 , Skomentuj


Staro -polskim obyczajem dużo szynki życzę z jajem ,niech zające i barany pospełniają Wasze plany. Niech to będzie czas uroczy- życzę miłej Wielkiejnocy.

..........♥♥♥♥♥♥
......♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
....000000000000000
..♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
.♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
♥♥(█▒)ஜ(█▒)ஜ(█▒)♥♥
.♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
..♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
....000000000000000
.....♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
\\///..♥♥♥♥♥♥♥♥♥.\\///...\\///
\\\\////....\\\////....\\\\\/////....\\\////
.\\//..(▒)(▒)..\\\////..\\//(▒)(▒)..\\//
.\\//(▒)(█)(▒)...\\//....(▒)(█)(▒).\/
\\\///.(▒)(▒)..\\\//////....(▒)(▒)..\\/
…..\\///……\\//..\/..\\//…..\\///…
\\\\////....\\\////....\\\\\/////....\\\////
♥ّۣۜ(¯`v´¯)ّۣۜ●••●ّۣۜ●•
•●¤ّۣۜ(¯`v´¯)¤ّۣۜ●••●¤ّۣۜ(¯`v´¯)¤ّۣۜ●•
♥_._♥_._♥_._♥_._♥_._♥_._♥


Magda


9 kwietnia 2009 , Komentarze (4)



Param, param, param pam, pam pam, pam, param pam, pam, prararar..... pam!!!!! (na melodię z Różowej Pantery, mniej więcej)

Wchodzę dzis nieoficjalnie na wagę, a tu 70-tka jak dzwon!!!!! Musiałam zapisać na pasku. Najpierw kombinowałam, że przez święta odrobię, to po co, potem żal pisać, że utyłam i WŁAŚNIE o to chodzi, żeby głupio było pisać, że utyłam. No!!!!

Montignac działa o dziwo :)))) I wcale nie męczy. Dla mnie jest przyjazny. I nie przestrzegam go tak bardzo ściśle, ale chyba jak już wylezę z domu po chorobie, to kupię produkty bardziej dokładnie wg Montignaka np. twarożek 0% tłuszczu, a nie ten 3%. Taki 0% tłuszczu jest suchy, to do niego jogurt 0% tłuszczu na śniadanka białkowo-węglowodanowe, twarożki z warzywami plus pełnoziarnisty chleb BEZ SMAROWANIA. I zioła włoskie z młynka Kotanyi.

Choruję dalej, korzystajcie za mnie z ładnej pogody i powietrza. Płakać mi się chce, gdy pomyślę ile tracę, a tak czekałam, jak wszyscy na wiosnę. Trudno.

Lecę czytać wasze pamiętniki!!!!!!








8 kwietnia 2009 , Komentarze (3)

 


Pogoda piękna, a ja chowam się w domu, bo chora jestem. Myślałam, że się rozejdzie, aż dorobiłam się ostrego zapalenia gradła i krtani. Nie mówię. Co niektórych cieszy, bo bardzo chcą żebym przestrzegała zaleceń lekarza o niemówieniu, hahahahahaha.......
Antybiotyk mam do świąt włącznie, ale widzę szanse na to, że się pozbieram i święta zrobię oraz nie będę już tak kaszlała, że dach domu podskakuje. Trudno :)
Pozdrawiam i zyczę Wam dużo, dużo zdrówka!!!!!

5 kwietnia 2009 , Komentarze (3)

Hura, hura, hura !!!!! Spadł kilogram. Ten sam, którego dorobiłam się podczas napadu żarłoczności. Zachodzi podejrzenie, że odrobię go w święta i znowu będę gubić. Taki "ruchomy kilogram". Wańka wstańka :)

Zapoznaję się z metoda Montingaca (był w Polsce 29 marca). Podoba mi się jego idea indeksu glikemicznego. Jak się dobrze "wgryźć" to jego dieta ma wiele wspólnego z dietą South Beach. Każda skuteczna dieta ma pewne fundamentalne założenia, które bywają wspólne dla innych diet. metoda Montignaca jest bardziej swojska niż te Plaże Południowe, zwłaszcza przepisy. Kupiłam też książkę "Montignac nad Wisłą", gdzie jego przepisy dostosowane są do naszych, polskich zwyczajów.

