Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karla1974

kobieta, 50 lat, Sosnowiec

159 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 kwietnia 2013 , Komentarze (4)


Dzień 62

Witajcie kochaniutkie:)

Porządki szafowe zakończone, zostały szafki chłopaków- chyba że sami się zmobilizują no i moja suszarnia.

No moja szafa świeci pustkami, gaci zero! Ale się cieszę. Wczoraj zakupiłam sobie w Auchanie spodnie, które mi sie tak mi się podobały, (ciemno niebieskie w różyczki ), lecz gdy  mierzyłam je ze trzy miesiące temu, ledwie się dopięłam w 40-tce a wczoraj proszę - weszłam i nawet w pasie troszku luźne ale 38 z tego najładniejszego koloru już nie było. Te były ostatnie, cena niższa-one zapewne czekały na mnie i na moje efekty odchudzania. Także mam gatki na wiosnę i dalej walczę.

Dziewczyny cieszy mnie też że majtusie wszystkie na mnie za luźne - ta część ciała to dla mnie newralgiczny punkt. Waga mnie już za bardzo nie interesuje. Teraz przyszła @ więc ważonko będzie po...no i pewnie zrobię fotki.

Kochaniutkie macie jakieś fajne sposoby na cellulit? Mam takie miejsca na udach gdzie tłuszczyk zbił się dość mocno i tworzy takie po boku odstające poduszeczki...hmm wogóle to miejsce się nie zmienia...biegam codziennie, robię skalpel codziennie, peeling, masowanie rolką, balsam anytycellulit... no chyba że on ruszy na końcu. Będę wdzięczna za porady...już zastanawima się nad kuracją wewnętrzną apteczną...tylko trochę droga...no ale tak przed urlopem fajnie byłoby...może Mąż fundnie dla pięknego ciałka

Teraz dopijam kawkę, i idę pobiegać, później ciąg dalszy załatwiania aparatu słuchowego dla Mateńki a popołudniu z młodszym na szczepienie...dzień w biegu...ale tak lubię. Pogoda cudo, dziś biegam z pulsometrem, jest ok. ale niestety nie ma alarmu pulsu na którym mi zależało, ale liczy spalone kalorie oraz pokazuje a jakiej strefie odbywał się trening...za 35zł może być.

Jestem tez na etapie ukwiecania mojego balkonu,  uwielbiam to, w tym roku białe kwiaty...już robi się ładnie....mam jeszcze kilka pomysłów, pochwalę się jak będzie gotowy.

No i jeszcze na koniec -niestety mój starszy kolejny raz nie zdał egzaminu, tym razem plac manewrowy...no ale jak egzaminatorka była ładna to nie ma się co dziwić

Ale najważniejsze że jeszcze półtorej miesiąca ma ważne testy...ale teraz żyje wyjazdem do Portugalii na praktyki w ramach projektu unijnego, który realizuje szkoła...może będę nieskromna ale dumna jestem z Niego bo jadą najlepsi uczniowie -  przedmioty zawodowe i języki. Obydwaj moi synowie chodzą do informatycznej, no starszy angielski perfect, jakieś tam certyfiakty...no i dziewczynę znalazł sobie w Szkocji, już trzeci rok randkują na skype...ma w planach studia  w Anglii no i oczywiście spotkanie z nią. Fajne i mądre chłopaki...Nasza duma

a poniżej kilka fotek z akcji "topienie L200", z lewej  Filip, sprawca zatopienia, z prawej Albert - fotoreporter







No wody w środku trochę było...



...ale wycieczka należała do udanej...mnóstwo adrenaliny, sprzęt przetestowany i uśmiechy na twarzach...później suszenie auta i wizyta na serwisie...auto porządnie ochrzczone przed wyprawą do Albanii.

