Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

kiedyś bardzo aktywna i szczupła, dziś "grubas" osiadły na kanapie przed tv.... moje największe szczęście to dwie wspaniałe córeczki> teraz gdy je już mam muszę zarówno dla siebie jak i dla nich zawalczyć o swoje zdrowie i odzyskać kobiecość którą zatraciłam gdzieś tam po drodze....

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 110105
Komentarzy: 1039
Założony: 25 marca 2009
Ostatni wpis: 24 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zaba2112

kobieta, 41 lat, Kraków

168 cm, 95.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2009 , Komentarze (5)

i proszę, rano waga pokazała 84,9 kg... fajnie że już mniej niż 85:)...

dzisiejsze śniadanko: jogobella z musli:)
a co dalej to się okaże.....

kurcze, jak tak czytam Wasze pamiętniki to normalnie zazdrość mnie ściska, że niektóre z Was są już tak blisko celu.... a ja, dopiero zaczynam się rozgrzewać. Niby 12 kilo to całkiem sporo, ale mina rzednie gdy pomyślę że pozostało jeszcze 25.... Jestem taka zła na siebie czasami, że dopuściłam do takiego stanu rzeczy... Przecież nawet jeśli uda mi się kiedyś osiągnąć wymarzoną wagę, to moje ciało, skóra będą wyglądać fatalnie.... Zresztą same sobie wyobraźcie jak może wyglądać ciało kobiety która ze 110 kilo (waga do porodu) schudła do 60 kilo (pomarzyć można)..
.
..

no właśnie, na razie wyglądam jak ta w fioletowym (tzn Fiona), może kiedyś......

          na razie się żegnam, zajrzę później.
zawsze z Kubusia Puchatka najbardziej lubiłam Prosiaczka, jest taki słodki:)

12 sierpnia 2009 , Skomentuj

same nudy. pogoda fatalna, siedzimy cały dzień z Emilką w domu bo ciągle pada. wyskoczyłam tylko do lekarza po skierowanie na doplera żył, bo od czasu ciąży cały czas czuję mrowienie w lewym udzie. w 30 tygodniu ciąży miałam powierzchowne zapalenie żył, wtedy ważyłam coś koło 100kg, a do porodu wskoczyło mi na 110.... masakra. jak patrzę na zdjęcia z końcówki ciąży to rozpacz mnie ogarnia... teraz mimo iż zrzuciłam już łącznie 25kg noga wciąż daje o sobie znać. we wtorek wizyta i zobaczymy co lekarz powie.

a co do diety.... no cóż, powinnam już do tego przywyknąć że gdy jest @ to diety nie może być!!!.... waga nadal ok, więc się nie stresuję:)... jutro areobik, mam nadzieję, że będę się na tyle dobrze czuła że pojadę, bo strasznie mnie cieszą te nasze "dupotrzaski"....

narazie kochani, wieczorkiem jeszcze się pokarzę, może jakąś fotkę wrzucę:)... papatki

10 sierpnia 2009 , Skomentuj

Normalnie wypociłam się że hej!!! nogi mnie strasznie bolą bo założyłam buty w których od ciąży nie chodziłam bo były ciasne. Dziś je przymierzyłam ponownie i stwierdziłam że ok, a tu lipa.... paluchy mnie teraz napierdzielają że wyć się chce.... Jutro kupuję nowe buty - postanowione:)

tak od trzech dni to z tą moją dietką nie było najlepiej, a dziś już pobiłam rekord.... pochłonęłam wielkiego napoleona-- (nie kremówkę-bo te uwielbiam), jak to się mówi z braku laku.... tak mi się chciało słodkiego i wiecie co..... normalnie myślałam że pawia puszczę tak mnie zemdliło.... nigdy więcej nie tknę tego różowego świństwa

tak czy siak uzasadnienie tego dziwnego szału jedzeniowego przyszło samo.... zawitała @!!!!!

ok, spadam bo ledwie na nogach stoję... całuję Was cieplutko:)

9 sierpnia 2009 , Komentarze (5)

zapomniałam się pochwalić że mieszczę się w ubrania sprzed 2 lat.... nawet dziś mam na sobie spódniczkę której ponad dwa lata na tyłku nie miałam.... ale to miłe!!!! muszę przejrzeć wszystkie te rzeczy z którymi się niegdyś pożegnałam i te obecnie mieszkające w mej szafie i zrobić małą wymianę.... nie chcę się deklarować, ani nastawiać, ale mam nadzieję że do końca sierpnia do 82 kilogramów dobiję i we wrześniu już poniżej 8 dyszek spadnę..... bardzo bym chciała...

