Dzień 79
no zaś mnie pokusiło wleźć na wagę i bardzo się ucieszyłam bo pokazała
63,9kg
a stało od dłuższego czasu 64,4kg
Ale czadowo, tym bardziej że wczoraj byłam na grillu. W ciągu dnia zrobiłam killera (dawno nie robiłam, jest różnica bieganie mnie wzmocniło ale pot lał się strumieniem) i ćwiczenia z mel b. na ramiona i połowę ćwiczeń na brzuch oraz moich 55 przysiadów z planu 30-to dniowego.
Jadąc do cioci ok 18.00 miałam zjedzonych 750kcal. U cioci zjadłam: 3 ciasteczka sunbites, 2 kawałki ciasta (jakiesz to było rozkoszowanie), pół kiełbaski z grilla (może było jej ze 150g), to wszystko było takie dobre, no i sałatę, soczek naturalny ananas, kilka oliwek, kaparka i 9 rodzynek w czekoladzie. Pilnowałam się. Obejrzeliśmy 3 filimiki ze zdjęć zrobione prze mojego Męża z majówki w górach. Fajnie się oglądało. W planach jeszcze przed Tunezją mamy wyjazd w Beskidy na Klimczok a nasz przewodnik Grześ już przygotował trasę. A i wczoraj od przewodnika Grzesia (to mąż naszej cioci pasjonat gór, zdobywca praktycznie wszystkich szczytów Tatr) otrzymałm odznakę Doliny Chochołowskiej za wejście na Wołowiec (2064m)
Dzisiaj w planach bieganie o ile nie będzie lało wieczorkiem, skalpel i przysiady, jeśli się rozpada to robię killera, ramiona, brzuch i przysiady. No i zaczęłam chodzić na solarium, po dwóch razach już fajnie skóra się zarumieniła, jak starczy czasu to jeszcze dzisiaj wskoczę a jutro przerwa. No i w planach mam wysadzić kilka kwiatuszków na skalniak bo na balkonie już nie chcą rosnąć no i dokupić parę nowych na tarasik. Może cyknę obiecane fotki mojego balkoniku na którym uwielbiam odpoczywać:)
Dzisiaj szykuję mojego Filipa na jutrzejszy wyjazd do Portugalii także zaraz prasowanko i pakowanie, później jakieś zakupki na obiad, popołudniu jadę z Mateńką obejrzeć mieszkanko do wynajęcia
a oto kilka fotek z naszej majówki w Dolinie Chochołowskiej
To nasza ekipa (bez Cioci robiącej fotę)
A to ja i mój Mężuś
Zdobywcy szczytów
Wołowiec zdobyty, zjazd na pupach z góry widocznej za nami...była jazda!!!!
a wcześniej był Grześ
Polany krokusów zapierały dech w piersiach
a to Rakoń przed Wołowcem już robiło się zimno ale pięknie
Droga powrotna z Wołowca, piękne słońce, wyczerpanie i woda w butach ... ale widoki cudowne
Teraz szykujemy się na Tatry Wysokie...wspianaczka z łańcuchami to już nie przelewki
...ale góry zarażają