Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karla1974

kobieta, 50 lat, Sosnowiec

159 cm, 66.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 marca 2013 , Komentarze (5)

c.d. dzień 35

Melduję!!!  

trzasnęłam Mel B.

2 x cardio w sumie 35 minut i zestaw na brzuch i pośladki 2 x 10min w sumie 55minut ćwiczeń odliczyć chwilę na przerwę

to 50 minut zrobione

I bardzo sie cieszę chociaż lekko nie było...pierwszy dzień @...ale nie ma wymówek.

Zmykam pod prysznic

26 marca 2013 , Komentarze (2)

Dzień 35

Przyszła do mnie @...osłabiła totalnie na tyle, że wczoraj dałam radę poćwiczyć tylko cardio i nogi z Mel. Dzisiaj był stomatolog, posiłki dietetyczne ale wieczorem nieodprata ochota na słodkie...skusiłam się...wafelki 4 i 2 kostki czekolady...miałam odpuścić ćwiczenia bo ból głowy i brzucha towarzyszy mi od rana ale w związku z takim rozwojem sytuacji biorę się za trening...ibuprom już zaaplikowałam...zrobię ile dam radę...dzień bez ćwiczeń to dzień stracony:) 

A to zimno wychodzi mi już bokiem...i stąd takie samopoczucie...leń, senność i brak energii.

25 marca 2013 , Komentarze (6)

Dzień 34

Poniedziałkowe ważonko - jest spadek z 66,9 na 66,2kg cieszę się bardzo a jestem przed @...wieczorkiem będzie Mel B...cały zestaw.

Dzisiaj zaplanowałam trochę robótki domowej. Niestety z malowaniem pokoju nie dałam rady. Zostawię to na cieplejsze dni...u mnie cały czas trzyma mróz. Nabyłam drogą kupna 3 różyczki miniatury...cudo, dwie które już posiadam przeżyły jedna puszcza nowe listki drugiej rozkwitają pąki, więc postanowiłam, że próbuje dalej uczyć się  hodować ten gatunek. Tym razem wybrałam dwie różowe pink i jedną białą.

A wczoraj zaliczyłyśmy z siostrą interkomis...czekał tam na mnie od stycznia żyrandol z abażurkami, teraz kupiłam go dużo taniej. To jeden z ostatnich elementów w moim pokoju, który należy zmienić bo narazie wisi jeszcze nowoczesne oświetlenie linkowe made in Ikea. No ale to wyższa szkoła bo trzeba dostać się do kabelków w suficie, które kiedyś zostały w nim ukryte...i tu muszę uczynić szeroki uśmiech do mojego  Mężusia .

No a w rodzince narodziła mi się nowa fascynatka stylem shabby chic czyli Ciocia mojego Męża- już podesłała mi piękny figuralny zegar do pobielenia z przecierką hihihi...i coś czuję, że na tym się nie skończy...

Dopijam kawuchę i poczytam chwilkę o Waszych dokonaniach.


23 marca 2013 , Komentarze (3)


Dzień 32

Kobitki moje kochane, padam...ale sobie nadrobiłam te dwa dni bez ćwiczeń...czuję się bosko

zrobiłam Mel B:

rozgrzewka 5, cardio 20, nogi 10, brzuch 10, pośladki 10, ramiona 10, plecy i klatka 10, rozciąganie....superrr!!! tego mi trzeba było. Muszę się starać bo niebawem obiecałam pokazać Wam nowe fotki:) Moje ramiona zaczynają fajnie wyglądąć, brzuch robi się twardy tylko wew. strona ud bez zmian, falująco- trzesąca....

W sumie ćwiczyłam przez 75 minut czuję omdlały każdy centymetr ciała...ale uwielbiam to jednocześnie mam taki power!!!

