Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (33)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 15345 |
Komentarzy: | 56 |
Założony: | 3 stycznia 2008 |
Ostatni wpis: | 10 lipca 2018 |
Postępy w odchudzaniu
LIPOSUKCJA KAWITACYJNA - rewelacja!
Nie wiem, czy siłą woli, bo raczej kiepsko mi szło trzymanie się diety jakiejkolwiek. Ale ale zleciałam do 82 kg. Prawie moja baza. Także jak będzie 81 zaczynam dietę a'la vitalia, może nawet kupię, bo ten program z ważeniem i w ogóle był mega motywujący! :D
Na razie pracuję nad samooceną, bo została zachwiana :/ Pewien ktoś mnie OLAŁ.
Mandarynki 120 g (1,5 średniej)
Płatki owsiane na mleku
Mleko spożywcze 1.5 % tłuszczu 335 g (1,5szkl.)
Płatki owsiane 60 g (6 płaskich łyżek)
Krok po kroku:
Obiad:
Kaloryczność: 610 kcal, Białko: 32,21 g, Tłuszcz: 18,82 g, Cholesterol: 0,00 mg,
Węglowodany: 88,87 g, Sód: 257,52 mg, Błonnik: 11,59 g
Sałatka z ananasem i fasolą 400 g
Zarodki pszenne 75 g
Sałatka z ananasem i fasolą
Składniki:
PROVITUS - Ogórki konserwowe chilli 190 g (3,8
małego)
DAUCY - Fasola czerwona puszka 100 g
WINIARY - Majonez sałatkowy 15 g (1,5 płaskiej
łyżki)
Ananas plastry w syropie 80 g (2,5 plastra)
Przyprawy:
Sól biała 2 g (2,5 szczypty)
Pieprz czarny, zmielony
Krok po kroku:
1. Ananasa, jeżeli jest w plasterkach, to pokroić
na średniej wielkości kawałeczki.
2. Ogórki pokroić w kostkę.
3. Fasolę odcedzić, wymieszać z ananasem i
ogórkiem.
4. Dodać majonez.
5. Przyprawić.
Przekąska:
Kaloryczność: 155 kcal, Białko: 10,03 g, Tłuszcz: 6,42 g, Cholesterol: 11,25 mg,
Węglowodany: 14,87 g, Sód: 128,00 mg, Błonnik: 9,64 g
Otręby granulowane z jabłkami - np. SANTE 20 g (4 płaskie łyżki)
Mleko spożywcze 1.5 % tłuszczu 225 g (1 szkl.)
Herbata bez cukru 1 szkl. (225 ml)
Kolacja:
Kaloryczność: 440 kcal, Białko: 26,70 g, Tłuszcz: 1,96 g, Cholesterol: 2,04 mg,
Węglowodany: 80,17 g, Sód: 356,43 mg, Błonnik: 3,93 g
Kanapka z twarogiem i dżemem 200 g
Herbata bez cukru 1 szkl. (225 ml)
Winogrona 145 g
Kanapka z twarogiem i dżemem
Składniki:
Bułki pszenne zwykłe 70 g (1,5 małej szt.)
Ser twarogowy chudy 100 g
Dżem truskawkowy niskosłodzony 25 g (1,5 płaskiej
łyżki)
Tłuszcz się ruszył w Czechach.
Jadłam tylko to, co mi dali i dużo jeździłam na desce:). Nabrałam mięśni, chyba waga poszła w górę przez to, ale wizualnie tłuszczu mniej. Także teraz zaczynam z moim dietowym archiwum.
Jutro śniadanko:
Kaloryczność: 430 kcal, Białko: 19,67 g, Tłuszcz: 9,62 g, Cholesterol: 16,88 mg,
Węglowodany: 67,76 g, Sód: 193,20 mg, Błonnik: 6,42 g
Płatki owsiane na mleku 395 g
Mandarynki 120 g (1½ średniej)
Herbata bez cukru 1 szkl. (225 ml)
Płatki owsiane na mleku
Czas wykonania: 10 min., Trudność: łatwe, Koszt:
normalne
Składniki:
Mleko spożywcze 1.5 % tłuszczu 335 g (1½ szkl.)
Płatki owsiane 60 g (6 płaskich łyżek)
Na obiad warzywka z patelni, a na kolacje zobaczymy :)
Chciałam przedstawić mojego psa.
To najcudowniejsze stworzonko na globie. I zdaję sobie sprawę, że taka miłość do psa może wzbudzać kpinę, ale co ja poradzę, że ten pies rozbraja mnie od 11 lat z każdym dniem coraz bardziej :). Nie da się przejść koło niego obojętnie, jak sobie śpi spokojnie, po prostu MUSISZ mu dać buziaka, albo pogłaskać. I to nie tylko ja cierpię na tę przypadłość! :)
Ideał normalnie no.
Oto Bronek. :)
Każde łóżko w moim domu to Bronka łóżko i nie ma, że nie.
Wszyscy przy świątecznym stole, a paparazzi przyłapali Bronka na wkuwaniu - jak widać, zasnął nad książką.
:))))))))))))))))
Znowu wszystko wraca do normy i codziennie widzę ciut niższą wagę... Nie wiem skąd był ten zastój.
