hejka
Wróciłam z wojaży, ech.znowu muszę zaczynać od nowa...zdołowałam się tylko trochę swoim wyglądem, ale jakbym się tak chciała przejmować, tobym w ogóle z domu nie wyszła..albo chodziła z papierową torbą na głowie! Ale jutro powinno być już lepiej, oby. pozdrawiam was cieplutko, pa
sobota
sobota Rufio 43 minuty byłoby więcej ale już musieliśmy się zbierać na urodziny do bratanka mojego. dziś niedzielka, zaraz obiad a później coś poćwiczę. Do kościoła ostatnio na 16 chodzimy, później Mąż do pracy a ja dziś znowu nocka... ale może pod koniec tygodnia się upiecze bo coś słyszałam, że na Węgry mnie chcą wysłać z delegacją..a ja się boję!!! A Mąż zazdrosny!!jakby miał o co...pędzę gotować bo W. się dziś wypiął, he he tzn. mięsko przygotował, upiec muszę ja
no tak
Rufio 32 min, brzuszki na machinie 15sztuk tylko i ogólnie stwierdzam, że nieruchawa fest jestem, tzn. bardzo szybko się męczę...Ciasto po urodzinach zostało.. wy też tak macie, że zjadacie bo szkoda wyrzucić? to moja zmora...Ogólnie to jakiś menancholijny nastrój dzisiaj miałam do południa, smutno jakoś, nostalgicznie...Za Mężem tęskniło mi się a jak przylazł z pracy to od razu kłótnia..he he prawie. Nie wiem, jesień chyba bo co?
wszystkich
dzisiejsze święto większość ludzi spędza na grobach bliskich, u nas dodatkowo obchodzimy urodziny Młodego, he he. Pamietam, jak 7 lat temu na położnym leżałam, po cesarce, ale ten czas leci...Więc dieta urodzinowa,he he... mąż jakieś pierdoły na BBC ogląda, o końcu swiata czy cóś, błee. Obejrzałabym jakiś porządny film, bo ostatnio nic, normalnie posucha..więcej książek przeczytałam. No nic, kończę pa
hm
Rufio 35min. Miał być dzień ścisłej diety, tzn.bez pieczywa, ale tak kole 18 poczułam znajome pulsowanie leciutkie, więc stwierdziłam, że nie warto ryzykować i lepiej coś zjeść, niż żeby mnie znowu miała łepa boleć przez 2 dni...ale nie objadłam się, nie! Na razie ból minął...W pracy popołudnia, muszę jakoś dociągnąć do tej 1 w nocy...Zła jestem, coś się z Siostrą dogadać nie mogę...
południe
już po południu a ja dopiero godz.temu wróciłam..tradycyjnie kładę się spać, he he. Dieta chwilowo popłynęła, ale nie przejmuję się, jadę dalej!! Kiedyś dojadę do celu...U Bratowej Leonek chory, biedny, katar okrutny, zaraził się od starszego brata. Właśnie A.wróciła z pogotowia z nim, doktor zalecił nebulizator, mam jej pożyczyć , bo ja dla Karola kupowałam jak był mały, tzn.mlodszy, he he. I kupiła taki Marimer do odciągania wydzieliny z noska..ona zasysa
Wszystko ok, byleby zadziałało.Cóż jeszcze? oczki mi się zamykają, pa pa
Rufinek
Rufio dziś zaliczony,45min. To dlatego, że nie byłam wczoraj na nocy i jako tako się nie zmęczyłam, a wprost przeciwnie, bo dzisiaj 6 godz.siedziałam na targach...ale nuda...za to teraz jestem w pracy i uciekam, bo duuużo roboty przede mną
nóg nie czuję
tak się dziś opracowałam! Na razie Rufio czeka, aż przestaną mnie piszczele boleć. Dieta różnie, w nocy super, w dzień nie. Naprawdę, czy któraś z Was pracuje na nocną zmianę? Jak radzicie sobie z rozłożeniem posiłków na całą dobę? do tego jeszcze spanie na raty...Nie wiem, jak długo jeszcze pociagnę w ten sposób.
ha
Vitalia odjęła mi 2kg, nie wiem jak to zmienić, niestety dużo mi jeszcze brakuje, choć nie powiem, chciałabym...
porażka
..do du...z tym wszystkim