Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

kiedyś bardzo aktywna i szczupła, dziś "grubas" osiadły na kanapie przed tv.... moje największe szczęście to dwie wspaniałe córeczki> teraz gdy je już mam muszę zarówno dla siebie jak i dla nich zawalczyć o swoje zdrowie i odzyskać kobiecość którą zatraciłam gdzieś tam po drodze....

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 109001
Komentarzy: 1039
Założony: 25 marca 2009
Ostatni wpis: 24 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zaba2112

kobieta, 41 lat, Kraków

168 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2013 , Komentarze (4)




tak się zarzekałam, że dziś bez wpadek będzie a tu proszę... dobrze mi szło, menu jak w poprzednim wpisie.. po surówce mój wzrok padł na dwie ostatnie bułeczki z nadzieniem pizzowym, potem poszły ciasteczka owsiane w ruch (ale te można jeść chyba bezkarnie, same otręby, bakalie i 2 łyżki miodu na całą porcję:)), jedzenie zakończyłam 2 kromkami drożdżówki z masłem i dżemem.... a, i jeszcze przegryzłam 5 śliwek suszonych i 2 morelki> godzinkę później wreszcie zaliczyłam wc:).... słów brak... coś czuję, że zawalę, cel 2 zawalę na całej linii...

a'propo moich Potworków kochanych>>> o godzinie 14,15 dziadki przywieźli wnuczki do domu... nooooo, to się nabyły, że ho ho..... proszę, wytrzymali aż 20 godzin (w tym noc, a w nocy dzieci śpią przecież)... niech mi jeszcze raz teściowa z tym swoim tekstem wyskoczy, to Bóg mi świadkiem ZACZNĘ GRYŹĆ!!! zero zrozumienia i wyrozumiałości. Gdy przywieźli Córy, babcia relacjonuje kłótnie, bójki, fochy, darcia, pyskówki itd.... Noż k***a, przecież ona miała moje dzieci pod opieką a nie sąsiadki, a ja wiem co mam i wiem czemu czasem już po prostu rady nie daję... Walić to, przekonali się jakie "aniołki" z tych Wnucusi....

kaszel męczy okropnie, poprawy jak narazie żadnej nie ma... jutro muszę iść do ginekoloszki i to koniecznie, więc czeka mnie ciężki dzień... rano do przedszkola, popołudniu do rejestracji, potem po przedszkolaka i z obiema do dziadków... w poczekalni pewnie swoje odsiedzę i znów po dzieci... ciężko to widzę.... 

uciekam... jeszcze tylko lekarstwa wypiję i do łóżka... "Potworki" podły.... miały dzień pełen wrażeń więc zasnęły nim jeszcze policzki zdążyły podusi dotknąć... NOOOO, TERAZ TO ONE SĄ TAAAAAKIE SŁODZIUTKIE:):):) A tak szczerze to nie było ich aż 20 godzin, i były aż 3 km od domu, a ja się za nimi stęsknić zdążyłam... Mąż wczoraj, nim jeszcze znikną za granicami naszego kraju, dzwonił kontrolnie do babci 2 razy.... a w rozmowie telefonicznej powiedział "jak my je kiedyś na kolonie puścimy, jak tu do dziadków na noc pojechały a człowiek się martwi i tak mu dziwnie...". fakt....


20 stycznia 2013 , Komentarze (5)



14 dzień diety
do celu 2-  12 dni

waga z rana mnie lekko wkurzyła 78,7kg czyli w górę (to te frytki i bułeczki)

dziś 100% dieta, żadnych wpadek nie będzie...
jestem wyspana, zrelaksowana... Dziewczynki dają popalić dziadkom a nie mi ha ha..... a niech się przekonają jakie wnucusie mają, a co... może teściowa się następnym razem w język ugryzie gdy będzie mi chciała powiedzieć "dziecko, takie jest życie">>> nienawidzę gdy tak mówi...

jedzonko:
śniadanie: owsianka
śniadanie 2: grapefruit
obiad: w planach zupa jarzynowa
przekąska: surówka z selera i jabłka

dalej nie wiem, zajrzę wieczorem:)


19 stycznia 2013 , Komentarze (1)

 dzień 13 i 13 dni do celu 2

a u mnie... klapa... dieta dziś nie bardzo... waga też.... 78,5...

wczoraj jednak pizzy nie było, bo mąż wybił mi z głowy stanie przy garach gdy prawie dusił mnie kaszel... zjadłam 2 kromki z masłem i makrelą wędzona, a na kolację 1 kromkę drożdżówki z masłem i dżemem.

