7
dzisiaj póki co i w planach:
10,00 4 deski wasy z sałatą, szynką z indyka, pół papryki,
13,00 mała porcja risotto (1/3 filiżanki ryżu, mała cebulka, doprawione jogurtem ze świeżą bazylią i pietruszka)
o 14.30 mam w planach siłownie :)
16,30 jakieś orzechy
+/- 17,30-19 kurczak z makaronem w sosie bazyliowym
6
dziś dzień pełen ruchu, pełen nerwów poranek a później milsze popołudnie i wieczór. Wykupiłam kartę do klubu fitness bez ograniczeń i zaczęłam korzystać :)
bilans
7,30 mała porcja sałatki (papryka, kukurydza, fasola, cebulka, wędzone udko kurczaka, jogurt,pieprz)
10,30 kanapka z ciemnym pieczywem, tuńczykiem, oliwkami, sałatą i papryką
13,00 kolejna porcja sałatki (mniejsza bo końcówka :( )
14,30-16,30 siłownia :D -orbitrek, rower, ćwiczenia na grzbiet, ręce
17,30 pierś z kurczaka z grilla (bez tłuszczu) i ugotowana fasolka szparagowa żółta z łyżeczką masła
20,00-21,30 joga (na kolacje heheh)
joga jest super!
5
Coraz lepiej idzie mi trzymanie się dietki. Jutro odbieram karte na fitness i pewnie codziennie będę gościem na siłowni i zajęciach fitness. Zanotuje tu wszystko, żeby było widać jak ćwicze:)
wczoraj ograniczyłam się do dość krótkiego stretchingu i spaceru. Dziś przed śniadaniem poszłam na rynek po świeże warzywka i ładnych pare kg przyniosłam na to swoje 3 pietro (windy brak).
W ogóle dzień zaczynam od szklanki wody z cytryną. Oczyszcza to z toksyn i pobudza nerki do działania.
A póki co na śniadanko zjadłam porcję sałatki (wędzony kurczak, zielona,czerwona,żółta papryka, fasola czerwona, kukurydza, cebulka sporo pieprzu i jogurt naturalny)
potem zjadłam jeszcze:
3 x wasa z serkiem śmietankowym, kiełbaską, papryką, cebula
jedna kanapka z serem
troche chipsów, orzechów, kleik ryżowy.. ogólnie sporo było przekąsek bo miałam za duże przerwy między posiłkami i się to na mnie zemściło. Niestety nie wszystko można zaplanować.
4
dzisiejsze śniadanko:
pół kostki chudego białego sera, szprotki, trochę cebulki, jogurtu naturalnego, soli, dużo pieprzu. Do tego papryka i pomidory a wszystko posypane bazylią.
ostateczny bilans:*) pół kostki chudego białego sera, szprotki, trochę cebulki, jogurtu naturalnego, soli, dużo pieprzu. Do tego papryka i pomidory a wszystko posypane bazylią.
*) 1 udko z kurczaka uduszone, 3 srednie ziemniaki, salatka z papryki, kukurydzy, pomidora, cebuli, sałaty lodowej z vinegret
*) garść orzechów
*) reszta twarożku
kawa, sporo wody
3
weekend pod oznaką porażki.. nawet nie będę wymieniać co tam pożarłam bo były i chipsy i żelki i późne jedzenie, wizyta w pubie, orzeszki, piwo itd itp.
Dziś też jakoś specjalnie nie trzymam się postanowień bo póki co zjadłam mały jogurt i duuużą porcję szpinaku z beszamelem.
*żeby odpokutować weekend poszłam na 10km szybki spacer.
Po powrocie zjadłam porcję zupy ogórkowej z 2 kromkami pieczywa.
*
ostateczny bilans:
-mały jogurt light ananasowy
-szpinak (paczka mrożonki) z beszamelem (2 łyżki masła, 2 mąki, pół szklanki mleka, pieprz, gałka muszkatołowa)
-kawałek ciasta biszkoptowego z owocami i galaretką
-porcja zupy ogórkowej i 2 kromki pieczywa
-sałatka (trochę: mięsa z udka wędzonego kurczaka, kukurydzy z puszki, papryki,cebuli, łyżeczka majonezu z 2 łyżkami jogurtu) z jedną kromką żytniej wasy
-ze 2 garści migdałów
jakoś dużo ;/
2
wczoraj pochłonięte:
*) 2 kanapki z chlebkiem razowym z ziarenkami, papryka, pomidorem, cebulką, polędwicą sopocką
*) serek homogenizowany waniliowy
*) puree (tak wiem, raz, że znów, dwa, że dość kaloryczne, ale nie mogłam sobie odmówić hehehe)
*) sola z patelni grillowej (bez tłuszczu) z 1/2 pomidora z mozzarellą i bazylią + 2x żytnia wasa
kawa, duzo wody.
