Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

kiedyś bardzo aktywna i szczupła, dziś "grubas" osiadły na kanapie przed tv.... moje największe szczęście to dwie wspaniałe córeczki> teraz gdy je już mam muszę zarówno dla siebie jak i dla nich zawalczyć o swoje zdrowie i odzyskać kobiecość którą zatraciłam gdzieś tam po drodze....

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 109014
Komentarzy: 1039
Założony: 25 marca 2009
Ostatni wpis: 24 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zaba2112

kobieta, 41 lat, Kraków

168 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 stycznia 2013 , Komentarze (5)

dietka ok, nie mam zastrzeżeń, tym bardziej, że nie zamierzam zrezygnować z dań, produktów które lubię... dlatego w mojej diecie brak chudych szyneczek, czy piersi kurczaka na parze.... to nie jedzenie dla mnie, ja tam wolę pasztet i kaczkę pieczoną... nic nie poradzę... nie chcę z tych rzeczy rezygnować, bo gdy wreszcie schudnę na tych szyneczkach to wtedy rzucę się na pasztet i jo jo murowane. Wychodzę z założenia, że jem wszystko co lubię tylko w mniejszych ilościach i rozsądnie tzn: cieniutki plasterek pasztetu z chrzanem  (zamiast z majonezem który uwielbiam i staram się jeść bardzo rzadko i po ociupinie- ale też jem:)).

cd mego menu:
obiad: talerz zupy z soczewicy z boczkiem wędzonym (dziś dodałam troszkę boczku, ale chyba bez była lepsza)
kolacja: 2 kromki razowca z serkiem twarogowym i ogórkiem kiszonym

i to by było na tyle:)

cycam pastylki na gardło, popijam syropki, łykam piguły i nic.... na szczęście się nie pogarsza, ale to drapanie w gardle mnie drażni bardzo.

mężuś wrócił z pracy, zjadł soczewicową i podziela moje zdanie> bez boczku lepsza:), teraz bawi się z dziewczynkami w "stary niedźwiedź mocno śpi" a ja schowana pod kołdrą na vitali się uzewnętrzniam...

jutro rano się okaże czy cel 1 zaliczony>>> moja waga lubi robić sobie żarty więc nadal czuję lęk i niepewność... czy będę mogła używać zamówionych kosmetyków, czy też "za karę" przeleżą w szufladzie do celu 2.... a jak tego nie osiągnę..... buuuu, uciekam, bo popadam w "celową" paranoję.....



chciałabym umieć robić piękny makijaż, ale gdzie miałabym w nim chodzić.... do sklepu po chleb i do przedszkola z dzieckiem.... taka szara gęś jestem.....

14 stycznia 2013 , Komentarze (3)

może nie jest to jakiś spektakularny spadek, ale...
dziś waga 78,7kg... tydzień temu  było 80,5 więc ubyło 1,8kg (9 kostek smalcu)


oby tak dalej...

menu:
śniadanie: owsianka z żurawiną
śniadanie 2: 2 kromki razowca z masłem i makrelą

w gardle drapie, kaszel męczy.... dzieci wsadziłam w auto i pognałyśmy do przedszkola, potem do sklepu... teraz Malizna śpi- bynajmniej mam taką nadzieję...

a ja... sama nie wiem, najchętniej zagrzebałabym się pod kocem, ale w domu taki bałagan...

13 stycznia 2013 , Skomentuj

właśnie wybieram się do sypialni więc stwierdziłam, że napiszę co z tym jedzonkiem...
obiad 2: porcja kaczki pieczonej, pieczone ziemniaki i surówka z marchewki i selera...
kolacja: 3 wafle ryżowe z serkiem twarogowym i miodem

idę do łóżka.... drapie mnie w gardle i kaszel męczy... aż się boję jutra, jak mnie rozłoży to kto mi Przedszkolaka zaprowadzi... oby nie.... wypiłam gripexa, ale jeszcze poszperam w apteczce i  może coś znajdę...



jutro podsumowanie 1 tygodnia...

buziaki:)

