Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię czytać książki i surfować po Internecie. Od 2006 roku leczę się z powodu niedoczynności tarczycy i ... tyję.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 40149
Komentarzy: 261
Założony: 2 stycznia 2009
Ostatni wpis: 13 stycznia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PaniWu

kobieta, 62 lat, Legnica

167 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 marca 2009 , Komentarze (5)

Witam i pozdrawiam!!!

Kto zamawiał taka pogodę? Hę? Bo ja się na nią nie zgadzam. Wcale!!! Proszę się przyznać. Przecież tak sama z siebie nie może być taka kiepska, prawda? No słucham? Kto?

Cisza...jak zwykle .... ktoś narozrabia, a potem zaszywa się w kącie. Uch!!!

Nie ważę się, bo lada dzień mam mieć @, więc stresować się nie będę. Dydki trochę odpuściły, mam nadzieję, że lada dzień odpuszczą w ogóle.

Apetyt jest umiarkowany, więc go nie popędzam. Zresztą teraz jem papki, bo mi się coś na podniebieniu zrobiło, jakiś stan zapalny. Na co się nie zgadzam, bo nie bardzo mogę mówić, a pracuję poprzez gadanie. Protestuję!

Okulary oswajam, ale chyba zbyt leniwie, bo tylko w pracy je noszę. Jako takie ekstra okulary do czytania, w których widzę ostatnie szeregi. Dziękuję Vitalijki za słowa pociechy, że to możliwe (oswoić je) i potem w innych ani rusz!

Usiłuję wbić do głowy trochę angielskiego. W sumie to dobry trening pamięciowy, ponoć zmniejsza ryzyko Alzheimera, hihihihihhi.

Znacie stronę chomikuj.pl? Jest niesamowita!!!!!!

Papa! Dobrej nocki, dużo zdrowia i miłego weekendu, obfitego w wiele radosnych chwil!!!!

16 marca 2009 , Komentarze (10)

Dziś mi się nie jadło. Apetyt usnął. I bardzo dobrze. Chodzę na paluszkach, żeby tego niedźwiedzia nie zbudzić.

Napęczniała jestem obrzydliwie.
Wracałam piechotą do domu, ze 3 km. Na targu kupiłam wiejskie jaja, w drogerii krem na łokcie. Właściwie na pięty, ale na takie łokcie to musi być taki  konkretny. Odkryłam, że mi łokcie zbrzydły, skóra zgrubiała, szorstka jest jak tarka i szara. Nie pomaga szorstka gąbka i codzienny balsam. Wiem, to od tej tarczycy tak może być, ale dotąd nie było. Pani Endokrynolog zawsze mnie po rękach głaszcze (w sensie badania) i dziwi się, że taka gładka skóra. No i masz!
Potraktuję te łokcie kremem na pięty :)

Od zeszłego tygodnia bolą mnie piersi. Bardzo. Stanik uciska. Przetrzepałam internet - no tak! Tarczyca! co za uciążliwa dolegliwość, tyle problemów, odległych od siebie! Jak nie przejdzie to pójdę do learza, ale póki co szukam, gdzie wetknęłam mój plik USG i mammografii. Może tam coś mądrego napisali? 
I co w sumie ma tam być? Jakieś przerosty, jak u większości. Jakby coś było, to bym była wysłana dalej. 
Po nocach śni mi się karmienie piersią, tej młodszej, co to w Anglii, bo też ją długo karmiłam, 2 lata. Od tego bólu, nie bólu, tkliwości ich, czy jak to nazwać, sny takie. Za tydzień może przejdzie :)

Tak ładnie się odchudzacie, podziwiam, zazdroszczę i trzymam kciuki za Was!!!!
 

15 marca 2009 , Komentarze (2)

Nieoficjalne i oficjalne ważenie pokazuje 1 kg w górę, niestety :(
I nie mam wyrzutów sumienia.
Mam to w nosie. Poniekąd.
Poniekąd, bo wcale dobrze mi z tym nie jest.
Wola odchudzania się znikla.
Mam słabą silną wolę.
albo
Silną słabą wolę.

Na nowo szukam motywacji.

Co robię? Dużo śpię i dużo pracuję.

