Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się nie odchudzała.Zawsze byłam kuleczką,ale proporcjonalnie zbudowaną i zgrabną,choć ważyłam ok 65 kg.Jadłam co chciałam, lubiłam ruch i byłam sobą-ot dziewczyną z poczuciem humoru.I postanowiłam się odchudzać,wpadłam w pułapkę o nazwie jo-jo. Teraz myślę, że fajnie by było ważyć te 65kg...czasu nie cofnę. Może inni wyciągną z tego wniosek...?Jeśli nie musicie...nie odchudzajcie się. Teraz wyznaczyłam sobie cel mniej niż 70kg, ale będę się bardzo cieszyć jeśli waga nie będzie większa od 79kg.To i tak szczyt moich marzeń.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 638135
Komentarzy: 5696
Założony: 17 marca 2007
Ostatni wpis: 6 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
abiozi

kobieta, 52 lat, Toruń

158 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2008 , Komentarze (11)

Waga bez zmian czyli 103,50 kg.
Zatrzymało się i tyle.
Zaczynam żałować tej przerwy.
Zaczynam myśleć o smakach, których bardzo mi brakuje.
Zaczynam mieć dość tej diety i w ogóle jakaś rozdrażniona jestem.
Zdecydowanie gorszy dzień jeśli chodzi  humor!
Nachętniej wlazłabym pod kołdrę i zasneła.
Ech...

17 sierpnia 2008 , Komentarze (4)

Witajcie Kochane.
Po 10 dniach diety zrobiłam sobie dwudniową przerwę.
W piątek były imieniny  i urodziny mamy myślałam, że nie dam rady więc zaplanowałam przerwę w diecie.
Dzień wcześniej się wystraszyłam bo zaczęły łapać mnie silne skurcze w łydki i to do tego stopnia, żę nie mogłam wręcz wrócić do domu. Musiłam co dwa trzy kroki przystawać a prawdziwym wyzwaniem były schody. Dobrze, że mieszkam na parterze. Zadzwoniłam do mojego lekarza prowadzącego dietę Cambridge i polecił mi zakup asparginu, i raczej określił to jako zbieg okoliczności.
W sobotę wybraliśmy się do mojej przyjaciółki na przymierzanie sukienki ślubnej. Nie jadłam zupek. Skusiłam się na 10 cm skórkę od pizzy i 2 jabłka.
Przez te dwa dni przerwy nie objadałam się.
Jak wygląda waga?
Mam 0,50 kg więcej.
Czyli ważę 103,50 kg.
Dzisiaj radzę sobie wzorowo.
By było pzyzwoicie w sukience ślubnej muszę zgubić przynajmniej 5 kg.
Skoro udało mi się przez 10 dni zgubić prawie 5 kg to może i teraz dam radę.
Gdybym nie robiła przerwy to pewnie było by na wadze 102 kg.
No trudno.
I tak traciłam kilogramy w zawrotnej prędkości więc moża ta przerwa wyjdzie mi na dobre.
Pozdrawiam i trzymajcie się dzielnie!

14 sierpnia 2008 , Komentarze (10)

No to prawie połowa diety.
Na wadze równe 103,00 kg czyli po 9 dniach spadek o 4,90 kg.
Średnio dziennie ubywa mi  0,50 kg.
Z jednej strony to bardzo dużo.
Ale wiecie jak to jest.
Chciałybyśmy wieczorem połknąć magiczną tabletkę a rono obudzić się szczupli.
Ale nie ma tak  dobrze.
Na wagę pracowałam latami więc nie ma tak, że pstryk i nie ma.
Skóra na ciele zaczyna mnie swędzić.
Pewnie coś dzieje się z tkanką tłuszczową i skóra się zaczyna obkurczać.
Bo tempo zawrotne.
Zrobię sobie wieczorem peeling kawowo-cynamonowy. Rozmasuję skórę i wetrę balsam. Będzie super!
Dzisiaj czuję się dobrze.
Wczoraj znowu przegapiłam porę karmienia i zjadałam tylko dwie zupki.
To strasznie mało kalorii. Za mało jak dla dorosłego człowieka.
Ale raz na jakis czas można potraktować to jako oczyszczanie organizmu.

