Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karla1974

kobieta, 50 lat, Sosnowiec

159 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 kwietnia 2013 , Komentarze (9)

Dzień 49

Kochaniutkie, dzisiaj biegi zaliczone 60 minut i ćwiczenia na przyrządach w parku ...w parze:)

Słonko świeci cudownie

Ale niestety kurteczkę lecę wymienić na większą a geterki jak się uda - na mniejsze. Ale se sportowczyni kupiła ciuszki hihihi - rano jak ubrałam bluzę to stwierdziłam, że ona nie ma żadnych kieszonek, pobiegłam w innej, dopiero po powrocie przejrzałam ją dokładnie a tam kieszonka na telefonik, dziurka na słuchawki i parę innych skrytek....hahahah ale ze mnie laik. Rozmiar jest dobry tylko odrobinkę za krótka, większą mierzyłam, jest trochę luźniejsza ale zakrywa pupę - jeszcze dużą, dlatego zrobię wymiankę bo ciuszek bardzo fajny.

Powiem Wam, że czuję każdy centymetr mojego ciała, nogi, plecy...a przecież ćwiczyłam ale pewnie już mięśnie przyzwyczaiły się do tego wysiłku a teraz dostały nową inną dawkę obciążenia...czuję się wybornie 

Dziś na śniadanko owsianka z łyżką rodzynek i kilkoma orzechami - uwielbiam, dzisiaj może zrobię sobie taki owsiankowy dzień


9 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Dzień 48 c.d.

No tak się rozochociłam do biegania, że z mężusiem dziś do sportowego i kupiłam sobie getry oddychające....hihihih i termiczną bluzo-kurtkę z wyprzedaży - ze140 przeceniona na 60zł. Ja nigdy nie lubiłam takich sportowych ciuszków, to nie moja bajka, ale teraz jak się ostro biorę do roboty to postanowiłam zainwestować ale nigdy nie dam za takie ciuszki dużo pieniążków w przeciwieństwie do mojego męża,który narazie nie ćwiczy ale takowe ciuszki posiadać lubi. Ja zawsze poluję na okazję. Ale jutro moje Kochanie idzie ze mną biegać. Getry przestestowałam przy dzisiejszym skalpelu - super, wygodne, nózie jakieś takie w nich zgrabne, no i kłaczki z dywanu się nie łapią. Tylko mogłam chyba kupić już rozmiar mniejsze.

Postanowiłam sobie,  że w niedzielę waga pokaże poniżej 66kg. Dzisiaj po bieganiu miałam wilczy apetyt, zawsze tak mam jakiś czas po wysiłku...niewiem jak nad tym zapanować, podjadłam więc troszkę z porcji obiadowej Męża i wszamałam 4 łyżeczki nutelli, kolacji natomiast nie jadłam tylko bananek.

Teraz zmykam pod prysznic i na smaczny peeling czekoladowo -kokosowy

9 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Dzień 48

Dziś pierwszy dzień biegałam, zainspirowała mnie Aneczka - Motylek, nasza Vitalijka, która dzielnie raniutko biega...waga u niej spada pięknie i chce żeby u mnie też tak spadała.

Dzisiaj mój poranny trening marszowo-biegowy trwał 60 minut!!! Dwa miesiące ćwiczeń napewno poprawiły moją kondycję dlatego dałam radę spoko. Postanowienie padło wczoraj, dziś jak zobazczyłam padający mokry śnieg to pomyślałam - " no lepszej pogody na start nie mogło być"...chwila zawachania ale wskoczyłam w śmieszne ciuchy ale wygodne, adidaski, słuchawki w uszy i w drogę. Większość czasu to był trucht, trasa fajna wokół naszej osiedlowej góry z wyciągami  narciarskimi, póżniej troszkę ścieżek w sąsiadującym  z górą parku - trochę w górę trochę w dół i se,ria ćwiczeń na przyrządach które są na górce zainstalowane - narciarz, wioślarz, brzuszki, biceps, było mokro od śniegu ale co tam, no i powrót truchtem do domku.