Pozdrawiam serdecznie!!!!!

To moja ewolucja:
http://www.imagecross.com/03/image-hosting-view-11.php?id=7253ef0f9ea450.jpg

8 marca 2009 , Komentarze (7)

Kryzys mnie dopadł i tyle.

Dni lecą nie wiem kiedy, jak w transie wstaję, udaję się do pracy, wracam, idę spać. Znów poniedziałek? Znowu środa? Piątek? Niedziela?

Z okularami ciężko. Rozmawiałam ze znajomą z pracy, też było trudno. Zawzięła się, bo koszty duże, ale ze trzy tygodnie męczyła się. Zakladam w pracy i jakoś się kulam, ale na dworze jeszcze nie. Na dworze wpadam w panikę, jak jakaś głupia. W małej przestrzeni budynku może być. Zobaczymy. Z przyjemnością przebieram na stare okulary, jakbym ubierała wygodne kapcie. I wkurzam się, że nie mogę w nich czytać :)

Dieta....uch....ja nie jadłam w tym tygodniu, ja żarłam. Nie wiem co mnie napadło, ale żarłam. Waga wskazywała stale tyle samo, a teraz na wszelki wypadek nie wchodzę, już mi wystarczy, że mnie pije, uciska i opina każda rzecz, którą na sobie mam.
Mąż był przerażony moim apetytem, a potem wysnuł hipotezę, że to ma związek z telefonem.
Nie jestem Freudem, a szkoda, ale faktycznie zaczęłam żreć w sposob niekontrolowany po telefonie od bylego męża, w sprawie naszej wspólnej dorosłej córki, która aktualnie mieszka z nim w Anglii. 
Muszę to przemyśleć. I to szybko, zanim mi nabiją kilogramy. 

I na dodatek piszę tylko o sobie.  

Dół jak drut.

Chyba jutro zjem tabletki LINEA przynajmniej mnie zatka.

Może na stare demony najlepsze będą jakieś egzorcyzmy? Jak znacie, to napiszcie.

27 lutego 2009 , Komentarze (10)

Wpadam na chwilę pod koniec tygodnia. Jutro się zważę, ale czuję, że będzie kiepsko - grzeszki gryzą, oj gryzą!

Denerwowałam się dzisiaj, bo byłam wezwana do Skarbówki w związku z inwestycjami sprzed pięciu lat. Cóż oni tam znaleźli? Okazało się wszystko w porządku, pani tylko nie doczytała się w dokumentach.....człowiek jest w porządku, ale skoro wzywają.....

Odebrałam moje okulary progresywne. Noooo....mogę w nich funkcjonować i czytać, bez zmieniania jednych na drugie. Muszę się tylko przyzwyczaić do chodzenia w nich. Człowiek nawet sobie nie zdaje sprawy z tego, jak bardzo porusza gałkami ocznymi, gdy się rozglada. A tu pole ostrego widzenia jest małe i trzeba nauczyć się poruszać głową, a oczy mieć w tym samym miejscu.
Przy czytaniu łatwiej utrzymać pole widzenia w miejscu najlepszej ostrości.
Najtrudniej było w markecie. Te wszystkie półki, ludzie z wózkami, dostawałam oczopląsu a od tego mdłości, bo mi się kręciło w głowie. Musiałam sobie spokojnie postać i statecznie iść. Myślę, że się przywzyczaję, ale kilka dni to potrwa. Na pewno będzie super w pracy, gdzie muszę co rusz przerzucać wzrok z dali do bliży, z kontrolowania otoczenia na tekst. Ze schodami (czego się obawiałam) też nie mam problemu. Muszę tylko zsynchronizować oczy z tym obszarem ostrego widzenia i tyle. A one co rusz trafiają na te pola, gdzie ostrość już się zmienia (progresja) i widzę nieostro. Trening jak wszędzie :)

Na okoliczność postu kuszą mnie słodycze :(

24 lutego 2009 , Komentarze (6)

Hura!!!!! Jest kilogram mniej! ważyłam się dwa dni z rzędu, bo może mi się przywidziało, albo waga źle wskazuje, ale jest UBYTEK. Teraz przez tydzień się nie ważę z powodu @, już mi zły humor sam z siebie wystarczy.

