Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wszystko zaczynam od nowa...małymi kroczkami...nieśmiało, by nie zapeszyć...i nie speszyć ...myśli...o nowej decyzji...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 63100
Komentarzy: 217
Założony: 19 marca 2010
Ostatni wpis: 30 października 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Helenka

kobieta, 77 lat, Gorzów Wielkopolski

157 cm, 81.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

Wczoraj wstałam na dobre. Przed obiadem, pojechałam na grób mojej Mamy, obchodziłaby urodziny z imieninami. Zapaliliśmy znicze i z powrotem do domu.
Słoneczko grzało intensywnie, ale wiaterek przynosił ukojenie...Pod koniec dnia (z zazdrości ?!) zmobilizowana wynikami sportowymi  naszej przemiłej kol. "baja" poszłam z kijami na spacer. Zrobiłam 2,5 km. Mój mąż w tym czasie siedział w samochodzie na parkingu. Czekając na mnie,rozwiązywał sudoku. On ćwiczy z rana i szuka roboty na działce przez cały dzień, więc ma sporo ruchu, mnie takie łażenie nie odpowiada, wolę sprężyste chodzenie z kijami. Wzięłam ze sobą pieska, ale nie umiał się znaleźć w nowym otoczeniu, musiałam go odprowadzić do domu. Nigdy nie był w tak ruchliwym miejscu! Do tej pory wycieczkował ze mną bezdrożami, ale obecnie droga miedzy polami stała się wybiegiem dla psów, niekoniecznie ułożonych.
Dobrego i udanego dnia życzę wszystkim Vitalijkom: nie daj+my się prozie życia...np. takim śliwkom!
Dzisiaj od rana pochmurno i wiatr, ale ujdzie. Też lubię taką pogodę...(?)
Pomyłam słoiki, bo teraz kolej na renklodowe zapasy. Zimą jak znalazł. Ciekawe co na jedzenie śliwek powiedziałby dietetyk...lepiej nie pytać!Ależ one są takie smaczne...nawet bardzo smaczne i takie słodziutkie, no nie...!!!

13 sierpnia 2010 , Komentarze (7)

Wczoraj byłam z wizytą u lekarza z podejrzeniem o anginę. Mam ją zawsze po pobycie nad morzem. Czy ten wiatr znad morza musi być tak wredny? Trudno. Myślałam, że coś napiszę o wczasach, ale idę do łóżka...Trzymajcie się dziewczyny zdrowo i chudnijcie, bez względu na wszystko...dla zdrowia i urody...

12 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

Jestem, jestem...nie piszę ale śledzę wpisy vitalijek, czasami komuś coś odpiszę.
Emocje związane z odchudzaniem nieco ostygły, ale chudnę i wszystko ma się w jak najlepszym porządeczku.
Dziś następny dzień przepieknej sierpniowej pogody. Jest bosko...u nas cisza i aż dzwoni w uszach...Po pobycie w Słupsku i Ustce miód na uszy i serce...Mijałam się ze znajomymi i rodziną ...Oni z Ustki my do Ustki, my do Słupska oni ze Słupska, aż spotkaliśmy się u mnie czyli w podgorzowskiej metropolii.
Wiele przeżyć i doznań wiążą się z naszym wyjazdem...ale powoli, może się rozkręcę...w tej chwili żyje jeszcze sprawami przyziemnymi, a są to weki i twisty. pozdrawiam serdecznie Wszystkie vitalijki.

2 sierpnia 2010 , Komentarze (5)

Do niedawna, może 5 lat temu dowiedziałam się przypadkowo, że moja mamusia miała brata. Sprawa wydawała mi się bardzo zagadkowa, toteż poszukiwania zaczęłam od skierowania podania do archiwum wojskowego. Bo gdzieżby mógł przebywać mężczyzna trzydziestoparoletni w czasie wojny?
Teraz wiem niemal wszystko(?)... Deportacja z Kresów na Syberię, nieudana ucieczka do wojska Andresa i natychmiastowe wcielenie do WP Berlinga. Wymarsz z nieludzkiej ziemi na zachód. Szli, i szli aż doszli do Warszawy! 19 września 1944 roku w czasie walk powstańczych na moście Poniatowskiego mój wujek zaginął (zginął?).
Po wojnie UB  wzywało na przesłuchania jego żonę i babcię nie raz. Żądali doniesienia im, gdyby wujek odezwał się.
Tam na dalekiej Syberii pozostał Ich mały synek, który zmarł z wyziębienia i głodu. Ciocia z niepełną rodziną wróciła w 1946 roku do Polski.
Każda rocznica Powstania Warszawskiego była nam bardzo bliska, tym bardziej teraz.
Opisałam jedynie cząstkę historii wujka, żołnierza i powstańca warszawskiego.
Proszę nie mówić, że to ruski sołdat!(zwłaszcza obecnie słyszy się dość często ów slogan!) To był Polak z krwi i kości!
Też walczył o naszą Ojczyznę!
"Tam też biły polskie serca"...na Kresach, w ziemiankach Syberii ...kto to powiedział?