Oto co znalazłam w książce o diecie South Beach na temat insuliny, insulinooporności i stanów przedcukrzycowych, a co jest wspólne z Montignaciem (obie diety mają wyskoki poziom skuteczności):

"W procesie przetwarzania często usuwa się błonnik z ziarna, żeby otrzymać delikatniejsze wypieki i wydłużyć termin przydatności do spożycia pieczywa i innych produktów piekarniczych. Bez błonnika przetworzone ziarno staje się po prostu łańcuchami cząsteczek glukozy (cukru), znanymi jako skrobia, pozbawionymi składników odżywczych. Ta skrobia jest błyskawicznie trawiona i przetwarzana na cukry proste, powodujące gwałtowny wzrost stężenia cukru we krwi. Prawdę mówiąc, kromka białego pieczywa szybciej podnosi stężenie glukozy we krwi niż łyżeczka cukru. Dlatego do jednych z najgorszych węglowodanów, jakimi możesz się odżywiać, należą wysoko przetworzone produkty piekarnicze oraz słodkie płatki śniadaniowe o niskiej zawartości błonnika.

 

Powiedzmy, że zazwyczaj zaczynasz dzień miseczką słodzonych płatków, białą bułką lub rogalikiem. Takie śniadanie jest niemal pozbawione błonnika i wartościowych składników pokarmowych i bardzo szybko zostaje przetworzone na cukry proste. Wówczas podnosi się stężenie cukru we krwi, a trzustka, reaguje na to, produkując insulinę, czyli hormon, który ułatwia przenoszenie glukozy z krwiobiegu do komórek. Jest to bardzo ważny etap, dzięki któremu energia dostarczana w formie pożywienia dostaje się do tkanek ciała, gdzie jest spalana, magazynowana lub włączana w skład hormonów, co umożliwia organizmowi prawidłowe i zdrowe funkcjonowanie. Jednak kiedy spożywasz posiłek składający się niemal wyłącznie ze skrobi lub cukrów, trzustka musi wytworzyć więcej insuliny niż zazwyczaj. Kiedy wytworzy tę dodatkową ilość insuliny, stężenie cukru we krwi gwałtownie spada. Wprawdzie przez krotki okres czujesz się najedzony i pełen energii, ale już stosunkowo  szybko po posiłku, kiedy cukier zostaje usunięty z krwiobiegu, pojawia się zmęczenie, roztrzęsienie i ponowny głód (hipoglikemia).

 

W stanie przedcukrzycowym, który często prowadzi do cukrzycy typu 2, problemem nie jest niedobór insuliny, tylko opór komórek wobec działania tego hormonu. Po posiłku, we krwi utrzymuje się wysokie stężenie insuliny, dopóki jej nadmiar nie pokona tego oporu, umożliwiając glukozie dostanie się do komórek. Kiedy to nastąpi, stężenie cukru we krwi gwałtownie spada, co nazywamy h i p o g l i k e m i  ą     r e a k t y w n ą, ponieważ reakcja organizmu, czyli spadek stężenia cukru (hipoglikemia), następuje szybciej po posiłku, niż miałoby to miejsce normalnie. Dlatego właśnie insulinooporność związana ze stanem przedcukrzycowym  jeszcze pogłębia i tak nadmierne skoki stężenia cukru we krwi i powoduje nasilenie napadów łaknienia po spożyciu złych węglowodanów. I dlatego osoby cierpiące na stan przedcukrzycowy są niemal zawsze głodne bardzo szybko po posiłku lub gwałtownie pochłaniają jedzenie, żeby jak najszybciej odtworzyć stężenie cukru.