19 kwietnia 2013 , Komentarze (7)

Dzień 58

no ruszyło, choć jestem przed @....ale czad, dziś na wadze

64,7kg!!!!!

jestem po 60 minutach biegu i ćwiczeniach z mel na brzuch i ramiona, no ja już chyba tak mam, że waga spada nagle dużo i staje na kilka dni i znów spadek...dobra, może być już nie będę lamentować, że stoi tylko cierpliwie nad nią pracować

Spalonych kalorii ok. 600
60 minut biegu + 20 minut ćwiczeń

Przed bieganiem: banan 100g, kawa z mlekiem 110kcal

I śniadanie 345kcal
 owsianka z owocami suszonymi, twaróg półtłusty

II śniadanie 250kcal
chleb żytni , szynka z indyka, ogórek małosolny, morela i śliwka suszona  ...cdn

Ilość spalonych kalorii obliczam narazie według kalkulatora znalezionego na necie, ale dzisiaj powinnam dostać zamówiony pulsometr, także jutro podczas biegania, zmierzę dokładnie dystans, tempo, spalone kalorie no i będzie mi łatwiej kontrolować czas biegu. Już wogóle nie muszę maszerować cały czas truchtam bez zadyszki

Wypiję kawkę, dziś u mnie szaro i pada wiosenny deszczyk, troszkę Was poczytam zaraz zabieram się za robótki  domowe.

18 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Dzień 57

Wczorajszy bilans zjedzonych kalorii

1100kcal 

mąż miał wczoraj imieninki, nie tknęłam ciacha ani winka

Wczorajszy dzień był dniem odpoczynku więc nie ćwiczyłam ani nie biegałam,  za to dzisiaj już jestem po bieganiu. Poczytałam nieco porad dotyczącyh efektywnego biegania...rano kupiłam na allegro pulsometr bo to znakomity partner pilnujący spalania tłuszczyku, a dzisiejszy bieg był wolniejszy, marsz tylko tam gdzie konieczne było przejście przez jezdnię, trening się wydłużył samego truchtania dzisiaj było 60 minut bez ćwiczeń na przyrządach, wieczorem będzie skalpel.

Udało mi się utrzymać wolniejsze tempo bez zadyszki i to jest to.

Zdecydowanie lepiej biega mi się rano, mała kawka, mały banan i w drogę. Piękna pogoda, pora zamienić bluzę na koszulkę...ale mam teraz power..dzisiaj kończę moje sprzątanie szaf...

Wczoraj zaczęłam już ogarniać tarasik...suche wrzosy zdobiące go zimą już schowane, moje różyczki zajęły ich miejsce...liczę na to, że jeszcze zakwitną...W tym roku stawiam na  blado różowe i białe pelargonie i uszyję poduchy na ławkę i foteliki w angielskie róże 

W weekend oprządzam skalniak a od poniedziłaku zabieram się za mój sklepik Retrobello... towar już się prosi żeby go wystawić...a tam piękne osłonki na doniczki, anioły, lampiony pora na nie w sam raz!!!

Już się nakręciłam wiosennie- mogę działać.

Dzisiejszy bilans

bieg 60minut - według mądrego kalkulatora to ok. 600kcal
skalpel 45minut - 280kcal
praca w ogródku 120minut - 400kcal

8.00 Przed treningiem 110kcal - kawa, banan

11.00 I śniadanie owsianka 398kcal 
płatki - 40g, śliwki suszone - 27g, morele suszone - 20g, orzechy włoskie - 4g, miód - 5g

14.00 II śniadanie 380kcal
jajecznica z dwóch jajek, plaster szynki drobiowej 20g, plasterek sera żółtego 15g, ciabata 40g.

15.30 Przekąski 88kcal : twaróg półtłusty 20g, pasztet z kurczka 20g, marchewki marwitki 30g

17.00 Obiad 360kcal: pierś z kurczaka 130g, surówka z sałty marchewki, kukurydzy, majonezu i jogurtu 60g, ryż brązowy 30g

Przekąski: 280kcal, 3 kostki czekolady, jedna czekoladka, dżem

Kolacja 21.00 280kcal twaróg półtłusty 100g, miód - 5g, konfitura -8g

Dużo spożytych kalorii ale też dużo ruchu po kalkulacji bilans dnia to 616kcal

Dla jednej  z Vitalijek o nicku Karampuk, która ma podobnego kiciusia

to moje kociaki słodziaki....


