Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karla1974

kobieta, 50 lat, Sosnowiec

159 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 czerwca 2013 , Komentarze (61)


Dzień 101

Witajcie Kochaniutkie

Prezentuję fotki moich efektów po 100 dniach ćwiczeń, 60 dniach biegania i pilnowania dietki (choć nie była ona bardzo restrykcyjna średnio w granicach 1500kcal)

...moja sylwetka zawsze miała rozbudowane podwozie...dlatego nad nim bedę jeszcze mocno pracować...ale cieszę się już z tego co udało mi się zrobić oraz, że nie tracę zapału...oczywiście dzięki Wam

a teraz czekam na Wasze opinie...

Zdjęcia górne waga 69,7kg, zdjęcia dolne waga obecna waga 63,2kg





3 czerwca 2013 , Komentarze (3)


Dzień 99 c.d.

Tak jak obiecałam wstawiam fotki z naszego wypadu w Tatry...rozmarzyłam się ponownie przy tych zdjęciach...już nie mogę doczekać się następnego wyjazdu....

Do schroniska w Dolinie 5 dotarliśmy poprzedniego dnia o 22.00, tam czekała na nas jedynie podłoga do spania ale to itak dobrze bo byli tacu co spali na dworze, rano przywitał nas śnieg i 3 stopnie na termometrze , to pkrzyżowało nasze plany dlatego odpuściliśmy Zawrat i udaliśmy się do Pustej Dolinki - Pustej bo tam nic już nie rośnie...

Widok na Świstowską Czubę

Widok na Szpiglasową Przełęcz...popołudniu słonko sie przedarło przez chmury było cudnie

a takie kaczuchy pływały po Przednim Stawie

Widok na Miedziane - artystyczne ujęcie mojego Męża:)

Nasza Ekipa i nasz niezastąpiony Grześ przewodnik w swoim rozpoznawalnym kapelutku, który wieczorami w schronisku snuje tatrzańskie opowieści "z mchu i paproci",  które zapierają dech w piersiach....

a to ja przemierzająca szlaki i licząca spalone kalorie - zejście ze Świstówki

no i oczywiście Rysy...

...i cel Morskie Oko, zejście od schroniska w Dolinie 5 zajęło nam 5 godzin, później jeszcze do samochodu na Palenicę 2 godziny...nogi i całe ciało dało się we znaki, pośladki napompowały się maksymalnie a nogi jak u Pudziana...no i plecak zrobił swoje...obolałe obojczyki i nadwyrężone lędźwie....ale nic to w porównaniu z niezapomnianymi wrażeniami. 

3 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Dzień 99

Witajcie Kochaniutkie, szybciutki wpisik bo muszę wyjść ale chciałam się z Wami spotkać.

ANIU-MOTYLKU WIELKI SZACUN ZA EFEKTY!!!

 Ja też nie odpuszczam, byłam w górach....bajka....pogoda troszkę pokrzyżowała nam plany ale kilka punktów zaliczonych: Dolina Roztoki, Wodospad Siklawa, Dolina Pięciu Stawów, Świstówka Rozstocka, Świstowska Czuba, Opalone, Morskie Oko....wrażenia nie do opisania....już plany na wyjazd lipcowy...tym razem kolejna przymiarka na łańcuchy, mam nadzieję, że aura dopisze... bardzo mnie to kręci i cieszę się że mam w rodzinie przewodnika tatrzańskiego który mnie bezpiecznie prowadzi przez szlaki.

Kochaniutkie u mnie waga 63,3 - 63,1kg, w tym tygodniu postaram się wrzucić fotki, ale ćwiczę sumiennie. Ciałko wygląda przyzwoicie, teraz mam jeszcze większą motywację by trenować bo by się wspinać na szczyty trzeba mieć formę:).

Dziś zrobiony skalpel i cardio z Mel a wieczorkiem biegam. Za dwa tygodnie wyjeżdżam na urlop chciałabym wyjechać z wagą poniżej 62kg i tam zamierzam oczywiście biegać i robić skalpel, poza tym aerobik w basenie i pływanko...dalej będę realizować swój cel.