Znowu pojawiła się woda w proszku, ale teraz wieczorem topi się i jest dziamdzia. Już nie wiem co gorsze. Słyszałam dzisiaj całkiem wiosenne trele jakiegoś ptaka na drzewie i to jest dobra wiadomość.

http://img149.imageshack.us/img149/6003/wedwoje110713.jpg

Wczoraj chciałam sobie poczytać, ale powieść "Motyl na wietrze" jest smutna bardzo, jak każda romantyczna przypowieść. Na dodatek jest to historia prawdziwa, a taki Romeo i Julia to nie wiadomo, czy aby nie zostali zmyśleni. I jakby tego było mało, rzecz dzieje się w XIX wiecznej Japoni, a kultura japońska sama z siebie jest depresyjna, jak dla mnie.

Idę poczytać Wasze pamiętniki, na pewno humor mi wróci.

17 lutego 2009 , Komentarze (10)

Chyba się przeziębiwszy. Pewnie wczoraj, jak szłam przez śniegi, a raczej taką dziamdzię, jaka ze śniegu pozostaje. Albo jak myłam klatkę schodową (mój dyżur, a praca - wiadomo, szkodliwa jest), albo jak wietrzyłam....no i jestem pociągająca.
Chyba zrobię przerwę w łykaniu tabletek LINEA, bo waga stoi, a wraz z nią .... oddawanie Naturze tego co jej się należy. To jest bardzo niefajne.

Byłam w poniedzialek u Okulistki. Po miesiącu brania kropli na obniżenie ciśnienia w oczach. działają, z 23 spadło do 15. No i oczywiście, tak jak Pani Doktor przewidziała, wyszły inne parametry na okulary - inna wada przy normalnym ciśnieniu. Krople dostałam dalej...czyżby kolejny medykament, do łykania do końca życia, taka proteza chemiczna? Tarczyca, ciśnienie, teraz oczy.....sypiesz się koleżanko (to do siebie).
Mamę zmartwię, bo ma jaskrę i bierze krople kilka razy dziennie, kilka rodzajów i ma nadzieję, że mnie to  ominie. Taka dziedziczna sprawa chyba. Podobnie jak tarczyca. Uch...dobrze, że nie mam tylu kropli co Mama, przynajmniej jest możliwy makijaż.
Zamówiłam soczewki progresywne, raz kozie śmierć. W końcu w pracy są potrzebne, w tej pracy z której mam na chleb i na soczewki.
Tak, powinnam już żonglować dwoma parami okularów, co byłoby stałym punktem programu i albo obie ręce zajęte - w każdej po sztuce, albo rzut okularami na biurko, oj... znowu przydałyby się dodatkowe pary rąk, jak u hinduskiego boga, nie przymierzając. A jaki ubaw byłby ze mnie......
Czekam teraz na telefon, że soczewki przyszły, żeby dobrać oprawki i je oprawić. A potem nauczyć się ich używać. 

Idę pojeść trochę błonnika otrębopodobnego, a Wam życzę dobrego wieczoru :)

14 lutego 2009 , Komentarze (7)

Po nocach. Ze szczegółami. Waga stoi. Czy można utuczyć się od snów o jedzeniu? Nie, nie tuczę się, nie chudnę, ale nie tyję. To i tak dobrze.

Śniły mi się liny, krewniacy karpia i czas mój studencki, kiedy to z zaopatrzeniem było gorzej niż lepiej. Na zajęciach z anatomii mieliśmy do preparacji m.in. liny, a pan doktor oznajmił, że zabite są prądem, w związku z czym nadają się do zjedzenia po zajęciach.
Ach!!!! Przyniosłam kilka (dziewczyny, które mieszkały z rodzicami nie miały instynktu zdobywcy) i w akademiku zrobiłyśmy sobie super kolację. Była zima, może i czas obecnych Walentynek, o których nikt wtedy nie słyszał.
A drugi raz na zajęciach terenowych odławiano nam ze stawu ryby do oznaczania gatunków. Krzyczeliśmy do pana operującego czerpakiem: Niech pan tej nie wrzuca do wody, my nie wiemy, że to lin!!!!!
I w ten sposób "zdobyliśmy" całkiem sporą porcję ryb.
W pobliżu naukowcy mieli też zaprzyjaźnioną polankę z plantacją kanii - kolacja była, ach! wyborna, a do tego smażyłam te ryby i grzyby do spółki z kolegą, którego oczy.....to był bardzo walentynkowy wieczór, pomimo dowolnej pory roku :)

A teraz? Może na lwyby?