Już się tak przyzwyczaiłam do tego chudnięcia, że kolejne utracone kilogramy nie robią na mnie wrażenia... :)
To oczywiście super, że chudnę, ale czekam tylko na dzień, w którym waga pokaże wynik z siódemeczką z przodu , bo taaaaakiej waaagi to ja nie widziałam, odkąd urosłam tyle ile urosłam, odkąd urosły mi cycki, odkąd w ogóle stawałam na wadze, czyli (masło maślane) odkąd zaczęło mnie to w ogóle interesować.
Chociaż nieee! 78 czasem się pojawiało, ale dobrze nie pamiętam, bo byłam wtedy wymęczona do granic możliwości na dwudziestym którymś dniu moich anorektycznych bestialskich głodówek :/ :) to się nie liczy....
Aaa, i jak wreszcie będzie waga 80 albo 79, zobaczę czy mnie będzie korciło, czy nie, to dodam zdjęcie, żeby sobie porównać z tym co jest teraz. Dzisiaj sobie uświadomiłam, że już od dłuższego czasu nie widzę AŻ TAKIEGO tłuściocha w lustrze łazienki... :)
Jak mnie nie będzie aż tak korcić, to poczekam aż będzie różnica równo 10 kg - czyli przy 77 (łał to będzie nawet przebicie mojego najlepszego wyniku chudnięcia w życiu) ;). Ale wolę nie wybiegać, aż tak daleko w przyszłość...
Nie wiem czy od Gospacho, czy od Spaghetti z przepisu Vitalii. A może (i najprawdopodobniej!) to od tego okropnego czosnku! :/ Od początku diety z Vitalią myślę sobie: nie, raz w życiu nic nie będę zmieniać, kombinować po swojemu, tylko ślepo wierzyć specjalistom. I tak jadłam wszystko w takich ilościach, jakie tu napisali, w takim składzie, jaki tu napisali... Nawet jak mnie wykręcało pt. "dobre, Ciociu", to się przekonywałam, że na pewno owo danie dostarczy mi niezbędnych wartości odżywczych, bez których proces chudnięcia by się zaburzył.
No i okej, do tej pory świetnie na tym wychodziłam. I zapomniałam co to jest "ochota na słodycze", w ogóle ochota na cokolwiek spoza diety. Zapomniałam, co to głód i marzenie o czymś, czego zjeść nie wolno.
Zawsze źle trawiłam wszystko, co inne niż płatki i mleko, albo kanapka z serkiem, zawsze źle się czułam po cebuli i czosnku. I widocznie 2 ząbki na jeden obiad to było za dużo. Dopóki żołądek trawił makaron było okej, czosnek tylko w oddechu mi przeszkadzał. Ale jak zaczęło się trawienie czosnku... MAKABRA!!!
Normalnie nie mogę się otrząsnąć i przypominać wczorajszego obiadu. Myślałam, że zwymiotuję palce od stóp :(((( Bleh. Położyłam się spać po dwugodzinnej zawstydzającej sesji nad kiblem (oczywiście wydawało mi się, że wszyscy w pionie podsłuchują, jak rzygam) ;), więc ani przekąski, ani kolacji NIET.
I dzisiaj przez to mam kompletnie rozbity cykl odżywiania. Bo śniadanie mnie nie nasyciło, więc dojadłam jabłkiem. Po jabłku bolał mnie brzuch. Pewnie jakieś resztki po wczorajszym podrażnieniu żołądka. Jeszcze przekąskę zjadłam przed obiadem, tzn. zamieniłam miejscami dania. Obiad właściwie połączyłam z kolacją, bo mi nie starczyłoby czasu. I znowu mi niedobrze :(:(:(:(
Nigdy więcej czosnku ;(
Czarno widzę jutrzejsze ważenie.
Ostatnie chwile szaleństwa na desce.
Aaaale było super. Wreszcie się nie męczyłam na orczyku ani na podchodzeniu. Tylko na wyciągu krzesełkowym na sam szczyt :) Wygoda ;) ale przynajmniej wszystkie siły spożytkowałam na skręty i obroty, a nie na zasuwanie pod górę.
Jestem hiper zmęczona, mięśnie drżą, ale to takie przyjemne. Endorfiny powysiłkowe chyba działają:) I myślałam, że w sumie to mogę chyba po takim mega spalaniu sobie pozwolić na jakieś nadprogramowe jabłko, czy coś. Ale gdzie tam. Nawet nie miałam ochoty na nie. Czyli przepisowo dietka plus milion kalorii spalonych :):):)
A spodnie na ostatnim wyjeździe (w zeszłym miesiącu?) miałam obcisłe na tyłku (co mnie lekko niepokoiło), a dzisiaj normalnie zwisy, luz w kroku, te sprawy ;D
Wczoraj nakombinowałam, żeby sobie zbilansować mniej więcej jakiś "obiad na wynos" na ten stok. Kurczę, powinny być na Vitalii jakieś propozycje, jeśli się je obiad poza domem, jakieś kanapki, owoce, a nie zupy, kasze gryczane etc. które nie wiadomo w czym zamknąć, żeby się nie wylało. - Dzisiaj mnie zawiodło pudełeczko "próżniowe", w którym sobie wzięłam twarożek.. :/