Wesele.
Goście dzwonią i potwierdzają przybycie.
Gorzej z gośćmi Piotra.
Musieli by jechać 250 km a to dla niektórych problem.
Mimo, że załatwiliśmy noclegi i to na pobliskim zamku.
Przykro ale trudno.

Przymierzyłam kolię do sukienki i wyglądało super ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu.
Poczekam na taką w złocie bo gorset od sukienki przetykany jest złotą nitką.
Mają mieć dostawę po 20  sierpnia.
Pończychy już kupiłam ale zamówiłam jeszcze rajstopy.
Nigdy nie chodziłam w pończochach więc mogę czuć się mało komfortowo.
Więc wolę mieć wybór.

No to na tyle.

A teraz do pracy bo papierzyska się piętrzą.
Trzymam mocno za Was kciuki!

9:45 
Muszę Wam to napisać. Mam dzisiaj z każdą chwilą niesamowity przypływ energii. Fanastyczny humor! Normalnie mogę góry przenosić!
Trudno mi usiedzieć w miejscu. Cały czas ćwiczę mięśnie brzucha. To zaciskając to rozluźniając. I mam ogromną ochotę potrzeć się ostrą gąbką lub szczotką. Pamiętam to uczucie. Za kilka dni polecą mi obwody. Całe ciało aż prosi o ruch i masowanie. A muszę się Wam przyznać, że nie ćwiczę bo nie miałam na to ochoty, a teraz proszę bardzo czemy nie. No i myślę, że mogę się dzisiaj wybrać na kolejny seans w solaruim. Postaram się dzisiaj o tubę i koniecznie muszę ukryć włosy i twarz. Bo tu opalanie mi nie potrzebne.

Kochane Jesteście!
Bardzo mnie mobilizujecie.
I zauważyłam, że wyjątkowo dużo osób ostatnio  zaczęło odwiedzać mój pamiętnik.
To bardzo miłe.
Dziękuję.
Zastanawiam się co Was u mnie tak zainteresowało?
Jak działa dieta Cambridge na mnie?
A może przygotowania do ślubu?
A może jeszcze coś?
Każda osoba, która tu zagląda bardzo mobilizuje choć nie zostawia wpisu.
Rozumiem, że czasami brakuje nam czasu.
Więc serdecznie pozdrawiam te wszystkie osoby, które do mnie zagladają.

13 sierpnia 2008 , Komentarze (7)


Witajcie Kochane!
Dzisiaj jest ten gorszy dzień.
No to jutro będzie ten lepszy.
Nie obmierzyłam się jednak bo jak przyjdę do domku to mi się nie chce.
Ale zmobilizuję się dzisiaj.
Wagowo wygląda to tak, że mam 103,80 kg
Czyli od wczoraj ubyło 0,40 kg a łącznie po 8 dniach diety Cambridge 4,10kg.

Hasło wesele. To już za miesiąc (13.09.08)
Goście zaczynają dzwonić z potwierdzeniami.
Są też tacy, którzy z jakiś powodów nie mogą przyjechać na nasze wesele.
Robi się przykro.
Wspaniałe są te telefony gdy słyszysz: "będziemy"