Jedzonko dietetyczne:  

1 śniadanko: owsianka 250ml mleka + 25g płatków, łyżeczka żurawiny suszonej,  kawka, 

2 śniadanko: mała puszka makreli w pomidorkach 120g bułeczki 30g, kawa

Już czuję, że się uzależnię od biegania, zatem rano bieg,wieczorkiem skalpel na przmian z killerem a dla odmiany Mel B. Ale mam power

ANECZKO DZIĘKUJĘ !!!

Teraz wróciłam od fryzjera, włoski poprawione na ładne jasne świetliste blond pasemka z ciemniejszym blondem, wcześniejszy eksperyment ze średnim blondem, był nieudany - jak dla mnie zbyt szaro brudno, dla mnie tylko jasne słoneczne blondy, prynajmniej wokół twarzy reszta włosków lubię jak jest ciemniejsza.

Zmykam, do zobaczenia wieczorkiem

6 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Dzień 45

Dzisiaj rano była Mel. B cardio 25minut i pośladki na więcej nie miałam siły. Z utęsknieniem czekam, aż waga zejdzie poniżej 66kg. Będzie to dla mnie znowu mocny bodziec, póki co staram się, choć wczoraj zamiast obiadku było ciasto - tak wyszło byłam na spotkaniu, dzisiaj trochę czekolady, i dżemik do twarogu na kolację...jutro nie robię przerwy od ćwiczeń i przypilnuję się...muszę kupić owoce bo czuję na nie wielką ochotę.

Jutro jedziemy z Mężusiem na targ staroci do Bytomia, nigdy tam  ie byłam a jest to największy w naszej okolicy...Mąż będzie cykał fotki nowym apartem a ja będę łowić skarby:) Na celowniku mam filiżankę i dzbanek z porcelany...chce mi się takiej dobrej kawusi z takiej szlachetnej dźwięczącej porcelanki.


5 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

dzień 43

No tak już zaczął się 44...ale piszę za 43.

42 dzień był dla mnie dniem oddechu, potrzebowałam pozbyć się na jeden dzień tego przestrzegania i działania w takiej sztampie po to by dziś znowu z nowymi siłami kontynować swój program. Dlatego wczoraj zjadłam duży pudding czekoladowy i kilka kostek czekolady a  popołudnie i wieczór postanowiłam sobie przeleżeć w łóżku nie ćwiczyłam, była zmęczona i śpiąca. Nawet nie pisałam nic  w pamiętniku...tez chciałam od tego odetchnąć.

Ten wszechobecny śnieg, wilgoć, zimno i brak słońca zapewne powodują takie stany

to taka mała pauza...chyba czasami jest potrzebna

oczywiście tylko czasami

Dzisiaj natomiast było bardzo przyzwoicie: 

śniadanko: owsianka z łyżeczką żurawiny suszonej i pół łyżeczki rodzynek, kawa z mlekiem

drugie śniadanie: dwie garści orzechów laskowych i migdałów

obiad: zrobiłam ale wywaliłam, leczo ze słoiczka które miałam sprawdzone teraz coś zmienili i stało sie okropne (100g mięska 1/3 paczki warzywek mrożonych, 1/3 słoiczka leczo, bez zagęstników ale tak kwaśne że potrawa była nie jadalna), zjadłam 50g bułki i 3 roladki z łososia ze szpinakiem.

podwieczorek: jedno kruche ciastko waga ok. 10g

kolacja: jedna kromka chleba, 4 cieniutkie plasterki mortadeli, kawa z mlekiem 0,5%

Trening 45 minut z Mel B. po treningu 60g sera włoskiego.

