Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się nie odchudzała.Zawsze byłam kuleczką,ale proporcjonalnie zbudowaną i zgrabną,choć ważyłam ok 65 kg.Jadłam co chciałam, lubiłam ruch i byłam sobą-ot dziewczyną z poczuciem humoru.I postanowiłam się odchudzać,wpadłam w pułapkę o nazwie jo-jo. Teraz myślę, że fajnie by było ważyć te 65kg...czasu nie cofnę. Może inni wyciągną z tego wniosek...?Jeśli nie musicie...nie odchudzajcie się. Teraz wyznaczyłam sobie cel mniej niż 70kg, ale będę się bardzo cieszyć jeśli waga nie będzie większa od 79kg.To i tak szczyt moich marzeń.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 638099
Komentarzy: 5696
Założony: 17 marca 2007
Ostatni wpis: 6 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
abiozi

kobieta, 52 lat, Toruń

158 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 maja 2008 , Komentarze (8)

Piszesz, starasz się, z mozołem wklejasz zdjęcia i gdy już prawie wszystko jest skończone, jeden błąd i nowy wpis do pamiętnika szlak trafił.

Jestem pewna, że to znacie.

Paskudne uczucie!

Pewnie, że lepiej się zabezpieczyć i napisać tekst w "wordzie" ale czasami człowiek się spieszy...i wychodzi jeszcze dłużej.

Zdjęcia z Jaworzyny Krynickiej - stoku narciarskiego - czyli zdjęć z pobytu w sanatorium ciąg dalszy (mam nadzieję, że tym razem nie skasuję wrrrrrryyyy).

Tu jestem z koleżanką z pokoju i autorką prawie wszystkich zdjęć.


 

  

27 maja 2008 , Komentarze (22)

Moje sposoby na pokusy!

Wszak każdy je ma, a ja ich nie zaakceptuje, zatem muszę podejść je sposobem.

Jak już zdradziłam to jednej z Vitalijek, wydrukowałam sobie moje zdjęcia.

Na jednym jestem całkiem nieźle wyglądająca (czytaj - odchudzona), a na drugim w największej mojej wadze (czytaj - i nie ma się, czym chwalić).

Taki oto dający dużo do myślenia zestaw opatrzyłam napisem:" Wybór należy do Ciebie Aniu" i powiesiłam w strategicznych miejscach mojego mieszkania. Mam też podręczny zestaw tzw. "na wynos", który mam przy sobie i jak głupoty przychodzą mi do głowy to se zerknę. A co - to tak na wszelki wypadek gdyby skleroza mnie dopadła i zapomniałabym o co cała rzecz idzie.

Słuchajcie!

Normalnie szok - skutkuje!

Co prawda, nie wiem jak długo, bo ten mój organizm też wynajduje sposoby by mnie podejść.

Jak na razie wygrywam.

A teraz do pracy i cisza o odchudzaniu, bo ja zmieniam sposób odżywiania.

Trzymajcie się Kochane i zaglądajcie czasem do mnie.

Wiecie jak to mobilizuje - prawda?

Zdjęć z Krynicy Górskiej ciąg dalszy... a dokładniej wycieczka na Stok Jaworzyny Krynickiej.

Tu stoimy (jak widać) przy kasie biletowej.

Następne zdjęcia jutro a teraz zabieram się do nauki. Zrobię sobie jeszcze tylko wielki czajnik picia. Może zieloną herbatę? Zapraszam. Obym dzisiaj też wygrała ze swoimi słabościami.


26 maja 2008 , Komentarze (12)

Przygotowałam sobie śniadanie na talerzu fajne i kolorowe z warzywami.
Posprzątałam w kuchni. I dopiero w tedy zasiadłam ze stoickim spokojem do konsumpcji.

I wiecie, co? Nawet nie zjadałam wszystkiego.

Mam nadzieję, że ten sposób będzie na mnie działał.

 A u mnie od kilku dni cisza i spokój panuje w mieszkanku.

Moja druga połowa wzięła urlop i wyjechała do rodziców, a to ponad 250 kilometrów. Pojedzie też do brata by pomóc mu w remoncie. Więc jestem sama. Dobrze, że mam psiuna to trochę ratuje sytuację. Właściwe to mogłabym z nim jechać, choć na kilka dni, ale mnie się studiować zachciało, więc mam zjazdy i uczyć się muszę.

 Wczoraj, gdy przewalałam się po łóżku zastanawiałam się czy chciałabym być znowu sama.

Przez dziesięć lat mieszkałam sama, więc wiem jak to jest. Z Piotrem mieszkam od sześciu lat. Och a czasami tak mnie złości!

We wrześniu nasz ślub. Jeszcze rok temu nie mogłam zdecydować się czy chcę z nim być na dobre i złe. Miałam wiele obaw, bo nie jest ideałem. Lecz we wrześniu rok temu, gdy leżałam w szpitalu zaczęłam zastanawiać się, czego naprawdę chcę. Nie mogę oczekiwać by był ideałem, bo ideałów nie ma. Zaczęłam patrzeć inaczej na nasz związek, na niego.