Martwi mnie bardzo sprawa welonu i bolerka do sukienki ślubnej.
Na allegro znalazłam panią, która składała takie oferty. Miała idealnie taką koronkę i fason na bolerko i welon jaki ja potrzebowałam. Pod koniec czerwca zapłaciłam jej z góry. I popełniłam błąd. Do dnia dzisiejszego nic nie dostałam mimo jej zapewnień, że kończy szyć i wysyła. Wiem, że inni allegrowicze otrzymali od niej przesyłki. Poczekam do końca tygodnia i mam nadzieję, że dojdzie. Nigdy już nie zapłacę z góry!
Cały czas zastanawiam się nad biżuterią.
Dobrze by było gdybym miała długie kolczyki i podłużny wisior bo wyszczupliło by to moją twarz i wydłużyło szyję. Myślałam o złotym łańcuszku i kolczykach ale te, które mam są bardzo delikatne. Zbyt delikatne. Mam przepiękną podłużną zawieszkę z cyrkoniami i łańcuszek ze srebra ale nie mam odpowiednich kolczyków. Może uda mi się kupić. Tyle, że mój gorset od skienki jest przetykany złotą nitką. Więc może jednak kolia ale taka delikatna z sopelkami cyrkonii?

Na solarium dzisiaj jeszcze nie pójdę bo nadal pieką mnie plecy.
Więc może jutro. Zobaczymy.

No a teraz do pracy.
Wszystkiego co najlepsze dla Was - Vitalijki!

12 sierpnia 2008 , Komentarze (11)


Minął pierwszy tydzień diety Cambridge.
Na wadze 104,30 kg.
Od wczoraj ubyło 0,40 kg
A łącznie w pierwszym tygodniu diety Cambridge ubyło mi 3,60 kg.
Teraz trochę waga mi się zatrzymała.
Liczyłam, że w pierwszym tygodniu te 4 kilogramy to schudnę na bank a może nawet 5 kg ale i tak jest bardzo dobrze. Pewnie było by lepiej gdyby nie te owoce w sobotę i surówka z mięsem w niedzielę. Było tego mało ale zawsze.
To pewnie spowodowało zatrzymanie spadku wagi.
W następnym tygodniu schudnę mniej. Tak to już jest. Organizm zaczyna się bronić.
Powinnam się obmierzyć ale zupełnie nie mam na to ochoty a szkoda.
Wczoraj zjadłam niestety dwie zupki zamiast trzech. Zajęta  pracą przegapiłam porę karmienia i było już zbyt późno. Już mi się znudziły te zupki i przestały smakować. Muszę jednak wytrzymać. Wiem, że warto.
Dzisiaj czuję się dobrze.
Głodu nie odczuwam - to duża zaleta tej diety.

Od wczoraj zaczęłam chodzić na solarium.
Chcę się ładnie opalić na ślub.
Na początek dostałam 10 minut i niestety troszkę się spiekłam.
A na dodatek zapomniałam podpiąć włosy i mam teraz łaciate plecy.
Mam nadzieję, że po następnych seansach wszystko się wyrówna.
Miałam stracha wylegując się na łóżku w solarium, a kto oglądał "Oszukać przeznaczenie III" wie o co chodzi.
Bałam się czy też to łóżko nie zarwie się pod moim ciężarem.
Mam przyjść za trzy dni na ponowne opalanie.

Wszystkie złe myśli związane ze ślubem staram się odpędzać.

Trzymajcie się Kochane Vitalijki!

P.S.
Postanowiłam zwiększyć częstotliwośc jedzenia zupek ale jedząc mniejsze porcje. Czyli jedna zupka na pół. Postaram się jeść takie porcje co 2 lub 3 godziny. Bo taka cała jedna duża porcja to jakoś zbyt dużo dla mnie na jeden raz. A wiem, że dzielić można byle by w sumie zjeść te 3 zupki dziennie.
Czyli zamiast 3 posiłków będę mieć 6.

11 sierpnia 2008 , Komentarze (10)

Witajcie Kochane!
Wczoraj był 6 a dzisiaj juz 7 dzień diety.
Na wadze 104,7 kg.
Czyli łącznie przez 6 dni schudłam 3,20 kg.
Ubrania są zdecydowanie luźniejsze.
Dzisiaj czuję się osłabiona.
Widać mam jeden z gorszych dni.
Wczoraj też zamiast jednej z zupek zjadłam mały kawałek chudego mięsa z surówką.

