Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

kiedyś bardzo aktywna i szczupła, dziś "grubas" osiadły na kanapie przed tv.... moje największe szczęście to dwie wspaniałe córeczki> teraz gdy je już mam muszę zarówno dla siebie jak i dla nich zawalczyć o swoje zdrowie i odzyskać kobiecość którą zatraciłam gdzieś tam po drodze....

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 110134
Komentarzy: 1039
Założony: 25 marca 2009
Ostatni wpis: 24 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zaba2112

kobieta, 41 lat, Kraków

168 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 maja 2009 , Komentarze (1)

                                  
Nie wiem jak to możliwe, że ja jeszcze dycham.... codzień dzień na mega obrotach a dziś to już w ogóle...... od 6 jak wstałam, to dopiero teraz siadłam.... najpierw zabawa z Małą, śniadanie,  wyprawa do banku z mężusiem i Emikiem, niestety szkrabik marudziła więc mężuś musiał z nią spacerować po dworze.... więc kredyt spadł tylko na me barki.... potem geodezja, sąd, gmina starostwo itd.... zeszło do 15, potem szybki obiad i porządki w domu bo znajomi się zapowiedzieli>>> na szczęście nie przyjechali:).... potem szybciuko prasowanie, prysznic i ..... przyjechał kolega z żoną i córcią.... my na aerobik, a faceci z dziećmi w domu:):):).... fajnie się tak wyrwać na chwilę, jak ja to mówię "na spotkanie towarzyskie". na aerobiku jak zwykle świetnie:).... potem zakupy, powrót do domu, szyko kanapki mężowi bo w trasę jechał, kąpanie Emilki, karmienie..... jak zasnęła to szybko porządki i zmywara..... i oto jestem już z wami:):):).... jeszcze muszę do domu zadzwonić i z mamą pogadać..... na ławie czaeka na mnie wielki kubek Mana z liptona z czerwoną herbatą.... mniam.... a i tak z tego całego zamieszania jeść nie miałam czasu.....

o, i zapomniałabym>>> dzisiejsza waga 88,8>>> ciekawe ile jutro będzie po aero i l-karnitynce:)... i po tej pół głodówce itd.....

dziś zjadłam:
śniadanie: tost z wędliną, serem, cebulą, pieczarkami.....
obiad: ziemniaki, wołowina z pieczarkami, marchewka duszona...
kolacja: piętka chleba z masłem, plasterek sera.

i tak, zmykam kochane.... dzięki za przemiłe komentarze i za to że jesteście:)... wierzcie mi lub nie, ale to tylko dzięki Wam tak dobrze mi idzie... pilnuję jedzenia bo wiem, że będę się Wam tu musiała do każdego nadprogramowego kęsa przyznać>>> fakt, czasem mimo wszystko nawalę, ale potem szybko stawiam się do pionu, bo przecież nie mogę tym razem zawieść.... a i dziś moja przyszła szwgierka (mam nadzieję hi hi) powiedziała mi że bardzo ładnie wyglądam.... przemiłe to było:):):)
                                           

całuję Was kochane gorąco i zmykam.... jutro będę mieć więcej wolnego czasu (mam nadzieję) to poczytam Wasze wypociny:).... i udanego weekendu życzę:):):):).....

i jeszcze jedno>>> kurier przywiózł krzesełeczko Emilki i jest rewelacyjne.... sama chętnie bym w nim jadła, ale nie ten przedział wagowy:):):)....

14 maja 2009 , Komentarze (3)

witam kochane "grubasy"...

ja właśnie zajadam 2 śniadanie:)... no dobra, może od początku.

dzisiejsze menu:
śniadanie: tost z pieczarkami, cebulą i  serem
śniadanie 2: bułka razowa z wędliną
obiad: ziemniaki, wołowina z pieczarkami, mizeria.
podwieczorek: pomarańcza
kolacja: jogurt.

jutro może sisters przyjedzie, ciekawe jak skomentuje mój wygląd. w sumie to 4 tygodnie mnie nie wiedziała.... normalnie ciekawa jestem....
spadam do obowiązków, pranie już się suszy, ale kolejne czeka... a kuchnia... kurcze, chyba pomyślę o zatrudnieniu sprzątaczki bo przy Emili nic zrobić nie można.... żeby to mnie jeszcze stać było:(:(:(
                                        


13 maja 2009 , Komentarze (2)