17 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Dzień 56

Kochane moje trochę się dziś podłamałam...od 2.04 waga stoi, centymetry spadły 2, od ponad tygodnia biegam codziennie i w niektóre dni robię ćwiczenia z Mel. B lub Chodakowską. Waga ruszyła po dwóch dniach biegania też po zastoju z 66,1 na 65,6 kg i tak już znowu stoi raz skacze na 65,9kg. Diety pilnuję, w całym tym okresie zjadłam ciasto na urodzinach, kilka łyżeczek kremu czekoladowego i dżemu. Czy u Was też jest podobnie?
Oczekiwałam szybszego spadku...kiedyś jak byłam na diecie bez ćwiczeń to waga i centymetry leciały szybko w 4 tygodnie miałam - 4,5kg i spadek w obwodach...hmm może to faktycznie waga mięśni. Wiek już nie ten...próbuję znaleźć sobie wytłumaczenie tego stanu, fakt jest taki że nigdy tyle nie uprwaiałam sportu co teraz. Ale takie parę deko na wadze byłoby bardzo motywujące.

Dzisiaj robię dzień przerwy od biegania bo kolana trochę bolą i może jeden dzień spowoduje że organizm zareaguje znowu spadkiem.

Napiszcie o swoich doświadczeniach...potrzebuję Waszego wsparcia

9.30 śniadanko: 335,58 kcal
owsianka 

płatki owsiane - 40g
mleko 0,5% - 250g
dwie śliwki suszone - 18g
dwie morele suszone - 15g
pół banana - 50g
kawa 

13.00 Drugie śniadanie: 250kcal
kanapki z wedliną i szynką 

chleb mieszany - 52g
szynka kniazia - 33g
sałata, pomidorki koktajlowe

17.00 Obiad:  369,15 kcal
pierś z kurczaka z warzywami na patelnię 

pierś -120g
2 łyżeczki oliwy z oliwek
warzywa - 250g









16 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Dzień 55 cd.

Dzisiaj podliczyłam swój bilans kaloryczny:

zjedzonych ok. 1500kcal
spalonych ok. 650kcal
skalpel, 70minut biego marszu w tym ćwiczenia na przyrządach

bilans dnia: 850kcal...to dobra droga do mojego wakacyjnego celu


16 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Dzień 55

Postanowiłam podkręcić tempo moich kolejnych rezultatów...do mojego codziennego biegania dołączam codzienne ćwiczenia: skalpel na przemian z Mel B. - cały trening. Jeszcze niewiem jak będę biegać. Zaczęłam od biegania rano, w weekend  było bieganie wieczorkiem. I się zastanawiam...i rano fajnie i wieczorem. Ale mam wrażenie że rano biega mi się lżej...dzisiaj rano zrobiłam skalpel więc bieganko będzie wieczorem, jutro może zrobię odwrotnie i zobaczę jak lepiej...chociaż to i tak nie ma to większego znaczenia...

WAŻNE ŻEBY RUSZAĆ SIĘ SYSTEMATYCZNIE!!!,

mnie już to weszło w krew...dzień bez wysiłku fizycznego jest dla mnie taki nie kompletny. Wczoraj rozpoczęłam zmianę  zimowych okryć na lekkie, jedna szafa zrobiona, dzisiaj szafa w sypialni, będę mierzyć to co było ciasne...zobaczymy efekty. Kochaniutkie mam tyle fajnych ciuszków w których już nie chodzę, zawsze je przekładam co sezon a później i tak ich nie zakładam ale w teraz obiecałam sobie, że jeśli jakiejś rzeczy nie ubrałam w ostatnim sezonie to usuwam ją z szafy przydałaby się akcja wymianek...dopijam kawkę chwilkę Was poczytam i zaczynam porządki.