Oj bardzo ciężko jest chwilami na tej diecie.
Czasami powtarzam sobie, że to już ostatni raz w życiu ją stosuję.
Ale muszę wytrzymać bo warto.

Poprawiła mi się cera. Przebarwienia są mniej widoczne a skóra jest zdecydowanie gładsza i mniej się błyszczy.

A teraz do pracy.


P.S.
ŚLUB już 13,09,2008 o godzinie 15,00
Wczoraj pierwszy raz poczułam strach, że coś nie wyjdzie, że stanie się coś złego. Mam jakieś złe przeczucia. Nie wiem,...może to zupełnie normalne. Czemu je nie mogę się czeszyć z tej chwili? Chciałabym by było już po. Boję się...

9 sierpnia 2008 , Komentarze (4)


Witajcie Moje Kochane Vitalijki!
Dzisiaj zaczął się 5 dzień diety.
Waga tym razem praktycznie bez zmian ale oczywiście nie ma się czym przejmować. To zupełnie normalne. Mam nadzieję, że jutro będzie mniej.

Czuję się dobrze.
Jest mi tylko smutno. Chciałabym poczuć smak w ustach owoców, warzyw.
Nie mogę bo zacznę odczuwać głód. Nie mogę nawet kęsa bo już bym się nie powstrzymała i zjadała dosłownie wszystko co wpadło by mi w ręce.
Straszne ale prawdziwe.
Ja lubię jeść i to mnie gubi.
Gdy już zacznę trudno mi się powstrzymać.
Wiem, że będę z tym się zmagać do końca życia.
Muszę przestać mysleć o jedzeniu.
Muszę....!
Muszę się czymś zająć.

Dziękuję za rady co do grila.
Gril z dzisiaj został przeniesiony na przyszłą sobotę.
Więc jeden problem przeniesiony w czasie o kilka dni.
Po drodze będzie jeszcze 15 sierpnia a to imieniny i urodziny mojej kochanej mamy
Co ja robię?
Sama się podkręcam.

Idę przygotować sobie zupkę a następna będzie o 17. 

Bardzo mnie mobilizujecie.
Nie dałabym rady.
Piotrek też mi bardzo pomaga.
Sam sobie robi posiłki by mnie nie kusiło.

Za Was też trzymam kciuki z całych sił.

P.S. A jednak skusiłam się na porcję owoców. To był błąd. Ciężko jest tak wytrzymać na tej dość specyficznej diecie. Walczę dalej.

8 sierpnia 2008 , Komentarze (15)

Dzisiaj czuję się zdecydowanie lepiej niż wczoraj.
A na wadze 105,30 kg od wczoraj ubyło mi 0,90 kg.
Łącznie ubyło mi 2,50 kg.
Zaczynam czuć się lżejsza i zauważyłm suptelne luzy w ubraniach.
Udaje mi się też wciągać brzuch.
Takie efekty wzmagają mobilizację.
A wasze wpisy są nie do przecenienia. Bardzo, bardzo pomagają.

Jutro mamy zaproszenie na grila.
Nie wiem co zrobić.
To dobry kolega mojego Piotra i od dawna planował nas do siebie zaprosić.
Będzie z żoną na naszym weselu.
A ja nie mogę nic jeść tylko zupki a ostatnią i tak zjadam o 17,00.
Pozostaje woda do picia i zielona herbata.
Bardzo to nie towarzyskie.

No dobra biorę się do pracy bo księgowanie czeka.

Trzymajcie się Kochane
Trzymam za Was kciuki - mocno!

7 sierpnia 2008 , Komentarze (10)

Witajcie Kochane Vitalijki!

