Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karla1974

kobieta, 50 lat, Sosnowiec

159 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 maja 2013 , Komentarze (3)

Dzień 79 cd.

Melduję zrobione:
skalpel
60 przysiadów z planu 30 dniowego,
zjedzonych 1200kcal

...ale jeszcze w planach serek włoski

A za chwilkę prysznic i peeling cukrowy z Perfecty, zakupiłam dzisiaj w lidlu dwa wanilia-pomarańcza oraz czekolada - kokos a na deser masełko do ciała również wanilia - pomarańcza....mniam i bez kalorii


11 maja 2013 , Komentarze (4)


Dzień 79

no zaś mnie pokusiło wleźć na wagę i bardzo się ucieszyłam bo pokazała

63,9kg

a stało od dłuższego czasu 64,4kg

Ale czadowo, tym bardziej że wczoraj byłam na grillu. W ciągu dnia zrobiłam killera (dawno nie robiłam, jest różnica bieganie mnie wzmocniło ale pot lał się strumieniem) i ćwiczenia z mel b. na ramiona i połowę ćwiczeń na brzuch oraz moich 55 przysiadów z planu 30-to dniowego. 

Jadąc do cioci ok 18.00 miałam zjedzonych 750kcal. U cioci zjadłam: 3 ciasteczka sunbites, 2 kawałki ciasta (jakiesz to było rozkoszowanie), pół kiełbaski z grilla (może było jej ze 150g), to wszystko było takie dobre, no i sałatę, soczek naturalny ananas, kilka oliwek, kaparka i 9 rodzynek w czekoladzie. Pilnowałam się. Obejrzeliśmy 3 filimiki ze zdjęć zrobione prze mojego Męża z majówki w górach. Fajnie się oglądało. W planach jeszcze przed Tunezją mamy wyjazd w Beskidy na Klimczok a nasz przewodnik Grześ już przygotował trasę. A i wczoraj od przewodnika Grzesia (to mąż naszej cioci pasjonat gór, zdobywca praktycznie wszystkich szczytów Tatr) otrzymałm odznakę Doliny Chochołowskiej za wejście na Wołowiec (2064m)

Dzisiaj w planach bieganie o ile nie będzie lało wieczorkiem, skalpel i przysiady, jeśli się rozpada to robię killera, ramiona, brzuch i przysiady. No i zaczęłam chodzić na solarium, po dwóch razach już fajnie skóra się zarumieniła, jak starczy czasu to jeszcze dzisiaj wskoczę a jutro przerwa. No i w planach mam wysadzić kilka kwiatuszków na skalniak bo na balkonie już nie chcą rosnąć no i dokupić parę nowych na tarasik. Może cyknę obiecane fotki mojego balkoniku na którym uwielbiam odpoczywać:)

Dzisiaj szykuję mojego Filipa na jutrzejszy wyjazd do Portugalii także zaraz prasowanko i pakowanie, później  jakieś zakupki na obiad, popołudniu jadę  z Mateńką obejrzeć mieszkanko do wynajęcia

a oto kilka fotek z naszej majówki w Dolinie Chochołowskiej

To nasza ekipa (bez Cioci robiącej fotę)

A to ja i mój Mężuś


Zdobywcy szczytów


Wołowiec zdobyty, zjazd na pupach z góry widocznej za nami...była jazda!!!!

a wcześniej był Grześ

Polany krokusów zapierały dech w piersiach

a to Rakoń przed Wołowcem już robiło się zimno ale pięknie

Droga powrotna z Wołowca, piękne słońce, wyczerpanie i woda w butach ... ale widoki cudowne

Teraz szykujemy się na Tatry Wysokie...wspianaczka z łańcuchami to już nie przelewki

...ale góry zarażają

9 maja 2013 , Komentarze (2)

Dzień 78 cd.