13 stycznia 2013 , Komentarze (6)

niedziela...
bielusieńko za oknem....
mąż w domku.....
dwie godziny szaleli na sankach a ja....
gotowałam rosołek ukochanej rodzince....
gdy wrócili z nosami jak Rudolf zjedli do ostatniego kluseczka:)
kaczka siedzi w piekarniku...
znaczy> piecze się:):):)
fajny rodzinny dzień....
jak to mawia mój Starszak "RODZINKA W KOMPLECIE"...
więc delektuję się tym dniem, nie wiadomo kiedy się powtórzy....
Malizna śpi... w domu spokój, przedszkolak odpoczywa przy bajce...
a do tego ta waga....
zepsuła się czy co...
dziś znów sprawiła, że od rana mam dobry humor...
mąż się też ważył i też schudł>>> całe 0,4kg...
pracuje nad nim...
musi zrzucić jakieś 10 kilo i będzie cudnie...
więc jak tak się zastanowić to chyba waga jest ok...
tym bardziej ok, że dziś pokazała 78,5kg...
wspaniale!!!!!!
jeszcze tylko jutro i...... 15!!!!
i mój CEL 1
cieszę się jak dziecko...
tym bardziej, że na 1 lutego wyznaczyłam cel 77kg...
coś czuję, że złapałam falę....
oby niosła mnie jak najdłużej:)

ok, teraz menu:
śniadanie: owsianka z żurawiną
śniadanie 2: 2 kromeczki drożdżówki z masłem i dżemem
obiad: rosół i mała porcyjka makaronu oraz marchewka, pietruszka, cebulka i kapustka włoska z rosołu:):):)
obiad 2: na bank kaczka, ziemniaczki i .......

dalej nie wiem.... odezwę się wieczorem i napiszę co i jak...



czuję, że podobny widok w lustrze to już przeszłość...
dam radę.... Wszystkie damy radę:):):)


12 stycznia 2013 , Komentarze (3)

więc jedzonko w dalszej części dnia wyglądało następująco:
obiad: fasolka po bretońsku
podwieczorek: 2 wafle ryżowe z masłem i makrelą wędzoną cebulką i musztardą
kolacja: 1 kroma drożdżówki z masłem i dżemem:)

teraz popijam czerwone wino i czekam na mężusia który lada moment powinien wrócić do domu...

jutro w planach  jedzeniowych: skończyć makrelę, rosół, pieczona kaczka z ziemniaczkami i surówką.... albo buraczkami na ciepło...... coś czuję, że ciężko mi będzie jutro zachować umiar....

ojjj, boję się jutrzejszego ważenia... muszę jeszcze zmienić rozpiskę moich celów, bo chyba zbyt pochopnie założyłam że 3 kilo co miesiąc stracę.... pomyślę....

dobranoc:):):)

12 stycznia 2013 , Komentarze (2)

szok... dziś na wagę wchodziłam 3 razy, bo oczom nie wierzyłam.... ten trzeci raz to nawet po odczekaniu 15 minut, co by się waga "dobrze zastanowiła".....

dziś 78,7kg!!!!!
czyli powinnam się cieszyć, bo CEL 1 zaliczyłam 3 dni przed wyznaczonym terminem...

ale jakoś się nie cieszę, bo czuję, że to sprzęt żarty sobie ze mnie stroi....
tak, czy inaczej tym bardziej dietkę trzymam, bo nie chcę wzrostu wagi na ważenie 15-go.

dziś zjadłam:
śniadanie: 2 kromeczki razowca z masłem i makrelą wędzoną
śniadanie 2: owsianka z żurawiną>>> pyszna, polecam

plany: fasolka po bretońsku i.....

wyjdzie w praniu:), buziaki, spadam

11 stycznia 2013 , Komentarze (1)

hej, dziś króciutko bo czasu nie mam..

waga 79,4kg... ciut w dół.

menu (dziś zakręcone masakrycznie):
śniadanie: 2 kromeczki (cienkie) drożdżówki z masłem, serem żółtym i miodem, kawa zbożowa
śniadanie2: 2 kromka razowca z masłem, pasztetem i ketchupem
obiad: pełniuteńki talerz (mam małe talerze:)) zupy z soczewicy
obiad 2: 1 kawałeczek smażonej ryby
podwieczorek: 3 cząstki pomarańczy, 4 łyżeczki musli z maślanką (zrobiłam sobie i córuniom całą miseczkę na kolację, ale zjadły mi łakomczuchy)
kolacja: 1 kromka drożdżówki z masłem i dżemem (tu przedszkolak zamówił, a nie zjadł:( )

więc same widzicie, że dziś zwariowane to moje jedzonko... niby dużo, ale wiem, że w praktyce dobrze było... ciekawe jak waga na tą drożdżówkę zareaguje>>>> jutro z dala od drożdżówki:):):)

jedno jest pewne... jutro na śniadanie makrela wędzona, miała być na kolację ale przedszkolak wrąbał tyle ryby smażonej, że groziłoby jej przedawkowanie... ha ha... co dalej jeszcze nie wiem, wyjdzie w praniu...