1 sierpnia 2010 , Komentarze (2)

Dzieciaki na wczasach w okolicach Zakopanego mówią o fatalnej pogodzie w górach!
A my od 10 dni mamy na przechowanie ich suczkę Funię.
 Nie respektuje żadnych poleceń i tylko jej harce we łbie. Stale szuka towarzyskich kontaktów w osobie poważnego jamnika i kotki. Żadne z dwojga nie chce się z nią bawić. Pies albo szczeka na nią , albo ucieka przed nią, a ją to niesamowicie rajcuje. Gorzej, gdy zachęca kotkę do zabawy, dostaje od zaraz po mordzie i zaczyna skomleć. I nastaje chwila spokoju wśród zwierzaków. To przytulanka nie suczka...golden retriewer - łagodna jak baranek i niesamowicie wesoła.
Funia na uwięzi po raz pierwszy...jakoś się za bardzo nie przejmuje niewolą...

28 lipca 2010 , Komentarze (2)

Długo nie zaglądałam do pamiętnika...
Korzystam z dobrej pogody i pracuję w ogródku.  Tutaj zawsze jest coś do  zrobienia, więc gdy przychodzę do domu jestem wykończona i jak usiądę w fotelu, nie ruszam się przez dobrą godzinę...
Właśnie skończyłam czytać najnowsze wpisy Vitalijek i cieszę się, że ubywa nam nieco tu i ówdzie. I o to chodzi!

26 lipca 2010 , Skomentuj

Wreszcie pogoda znośna...

21 lipca 2010 , Komentarze (4)

Ranek dzisiejszy potwierdził szóstkę z przodu mojej wagi. Jak mnie to kręci i dopinguje. Kobietki- Vitalijki! tyle lat wmawiali we mnie, że to tarczyca!? nadciśnienie!? uważaj, nie ćwicz, bo sobie coś złamiesz! lepiej nie chodź, bo cię, napadną psy! itd...itd...to przestrogi mojego mężusia! Dałam radę! Teraz dmuchać i dalej..dalej...W życiu nie pomyślałam, że kiedyś będę się odchudzała! Już pisałam o tym, ale powtarzam sobie...
Z radości kazałam się wieść do marketu obejrzeć zamrażarki, bo  w domu obecna za mała. Nie można zamrozić większej ilości owoców. Może znalazłoby się miejsce, ale my musimy mieć zamrożony chleb, bułki. Zakupy robi się raz w tygodniu.
Zajrzałam na ciuchy, nie kupowałam, tylko oglądałam rozmiary 42-40. Tak, góra 40 dobra, ale zatrzymuje się na biodrach.Trochę za mało materiału!?
Pod wieczór, czyli ok. godz. 21,20 oberwałam trochę czarnej porzeczki i już czeka na jutro.
Sąsiad obdarował nas rybami, płociami. Sprawianie poszło w mig, choć było ze 4kg! Jedną większą zjadłam na kolacje. Pyszna. Resztę usmażonej zapudłowałam do zamrażarki. Uwielbiam ryby! Pozdrawiam Was - trzymajmy się - nie dajmy się żarciu!
Jakaś buła czy kotlet ociekający tłuszczem nie będzie nami rządzić!(?)

19 lipca 2010 , Komentarze (2)

W tym tygodniu będę stawać na wadze co drugi dzień i sprawdzać moje chudnięcie. Zdaje się, że nie powinno się ważyć codziennie, ale! Dzisiejsza poniedziałkowa waga powinna być w piątek. Nie jest źle. Zobaczyłam "6" na początku po raz pierwszy od 2006 roku! Bardzo miłe uczucie. Zapieram się... i dalej do dzieła... Można schudnąć, tak jak można rzucić palenie! Tylko chcieć! chcieć! chcieć!

16 lipca 2010 , Komentarze (1)

Nijak mi dzisiaj, bo waga zatrzymała się w tym samym miejscu
 Ale... jak ja mogłam schudnąć?! Zrobiłam parę słoiczków dżemu  z zeszłorocznych wiśni. Dżem się nadzwyczaj udał...i próbowałam ...i próbowałam...aż z 5 słoików zrobiło się 2 szt!  Nawet nie wiem czy uda mi się nadrobić zaległości, bo będą goście. Jakoś to zorganizuję! Zrezygnuję z pieczonych ziemniaczków, które podkradałam mężowi - tylko 3 talarki dziennie! Wrócę do gotowania na parze...i koniecznie będę gotować , co jest w przepisie vitalii - żadnych dodatków! I już  usprawiedliwienie gotowe! I z tym lekkuchnym "kacem"życzę Vitalijkom słoneczka i zdróweczka!