I zrozumiałam, że mimo wszystko chce z nim być. I oby tego złego było jak najmniej.

Dotarło do mnie, że ja go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego lub z kimś innym.

Wolę go nawet takiego jaki jest, niż wcale. Już wiem, że go nie zmienię. Zaakceptowałam go takim, jakim jest, choć nie wszystko mi się podoba. Do mnie też można się przyczepić ? wszak nie ma ideałów.

A teraz do roboty! Tłuszczyk czeka - a sio łobuzie!!!

A to kolejne zdjęcia z pobytu w sanatorium w Krynicy Górskiej w marcu tego roku. Tak wyglądał lany poniedziałek w święta wielkanocne.

Park koło Starego Domu Zdrojowego oraz Muszla Koncertowa na deskach której śpiewał Jan Kiepura c.d.n.



 P.S.

Jest już 22.30 a ja na nic się nie skusiłam.
Mój "mobilizator" własnej produkcji działa. Jutro zdradzę Wam szczegóły. A teraz idę dalej uczyć sie ze statystyki. Głowa mnie boli i wiem dlaczego ale i tak nie skuszę się na jedzenie, nie o tej porze. Za parę dni będzie już tylko lepiej. Pobożne życzenie...


24 maja 2008 , Komentarze (15)

I mamy niedzielę.
Co raz więcej czasu spędzam z Wami i coraz bardziej się mobilizuję.
Dobrze jest.
Zrobiłam wczoraj dla siebie kilka fajnych rzeczy;
- odpoczęłam,
- zjadałam sporo surowych warzyw w zamian za inne niezdrowe posiłki,
- był i peeling kawowy pod prysznicem,
- i sporo przemyśleń jak radzić sobie ze słabościami.
Wiecie, co sobie myślałam pod prysznicem i gdy wcierałam balsam w ciało?
Ano, że warto dbać o swoje ciało. Mało jestem odkrywcza prawda?
Oj, gdybym tak mogła cofnąć czas, myślę, że nie doprowadziłabym się do takiego stanu.
Szkoda mi moich nóg, że muszą dźwigać taki ciężar. Zresztą zaczynają się buntować.
Mogę jeszcze wiele dla nich zrobić i choć trochę im ulżyć. Warto walczyć o każdy gram mniej dla własnego zdrowia.
Mam do Was Kochani pytanie.
Powiedzcie mi szczerze, ile można schudnąć od dzisiaj do 13 września?
To dla mnie bardzo ważne, więc proszę o szczere odpowiedzi.

A teraz kilka zdjęć pięknych widoków na Górze Parkowej w Krynicy Górskiej. Tak było w marcu tego roku.




24 maja 2008 , Komentarze (8)


...jak nazwać wczorajszy dzień?
Nie wytrzymałam i najadłam się, i to jak na złość całkiem sporo.
Później czułam się okropnie.

Dzisiaj przyszedł mi pewien pomysł do głowy.
Może błędem jest, ze robie sobie kanapkę i nim posprzątam wszystko w kuchni zjadam ją. Więc mam świetną okazję by zrobić następną bo wszystko jest pod ręką. Teraz będę robić inaczej. Przygotuję sobie posiłek. Posprzątam. I dopiero się za niego zabiorę.

Postaram się.

A teraz jeszcze kilka zdjęć zrobionych w restauracji "U Babci Maliny" Na Górze Parkowej w Krynicy Górskiej.








Wnętrza są piękne. Człowiek czuję się tam cudownie. Udało im się oddać klimat. Teraz gdy na nie patrzę, aż trudno mi uwierzyć, że tam byłam.

22 maja 2008 , Komentarze (12)


Uwielbiam piątki!
Podjęłam wiele decyzji w piątki i to dobrych decyzji.
Choć znam powiedzenie, że "W piątek to zły początek". Na szczęście u mnie jest dokładnie odwrotnie. Zatem bardzo się cieszę, że jutro jest piątek bo zaczynam dbać o siebie. Chym....właściwie to już dzisiaj. Minęła północ...
Ogladam sobie fajny film i mam dobry humor.
Czy ja pójdę do pracy dzisiaj? Mam wybór i nie wiem co zrobię. Do rana jeszcze dużo czasu. Nie chce mi się spać a pyszczek mi się uśmiecha. Zdecydowanie to ten film.

A tu w restauracji "U babci Maliny" na Górze parkowej w Krynicy Górskiej.
Zdjęcia są z marca, z mojego pobytu w sanatorium. Oczywiście będzie ciąg dalszy.





22 maja 2008 , Komentarze (4)


…jestem wściekła na siebie!

Zawsze uważałam, że trzeba siebie lubić by otworzyć się na innych.
Że trzeba siebie szanować i nigdy o sobie źle nie myśleć ani mówić.
Jest źle to zmień się i już!
Tylko, że to nie jest takie proste.