dziś od rana na nogach... najpierw zakupy, a potem szykowanie prowiantu mężowi na wyjazd... ugotowałam żurek z białą kiełbasą, upiekłam bułeczki z nadzieniem pizzowym a zakończyłam frytkami i sałatką kebabową>>> to był nasz obiad:)

moje menu:
śniadanie: 2 berlinki i 2 kromki razowca z masłem
śniadanie 2: kawa, 1 szt śliwki w czekoladzie, 1/2 princessy
obiad: frytki, sałatka kebab
podwieczorek: 1 bułeczka pizzowa
kolacja: 3 małe jabłka (może wreszcie wc zaliczę)- dopiero zjem

w domu cisza i spokój...
mąż już po obiedzie pojechał w trasę, na szczęście po wczorajszym ciężkim dla mnie dniu załatwił mi "biwak">>> tzn, dziewczynki pojechały do dziadków na biwak z noclegiem:):):):):):) cudownie, mam nadzieję, że naładuję choć trochę akumulatory, bo ostatnio sama się o siebie martwię... 

chyba muszę pomyśleć o powrocie do ćwiczeń, bo waga stoi i jak tak dalej pójdzie, to celu 2 w terminie nie zaliczę....

wklejam kalendarz księżycowy, nie wiem jak wasz organizm ale mój bardzo reaguje na pełnię



więc nie jest źle, w niedzielę pełnia... w 4 dni powinnam stracić wodę którą zgromadzę na tę okoliczność. Powinnam być też po @, więc nie będzie na co zwalić w razie czego:):):)

dzięki za wszystkie słowa zrozumienia, troski i sympatii, wiem, że nie jestem sama, że zawsze mogę się Wam wypłakać w "ramię".


18 stycznia 2013 , Skomentuj

to znów ja, wróciłam od lekarki... diagnoza> zapalenie oskrzeli z obturacją.

a jedyne objawy to kaszel i to nie jakiś potworny- miewałam już gorsze
a, i osłabienie jeszcze mogę dodać, bo strasznie zmęczona jestem...

a w badaniu gwizdy, świsty> orkiestra gra... szok
dostałam antybiotyk, wziew rozkurczowy, syropek, acc itd...
nawet ceny leków jak na moją kieszeń> za wszystko zapłaciłam 55zł:)- czasem tyle to sam antybiotyk kosztował...

mąż z dziećmi na dole, ja uciekłam do sypialni... potrzebuję chwili odpoczynku od tych moich "Potworów">>>> dziś, pierwszy raz w życiu łyknęłam jakieś ziołowe uspokajacze, bo aż mnie gotowało... co się ze mną dzieje.... od tygodnia siedzę w domu,  powietrza mam tyle co wyjdę na dwór dać psu jeść... dzieci jak na złość, nie słyszą nic co się do nich mówi... depresja zimowa czy co mnie dopada...

z tych nerwów to nawet apetytu nie mam:
śniadanie: owsianka
śniadanie 2: kawa i 2 ciastka otrębowe które piekłam wczoraj
obiad: talerz zupy jarzynowej
kolacja: pizza domowa

to już pewne, będzie gotowa ok 18...  mam jeszcze drożdże i ser, kupiłam 4 piękne pieczarki, cebulka, papryka i ogórek kiszony w lodówce... mąż jutro wyjeżdża, więc dziś mu chcę dogodzić kulinarnie (chociaż:))

a teraz wybaczcie Kochane, ale zaszywam się pod kołdrą i delektuję SŁODKIM SPOKOJEM...


 

18 stycznia 2013 , Komentarze (4)



dzieci mnie dziś tak mega wkurzają od samego rana, że mam dość>>> mężu gdzie jesteś???? POMOCY!!!!!

I o wilku mowa, zadzwonił, że jeszcze musi auto na serwis odprowadzić... kolejne 2 godzin męki!!!

nie wiem o co chodzi, czy przez ta chorobę i niewyspanie trzaskam piorunami od rana, czy świadomość, że czekają mnie samotne dni....

waga dziś łaskawa 78,4kg...  kibelek znów nie zaliczony:(....
przeczytałam, że zatwardzenie jest wtedy, gdy mniej niż 3 razy w tygodniu się to miejsce z sukcesem zalicza...

głowa mi pęka... pa 

17 stycznia 2013 , Komentarze (3)

15 dni do celu 2:)

a ja niestety dziś nie bardzo mam się czym chwalić.... chyba ta choroba tak mnie dziś za jedzeniem ciąga....

śniadanie: 2 kromki razowca z pasztetem i chrzanem
śniadanie 2: bułeczka drożdżowa z pieczarkami
obiad: kasza z gulaszem drobiowym i ogórkiem kiszonym
podwieczorek: dwa ciasteczka (otręby, siemię, sezam, orzechy, żurawina, dynia, miód- dziś piekłam), 1/3 pomarańczy
kolacja: 2 kromeczki razowca z serkiem szczypiorkowym Włoszczowa i ogórkiem kiszonym
kolacja 2: 1 kromka drożdżówki z masłem i cukrem

bardzo mnie męczy kaszel, jutro mam umówioną wizytę u lekarza, bo dziś nie miałam co z dziećmi zrobić.... boję się nocy, bo minioną mam nieprzespaną, a dzisiejsza nie zanosi się wcale lepiej...