Stan przedcukrzycowy, zazwyczaj występuje u osób z genetycznymi predyspozycjami do gromadzenia się tłuszczu w okolicy pasa. Ludzi z tym problemem zdrowotnym łatwo jest rozpoznać nawet na ulicy, gdyż mają wydatne brzuchy, a szczupłe ręce i nogi. Często występuje u nich nadciśnienie, niskie stężenie dobrego cholesterolu HDL  i wysokie trójglicerydów (cząsteczek magazynujących tłuszcz, znajdujących się we krwi i tkance tłuszczowej).

Z czasem trzustkę wyczerpuje wysiłek związany z koniecznością ciągłego wytwarzania większych niż normalnie ilości insuliny, koniecznych dla przezwyciężenia insulinooporności naszych tkanek i usunięcia glukozy z krwi na czas. Wówczas produkcja insuliny spada, a nadmiar cukru zaczyna pozostawać w krwiobiegu jeszcze przez wiele godzin po posiłku i wówczas mamy do czynienia z cukrzycą typu 2.

W stanie przedcukrzycowym u większości osób stężenie glukozy we krwi na czczo ma wartość graniczną, normalną lub nawet niską."


A teraz oddalę się do robót domowych :)



31 marca 2009 , Komentarze (3)

Myślę o Świętach, o naszym tradycyjnym uginającym się stole, który cieszy oko, a problem z furą jedzenia zostawia gospodyni ( nie gościom).
Myślę o tym, jak przetrwać te Święta z godnością i bez dodatkowych kilogramów oraz jak najszybciej wrócić do dietowania. W końcu wiosna już zawitała, a ciuchy ciasne!!!!!

Mam niezłe puzzle do ułożenia, bo muszę uwzględnić "lubię", "nie lubię", "nie jadam", "szkodzi mi", czyli powody poważne oraz kaprysy moich współbiesiadników, dla ktorych te Święta przygotowuję.

A znalazłam artykuł, w ktorym policzono, że tradycyjne Wielkanocne śniadanie to ... 2400 kcal !!!!!

Strach się bać !!!!

Znalazłam też artykuły o tym, że jadanie jajek nie ma nic wspólnego z poziomem cholesterolu we krwi. Niemniej Święta to nie czas na rewolucję i dla Mamy nabyłam majonez bez jajek, "JogoMajo" z Winiar, na dodatek ma o połowę mniej kalorii co zwykły.

Teraz szukam przepisów na dania w wersji light lub inne, nadające się, a niskokaloryczne.
Np. taki:

WIELKANOCNA GALARETKA
8 porcji, każda 50 kcal
? 8 cienkich plastrów szynki wołowej gotowanej
? 8 jajek przepiórczych
? 2 średnie ogórki konserwowe
? 1 opakowanie żelatyny spożywczej
? bulion drobiowy ? kilkanaście liści sałaty
Żelatynę rozpuścić w bulionie. Ugotowane jajka pokroić w plasterki, szynkę i ogórki drobno pokroić, przełożyć z kilkoma listkami sałaty do foremek, zalać tężejącą żelatyną. Podawać na liściach sałaty.

albo taki:

JAJKA Z LEKKIM SOSEM CHRZANOWYM
8 porcji, każda 50 kcal
? 16 jajek przepiórczych
? 1 opakowanie jogurtu naturalnego 1,5%
? 1/3 słoiczka tartego chrzanu bez cukru i śmietany
? 1 łyżka musztardy
? kilka liści sałaty
? sok z cytryny
? odrobina soli i pieprzu
Jogurt połączyć z chrzanem, musztardą i przyprawami. Jajka przekrojone na pół ułożyć na liściach sałaty, oblać sosem chrzanowym.