TAK TAK KOCHANI, WZROK WAS NIE MYLI, JA SAMA NADAL NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ.... JUŻ 50 DNI JESTEM NA DIECIE, A CO NAJWAŻNIEJSZE W TAK DOBOROWYM TOWARZYSTWIE. DZIĘKUJĘ WAM KOCHANI ŻE JESTEŚCIE  

MOŻE NAJPIERW BILANS TYCH 50 DNI:
                                        początkowo             aktualnie              ubytek
waga                                97                            89,2                    -7,8 kg
szyja                                 41                            36                       -5 cm
biceps                               33                            31                       -2 cm
piersi                                113                          109                      -4 cm
talia                                  109                          102                     -7 cm
biodra                              115                           110                    -5 cm
udo                                   71                             67                      -4 cm
łydka                                 43                            42                       -1 cm
zaw. tł. w org.                    47                            44                        -3 %

to tyle, w sumie w ciągu 7 tygodni schudłam 8 kilo, uważam to za całkiem dobry wynik, tym bardziej, że dieta nie była dla mnie jakąś traumą a wręcz przeciwnie>>> jest mi z nią bardzo dobrze. może dlatego że jem wszystko tylko w małych porcjach.... no, nie powiem że wpadek nie było... oj, były były ale któż będący na diecie choć raz nie zgrzeszył???? tak czy inaczej jestem z siebie super dumna i mam nadzieję, że za kolejne 50 dni będzie -16, za kolejne -24 i kolejne -32 kilogramy.... hi hi, z tego wynika że jeszcze 150 dni diety przede mną.... kurcze!!!!  no cóż, kilogramy zbierałam przez 8 lat, więc mogę poświęcić pół roku na ich zrzucenie..... oby mi wytrwałości i zapału nie brakło, a w razie czego proszę mnie zdrowo op*****ć, cobym do piony wróciła.

ok, może teraz menu:
śniadanie: bułeczka razowa z masłem, pomidorem i cebulką, kiełbaska na ciepło 50g.
śniadanie 2: kawa z mlekiem, 2 kromeczki 40g chlebka z masłem i dżemem czereśniowym:)
obiad: zupa pomidorowa z makaronem.
podwieczorek: bułka razowa z wędliną i pomidorem
kolacja: 2 plasterki sera żółtego i 2 plasterki szynki...

już dawno nie wrzucałam żadnych motywujących fotek....
     

już niedługo:):):)

ok, zmykam. Pewnie zajrzę dopiero wieczorem, bo dziś załatwiamy, bank, prąd, i jedziemy z Emikiem do pediatry, bo dziś niby szczepienie, a ona nadal ma chrypkę. boję się , żeby się jej na oskrzela czy płuca nie przeniosło.

12 maja 2009 , Komentarze (5)

Witam
najpierw szybciutko wczorajsze menu:
śniadanie: 2 kromki z wędliną i pomidorem
śniadanie 2: 2 kromki z serem i ketchupem
obiad: ziemniaki, mięso duszone, kapusta zasmażana
kolacja: bułeczka maślana z serkiem homo

wczoraj nie pisałam bo wieczorem, gdy już wreszcie miałam czas dla siebie była burza i prądu u nas nie było.... o 20,30 już smacznie spałam:)
a wcześniej spacer z małą, obiad i wyjazd do Krakowa na marketowe zakupy dla Emilki...... Ludziska, 450zł poszło na pampersy, deserki, kaszki, mleka i kosmetyki.... a tu dadzą 1000zł becikowego i ciesz się człowieku>>> parodia!!!!.... no nic, tak czy inaczej mam zapas na dobre 2 miesiące, a kosmetyki to chyba na pół roku wystarczą:)

dziś znów rano prądu nie było, bo linię wymieniają. gdy tylko włączyli zrobiłam super zakup dla Emika, kupiłam córci krzesełko do karmienia za bagatela 279 zł.... i bankrut jestem:(..... o takie....
              

ok, a teraz dzisiejsze żarełko:
śniadanie: bułeczka razowa 40g z wędliną i pomidorem
śniadanie 2: wstyd się przyznać.... ciastka, to był szał ciasteczkowy.... wstyd mi....
obiad: flaczki drobiowe i bułka razowa
podwieczorek: pomarańcza
kolacja: sok pomidorowy i 3 kromeczki wasy.