1
Pójdę za przykładem większości z Was i będę zapisywać co zjadłam danego dnia. Myślę, że pomoże mi to spojrzeć obiektywnie na to co jem i pozwoli ułożyć sobie najbardziej optymalną dietę.
zjedzone wczoraj:
*)sałatka z sałatą lodową, kawałkiem pomidora, papryki, rzodkiewki z sosem winegret i 2 jajka na twardo
*) porcja puree (3 średnie ziemniaki rozgniecione z łyżeczką masła, czosnkiem, cebulką i jogurtem naturalnym)
*) mała porcja lodów
*) 2x żytnie kromki z polędwicą, papryką, pomidorem i bazylią
dużo wody, kawa, wieczorem piwko..
:)
Witam :)
Zacznę od tego, iż jestem dość wysoką osobą (180cm). W apogeum mojej wagi było mnie 72kg. Ktoś może mi powiedzieć, że przecież na taki wzrost taka waga jest prawidłowa. No i faktycznie nie miałam nadwagi, nie byłam gruba, ale taka..zwalista.
Niestety przez to, że bardzo szybko urosłam będąc nastolatką mam spore problemy ze stawami, kręgosłupem i kondycją kości. Lekarz mi nawet zasugerował, że dobrze byłoby troszkę z siebie zrzucić i wzmocnić mięśnie.
Tak się ułożyło w pracy, że chwilowo pracuje zdalnie z domu i mam czas na gotowanie zdrowych rzeczy, na ćwiczenia i systematyczność więc postanowiłam to wykorzystać.
Tak jak już pisałam wcześniej w sukcesach i porażkach nie umiem się odchudzać. Jakakolwiek dieta dla mnie to jakiś absurd nie do zrobienia. Stwierdziłam, że nie będę ze sobą walczyć i katować sie jakąś dietą bo będzie to prowadziło tylko do obsesji na punkcie jedzenia i do ogólnego złego samopoczucia.
Zmieniłam nawyki żywieniowe, od maja tego roku i już naprawdę widać spore efekty.
Przede wszystkim staram się nie jeść białego pieczywa. Przerzuciłam się na wase i na chlebki razowe i czuję się o wiele lepiej (nie chodzę wzdęta). Staram się nie jeść słodyczy, nie jeść późno, ograniczyć tłuszcze, dużo warzyw - to moja strategia.
Jem śniadanie dość kaloryczne (400-500kcal) potem jogurt z mueslii, owoc albo jakaś inna przekąska, potem lekki obiad i ciepła kolacja, jest to dość kaloryczny posiłek ale jem go w miare wcześnie (nie później niż 4h przed snem)
poki jestem w domu godzinowo wygląda to tak : 8.00 śniadanie 13.30 obiad 18.00-19.00 kolacja. W między czasie przekąski.
Oczywiście jest to takie ramowe ujęcie mojego dnia bo każdy jest inny czasem jem poźniej obiad, a już nie jem kolacji, różnie to bywa :) staram się nie przekraczać 1500kcal w ciągu dnia. Mimo to czasem wychodzi niecałe 1000kcal bądź ponad 2000. Wszystko zależy od dnia.
Do tego chodze na siłownie 2x w tygodniu, ćwicze w domu bądź dodatkowo ide na zajęcia fitness.
Najbardziej zależy mi na ukształtowaniu brzuszka, wysmukleniu ud (wyeliminować rozstępy i cellulit), wzmocnić mięśnie wokół kręgosłupa, wysmuklić ramiona.
Póki co z 72kg (tyle wazyłam gdzies w lutym) zjechałam do początku czerwca do 66kg, teraz waże koło 64kg. W ciągu miesiąca (czerwiec- lipiec) więcej ćwicze i już spadło mi 2cm w udzie :)
Nie zależy mi tak bardzo na odchudzaniu już, co na ujędrnieniu, wysmukleniu, wzmocnieniu i utrzymaniu takiej diety. Wiem, że nie jestem obiektywna, ale jakbym schudła jeszcze ze 2 kg nie byłoby źle :) wyglądam teraz ok (normalnie w sensie), choć nie przeszkadzałoby mi jakbym wyglądała szczupło :)
ot tyle na początek.