15 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Dzień 54

U mnie dzisiaj prawdziwa wiosenka, własciwie juz od wczoraj. Przez weekend nie pisałam, ale Was czytałam.

W piątek u siostry na urodzinkach ja oczywiście nie piłam alkoholu, ale ciacho zjadłam, niestety żadne mi nie podeszło, więc były tylko kęsy z trzech rodzajów i jedn mały kawałek sernika. No i zjadłam trzy porcje sushi, pierwszy raz jadłam, no dobre ale szamotania pępka nie było, znam duzo więcej potraw które dla mnie są smaczniejsze.

W sobotę pogoda była w kratkę słonko i deszcz. Ja zajęłam się małą reorganizacją w mojej kuchni bo dostałam mój piękny serwis porcelanowy no i było przestawianie na półkach...i kawka z porcelanowej filiżanki z brzdękiem...

Moi Panowie popołudniu pojechali  w teren. No i starszy synuś zatopił nasze autko...wjechał w bajorko i się przeliczył, woda była na tyle głęboka a dno grząskie, że nasz L200 nie wyjechał. No i zaczęła się akcja...mąż zrzucił buty i spodnie, wskoczył do bajorka żeby rozwinąć linkę z wyciągarki. Woda ciepła nie była a syn za kółkiem siedział również na fotelu wypełnionym wodą. Wyciągarka była pod wodą pracowała powoli, pierwsza próba się nie udała, trzeba było znaleźć inne drzewo, młodszy podpinał, no i dopiero przy drugim podejściu autko wyciągnęli, mam fotki jak mężus wróci to popołudniu wrzucę akcję. Jak przyjechali do domku no to ja zostałam zasypana stertą rzeczy do prania plus ręczniki którymi wycierali autko...także do dziś piorę...Ale moi Panowie zadowoleni, taka akcja, przygoda, starszy za kółkiem trochę się zestresował, ale stwierdził że jak teraz pójdzie kolejny raz zdawać na prawko to powie do egzaminatora: "Proszę Pana ja wjeżdżam nie tylko pod prąd ale też wjeżdżam po wodę".No chłopaki miały ubaw, w końcu mąż zracjonalizował sobie montaż w tym aucie snurkela i wyciągarki. No i autko się suszy od soboty....hihihii

Ja w sobotę oczywiście biegałam tyle, że wieczorem. Wczoraj zaczęłam porządki, lecz niestety kurz mnie zaatakował i alergia dała się we znaki. Ból głowy, lejący katar, światłowstręt....dalsze sprzątanie odpuściłam, potrzebuję wówczas przespać noc by wszsytko minęło...ale biegania wieczornego nie odpuściłam tym bardziej, że wczoraj zjadłam trochę dżemu i kremu czekoladowego bo moim chłopakom robiłam obiecane naleśniki...ale ja nie zjadłam ani jednego. Dzisiaj objawy minęły, ale noc była ciężka, toteż musiałam dospać dłużej. Teraz zabieram się za porządkowanie szaf i wieczorkiem bieganie...aha i muszę baczniej pilnować diety nie pozwalać sobie na te słodkości, bo już połowa kwietnia a jeszcze 8kg przede mną.

12 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Dzień 51

W tytule pytanko...może jakaś Vitalijka lub Vitalijek biega też w Sosnowcu? Ja z Mężem biegamy przy górce środulskiej - tam gdzie wyciągi, sąteż przyrządy do ćwiczeń...jęsli ktoś jest chętny to zapraszam...razem będzie weselej

Dzisiaj biego marsz w sumie z ćwiczeniami na przyrządach ok 1,5h

jestem dumna bo zrobiłam dzisiaj 3 serie po 12 powtórzeń pełnych brzuszków i poszło mi bardzo łatwo, no oczywiście narciarz - ulubiony, wioślarz, unoszenie nóg w zwisie - no też nieźle dwie serie po 10, czuję, że mięśnie brzucha są już silne, no i wyciskanie na plecy i biceps.