                                                     

10 maja 2009 , Komentarze (3)

tak sobie siedzę na necie i słucham Anity Lipnickiej> gin z tonikiem.... normalnie przypomniała mi się młodość.... i te piosenki z Varius Max.... kurcze, nadal pamiętam każdy z ich starych numerów.... jednak jak Anita z nimi śpiewała to było to!!!.... od kiedy się rozstali.... cóż, nie słucham....... normalnie łezka w oku ..... tak sobie szperam i wygrzebuję te stare kawałki... ira, big cyc, perfekt, róże europy, bajm, hej, wilki itd..... oj, to były czasy:)

Emik śpi, zaraz idę po szklaneczkę soku pomidorowego i wskakuję pod kołderkę, mam w planach wreszcie się wyspać.......

ok, teraz was troszkę poczytam i bacznie sprawdzę efekty..... oby przez weekend tylko waga nie podskoczyła.... hi hi..... sama aż się boję juytrzejszego ważenia....

to ja się żegnam....

                      


10 maja 2009 , Komentarze (2)

WCZORAJ, DNIA 09.05.2009 ROKU ZOBACZYŁAM UPRAGNIONĄ 8 Z PRZODU... OTO DOWÓD:
                                                    
Nie wiem jak to się stało... sama jestem nadal w szoku....a cieszę się jak dziecko:):):)

z tej całej radości w sobotę zjadłam:
śniadanie: 1 tost z wędliną, serem i papryką
obiad: miseczka rosołu z makaronem, marchewka, pietruszka i kapusta włoska z rosołu.
podwieczorek: 1 kanapka z sałatą i pomidorem, kiełbaska 30g na ciepło.
kolacja: 2 plasterki wędliny.

wczoraj byłam tak zaganiana że nawet nie miałam czasu i siły kompa włączyć, ale cały czas byłam myślami z Wami:)....

dziś też mam  za sobą niezły maraton... nawet nie pytajcie.... szkoda słów....
dzisiejsze menu kształtowało się tak:
śniadanie: 2 kanapki z wędliną i pomidorem.
śniadanie 2: k kanapki z wędliną i serem
obiad: flaczki drobiowe: rosół z mięsem drobiowym z rosołu przyprawiony jak flaczki.
podwieczorek: ziemniaki, kapusta w śmietanie, karczek duszony.
kolacja: szklanka soku pomidorowego....
tak poza tym była jeszcze kawa z cukrem i 3 ciasteczka, więc nie najgorzej jak na wizytę rodzinną:):):)....

tak poza tym to nic nowego.... moje życie nabiera super tempa i aż się boję, że mi przeminie między palcami.... poniedziałek, wtorek, środa>>> załatwienia związane z budową.... ojjjjj, coś czuję że będzie nas to dużo nerwów i cierpliwości kosztowało......

ok, narazie zmykam... zajrzę do Was KOCHANI wieczorkiem....  buźka:)
                                              

8 maja 2009 , Komentarze (2)

i znów króciutko będzie bo już jestem do spania gotowa. Szkrabonik śpi od godziny, a ja jeszcze w kuchni miałam zajęcie.... dziś znów ledwie żyję. Aerobik jeszcze mi dołożył..... kupiłam l-karnitynę>>> zjadła 2 tabletki przed aero... ciekawe czy działa.... jutro znów zapowiada się mega zapracowany dzień... najpierw zakupy w Krakowie, potem sprzątanie, gotowanie, pieczenie bo goście w niedzielę, a mój dom aktualnie przypomina chlew, a nie miejsce bytu ludzkiego.... brak słów.... jeszcze spacer, zabawa, karmienie itd.... a ja tylko chciałabym się WYSPAĆ.....

i wiecie co, na podwieczorek nie zjadłam nic bo czasu nie miałam, a na kolację 2 plasterki sera (salami wędzony) bo nic ciekawego w lodówce nie widziałam >>> a dziś zakupy robiłam:)....

a i foteczka mego kebabka:  

no dobra, zmykam do łóżeczka spać:).... wiecie co Wam jeszcze powiem, jestem z Wami już 45 dni>>> kurcze jak ten czas leci..... pa pa
                                       

8 maja 2009 , Komentarze (3)

                               