Teraz lecę suszyć włoski i wieczorkiem wrócę i pokażę Wam widoczki z Tatr

29 maja 2013 , Komentarze (3)

Dzień 95

Witam Was Kochaniutkie:)

Po wczorajszej smutnej pogodzie i nieprzyejmnym początku dnia (kłótnia z mamą) które to pozbawiły mnie energii na cały dzień (nie ćwiczyłam, nie biegałam, podjadłam więcej), dzisiaj obudziło mnie słonko. Właśnie dopijam kawkę i zaraz się zbieram.

Dwa dni temu waga pokazała

63,1kg

ale poczekam jak zejdzie poniżej 63 i przesunę paseczek.

Podjęliśmy decyzję z moim Mężem, że jak pogoda się poprawi to jutro jedziemy w góry ciągnie nas bardzo- rozwiąznie znaleźliźmy jak się spakować: dla mnie kupilismy plecak 60L w większym wyglądałam komicznie a dla Męża torbę na sprzęt foto którą nosi się na brzuchu no i oczywiście jako dodatek kolejny obiektyw z tym razem spacerowy jak to mój Mąż zwie, także rzeczy rozłożymy na dwa plecaki bo trzeba w nich pokonywać szlaki no i mieć przy sobie wszystko czyli żarełko na trzy dni śpiwó i karimatę bo schronisko oferuje tylko podłogę i koc, a Mąż swobodnie może nieść torbę z aparatem i bezpiecznie z niego korzystać.  W i nnej opcji pozostawało mnie niesć plecak ze sprzętem i plecak a jemu placak z całym ekwipunkiem  - nie przeszło by to na tej trasie...Fotki po powrocie wrzucę no i obiecane w kostiumie

Dzisiaj dzień też aktywny bo w południe lekarz, póżniej idę z siostrą po rower, zakupy dla moich chłopaków, odbiór autka z serwisu no i 75 przysiadów i wieczorkiem skalpel.

24 maja 2013 , Komentarze (4)

Dzień 90

Witajcie Kochaniutkie

No dawno nie pisałam ale zaglądałam do Was. Ja nie odpuszczam , codziennie biegam, chyba że coś wypada ale nie jest to dzień bez ruchu bo albo jest rower albo skalpel, ale staram się biegać rano i wieczorem skalpelik albo czasem odwrotnie. I już słyszę , że wyszczuplałam ...czekałam na to..., waga narazie taka jak na pasku ale już przestałam się obsesyjnie ważyć, za to wczoraj jak chciałam ubrać spodnie które miesiąc temu były już trochę luźne ale pasek pomógł tak wczoraj w pasku niestety już brakło dziurki a spodnie jak worki, ha...! nawet moje najbardziej obcisłe dżinsy rurki na gumce są za luźne ...a są świeżo po praniu...jakże ja się cieszę że zaczęłam biegać!!!! teraz i ciacho zjem bez wyrzutów jak mam ochotę ( tylko porcja z umiarem) bo wiem, że każdego dnia mam odpowiednią porcję ruchu i nic w boczkach nie zostanie.

Do mojego urlopowego wyjazdu nie cały miesiąc, także wagi nie osiągnę ale na tym mi tak bardzo nie zależy ale pracuję nad wyglądem ciała taże codziennie masuję je rękoma i rolką na oliwce z ziaji antycelulitowej żeby rozbić jeszcze pozostałe grudki cellulitu no i wcieram balsamy aha i zaliczyłam 4 seanse w solarium i już jest apetyczniej. Niebawem cyknę fotki w moim upolowanym kostiumie...hmmm zoabaczymy co i jak się zmieniło.