9 sierpnia 2009 , Skomentuj

 

witam WAS Kochani.... miło że nadal są osoby które mnie czytają(..... a raczej mój pamiętnik), i takie które pamiętają... Ja pamiętam o Was cały czas ale żywcem nie mam czasu kompa włączyć a co dopiero mówić o pisaniu...

Domek już ma  parter, płyta zalana, za dwa tygodnie ciągniemy poddasze:):):) Może następnym razem jakąś fotkę wrzucę....

Z naszej Emilki kochanej zrobił się mały łobuz.... ma dwa zęby, a kolejne dwa lada dzień się ukarzą światu.... raczkuje niemalże z prędkością światła i czepia się wszystkiego niczym małpka . tylko patrzeć jak stanie na swych pucułowatych nóżkach i ruszy przed siebie.... teraz najbardziej pożądanym obiektem w domu jest żółty kosz na śmieci i psia miska.... ciekawe co będzie później......

no dobra, teraz dietka, waga itd.......
no cóż.... dietki nie ma bo i tak nie mam czasu jeść. wiecznie za czymś gonię. A waga.... dziś pokazała 85,2 kg..... nie jest rewelacyjnie ale najważniejsze że spada a nie rośnie



no dobra, Szkrabonik zajęła się wspinaniem po szafkach więc jak mi się uda to może nawet zajrzę do Waszych pamiętników.

Kurcze, tak chciałabym mieć więcej czasu i móc tu z Wami pisać codziennie, wtedy pewnie efekty też byłyby inne.... no cóż, będę się starać:):):)


12 lipca 2009 , Komentarze (3)

tak długo mnie nie było a tu tyle się zmieniło....

u nas totalny zamęt, fundamenty już stoją, a w tym tygodniu mury ku górze zaczną się piąć.... , szkoda że waga stoi w miejscu.... aktualnie jest 87,4kg.... prawie 2 miesiące bez diety, na aerobik nadal śmigam i to dwa razy w tygodniu:):):)..... a i jeszcze lineę kupiłam i łykam.... zobaczymy..... jak narazie zdycham bo @ mam i ogólnie mam dość.....

brakuje mi Was kochani, postaram się zaglądać systematycznie bo jednak nic tak nie motywuje jak walka w zgranej grupie:):)....

a i jeszcze z nowości... do września muszę spaść do 80 kg bo o drugiego bobaska starać się będziemy.... no, dopóki się nie uda to dietka trwa....

Emilka pięknie nam rośnie, już sama siada i bierze się za wstawanie spryciula....

no dobra, zmykam. jutro postaram się zajrzeć i może wagę w linijce zmienię..... CAŁUJĘ WAS KOCHANI

21 maja 2009 , Komentarze (5)

normalnie nie miałam czasu na jedzenie, było tego tyle:
śniadanie: bułka grahamka z masłem i wędliną
obiad: talerz botwinki
kolacja: jogurt z musli.....

dziś znów spacerkowo, całe 3 godzinki.... mam nadzieję, że na wadze się to pozytywnie odbije...

teraz zmykam, jestem tak wkur***** że szok, czasem myślę że prędzej na zawał zejdę, niż ten dom postawimy....  brak słów, wiecznie coś się pier****, wiecznie jakieś kłody życie nam rzuca pod nogi..... ja już mam dość, a budowa jeszcze nie ruszyła....

całuję Was mocniutko.... śpijcie słodko:):):)