Mój Synuś dzisiaj się spiął pojechał raniutko do Worda był pierwszy, udało mu się złapać termin jeszcze przed końcem testów, cieszymy się bardzo...no mamuśka zdała za czwartym razem to i jemu teraz się uda.

Dzisiaj nasz Motylek Ania ma urodzinki...jeszcze raz WIELKIE 100 LAT!!!


Moja siostra też dzisiaj świętuje urodzinki, popołudniu jedziemy na kawkę a ode mnie dostanie oczywiście figurkę porcelanową - właśnie czekam na paczkę z figurkami i moim serwisem porcelanowym. Teraz dopijam kawkę, jadę ze starszą pociechą do dermatologa, dla siostry chciałam jeszce kupić ładny krzewik sztucznych róż z ikei, sa piękne,a siostra ręki do żywych kwiatów nie ma.

11 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Dzień 50 c.d.

Mój spadek wagi tak mnie nakręcił, że jeszcze wieczorkiem zrobiłam Mel B., nogi, ręce, brzuch, pośladki...Dziewczyny chyba się uzależniłam od ruchu.

No i niestety Synuś nie zdał egzaminu na prawko.... Zrobił wszystko ok.egzaminator, super gość, pochwalił że świetnie jeździ no i jak już wracali dwie panienki stały tyłem do przejścia dla pieszych i nagle się obróciły i weszły na zebrę, no i mój młody kierowca zbyt późno nacisnął hamulec i instruktor musiał go wyręczyć...a jak do tego dojdzie to cały egzamin oblany...ale Dziecko zrozumiało że to jego błąd, że się rokojarzył, już był wyluzowany bo prawie było po...Jutro jedzie łapać następny termin tak żeby jeszcze zdążyć przystąpić zanim skończy mu się ważność testów.

No ale jestem pełna optymizmu i go pocieszam ,że mamusia też zdała za czwartym razem (wprawdzie była to epoka mezozoiku...hihihihi) to i on tym razem zda.

11 kwietnia 2013 , Komentarze (9)

Dzień 50

No i się doczekałam, w końcu waga ruszyła?

Jeszcze wczoraj było nieustępliwe 66,1 a dziś weszłam na wagę i szoook?

jest 65,6kg

jakże się cieszę.

Dzisiaj bieganie z Mężusiem?Buciki i ciuszki rewelacja.

Zaliczyliśmy w sumie 1,2h w tym biego-marsz ok. 60 minut i 20 minut na przyrządachw parku.

Ławeczka pochyła ? brzuszki głębokie 2 serie po 30, jedna seria po 8
Wioślarz ? dwie serie ale nie liczyłam
Narciarz ? 3 serie po jednej minucie, świetne urządzenie które wypala boczki, świetnie pracuje brzuch, ramiona i nogi
Wyciskanie masy ? barki, plecy: 3 serie po 7, biceps: 3 serie po 10
Zwis ? unoszenie prostych nóg ? 3 serie po 5
Skłony wzmacniające plecy ? 3 serie po 10

Po powrocie do domku okazało się że ja dałam klucze mężowi a on włożył je do zamka drzwi a ja drzwi zatrzasnęłam. Także pożyczyliśmy od kumpeli autko i do chłopaków do szkoły po klucze. Ja w moich ciuchach wyglądałam jak UFO, ale co tam niech widzą ,że mamusia sportsmenka.

Śniadanko pychotka: owsianka (250ml mleka 0.5%, 30g płatków owsianych, 14g rodzynek)
80g twarogu półtłustego, 90g truskawek, 25g bułki, kawa z mlekiem 0,5%.


Teraz będę się nawadniać a popołudniu jadę z moim synusiem na egzamin z prawa jazdy?Do trzech razy sztuka?Oby się udało bo testy kończą mu się 21 kwietnia.