A na strociach,...hmm mam słabość do mleczników więc nabyłam dwa, uwielbiam ich kształty i trzymam w nich kwiaty. Kupiłam też piękne herubinki takie barokowe wykonane są z masy plastycznej ale wyglądają jak porcelana, no i do tego kilka szydełkowych serwetek takich podłużnych eliptycznych i prostkątnych...typowe babcinki...śliczne. A no i wczoraj przyszła paczka z pozytywką...cudeńko dla siostry też kupiłam  chłopczyk i dziewczynka. Obie pozytywki kręcą się i grają pięknie. Od siostry wydębiłam figurkę, którą niedawno kupiła i przyszła jej w kilku kawałkach, posklejała ją...jak ją zobaczyłam to się odrazu zakochałam. Stwierdziłyśmy, że jej nie pasuje i w zamian kupię jej secesyjną damę. A u mnie figurka idealnie wpisała się w klimacik obrazka który Wam pokazywałam - para z dzieckiem. 

Stwierdziłyśmy z siostrą że na stare lata chyba zwariowałyśmy ale kiedyś trzeba odnaleźć swoja pasję i mieć jakieś hobby - mnie  z tym bardzo dobrze, uwielbiam kolekcjonaować takie cudeńka z duszyczką:) oto kilka z nich:









23 marca 2013 , Komentarze (2)

cd Dzień 31

Niestety dzisiejsze założenia nie zrealizowane...brakło mi czasu....nie poćwiczyłam...źle się z tym czuję. Wróciłam późno do domu cały dzień na wysokich obrotach, siostra wyciągnęła mnie na kiermasz  staroci no i zatraciłyśmy się na nim. Zjadłam trzy posiłki...za mało i za duże odstępy.

Jutro właściwie już dziś się poprawię...już mi się chce ćwiczyć. Rano nadrobię ten dzisiejszy dzień oczywiście w niedzielę przerwy nie będzie. Nie odpuszczam, motywacja jest nadal oraz wola walki

22 marca 2013 , Komentarze (3)

Dzień 31

Witajcie Kochaniutkie

Właśnie skasowłam sobie cały wpis zatem krótko...

Po wczorjaszym dniu ze słodyczami i bez ćwczeń mam jedno cenne przemyślenie:

Słodycze dają dobre samopoczucie tylko w momencie ich konsumowania a ćwiczenia na długo po ich wykonaniu...i to pozostanie moim mottem w dalszej walce o piękne ciałko i dobre samopoczucie.

Dzisiaj raniutko wyprawiłam moją Brać do pracy i szkół i musiałam jeszcze się położyć...no i wstałam w południe...źle (wszystko przez te wieczorne słodycze i brak ćwiczeń - senność i brak energii), ale jak tylko ogarnę w domku to co pilne to włączam Mel B. i wieczrokiem powtórka. 

A dzisiejsze moje śniadanko to: jajecznica z dwóch jajek z masełkiem na czubku noża (tak dla smaku bo lubię maślany smak jajecznicy), 35g chleba (zmniejszyłam ilość węgli na korzyść białek), 3 pomidorki koktajlowe,   kawka z mlekiem 05% ok 50g, kiełki słonecznika -  uwielbiam, może macie jakiś fajny przepis na sałatkę z nimi?

Kalorie: 301

W weekend moje Kochanie wyjeżdża do Sopotu na szkolenie a ja mam lisi plan ...pomalować pokój...wybór padł na farbę firmy Bondex...sprawdzona najlepsza a kolor to Papirus beżyk ciemniejszy lub Oleander jaśniejszy...ale muszę zabrać kawałek tapety i wtedy ładnie dobiorę.





21 marca 2013 , Komentarze (4)

30 dzień

Dzisiaj postanowiłam zaszaleć...dietka wzorowa, ale wieczór jest na słodko i bez ćwiczeń ... tak postanowiłam zrobić sobie tę przyjemność i odrobinę odpuścić, więc kupiłam toffifee i się nim delektuję...jakież to miłe 