Mąż otworzył mi winko...i wiecie, że mam taką blokadę...nie mogłam się napić...a winko półwytrawne uwielbiam...może uwielbiałam...hmm a tu taki hamulec...nalałam więc szklankę wody. Od początku mojego odchudzania nie wypiłam żadnego alkoholu...cieszę się bo to ułatwi mi chudnięcie.

2 kwietnia 2013 , Komentarze (8)

Dzień 41

Dzisiaj wstawiam fotki dla porównania...może szamotania pępka nie ma ale...hmm coś tam zaczyna być widać...jeszcze dużo pracy przede mną ale wedle wyliczeń jeśli wszystko pójdzie w takim tempie to do 20 czerwca mam realne szanse zrealizować swój cel...dzisiaj jeszcze zaliczyłam fryzjera ...odrobinkę przyciemniłam mój blond bo w takim jasnym zaczynałam czuć się  tandetnie, zregenerowałam i podcięłam włoski...to takie powolne ogólne zmiany obok wagi również trochę wizerunkowe. Włoski robię sama ale raz na jakiś czas wymagają one ręki fachowca, chciałam przejść w taki naturalny średni blond ale narazie zaczęłam, za doradztwem feryzjerki, która zna moje szalone pomysły, od pasemek w dwóch odcieniach ciemniejszego blondu, no i faktycznie narazie wystarczy bo wyszło  naturalnie ale nia za ciemno.

Dobra pora na fotki...

po lewej mój start, po prawej po 40 dniach dietki i ćwiczeń z Mel B i czasami z Chodakowską. Staram się ćwiczyć 6 razy w tygodniu, teraz planuję dołączyć bieganie

waga startowa: 69,8kg

waga obecna: 66,1kg


 


no cóż proporcji nie zmienię ale odchudzić to wszystko można i tak będzie...zaraz uaktualnię wymiary i biorę się do ćwiczeń...dziś dietkowo elegancko

Moje pomiary:

TABELA MOJEGO ODCHUDZANIA OD 20.02.13r.  DO  20.06.13r.
data waga szyja ramię biust plecy talia brzuch biodra udo łydka
23.02.13 69,7 34 31 95 86 85 99 108 67/56 39
04.03.13 68,3 33 30 95 85 84 95 107 66/55 39
15.03.13 66,9 33 29 93 85 83 95 105 63/54 38
02.04.13 66,1 33 29 91 83 80 91 104 59/52 38




2 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Dzień 40

No i po świętach...i dobrze. Pierwszy dzień spędziliśmy w domku, wieczorkiem zajrzała do nas moja Teściowa z mężem, chłopaki rozpracowali flaszeczkę...ja wzorowo, nie wypiłam żadnego alkoholu, zjadłam 3 posiłki z czego kolacja to był serniczek i makowiec. Dziś na wadze 10dkg mniej...no tak jeszcze nie miałam żeby w święta tracić na wadze.

Dzisiaj też elegancko,śniadanko sałatka z szyneczki jajek i chrzanu no i jajeczko przepiórcze...porcje jem malutkie i jestem syta. Później spacerek...u nas śniegu po kolana, odkryłam na naszej górce na której jest ośrodek narciarski urządzenia do ćwiczeń...ale się cieszę, jak tylko śnieg ustąpi to będę biegać trasa pod górkę z wyciągiem na niej kilka serii ćwiczeń na urządzniach i powrót.

Dzisiaj pomierzyłam kilka ciuszków...no są efekty, spodnie w których dotychczas chodziłam luzy totalne, a to w tym czym ledwie się dopinałam ... leży idelanie...jutro chyba cyknę fotki

No i dzisiaj też sałateczka na obiadek i podwieczorek trochę babki drożdzowej i sernika, kolacja dwa kawałki sera włoskiego i kawałek serniczka...ale wcześniej zaliczona Mel. B

cardio - 25min
cardio - 10min
nogi - 10min
brzuch-10min
pośladki - 10min
ramiona - 10min
rozciąganie

w sumie 75minut
no i spacerek i trochę ćwiczeń na urządzeniach




A na koniec ulepiłam baranka z kokardką i chorągiewką "Wesołego Alleluja"