Dziewczyny Kochane dajcie mi jakiegoś kopa bo chyba się nigdy nie obudzę z tego snu!

Zrobił się ze mnie straszny leniuch. Zupełnie nie mogę się zorganizować.
Diety oczywiście nie trzymam.
A wesele już za niecałe cztery miesiące.
Od przyszłego tygodnia zaczyna mi się sesja egzaminacyjna.
A od 10 czerwca mam jeszcze kontrolę podatkową w pracy!

Ostatnio jestem jakaś strasznie rozdrażniona. Może powinnam podratować się jakąś tabletką?

Nie zaglądałam do pamiętnika bo nie trzymam diety!
Normalnie mi wstyd!

Ale nie będę już tak robić.
Postaram się każdego dnia tu zaglądać i odwiedzać Was.
Mam wszak kilkanaście ulubionych Vitalijek, które mnie wspierają.
Muszę się Wam odwdzięczyć to może i do mnie wróci dobra energia.

Jak to mówi Jolka?   Do roboty Aniu!

P.S. Co do ginekologa to oczywiście wybieram się do innego w najbliższym czasie ale dzięki Wam przestałam się już tym tak przejmować jak na początku.



6 maja 2008 , Komentarze (10)

   Witajcie moje Kochane!

    Chcę Wam opisać dzisiejszą wizytę u ginekologa,  bo wręcz nie chce mi się wierzyć w to co mnie spotkało.
    Od kilku już lat staram się być raz do roku na kontroli u ginekologa.
Nie przepadam za tą wizytą  ale nie znam też nikogo kto by to uwielbiał.
Zawsze chodzę we wrześniu  ale w minionym roku było to nie możliwe ze względu na operację usunięcia woreczka żółciowego. Zresztą przy okazji dowiedziałam się, że mam malutką torbiel na macicy. Minęło pół roku i uznałam, że to odpowiednia pora dowiedzieć się co dalej.

     Zarejestrowałam się. Przyszłam. Porozmawialiśmy. Badanie i kolejna rozmowa. Dowiedziałam się, że mam malutki stan zapalny (ku mojemu zdziwieniu bo nie miałam żadnych niepokojących objawów) a tak w ogóle to wszystko ok. Torbielą  mam się nie przejmować bo malutka. Cytologia też nie będzie robiona bo jest wykonywana raz na trzy lata ( i tu kolejne zdziwienie bo sądziłam, że wskazane jest robić ją co roku). Więc zadowolona przeszłam do pokoju pielęgniarki oddać kartę. Musiałam jednak chwilę zaczekać. Zaczęłam więc przeglądać moją kartę i natrafiłam na wynik ostatniego badania cytologicznego z września 2006r. I co tam znalazłam? W pewnych miejscach arkusza słowa: „komórki nieprawidłowe” No i zaczęło się. Zapytałam pielęgniarkę. Ta nabrała wody w usta i zrobiła dziwną minę. Powiedziałam, że lekarz nie pobrał materiału na cytologię, nie skierował też na usg. Powiedziała bym przyszła do innego lekarza. Że tamten wynik właściwie oznacza, że jest stan zapalny i powinno być powtórzone badanie. To był wynik z przed półtora roku!

     Doprawdy jestem zaskoczona! Może nie ma się czego bać ale tak się nie robi. Wcale nie jest ok, nie jest dobrze a lekarz to bagatelizuje. Do tamtej chwili czułam się bezpiecznie. Co roku chodzę wszak na kontrolę. I co? I nic. Za miesiąc idę do innego lekarza.

       A z dietką marnie...mam nadzieję, żę u Was lepiej.

5 maja 2008 , Komentarze (5)


Znowu zaczynam.
Dobrze, że tamten tydzień sie wreszcie skończył. Teraz może być tylko lepiej.
Żal w sercu został. I dobrze! Może tym razem się czegoś nauczyłam.

28 kwietnia 2008 , Komentarze (8)


Po przjściu do pracy okazało się, że koleżanki nie ma jeszcze w biurze i spóźniała się już prawie godzinę. Wiem, że choruje na serce i martwiłam się o nią. Dzwoniłam ale nie odbierała. Kiedy przyszła i powiedziałam jej o moich obawach okazało sie, że ma do mnie pretensje, że się czepiam, i że jeszcze niby na nią wsiadłam. Normalnie super! Teraz się do siebie nie odzywamy, ja się popłakałam. Ja szczerze się o nią martwiłam. Siedzimy na przeciwko siebie. Atmosfera rewelacyja...a tu dopiero początek dnia. I jak ja mam wytrzymać do 16,00? I co będzie jutro? Jest mi przykro lecz zbyt wiele się tym razem tego uzbierało...

No a teraz jeszcze następna sprawa wyszła. Normalnie rewelacja! Nic tylko się utopić! Doprawdy cudowny dzień! Ciekawe co jeszcze mi się dzisiaj przytrafi?
Już się nie mogę doczekać.