JAJKA FASZEROWANE PIECZARKAMI

8 porcji, każda 30 kcal
? 16 jajek przepiórczych
? 10 pieczarek
? 1/2 cebuli
? 2 łyżki jogurtu naturalnego 1,5%
? 2 łyżki siekanej natki pietruszki
? odrobina soli i pieprzu,
? tymianek
Pieczarki podsmażyć  z cebulą na teflonowej patelni bez tłuszczu, ze szczyptą tymianku. Ostudzone zmiksować z żółtkami i jogurtem, dodać sól, pieprz, natkę. Pastą faszerować połówki jajek.



oraz wiele innych. Coś wykombinuję, ale ciasta bez jajek i bez tłuszczu upiec nie umiem :(


Artykuł:

Wielkanocne kalorie

Nie ma się co oszukiwać - Wielkanoc to prosty sposób na przytycie. Już samo niedzielne śniadanie dostarcza takiej porcji kalorii, jakiej potrzebuje przez cały dzień dorosły mężczyzna.

Niby wśród wielkanocnych dań nie ma takich bomb kalorycznych jak np. bożonarodzeniowa kutia - a jednak. Najwięcej kalorii dostarczają potrawy najbardziej tradycyjne: jajka z majonezem, ciasta i żurek z białą kiełbasą.

Wszystkich potraw ze świątecznego stołu warto spróbować. Trzeba je jednak nakładać ostrożnie. Żurku z kiełbasą - najwyżej niepełny talerz. Jeśli zjemy po dwa-trzy plasterki szynki, polędwicy i schabu - to okaże się, że pochłonęliśmy ok. 360 kcal. Smakosze nie zrezygnują zapewne z odrobiny chrzanu, borówek czy żurawin. Całe szczęście, że zawierają one minimalną dawkę energii - przeciętne porcje w sumie 25 kcal.

 

Bombowe jaja

Ogromny zastrzyk kalorii świątecznego śniadania to jajka. Dwa przybrane majonezem to ok. 360 kcal. A może uda się zjeść tylko jedno jajo? Zwłaszcza że na pewno znajdzie się ono również w sałatce jarzynowej. Pozostałe jej składniki - nie licząc majonezu - nie dostarczą zbyt wielu kalorii. O ile można nie dodawać do niej jajka (choć to już nie ta sama sałatka), o tyle bez majonezu tradycyjna sałatka jarzynowa nie zaistnieje. Jogurtowe zastępstwo w tym przypadku nie zda egzaminu. Możemy więc śmiało doliczyć kolejne 120 kcal.

Bez chleba

Niektórzy w święta przyjmują strategię: przy tak suto zastawionym stole nie jem pieczywa. Inni nie mogą się bez niego obyć. Ale i oni nie zjedzą dużo pieczywa. Optymistycznie wypada więc doliczyć 124 kcal.

Bez mazurka

Trudno precyzyjnie określić, ile kalorii zawiera pascha. Nie uwzględniają jej żadne z licznych tabel kaloryczności, do których zaglądaliśmy. Żeby obliczyć jej energetyczność, trzeba więc zsumować wartości energetyczne wszystkich składników.

Mazurków również nie ma w zestawieniach. To dlatego, że nie ma jednego obowiązującego przepisu na ten wielkanocny smakołyk. Jeden będzie z samego ciasta z lukrem, inny - obficie polany czekoladą, jeszcze inny - z masą ze smażonych owoców cytrusowych. Kaloryczność mazurka zależy właśnie od tych dodatków. Przyjęliśmy więc średnią kaloryczność dla ciasta kruchego z owocowymi dodatkami.

Deser na deser

Desery to najbardziej ?zasobna energetycznie? część śniadania. 10 dag sernika to nie jest duża porcja, a daje aż 340 kcal. Do tego taka sama porcja baby drożdżowej i mazurka, trochę paschy... Nie ma siły, żeby nie przekroczyć 1000 kcal.

Warto więc przynajmniej w napojach ograniczyć się do gorzkiej herbaty i kawy. Liczba zawartych w nich kalorii jest - w porównaniu np. z sernikiem - niewarta wspominania.