Mamy w planach wyjazd w Tatry ale jak zobaczyłam filmik to troszkę mnie przeraził, chyba jeszcze nie jestem gotowa na Orlą Perć, a w ubiegłym tygodniu zginęła tam lekarka  z Katowic pracowała niedaleko w Mysłowickim Szpitalu. Była wytrawniakiem, każdy weekend w górach...i góry ją zabrały. Więc ja się jeszcze tam pchać nie będę tym bardziej że pogoda zapowiada się nieciekawie. I chyba zrobimy wypad do Szczyrku bo blisko a górek tam sporo, które możemy w ramach wprawy zaliczyć.
A no i kupiliśmy z mężem butki więc trzeba je przetestować i dumna jestem bo to model wybrany przeze mnie i mężowi też bardzo spasował...a wymierzyliśmy ich sporo.

Jutro wraca mój synuś z Portugalii...jak to zleciało, i przywiezie winko z najstarszej winnicy w Europie także chyba degustacja będzie nieunikniona. Muszę się Wam pochwalić że od początku marca nie piję alkoholu jedyne w tym czasie na co sobie pozwoliłam to: dwa piwa z sokiem po zdobyciu szczytów...i może z 5 kieliszków ajerkoniaku...i z tego też jestem dumna....bo winko czerwone półwytrawne lubiłam wypić wieczorkiem a teraz już wogóle mnie nie ciągnie

Teraz zmykam do sprzątania i przesadzania kwiatków.

18 maja 2013 , Skomentuj

Dzień 84

Właśnie wróciłam z  biegania, dzisiaj dodałam jeszcze jedno okrążenie teraz robię trzy zajmuje mi to 1,5godziny non stop biegu średnie tętno 125, dzisiaj dodatkowo poćwiczyłam na przyrządach w parku, biegało sie super pogoda cudowna. Teraz miska owsianki plus jedna bułka z serem i pasztetową (niezbyt dietetycznie) ale zaraz wsiadam na rower i jadę na drugie osiedle ok 6km w dwie strony lecz pod górkę też będzie, a póżniej zaliczę małe zakupy.

Wczoraj dostałam informację, że 29 maja jedziemy w góry - Tatry Wysokie, będzie wspinaczka na łańcuchach, cieszę się ale też troszkę boję.

17 maja 2013 , Komentarze (2)

Dzień 83c.d.

Jeszcze szybciutko pochwalę się Wam moim nowym strojem kąpielowym...już na urlopik.

takie mam majteczki - boczki zabudowane...


...a taki  zestaw kolorów...tylko ciała takiego jeszcze nie mam


Zaczęłam poszukiwania na necie i na początek założeniem był kolor nude z falbanką...ale stwierdziłam że zbyt infantylny...i jak natknęłam się na ten model to odrazu mi się spodobał. Nigdy nie miałam takich kolorków zawsze jakieś błękity, różowe, czarnego nie lubię...a ten z dodatkiem żółtego do włosków blond wydaje mi się super.

Mam już jeden z triumpha czerwony w błękitne róże a majtusie biodrówki całe czerwone tylko wykończone lamówką. Kupiony dwa lata temu w ubiegłym roku był przyciasnawy a teraz jest u siostry i zapewne będzie idealny. Ale ten żółto brązowy mnie urzekł, tym bardziej, że jak już raz się ubierze strój z Triumpha to innego się nie chce, mam też jakiś z mewy ale miseczki jakby usztywnione  były tekturą, sztywne i sterczące. Te są natomiast z miękkiej gąbeczki idelanie modelują i powiększają biuścik.

Niestety ceny wiadomo jakie a ten model to jakaś edycja limitowana i niestety rozmiaru już nie było...ale na tablicy znalazłam praktycznie nówkę Pani sprzedawała bo po dzidziusiu już na nią nie pasuje i tak więc mam superowy kostium za 25zł

17 maja 2013 , Skomentuj

Dzień 83

Jestem mega zadwolona i mega zmęczona...cały dzień pracy w ogródku, przycinanie iglaka, obcinanie gałęzi u sosny i sadzenie mnóstwa sadzonek a rano 60 minut biegu i ćwiczenia na ramiona z Mel B....wróciłam przed 19.00 a działałam od 12.00....padam, boli mnie każdy centymetr ciała...ale weszłam sobie na wagę a tam 63,3kg!!!

wchodziłam na nią jeszcze dwa razy...i za każdym razem tyle samo...ale się cieszę a jestem przed @.