musiałam usunąć wpis ale go powtarzam, bo tabelka się rozjechała

Po porannym osłabieniu nabrałam sił i wieczorkiem pobiegałam a biegało mi się wyjątkowo lekko, cały czas wyobrażałam sobie siebie jak bedę wyglądać po pół roku takich biegów i ćwiczeń, jakąś mam taką wielką siłę i motywację...że wydaje mi się że jestem w stanie osiagnąć takie ciało jakiego nigdy nie miałam.  

a co 40-tki też mogą fajnie wyglądać

Dzisiaj wdrożyłam plan 30 dniowy z przysiadami...na piękną pupę. Trzasnęłam te pierwsze 50 przed bieganiem, leciutko dlatego po bieganiu jeszcze raz 50, nogi mam już silne, zresztą zawsze miałam. Oczywiście robię je zgodnie z instrukcją, wyglądają tak jak te u Chodakowskiej w skalpelu. Robię pół płytkich i pół głębszych.

A dziś Mąż jak pokazałam mu tyłeczki motywacyjne to skomplementował mój, że już wygląda super...ale i tak będzie wyglądał jeszcze lepiej

A tak wygląda plan:


9 maja 2013 , Komentarze (3)

Dzień 78

Wstałam dzisiaj zmęczona. Poranne bieganie odłożyłam na wieczór. Bolało mnie wszystko, może wczoraj się przeforsowałam, bieganie w upale, mel b. później ogródek i skakanie na wyyyysssokiej drabinie no i wieczorem jeszcze mel na nogi, której nie skończyłam bo mnie jakoś tak drażniły te ćwiczenia ale zrobiłam cały skalpel. Chyba też coś z ciśnieniem nie tak bo oczy mi się kleją.

Wczoraj moja pociecha na wyjazd nie kupiła żadnych butów...no gust ma specyficzny...cóż pojedzie w starych...moje chłopaki wogóle nie przywiązuja wagi do ciuchów...to ja bardziej przeżywam  żeby kupili sobie coś fajnego. Dzisiaj wyskoczymy dokupić drobiazgi na wyjazd a jutro jedziemy na rowerkach ( o ile nie będzie za późno po pracy) do cioci oglądać zdjęcia z majówki to prawie 40km w dwie strony

Został mi trochę ponad miesiąc do wyznaczonego celu, niestety wiem, że go nie osiągnę jeśli chodzi o wagę i trochę to dla mnie smutne.

Ciało się zmieniło i zeszczuplało ale gdzieś w podświadomości mam zakorzenione to że to nie to. Cały czas tę wagę traktuje jako wyznacznik. Nigdy tak dużo nie ćwiczyłam i ta sytuacja braku spadku wagi takiego na jaki byłam nastawiona, jest dla mnie trochę irytująca. Ten miesiąc pozostaje mi ostro pilnować diety, nie planuję ile powinno być spadku wagi do 20 czerwca czyli wyjazdu na urlop, poprostu będę nadal biegać i ćwiczyć i mierzyć ciałko.

8 maja 2013 , Komentarze (3)

Dzień 77 cd.

Ogródek zrobiony, dorsz w warzywkach dochodzi, ryż jaśminowy już czeka a surówki już były zdegustowane...trochę podjadłam przed obiadkiem: parówka z szynki, 30g twarogu i surówki...zadowolona z tego nie jestem ale po bieganiu ćwczeniach i tym ogródku byłam tak głodna...bieganie bardzo podkręca mój matabolizm...a wieczorkiem jeszcze skalpel i nogi z Mel

aha i waga dziś pokazała

64,4kg w końcu jakiś spadek

...a teraz trochę motywacji

Nasze tyłeczki też niedługo będą tak wyglądały

8 maja 2013 , Komentarze (1)

Dzień 77

Dzisiaj 60 minut biegu oraz trening z Mel B. ramiona, brzuch, pośladki, na wieczór zaplanowany skalpel i nogi z Mel.

Dzisiaj zaczynam ściśle przestrzegać dietki: regularność, zero słodyczy, ograniczam węgielki.

Teraz idę kupić pysznego dorsza do sklepiku koleżanki i z moim Albercikiem będziemy robić podporę dla naszej winorośli bo chciałabym aby pięła się nad oknami.