buziaki, uciekam... miało być krótko a tu masz.... popłynęłam:):):)

10 stycznia 2013 , Komentarze (2)

właśnie zajadam owsiankę z rodzynkami:):) dzięki Idealna:):):)

na pierwsze śniadanie dziś były 2 kanapeczki z wędliną...

a co dalej.... jarzynowa i pieczone ziemniaczki....

uciekam bo mała śpi a ja dupsko przed kompem posadziłam, zamiast ogarnąć troszkę...
pa

9 stycznia 2013 , Komentarze (3)

wpadłam spisać moje dalsze menu, zanim mnie lodówka przyciągnie.... bronię się z całych sił, nawet uciekłam do sypialni i siedzę w pidżamce pod kołderką... już nie mam w planach schodzić na parter więc liczę, że się uda oprzeć pokusom.

menu:
przekąska: jabłko
podwieczorek: mała salaterka fasolki po bretońsku (w sumie to tak próbowałam i oderwać się nie mogłam taka mi pyszniutka wyszła)
kolacja: musli z mlekiem

niby było ok, ani jednego cukierka, ciasteczka, czekoladki a mimo to wcale z siebie dumna nie jestem... ta fasolka mi popsuła humor.

poza tym nawet ok, po przedszkolaka pojechałyśmy z Majką sankami>>> oczywiście mama za woła robiła... o ćwiczeniach narazie  nie myślę, weny brak.... tak sobie myślę, że może od 15 się zmobilizuję, albo jak mi dietką odchudzanie przestanie wychodzić.... ojjjj



no, chyba znacie tą dziewczynę...
czyż to nie dowód na to że chcieć to móc:):):)

9 stycznia 2013 , Komentarze (5)

i to nie sama z tymi zaspami walczyłam, ale z Córcią w wózku:)

Rano patrzę przez okno-"o, fajnie, spadł śnieg".
ale gdy wyszłam za furtkę i od razu zaryłam się wózkiem w 25 cm śniegu, nie wiedziałam chyba jaka głupia jestem, że nie wsiadam w auto i nie jadę z dziećmi do przedszkola samochodem... naszą drogę (do 2 domów) ok 200m pokonałam próbując zmieścić się kołami w koleinie jaką zostawił samochód sąsiada>>> próbowałam, i udało się, ale po tym odcinku już mi się lało po plecach. Mój przedszkolak wesoło podskakiwał w drugiej koleinie> mamie nie było wcale tak wesoło.... Gdy wyszłyśmy na drogę szło się super, ale gdy musiałyśmy iść chodnikami- masakra!!!! przy jednym domu odśnieżone, a przy pięciu nie!!!! i tak ten wózek po tych zaspach pchałam jak głupia, kilka razy by mi Majka z wózka wypadła, takie wyboje... szok... OK. Przedszkole zaliczone teraz sklep- i tu to samo...brniemy przez zaspy>>> gdyby mnie ktoś obserwował pewnie by kolki ze śmiechu dostał. No, ale przyznać muszę, że gdy wracałyśmy ze sklepu to już praktycznie wszędzie było odśnieżone.

tak więc Żaba zaspy pokonała!!!!!

i tak walczyła z zaspami ponad godzinę:):):)

mój dobry nastrój wynika z wyniku ważenia>>> dziś 79,6kg!!!!
bardzo się cieszę i coraz bardziej nie mogę się doczekać ważenia na 15 (cel 1)

dzisiejsze menu:
śniadanie1: owsianka
śniadanie 2: 2 kromki razowca z masłem, pasztetem i chrzanem
obiad: pomidorowa z ryżem

no fakt, ten tłuszcz to mega nieapetyczny
i pomyśleć, że takim świństwem jestem obłożona... 

uciekam, mała śpi więc się za porządki biorę.
zajrzę wieczorem.