Teraz piję kawę cykoriową na balkoniku towarzyszy oczywiście kot Julian i poczytam Wasze pamiętniczki...no i zadwolona jestem również z efektów w moim ogródku, jak roślinki "wstaną" po posadzeniu to cyknę fotki. Dużo sadzonek dostałam od miłych osób mieszkających w domkach jednorodzinnych ale też od "blokowej ogrodniczki" która podzieliła się naręczem niezapominajeki mnóstwem innego kwiecia

Sosenka wyszła fajnie, obcięłam jej dolne gałązki, odsłonił się piękny płożący iglak, roślinki dostały dużo słoneczka a niektóre znalazły pod nią nowe miejsce, natomiast iglak wycięty od dołu zmniejszony i uformowany w taką nieudolną kulę ale jest fajnie....narzędzia też pożyczyłam od miłych sąsiadów z domków....są cudowni ludzie na tym świecie...a ile dziś komplementów uszłyszałam na temat mojego mini ogródka...tym bardziej jestem dumna z efektów mojej pracy....no i kalorii trochę poszło.


16 maja 2013 , Komentarze (8)

Dzień 82

Witajcie Kochaniutkie!

Dzisiaj był dzień rowerowy, wczoraj rano skalpel a wieczorem bieganie standart 60 minut sam bieg. Wróciłam padnięta, czasem tak mam, że opadam po biegu z sił. Mój plan z przysiadami nie wypalił, jakoś mi te przysiady nie leżą, bo przecież robię skalpel i one tam są, jakoś nie znalazałm determinacji do wykonania tego planu.

Teraz jestem przed @...i to jest moje zmartwienie bo ciągnie mnie na słodkie...i samopoczucie jakieś nie takie, wczoraj zawroty głowy a dziś po tym rowerowym dniu: najpierw do centrum handlowego - raz górka zaliczona, póżniej na zebranie do szkoły do centrum, drugi raz ta sama górka zaliczona...i chyba mnie to wykończyło...dieta dziś ok. do momentu powrotu z zebrania. Przygotowałam lody, które pozostały z niedzieli, kolacji nie jadłam ale popijam dzisiaj adwokat...nie miałam siły już na nic...to mój pierwszy alkohol od lutego...ale już za mocny. 

Jutro wstaję rano - zawsze mój budzik dzwoni o 7.00...i wychodzę biegać a wieczorem skalpel. A dzisiaj chciałam posiedzieć i nacieszyć się moim balkonikiem, który zyskał nowy letni aranż i ciepłym wieczorem przy świecach...a oto kilka fotek










14 maja 2013 , Komentarze (3)

Dzień 81

Wczoraj starsza latorośl poleciała do Portugalii na staż...dzwonił i zameldował, że jest zadowolony...odczuwam taką dziwną pustkę...zawsze się tak czuję jak chłopaki gdzieś wyjeżdżają bo oni cały czas spędzają w domu i jestem przyzwyczajona do ich obecności... są cudowni

Ja wczoraj pobiegałam 60 minut a wieczorkiem zrobiliśmy sobie z Mężusiem seans filmowy okraszony odrobiną rozpusty...lody zielona Budka z adwocatem truskawkami i rurkami waflowymi....mniam...pochrupałam trochę wafelków taką miałam na nie ochotę i wypiłąm kieliszek adwocata....hmm nawet ten trunek mi przestał smakować.

Dzisiaj obejrzałam swój brzuch i zauważyłam, że nie mam już na nim cellulitu, który był dość pokaźny, zostało jeszcze trochę tłuszczyku ale gdy stoję to cellulitu już nie widać....

Dzisiaj wieczorem bieganie 60 minut, wcześniej 70 przysiadów z planu 30-dniowego i po  biegu skalpel. Teraz kubek gorącego mleka bo bardzo mi zimno i poczytam wasze pamiętniki...

no i musiałam zjeść kilka łyżeczek nutelli...zaś mam ciągoty na słodkie ale za to nie odpuszczam ćwiczeń.