Jesienią u sąsiadki pięknie zwisają wokół okien  girlandy z  wielobarwnych liśc,i postanwiłam zrobić tak samo. Przy okazji wsadzę kilka roślinek na skalniak które otrzymałam od miłego pana z działki a po południu wyskoczę na zakupy z Filipem, bo już w  niedzielę dziecko wyjeżdża do Portugalii.

A tak prezentuje się zestawienie moich wymiarów...no łydki mam jak zawodnik MMA, nic nie leci ale lepiej wyglądają no i uda słabo ale też przentują się estetyczniej, to chyba wszystko efekt biegania, trzeba pewnie z pół roku żeby pozbyć się całego smalczyku...dam radę

Teraz już jestem tak wciągnieta w bieganie i ćwiczenia że to największy mój sukces...teraz pójdzie z górki

TABELA MOJEGO ODCHUDZANIA OD 20.02.13r.  DO  20.06.13r.

data

waga

szyja

ramię

biust

plecy

talia

brzuch

biodra

udo

łydka

23.02.13

69,7

34

31

95

86

85

99

108

67/56

39

04.03.13

68,3

33

30

95

85

84

95

107

66/55

39

15.03.13

66,9

33

29

93

85

83

95

105

63/54

38

02.04.13

66,1

33

29

91

83

80

91

104

59/52

38

08.05.13

64,7

33

28

91

82

77

89

102

58/51

38




7 maja 2013 , Komentarze (4)

Dzień 76

Właśnie wróciłam ze spacerku, wszystko tak pięknie pachnie, cudnie kwitnie to rozkoszna pora. Dzisiaj nie biegałam, dałam kolanu odpocząć, wczoraj bieg i skalpel zaliczony. Teraz zabieram się za skalpelik, a bieganie znowu przekładam na rano, lepiej mi się biega tylko nie zawsze mogę. Także jutro rano pobudka i bieg.

Już zaliczyłam kilka ćwiczeń na ręce z hantelkami. 

Dietkowo dzisiaj wzorowo 

Przeglądając jeszcze wielokrotnie moje fotki które wstawiłam, doszłam do wniosku że warto było...widzę różnicę a przede wszystkim czuję, chciałabym jeszcze wyszczuplić nogi i popracować nad pupą no i brzuszkiem bo jeszcze jest co spalać, no i ręce, postawiłam za cel mieć ładne wymodelowane jędrne ramiona.

Czy ktoś jeszcze dzisiaj ćwiczy?

6 maja 2013 , Komentarze (9)

Dzień 75

Witajcie Kochaniutkie

Właśnie wpis poszedł w świat...więc szybciutko

Moje fotki: od lewej start waga 69,8kg koniec lutego
w środku 40 dzień diety
trezcie z dzisiaj dzień 75, waga 64,7kg szału nie ma ale parę centymetrów poleciało

Dieta 1500kcal, Mel B. na przemian ze skalpelem ok 4 razy w tygodniu od miesiąca bieganie ok 60 minut 5-6 razy w tygodniu

Wzmagam pracę nad brzuchem i nogami (uda!!!). Teraz zmykam wieczorkiem wrócę i chętnie poczytam Wasze opinie





4 maja 2013 , Komentarze (5)

Dzień 74

Dzisiaj dokładnie przyjrzałam się newralgicznym miejscom mojego ciała...widzę efekty biegania i ćwiczeń. Pupa mniejsza nie sterczy, mniejszy na niej cellulit, na udach też go mniej widać, ramiona mniej trzęsące i widać zarys mięśni , zrobiły się bardziej napięte a skóra gładka. Brzuch nawet po najedzeniu już nie jest taki wystający.

Wczoraj było:

marsz ze schroniska: 6km
60 minut biegu, już robię dwa okrążenia mojej trasy w truchcie non stop będzie jakieś 12km z górki i pod górkę
skalpel
ćwiczenia z Mel B na ramiona

Dzisiaj: 60 minut biegu, dzisiaj miał służyć głównie spaleniu ciasteczek na które sobie pozwoliłam.