Składam Wam Walentynkowe życzenia uśmiechu, a w prezencie aniołek bez retuszu :))))



9 lutego 2009 , Komentarze (15)




Nazwa
Ilość Kalorie Białko Tłuszcz Węglowodany
Chleb żytni razowy wytrawny 2 x kromka (8 x 9 x 1 cm) (40g) 181.6 5.36 1.36 40.88
Margaryna "Flora" 3 x płaska łyżeczka (5g) 79.65 0 9 0
Jaja kurze całe 1 x sztuka (60g) 83.4 7.5 5.82 0.36
Jogurt benefit jagoda (BAKOMA) 2 x 100 g (100g) 136 5.6 2 28
Banan 1 x średnia szt. (180g) 171 1.8 0.54 42.3
Zupa pomidorowa z makaronem (WINIARY) 8 x 100 g (100g) 232 6.4 2.4 46.4
Mięso z ud kurczaka bez skóry 1 x 100 g (100g) 125 17.8 6 0
Szynka z indyka 2 x plasterek (8g) 13.44 2.74 0.26 0.02
Ser light plastry (HOCHLAND) 2 x plaster (6,5 x 8 x 0,5) (30g) 138.6 10.8 9 3.6
Ser tost (HOCHLAND) 2 x plaster (20g) 126.4 6.4 10.8 0.8
  Suma:
  1287 kcal 64 g 47 g 162 g
Bilans dzienny:
   
  Kalorie Białko Tłuszcz Węglowodany
 





Hura! Udało mi się zmieścić w normie kalorii, białek etc. dzięki tabletkom LINEA nie czuję głodu. Jestem raczej zapchana. Nie całkiem jest to przyjemne, ale trudno. Byle był efekt :)
Zupa była domowa, ale nie ma jej w kalkulatorze :) Podobnie jak niektorych innych produktow, ale znalazłam bardzo podobne.
Suma:
  1287 kcal 64 g 47 g 162 g

7 lutego 2009 , Komentarze (5)

Tarczyca w normie. Waga stoi. Zawsze może być gorzej, prawda? :) Znalazłam wątek na forum: Odchudzanie po 40.... Bardzo się cieszę, bo inaczej to wszystko przebiega u dojrzałych kobiet. Hormony zaczynają dywersję. Biorę hormony sztuczne, anty... i one, wg mojego lekarza, chronią mnie przed ewentualnymi objawami menopauzy.  Mogę jej nawet nie zauważyć, dopóki będę je brała. Myślę jednak, że naturalne procesy, nawet jeśli przytłumione, zachodzą i w  jeśli nawet w sposób łagodny, to jednak dają o sobie znać. Dlatego bywam tak samo ociężała jak inne panie w tym okresie, które hormonów nie biorą.
Linea mi służy, hamuje głód, wzmaga pragnienie oraz do spółki z pu-erh reguluje pracę jelit.
Staram się jeść dużo białka, a mniej złożonych węglowodanów (Linea ma mi w tym pomóc). Na dietę dr Dukana nie zdecyduję się, ale zmiana proporcji powinna zmniejszyć ociężałość, dodać energii i ruszyć wagę w dół. Raz, 24 lata temu, świadomie odchudzałam się, schudłam 6 kg w miesiąc, czułam się bosko i była to taka dieta: mało chleba, wcale ziemniakow, dużo chudego białka, świeże owoce i warzywa. Dlatego spróbuję ograniczyć te złożone węglowodany i zobaczę co będzie :)
Wasze pamiętniki mobilizują mnie, a zdjęcia są rewelacyjne. Jak pięknieją Vitalijki wraz ze zrzuconymi kilogramami!!!!!! Pozdrawiam!!!!!