20 maja 2009 , Komentarze (1)

to znów ja... wróciłam z długiego spacerku, zrobiłam córci "szczęśliwego golasa", wykąpałam, nakarmiłam i śpi:):):)... kurcze, świetnie się tak nałazić.... wreszcie córa koleżanki się wykurowała>>> najpierw zapalenie oskrzeli, teraz rota... szkoda dzieciaczka:(... najważniejsze, że już jest zdrowa i znów możemy urządzać sobie i córom długodystansowe spacerki:):):)

jeśli chodzi o dietkę, to dziś było spoko... na
obiad talerz botwinki na rosołku, a na
kolację 100g piersi a'la kebab:):)


jak dobrze pójdzie to jutro znów spacerek.... już mi się gęba śmieje na samą myśl:):):)
                                

bardzo Wam dziękuję kobietki za miłe słowo i wsparcie, kochane jesteście:).... a wpadki, wiem wiem, zdarzają się niemal wszystkim ale mi naprawdę było dobrze z dietką, tylko życie mnie przytłoczyło.... za dużo wszystkiego na głowie,  mężuś pracuje i praktycznie go w domu nie ma a ja i bank i budowa, majstry, papiery, i jeszcze z Emilkiem po lekarzach.... już momentami nie wyrabiam na zakrętach, a to dopiero początek.... jutro szczepienie.... i właśnie tak, za dużo spadło na me barki a ja niestety ani fizycznie, ani psychicznie nie dam rady tego sama ogarnąć..... mam nadzieję, że to ostatnia wpadka podczas tej dietki.... do wesela 5,5 tygodnia>>>> musi być minimum 5,5 kilograma mniej, czyli 83 około.... ani grama więcej!!!!!!!......

no dobra zmykam, wolę iść spać, bo jeszcze coś zjem.... a tego bym nie chciała.... jutro pewnie znów o 5 pobudka.....

buziaki dla Was kochaniutkie (kochani).....
                              

20 maja 2009 , Komentarze (2)

witam Was Kochani...

wróciłam, pełna wyrzutów sumienia i skruchy.... taka jestem na siebie wściekła.... kurcze, a tak lubiłam ten NOWY styl życia i co?????.... no właśnie, co????... chwila zdenerwowania i ruszyła machina "wszystko co popadnie".... nie będę tu wyszczególniać, ale niedziela, poniedziałek, wtorek zaliczam do dni beznadziejnych.... jadłam wszystko: lody, cheesburgera, chipsy, parówki, piwo, ciastek chyba z pół kilo, czekolada, majonez...... po prostu rzuciłam się na żarcie... na wagę nawet nie staję, bo nie chcę się wystraszyć i znów wkurzyć..... może w sobotę dopiero.... dziś wreszcie się przywołałam do pionu i mam nadzieję, że tak wytrwam.... bynajmniej do wieczora, a później już z górki będzie.... tak myślę.... kurcze, tak sobie myślę, że gdyby nie te moje wpadki to bym już z 85 kilo ważyła, a tak.....!!!!!!!

dzisiejsze żarełko:
śniadanie: byłka grahamka z wędliną i pomidorem
śniadanie 2: jogurt z fitellą
obiad: talerz zupy....

no dobra, ja spadam a wy tu proszę mnie besztać do woli.... wiem, że mi się należy.....

16 maja 2009 , Komentarze (4)

                     
Rano znów ważenie było, dziś 88,6:).... już przywykłam do diety i wcale mnie jakoś specjalnie do jedzenia nie ciągnie. Bardzo dobrze mi z nią tym bardziej że efekty są i w wadze i w wymiarach i w ubraniach....

DZISIEJSZE MENU:
śniadanie: jajecznica z 1 jaja na maśle z cebulką, bułka razowa z pomidorem
śniadanie 2: jogurt z fitellą
obiad: zupa ogórkowa (13.00)
podwieczorek: ziemniaki, gulasz, surówka (16.00)
kolacja: pomarańcza

jak coś się zmieni o dam znać:)


teraz zmykam zjeść drugie śniadanko, a potem biorę się za gotowanie zupy... Emik śpi, więc muszę wykorzystać każdą wolną chwilę:)... buźka:)