Mateńka od wczoraj jest u mnie ze swoją kicia, z mieszkaniem nic nie wyszło bo metraż pomieszczenia za mały na adaptację, u Mamy wczoraj mieszkanie znowu zalane , z siostrą się pokłóciłam właśnie o dalsze losy zamieszkania Mateńki i Mama jest u mnie choć warunki gorsze niż u siostry...no ale cóż. Szukamy czegośdo wynajęcia taniego i malutkiego...niewiem co dalej z tym zrobić...nie tracę natomiast dobrej myśli.

Dzisiaj ze straszym synem byliśmy na zakupach bo wyjazd na staż tuż, tuż. Ja polubiłam sportowe ciuszki bardziej trekingowe...od Męża dostałam kurteczkę firmy The North Face, ciuszek prof. nieprzemakalny i oddychający, taki jak lubię czarny i niepozorny ale w tej prostocie szlachetny i ma świetne właściwości, no i do niej gatki...jeszcze marzę o porządnych butach wodoodpornych  trekingowych i fajnej torbie i chyba zmienię odrobinę swój styl...tak mnie odmieniło uprawianie sportu.



3 maja 2013 , Komentarze (2)

Dzień 73

Wróciłam z górskiej wyprawy. Byliśmy 3 dni w Dolinie Chochołowskiej...cudownie!!! Pogoda dopisała, schronisko super i ekipa bombowa! Słońce, śnieg, rwące potoki, polanki usiane krokusami, widoki zapierające dech w piersiach. Jako nowicjusz zdobyłam trzy szczyty:

Grześ  1653 m n.p.m.,
Rakoń 1879 m n.p.m.,
Wołowiec 2064 m n.p.m.

Jestem z siebie dumna, taki wysiłek jest fantastyczny. Wrócilismy wczoraj, zmęczenie nie opuszcza, kolana trochę siadły a łydki mam napompowane jak zawodnik MMA, no i waga nieco wyższa...ale nie bedę sie tym przjemować, robię swoje. Na wyjeździe dwa dni zaliczyłam biegania, wieczorne i poranne no i całodniowe wyprawy. Pierwszy dzień szlak papieski 4h marszu, drugi dzień Grześ, Rakoń, Wołowiec od 9.00 do 18.00.  W górach śnieg po kolana, zejście z Rakonia zaliczyliśmy zjazdem na czymkolwiek po śniegu ze stromego zbocza...zejście zajmowało zbyt duzo czasu a kolanka były na granicy wytrzymałości...no to była jazda!!!! Póżniej zejście w śniegu i wodzie, przemoczeni do suchej nitki, spaleni przez słońce, wyczerpani...ale szczęśliwy. Kuzynka spuchła od słońca, mnie kolano wykręciło na drugą stronę ale od naszego wuja przewodnika, zdobywcy prawie wszystkich szczytów polskich Tatr - otrzymałam za taką formę gratulacje ...już w planach następny wyjazd,tym razem w Tatry Wysokie i wspinaczka z łańcuchami.Co do diety to starałam się jeść regularnie to co można zjeść z plecaka, czyli rybki z puszki, paprykarze, batoniki musli. Pozwoliłam sobie jednego dnia na nagrodę za zdobycie Wołowca, na piwko z sokiem a na pożegnanie przed zejściem ze schroniska ok 6km wsunęłam przysmak chochołowski czyli szarlotkę z bitą śietaną i sosem jagodowym

Rodzinka z którą byliśmy dostrzegła efekty mojej pracy nad figurą- jest różnica także było mi miło. Trochę ta waga mnie irytuje ale obiecałam, że przjmować się nie będę tylko robię swoje

Dzisiaj w planach bieganie - chociaż łydki ciągna bardzo no i butki się jeszcze suszą no i oczywiście skalpel. Jak z biegów nic nie wyjdzie to zrobię cardio z Mel B. Jak mąż skończy robienie filmiku to wrzucę fotki z eskapady.