30 marca 2013 , Komentarze (3)

cd. dzień 38

Melduję Kochaniutkie, że ćwiczenia z Mel B zaliczone:

cardio - 20 min
nogi, brzuch, pośladki, ramiona - 40 min
rozciąganie

60 minut

ufff...dietka w porządku, jeden michałek zjedzony, na kolacje soczek marchwiowy:)

29 marca 2013 , Komentarze (3)

Dzień 38

No za oknem zima jak się patrzy, więc zwolniłam się z mycia okien. Powieszę tylko moje koronkowe firaneczki i tyle. Wczoraj nabiegałam się z Mateńka po przychodniach - załatwiamy aparacik słuchowy.Sampoczucie miałam fatalne, ból głowy masakryczny. Pół dnia niestety bez posiłku- źle bardzo i zjadłam słodkie bułeczki i krem czekoladowy-biję się w pierś.

Popołudniu musiłam się położyć, spałam do 22.00 zaczęły się sensacje żołądkowe, i bół głowy nie odpuszczał - niewiem czy w przychodniach wchłonęłam jakiegoś bakcyla...? Oczywiście ćwiczeń nie było. Dzisiaj mocno dietetycznie ale żołądek się buntuje. W poniedziałek ważenie, w święta nie odpuszczam ćwiczę i przestrzegam dietki. Chcę już na wadze zobaczyć 65,99. Planuję zjeść w święta tylko kawałek serniczka - bo chociaż trochę w tym łakociu białka - na resztę szlaban. Mięsko będzie duszone - indyk i szyneczka no i moja ulubiona sałatka wielkanocna:

Przepis

Wszystkie wędlinki kroimi w kostkę, jajeczka na twardo też, doprawiamy chrzanem ze słoiczka, pieprzem, solą i octem. Wymieszać i zajadać, można zalać żurkiem. Ja robię przez dwa dni wielką michę i każdy sobie zajada. Fajny sposób bo można kupić tańsze wędlinki na sałatkę lub po świętach wykorzystać te nie zjedzone.

Polecam i życzę smacznego!

W święta napewno będę pisać i planuję troszkę robótek artystycznych - w planach malowanie krzesełka

Moje Kochaniutkie życzę Wam rodzinnych, spkojnych i "szczupłych" Świąt



28 marca 2013 , Komentarze (2)

Dzień 36

Dietkowo spoko, wystarczają mi coraz mniejsze porcje tylko póki mnie nie opuści @ to ciągnie do słodkiego...dzisiaj pozwoliłam sobie na jedno kruche ciastko i dwie kostki czekolady...wolę uczyć się dawkować słodycze a nie walczyć z ochotą na nie a później w chwili słabości pochłaniać ogromne ilości. 

Wieczorkiem była Mel B.- 45minut

rogrzewka - 5min
nogi, brzuch, pośladki, ramiona  - po 10 min
rozciąganie

chcę skupić się na ramionach bo marzę o takich kształtnych a już coś zaczyna być widać i kręci mnie to:)

no i wew. strona ud i brzusio, brzuch już silny, brzuszki robię głębokie i mocno umiem spinać, najmniejsze efekty widzę właśnie na udach i cellulit trzyma się ich mocno.

No i jeszcze trzęsacy tłuszczyk na brzuchu...hmmm pracowało się na niego długo...to teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość

Świąt wogóle nie czuję, nigdy nie czułam ich klimatu, o wiele bardziej wolę Boże Narodzenie, no i ta pogoda. Sprzątania żadnego nie robię, dekoracje już są, jutro tylko machnę okienka, dziś tylko umyłam w kuchni, za prawdziwe porządki się wezmę jak przebudzę się ze snu zimowego...