Małżonek mój wraca dopiero jutro i w sobotę startuje od nowa> nie będzie go 5 dni... już się boję, jak się szybko nie wykuruję to chyba tu zdechnę......

dziś waga 78,6kg... mimo iż nawcinałam się wczoraj śliwek suszonych i moreli to w wc nie byłam... źle mi z tym....



 na poddaszu cisza.... dziewczynki chyba śpią:)
a ja... biorę kubek gorącej czerwonej herbaty, łykam gripexa i wskakuje pod kołderkę
ciężki dzień dziś miałam...

dobranoc Kochane Chudzinki, dziękuję Wam za miłe komentarze i za to, że jesteście:)




16 stycznia 2013 , Komentarze (2)

poszłam za ciosem i po wczorajszej udanej pizzy dziś zafundowałam mojej rodzince bułeczki drożdżowe nadziewane pieczarkami i cebulą:) wyszły przepyszne. Upiekłam 12 sztuk, 1 mąż wchłonął gorącą, 4 zabrał w trasę, dziewczynki zjadły łącznie 3 sztuki, ja 1 a nędzne resztki czekają do jutra:). Następnym razem do farszu dołożę kiełbasy, papryki itd i jak to stwierdził mąż "będzie calzone":)

dziś jedzenie wyglądało tak:
śniadanie: owsianka z daktylami suszonymi
śniadanie 2: 2 kromki razowca z pasztetem i chrzanem
obiad: ziemniaki, kaczka pieczona (resztki z niedzieli), surówka z pekinki
podwieczorek: bułka z pieczarkami
kolacja: 6 suszonych śliwek, 3 morele, 2 łyżki musli , mleko

coś czuję, że choróbsko odpuszcza...
łykam piguły i idę do łóżka, Dziewczynki śpią, mąż w pracy, w domu nawet jakoś tak z grubsza ogarnięte... pomysłu na jutrzejszy obiad brak...

kosmetyki przetestowałam, jest ok.




fakt:) im mnie mniej, tym czuję się lepiej:):):)




16 stycznia 2013 , Komentarze (2)

do kolejnego celu 16 dni

zamówione kosmetyki mam już w domu, ale mój dzisiejszy nastrój i stan zdrowia sprawia, że są mi dziś obojętne....

następną nagrodą też będą kosmetyki: mam w tej kwestii ogromne braki, wszystkie kosmetyki do makijażu, maseczki itd są stare i pewnie długo po terminie... teraz zamówię perfumy....

dziś waga znów miła>>> 78,4kg...

15 stycznia 2013 , Komentarze (2)

no właśnie, przekonam się jutro  rano gdy stanę na wadze.... a wszystko za sprawą zalegającego w lodówce sera zółtego i mięsa... pizza wyszła pyszna, najlepsza jaka dotychczas upiekłam, nawet mąż wreszcie pochwalił ciasto (bo ostatnio eksperymentuję, szukając "tego czegoś") na które przepis znalazłam w necie>>> dzieci też pięknie zjadły... super, a czy to aż taka bomba kaloryczna??? szczerze to nie wiem, ale to mało istotne, super obiadek zafundowałam rodzince:)

a moje jedzonko dziś wyglądało tak:
śniadanie: owsianka z żurawiną i rodzynkami
śniadanie 2: 2 kromki razowca z serkiem twarogowym i kiszonym ogórkiem
obiad: kawałek pizzy domowej
kolacja: 2 wafle ryżowe z serkiem twarogowym i miodem:)

to na tyle... padam z nóg.... słodkich snów Chudzinki:)
 

15 stycznia 2013 , Komentarze (3)

w sumie to ani dla mnie ani dla Was Kochane nie jest szok!!!! wagę tą osiągnęłam już kilka dni temu.... mimo to bałam się tego ważenia>>>> a raczej tego że wadze palma odbije... na szczęście bez fajerwerków dziś znów pokazała 78,7kg...

tak więc udało się, a na odbiór kosmetyków umówiłam się na jutro z koleżanką na kawkę.

teraz zaczynam odliczać dni do celu 2... policzyłam, zostało 17 dni i 1,7kg do zgubienia:)

cel 1>>> 15 styczeń waga 79kg>>>>> ZALICZONE W TERMINIE:)
cel 2>>> 1 luty waga 77kg
cel 3>>> 1 marzec waga 74kg
cel 4>>> 1 kwiecień waga 71kg
cel 5>>> 1 maj waga 68 kg!!!! tu już wygrałam
cel 6>>> 1 czerwiec waga 65kg!!!! tu osiągnęłam już cel
cel 7>>> 1 lipiec waga waga 62kg!!!! spełnione marzenie:)


muszę obmyślić nagrodę>>> może jakieś perfumy....

Malizna śpi, mężuś pojechał do rodziców> a moich teściów odśnieżyć im podwórko....
mnie nadal rozkłada, a muszę zaraz wsiąść w auto i jechać na zakupy...
wcale mi się nie chce...

a to tak na wszelki wypadek, gdybyśmy się za bardzo z tym gubieniem wagi rozpędziły...



buziaki, wieczorem napiszę co zezarłam:):):)