ehh
częstotliwość moich wpisów jest po prostu powalająca ;/, muszę się ogarnąć bo tak dalej być nie może..jestem w czarnej d.... z moim odchudzaniem, nic mi się nie chcę, nie zwracam uwagi na to co jem, jak jem kiedy jem normalnie masakra. przydałby mi się taki motywujący kop prosto w moje 4 wielkie litery. Przez ostatni miesiąc schudłam aż 1kg przecież to jest jakieś nieporozumienie, muszę wziąć się w karby bo inaczej polegnę.Od dzisiaj wracam na dobre tory i do mojego ruchu dołączam rowerek choć 30min dziennie 100 brzuszków i ćwiczenia na nogi i tyłek. trzymać kciuki prosze ;)
pol roku
mamowania wczoraj minelo, sama nie wiem kiedy to zlecialo ;) statystycznie wychodzi, ze miesiecznie gubilam ok 3kg czyli szaly bez...no ale tragedii nie ma, zawsze moglo byc gorzej...zostalo juz tak niewiele do celu, predzej czy pozniej dojde do swojej wymarzonej wagi ale boje sie troche tego zeby to utrzymac, 2 czerwca przyszlego roku ten slub znaczy sie moj wlasny osobisty i musze trzymac sie w ryzach
nowy miesiac
i trzeba zabrac sie do roboty...lipiec niestety niezbyt udany, za duzo jedzenia wszelkiego rodzaju i alkoholu, plan jest taki, żeby do końca sierpnia ważyć 65kg. musi sie uda i koniec, stwierdzilam, ze musze jednak pisac bo inaczej popadam w dol jedzeniowy, a w taki sposób nie osiagne swojego celu...zatem trza zabierac sie do pracy nad soba, nie bedzie to latwo, bo prawie caly sierpin w rozjazdach bedzie ale co tam musze byc dzielna i dac rade. zwaze sie i zmierze w nastepnym tyg, teraz to strach, jeszcze bym w jakis kolejny kryzys popadla i po co mi to...
...
powinnam byc zadowolona, waga pokazuje juz 6 z przodu, mozna by rzec cel prawie osiagniety...tylko, ze w moim przypadku jest tak, ze apetyt rosnie w miare jedzenia i teraz marzy mi sie 5, ale to jest chyba nierealne...w poniedzialek wyruszamy z cala rodzinka na wakacje, chcialabym utrzymac wage, ale jak to zrobic nie kuszac sie na pyszne lody, czy pachnace gofry...juz nie wspaminajac o rybach smazonych w glebokim tluszczu...ale tego napewno sobie nie odmowie, caly rok czekam na nadmorskie ryby...uratuje mnie ruch mam nadzieje i pchanie po plazy wozka z 4-miesiecznym bobasem ;) ...zobaczymy jak mi pojdzie poki co znikam na jakis czas...
....
mała modyfikacja planu, odrzucam alli bo to cholerstwo bardzo zle na mnie działa, na drugi dzień z kibelka nie schodziłam, glowa to myślałam, że pęknie mi na pól taki ból, chcę schudnąć ale bez przesady nie chcę się wykończyć...motywacji mam za 10 osób, chęci też tylko ta waga jakaś taka oporna...ale nic rowerek, spacery, dieta i będzie dobrze już cudów nie oczekuję, ale fajnie by było jakbym była o jakieś jeszcze 5kg mniejsza
ambitny plan
Postanowienia majowe
- min. 4x w tygodniu ćwiczenia na rowerze i macie
- spacery min1h dziennie
- alli jedna tabletka dziennie
- schudnąć minimum 4kg
- żadnych słodyczy
Jak to nie zadziała to chyba w łeb sobie strzelę.
...
no to czas sie brac do roboty, do slubu zostaly tylko 34dni,
a kieckę kupuję nawet o tydz wczesniej...chciałabym tak choc 4kg schudnąć to już myślę, że cos wybiore i nie bede wygladac jak pączek w maśle ;) choć bmi zaczyna ładnie spadać...na diecie będę swojej no i muszę przeprosić rowerek bo jakoś ostatnio go bardzo zaniedbałam i alli ale tylko jedna tabletka dziennie bo bym chyba wnętrzności wy....a oprócz tego spacery z córką i psiurem i jakoś będzie...nic tylko brać się do roboty...
hmmm
ogolnie nie jest zle, daje rade, nie kusze sie na slodkie ani na nic niezdrowego, zapalu i motywacji to ja mam, ze hoho, ale chce wiecej tylko jak to zrobic...waga idzie w dol tylko troche za wolno jak dla mnie, musze jakis plan opracowac bo kurcze nie wyrobie sie...ciekawe ile uda mi sie schudnać do 4 czerwca? chcialabym zeby chociaz te 71 bylo, no ale zobaczymy...do 1 maja opracowuje strategie, musze zdecydowac sie na jakas diete dukan odpada bo nerki mnie bola, plazowanie troche powoli idzie jest jeszcze dieta od dietetyka i onz...no i cwiczyc zaczac musze bo juz od ponad tyg na rowerze nie siedzialam...ale na usprawiedliwienie mam, ze z cora na spacery dwa razy dziennie chodze i to jest jakies2-3h pchania wozka ;)...jak tu zrobic, ze efekty byly szybsze....?
jupi
dzis na wadze 78,1 nie wiem jak to mozliwe, ze przez pare dni tak mi waga poleciala...moze dlatego, ze wczesniej mialam zastoj? mam nadzieje, ze w niedziele, gdzie mam oficjalne wazenie i mierzenie nie bedzie wiecej a nawet ciut mniej...apetyt rosnie w miare jedzenie teraz mazy mi sie 74 do konca kwietnia...ehhh ale czy wytrwam, oby...ogolnie przemawia przeze mnie masakryczne zmeczenie, ciagle cos robie brak chwili dla siebie czy swojego K. mijamy sie ciagle ale to pewnie jeszcze troche potrwa, az dziecie troszke dorosnie...trzeba myslec opymistycznie nie ma co...ide gary pomyc, bo same juz wychodza...
hmm
waga sie chyba na mnie obrazila...i to jest strasznie dolujace, tak bardzo chcialabym zobaczyc ta 7 z przodu a tu eghhh, porazka...poki co trwam nie poddaje sie, ale ta walka jest nierowna, slodyczy nie jesm, weglowodany tez omijam szerokim lukiem i co i nico caly czas pokazuje tyle samo 100g wiecej lub mniej...cwicze, chodze z psem i dzieciaczkiem na spacerki i lipa...za troche ponad dwa miesiace wielki zjazd rodzinny a jak tak dalej pojdzie to bede wygladac jak wieloryb, nie mam w czym chodzc, ubrania albo za male albo za duze ale na zakupy nie chce isc bo po co jak przeciez schudne...ciagle pod gorke..