Natomiast weekend planuję bardzo aktywny. Jutro dzień dla odmiany rozpoczynam całą Mel. B a wieczorkiem powtórka i w planach basen bo mój starszy synuś zaczął chodzić więc z nim wyskoczę...ale dziś chwilka pauzy...i wiecie co jest fajne, że już zanikł ten efekt który miałam zawsze po zjedzeniu że bandzioch mi wypychało, teraz chyba mięśnie już się trochę poprawiły i trzymają go na miejscu...cieszy mnie to i powiem szczerze, że już wolę to samopoczucie jakie mam po ćwiczeniach od tego jakie mam po słodyczach ... to już nie to:)

W weekend nadrabiam zaległości w domku, mam kilka rzeczy poprzerabiać, ponaprawiać a to zajęcia, które uwielbiam

Następna taka uczta za kolejne 30 dni

21 marca 2013 , Komentarze (2)

Dzień 29

Pisze szybciutko bo padam. Dzisiaj miałam wielkie ciągoty na słodkie to chyba przed zbliżającym się @...ale dałam radę...na kolacyjkę zjadłam omleta z dwóch jajek z łyżeczką otrąb owsianych i serkiem danio light a dla osłody na wierzch 1 łyżeczka konfitury malinowej. Wieczorkiem zrobiłam całą Mel B.

czyli: rozgrzewka 5min, cardio 15min, nogi, ramiona, pośladki, brzuch - po 10 minut no i rozciąganie. W sumie godzinka zaliczona...no pot się lał, ćwiczę sobie na zmianę Mel z Chodakowską, ćwiczenia z Mel są energetyzujące dodają poweru z Chodakowską takie wyważone ale też konkretnie dają wycisk. W tym tygodniu mam nastrój na Mel. No i dojrzewa we mnie myśl żeby zacząć biegać, już obmyśliłam sobie trasę. Powiem Wam że brzuch robi się fajny a spodnie dzisiaj były już za luźne

Co do sprawy mojej Mateńki...podpisy zebrałam już wszystkie zostało jedno mieszkanko w którym nie zastałam wczoraj ani dzisiaj nikogo...no i jeden starszy pan nie podpisał...bardzo mnie zdenerwował. To taki typ starego samotnika mającego pretensje nawet o to że żyje, ciężki człowiek, sąsiedzi to nawet nie wiedzą że taki ktoś mieszka w naszej klatce. No cóż moje przekonywania na nic się zdały, jutro poprosimy o pomoc administrację, bo pan stwierdził, że jak ktoś przyjdzie od nich to być może podpisze. Ciężki zawodnik bez racjonalnych argumentów, poprostu satysfakcja z tego żeby komus utrudnić. No cóż zobaczymy co na to władze - od pana czuć alkohol, jest nieestetyczny a w mieszkaniu ogólnie panujący bałagan żeby nie powiedzieć więcej, no i ten nieprzyjemny zapach. No i taki człowiek miałby zaważyć na wszystkim...przykre.

i na koniec przedstawiam wam moje dwa nowe - stare obrazki dziewczynek - upolowane za 5zł



no i porcelanowa dama z pozytywką grającą menueta, która jutro być może do mnie dojedzie


Dobrej nocki Kochaniutkie

20 marca 2013 , Komentarze (3)

Dzień 28 cd.

Zrobiłam wieczorkiem skalpel przed lustrem, stwierdziłam że muszę zwiększyć ilość wysiłku fizycznego żeby rozprawić się z sadełkiem i cellulitem bo trzyma się opornie. Myślę o bieganiu i namawiam męża, trochę tylko obawiam sie temperatury, bo jestem alergikiem z objawami astmy i zimne powietrze powoduje, że ciężko mi się oddycha. Lecz zauważyłam pewną zależność - od momentu kiedy ćwiczę nie mam objawów alergii a nie biorę tabletek no i choróbsko, które mnie brało zwalczyłam nie łóżkiem tylko ćwiczeniami- 3 dni i nie ma śladu. Mam też orbitreka, którego tymczasowo wyniosłam do schowka ale może warto o nim pomyśleć...hmm tylko gdzie go wstawić? A może zacznę codziennie robić cardio przed zasadniczym treningiem- jakieś zmiany napewno wprowadzę. Zjedzonych dziś ok. 1200kcal.

