Sobota... a ja jak zwykle w pracy jak to się mówi coś za coś i właśnie u mnie tak jest. Dzisiaj ma mnie nawiedzić mój szef . Słyszałam że humor to raczej mu nie dopisuje . W firmie każdy się już zdążył mieć przyjemność posmakowania złego nastroju-jeszcze ja zostałam. Zawsze się denerwowałam ale dzisiaj to mam taki dzień jak ja to mówię " mam wszystko w pompie"- ale się rozpisałam... W sumie chodzi mi o coś innego. Kończy mi się abonament i muszę wykupić nowy. Zastanawiałam się nad tym (nie miałam wątpliwości czy wykupię- oczywiście że tak!!!) ale doszłam do wniosku że szkoda byłoby mi opuszczać to towarzystwo. Podejmując wyzwanie odchudzania nigdy nie pomyślałabym że w Vitalijkach można mieć takie wsparcie. Zasady przestrzegania diety mam raczej już wpojone... chociaż ze względu na zatrzymanie wagi ponownie wracam do fazy natarcia. I dobrze może pójdzie szybciej. Żarełko na ten tydzień... pychotka. Postanowiłam nic w diecie nie modyfikować tylko bez szemrania "zjeść co kazali". Codziennie rowerek i się zobaczy co waga pokaże w piąteczek. Miłego weekendu