Czy wytrzymałam wczoraj?
Tak, jakimś cudem wytrzymałam.
Unikam pokus jak mogę.
Nie wchodzę do kuchni, nie myślę o jedzeniu.
Staram się skupić nad porządkami w mieszkaniu, układaniu w szufladach, wycieraniu kurzu itp. A jeśli nie mam na to ochoty to biorę prysznic lub długą kąpiel. Henna na brwi, maseczka na twarz itd.
Fakt mam problem z zaśnięciem, mimo, że wstaję od 6 rano.

No i dzisiaj czuję się...marnie.
Nie chce mi się spać, głodu też nie czuję, ale jestem osłabiona i nie chce mi się gadać. Myślę, że dzisiaj szybko pójdę spać.

Za chwilę zjem zupkę.
Następne dwie o 13 i 17.

Na wadze 106,30 kg., czyli od wczoraj 0,50 kg a łącznie 1,6 kg mniej.
Pije dużo wody coś między 3 a 4 litry dziennie. Najwięcej z rana i w ciągu dnia.
Późnym popołudniem zdecydowanie mniej. Piję, bo mam na to ochotę.

Ciało.
Jeszcze w poniedziałek czułam się jakby opuchnięta. Teraz moje ciało robi się jakby wiotkie i miękkie. Zaczynam odczuwać potrzebę noszenia obcisłej bielizny.
Dzisiaj się obmierzę.
By mieć jeszcze porównanie jak będą zmieniały się obwody.
To dodatkowy element mobilizujący.

No a teraz za księgowanie się biorę moje Kochane.

Do ślubu pozostało 5 tygodni i kilka dni.
Czas leci bardzo szybko.
Z Piotrkiem dogaduję się super!
Piwo jest tylko w soboty i to w sensownej ilości.
I widzę, że nie ma żadnego problemu po odstawieniu picia tego paskudztwa codziennie.
Oby już tak zostało.





6 sierpnia 2008 , Komentarze (7)

Jest dobrze a nawet bardzo dobrze Kochani.
Dzisiaj waga pokazała mi 106,80 kg a wczoraj było 107,90 kg.
No to mamy 1,10 kg na minus.
Głodu nie czuję wcale.
Właściwie to nawet nie chce mi się jeść tych trzech zupek dzisiaj ale wiem, że muszę.
Zresztą znam już to z autopsji, że gdybym odpuściła choć jeden z posiłków to organizm za kilka godzin sobie o tym  i tak przypomni, i mogę czuć głód albo osłabienie.
Ale teraz czuję się wspaniale.
Nic mnie nie boli i chce mi się robić różne rzeczy.
Normalnie chce mi się.
I jeszcze chce mi się ruszać, tańczyć - normalnie szok!
A jaka dowcipna się zrobiłam.
Ale wiem, że będą i gorsze dni nie zawsze jest tak fajnie.

Co dalej?
Zupka grzybowa o 9,30 czyli proszek z torebki zalany przegotowaną wodą (nawet czuć grzybki - pycha).
Cały czas piję wodę bo mi się chce.
W zupkach jest soja. Są pewnie dzięki temu takie sycące ale chce się po nich pić - no i dobrze.
Następna zupka o 14 i  17;30.

Wczoraj, po południu zbierałam jabłka i taką miałam ochotę ale nie wolno. Wiem, że gdybym się skusiła to czułabym głód.
A wieczorem gdy Piotrek zaczął odgrzewać sobie pieczonego kurczaka zrobiłam sobie cudowną kapiel.
Za wszelką cenę unikam pokus.

A jeśli chodzi o wesele to dzisiaj byłam w restauracji w której będą bawić się nasi goście i rozmawiałam z kierowniczką. Znam już wstępnie menu i wiem ile czego kupić. Szczegóły mamy uzgodnić na tydzień przed ślubem.

No to biorę się do pracy.
A za Was Kochane mocno trzymam kciuki!!!!

Tak bardzo się cieszę, że wytrzymałam w poniedziałek i we wtorek.
Dzisiaj też muszę coś wymyśleć na wieczór by nie było pokus jedzeniowych.