Jakkolwiekby nie liczyć, na samo śniadanie pochłania się ponad
2300 kcal.

A zaraz po śniadaniu przychodzi pora obiadu...

 


Pozdrawiam was Vitalijki serdecznie!!!!!

29 marca 2009 , Komentarze (1)

Czytam książkę Arthura Agatstona "Dieta South Beach Turbo" i znajduję w niej wiele informacji dotyczących zdrowia. Może one bardziej mnie przekonują, niż względy estetyczne?

Czasami nasuwa się pytanie, dlaczego kolega lub koleżanka z pracy jest szczuplejsza. Przeciez wykonuje tę samą pracę, tak samo jeździ do pracy autobusem lub autem, po południu prowadzi podobny tryb życia. Ponieżej cytat z ksiązki jako jedna z prób wyjaśnienia tego zjawiska.

"

James A. Levine, lekarz z Mayo Clinic, spopularyzował koncepcję NEAT – termogenezy niezwiązanej z ćwiczeniami (nonexercise activity thermogenesis). NEAT odzwierciedla kalorie, które spalamy, kiedy nie śpimy, nie jemy i nie wykonujemy formalnego treningu. W badaniach opublikowanych w 2005 roku w tygodniku naukowym „Scence” doktor Levine i jego współpracownicy porównali NEAT u dwóch grup osób, które nie wykonywały formalnych ćwiczeń fizycznych. Połowa z nich była szczupła, połowa otyła. Okazało się, że szczupli badani, którzy mieli zwyczaj często wstawać od biurek, żeby się przejść lub przeciągnąć, chodzili, rozmawiając przez telefon, lub po prostu się wiercili, byli w czasie przeciętnego dnia na nogach przez dwie godziny więcej niż otyli uczestnicy eksperymentu. Oznaczało to spalenie o 350 kilokalorii dziennie więcej, co wyjaśniało różnice masy ciała pomiędzy obydwiema grupami."

Ja nie jestem wiercipietą, a Wy?
Pozdrawiam!

28 marca 2009 , Komentarze (1)

http://img6.imageshack.us/img6/3863/259hcvtch3r.gif

Zaglądam do Waszych pamiętników i wiele Vitalijek ledwo zipie na przednówku. Podobnie jak ja, humor do kitu, motywacja zerowa, człowiek tylko rozgląda się za poduszką :)

Do okularów progresywnych prawie się przyzwyczaiłam. Nosiłam stale w pracy, żeby móc czytać, potem zapomniałam się i poszłam w nich do miasta i tak już chodzę. Jest prawie dobrze. Cieszy mnie to czytanie bez żonglerki dwoma parami okularów http://img6.imageshack.us/img6/8154/dancew14.gif

Nabyłam książkę "Dieta South Beach Turbo" i czytam w wolnych chwilach. Moje "zamiłowanie" do ruchu jest takie, że nawet mi się czytać o nim nie chce. Ale się zmuszam. Dzisiaj zmusiłam się i poszłam się przejść do Carefoura. Trzeba to lenistwo wypalić gorącym żelazem!!!!!
Na razie staram się jeść mało skrobii, żeby mój organizm nie wołał słodyczy i oczywiście w  tym Carefourze tak mi się zachciało słodkiego, że o mało nie podkradłam jakiegoś cukierka.  W końcu po wyjściu od kasy poszłam na kawę i małe lody. Chyba autor książki nie wziął pod uwagę takiego cudaka jak ja, albo moja dieta nie była w porządku, albo muszę poczekać kilka dni na efekt. Mam nadzieję na dobroczynne działanie wiosny! Oraz pełnych entuzjazmu relacji osób, które stosowały tę dietę. Pozdrawiam!


http://img6.imageshack.us/img6/7140/chomiknasuszarcenm2.jpg
[URL=http://img6.imageshack.us/