A co do sprawy mojej Mateńki - udało mi się zebrać podpisy oprócz trzech lokatorów, których nie zastałam, jeden tylko nie podpisał, bojaźliwy starszy pan i powiedział żebym przyszła jak będę mieć wszystkie...starsi ludzie są dziwni, być może mają obawy żeby nie podpisali czegoś czego nie rozumieją. Mam nadzieję, że jutro sfinalizuję listę i będziemy krok do przodu z tą sprawą...aha wszsystkie pięterka oczywiście po schodkach:) 

19 marca 2013 , Komentarze (8)

Dzień 28

Cyknęłam sobie fotki takie dla siebie do porównania...no szamotania pępka nie ma! Ale poczekam na zdjęcia takie same jakie robił mi mąż jeszcze ze 2 kiloski. Gdzieś tam lekko widać, że wałeczki się zmniejszyły i brzuch mniej sterczy ale jeszcze daleka droga przede mną. Zaraz zabieram się za Mel B, zrobię sobie ramiona i brzuch a wieczorem będzie skalpel. Biorę się za ogarnięcie domku. 

Muszę też przygotować sobie listę do podpisu dla lokatorów mojej i sąsiadujęcej klatki. Moja Mateńka ma nieciekawą sytuację mieszkaniową, jest wdową a w październiku zmarł nagle jej partner z którym była od 10 lat, poszedł do pracy a wychodząc z niej osunął się za bramą zakładu i dostał zawału, zmarł na miejscu, dobry człowiek z wielkim serduchem tylko ze słabością do kieliszka. Kamienica w której mieszka wali się, jest w posiadaniu prywatnego właściciela, który się nią nie zajmuje i jest poszukiwany gdyż ciąży na nim komornik - ona ma dziurę w suficie z której się leje bo dach jest dziurawy, chcelismy próbowac na własny koszt naprwić ale koszty nas powaliły, a nad nią jest meszkanie w którym właścieciel spalił podłogę bo nie miał czym palić,  teraz to co się wlewa do tego mieszkania wpada do mojej Mamy i sufit po kawałku spada, komin nie czyszczony od lat  teraz się zatkał i straż zakazała palenia w piecyku, ma zimnice w domu, lały się do mieszkania kiedyś fekalia bo pękła rura , dwa razy się paliła instalacja elektryczna - urzędy nie mają sposobu na takich właścicieli kamienic, chciałabym jej zapewnić godne życie na te lata bo ta kamienica niebawem runie. Mateńka od miasta niestety nie otrzyma żadnego lokum bo nie są w jej przypadku do tego zobligowani, w dodatku jest chora na cukrzycę i ma ubytek słuchu, wynająć nic nie jest w stanie bo rencina za mała a za wysoka żeby dostać jakieś wsparcie.Nie pomogły żadne interwencje straży, straży miejskiej, policji, notatki MOPSU ani inspektora nadzoru budowlanego.Nas też nie stać zby coś kupić ale wpadliśmy na pomysł żeby zwrócić się do naszej spółdzielni i poprosić o zgodę na wynajem lub zakup pomieszczenia - suszarni, które chcemy zaadaptować na malutkie mieszkanko pokoik z  łazieneczką. Mamy w rodzinie fachowca z firmą budowlaną także koszty nie będą jakieś wielkie a na ten moment koszty najmu i adaptacji jesteśmy w stanie udźwignąć. Mateńka miała by ciepełko, suchutko, i do mnie zjechała by tylko windą. Liczę na to, że lokatorzy będa nam przychylni i podpiszą zgodę a spółdzielnia zaoferuje nam dobre warunki najmu.

Sorki, że tak się rozpisałam na temat nie związany z naszym dietkowaniem ale ta sprawa zaprząta mi ostatnio głowę i musiałam się z Wami nią podzielić -  jestem dobrej myśli i będę bardzo szczęśliwa jak wszystko się uda.

Może pora przestać być anonimową...oto ja Karolka:)