Witam Was serdecznie.... ja już po śniadanku... HURA!!!. Dziś znów ciężki dzień przede mną.... teraz Córcia, sprzątanie, gotowanie itd, potem zakupy, aerobik.... jak dobrze pójdzie i pogoda pozwoli to może na spacerek w południe wyjdziemy.... najpierw muszę do lekarki podjechać bo coś mi Emik skrzeczy.. tzn>>> ma chrypkę. oby to nie było coś poważniejszego, gorączki nie ma, więc jestem dobrej myśli:)

do apteki po l-karnitynę jadę, kupię jakieś niewielkie opakowanie, bo i tak narazie zamierzam brać tylko przed aerobikiem i spacerami....

no dobra, dzisiejsze menu:
śniadanie: 1 kromka grahama  z masłem i sałatą, sałatka z serka wiejskiego, pomidora i cebuli:)
śniadanie 2: jogurt, pomarańcza
obiad: sałatka kebab: młoda kapusta biała (nie mam pekinki), papryka, pomidor, ogórek, cebula, pierś z kurczaka i sos tzatzyki z jogurtu....
podwieczorek:
kolacja:

                   

i proszę, moje dziecko już nie śpi>>> spała całe 27 minut!!!!! spadam zanim zacznie płakać..... BUZIAKI:)
 

7 maja 2009 , Komentarze (2)

Nie wiem co się ze mną dzieje.... chyba się starzeję. Jestem tak wykończona, że znów niemalże śpię przed laptopem... Emilka mnie wykańcza, cały czas muszę się z nią bawić, każdy wolny moment wykorzystuję na wypad na siku, bo nie wiadomo kiedy się nadarzy taka następna okazja.... Super Szkrabonik... już taka fajna się robi, jeszcze trochę i będzie siedziała samodzielnie, to już więcej luzu mieć będę... Nie myślcie, że mi źle i się żalę, czekaliśmy na Nią 4 lata, ale czasem po prostu po ludzku jestem zmęczona siedzeniem w domu i codziennością... Fajnie że Was mam.... moje okno na świat:):):)

no dobra... a teraz o ćwiczeniach... no cóż, przyznaje się bez bicia, ale wczoraj i dziś ćwiczeń nie robiłam, cóż.... po prostu nie mam na nie siły... jutro postaram się nadrobić do południa, bo o 17 aerobik:):):) kurcze, a tak pilnowałam tego a6w, a tu i tak poległam, żebym to miała więcej czasu..... cóż, tylko mamy są w stanie mnie zrozumieć:):):)

nie będę wam pisać o naszych sprawach budowlanych bo nie chcę was zanudzać, ale znów pewna pani ostro ciśnienie mi podniosła.... znów wszystko się odwleka.... CO ZA KRAJ!!!!!!!

 OK, spadam do wanny i do łóżeczka....        

                DOBRANOC WSZYSTKIM             

7 maja 2009 , Komentarze (2)

przed chwilą wreszcie udało mi się zjeść śniadanie mimo iż od 5 moje kochane dziecko szaleje w najlepsze... kurcze, powinno się jeść śniadanie do 2 godzin po przebudzeniu a u mnie to jakoś się tak przeciąga do 3-4 godzin.... wreszcie zasnęła, więc pojadłam i od razu tu zaglądam....

i mam mały problem, chciałam wrzucić zdjęcie z aparatu i nie chce mi zapisać w pamiętniku.... otworzyłam za pomocą firefox, dałam na kopiuj adres i nic, nie wkleiło..... co robię nie tak?????? pomóżcie!!!!!

dzisiejsze żarełko:
śniadanie: zawsze piszę 2 kromeczki razowca, a tak naprawdę jem 1,5kromki>>> ok 50g; z serkiem szczypiorkowym, sałatą, pomidorem i kiełbaska na ciepło>>> też 50g..... mniej więcej przestrzegam zasad które dostałam od dietetyka:)
                                  oto moje śniadanko:)
śniadanie 2: 1,5 kromki grahama z wędliną i pomidorem.
obiad: 2 kanapki z wędliną i pomidorem.
podwieczorek: makaron, pierś z kurczaka, marchewka duszona
kolacja: pomarańcza

i dziś na wadze znów 90,5.... ale jakoś się tym nie przejmuję, bo od kilku dni w kibelku nie byłam.... dziś mam w planach zaserwować sobie kawkę, więc pewnie jak zwykle mnie pogoni:):):)
                                                  

no dobra, zmykam powiesić pranie.... i wreszcie trochę Was poczytam:)