Czy to powrót? Nie wiem. Jednak kiedy wszystko wali mi się na głowę, znów przychodzi pomysł na odchudzanie. Może doda mi sił? Pewności siebie? Poczucia, że idę w dobrym kierunku?
Nie wiem.
Zajrzałam.
Wrócę albo nie.
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 17998 |
Komentarzy: | 366 |
Założony: | 20 marca 2010 |
Ostatni wpis: | 6 września 2016 |
Postępy w odchudzaniu
Czy to powrót? Nie wiem. Jednak kiedy wszystko wali mi się na głowę, znów przychodzi pomysł na odchudzanie. Może doda mi sił? Pewności siebie? Poczucia, że idę w dobrym kierunku?
Nie wiem.
Zajrzałam.
Wrócę albo nie.
Dzień 14 - Jak zrobić chleb bez mąki?
Chyba Wam się jeszcze nie chwaliłam, ale po świętach upiekliśmy sobie chleb bez mąki (same ziarna). Codziennie na śniadanie jem kromeczkę - dotąd z jajkiem i rzeżuchą, dziś z powidłami śliwkowymi (mniam!). Polecam wszystkim fanom ziaren i orzechów.
Korzystałam z tego przepisu i rzeczywiście wyszedł taki jak na zdjęciu:
Niestety, zdecydowanie się rozpada - nawet krojony po kilku dniach (nie tylko po nocy, która wedle autorki powinna go ustabilizować). Tylko zewnętrzną, wyschniętą w piekarniku kromkę udało się zjeść w jednym kawałku. Stąd, pewnie eksperyment powtórzę (pyszota!), ale na pewno z innym przepisem.
Macie jakieś sprawdzone przepisy na takie pieczywko?
Jedzeniowo ok, ćwiczenia beznadziejnie - i tak cud, bo miałam taaakiego doła przedmałpowego, że pożarłabym konia z kopytami. Zaliczyłam tylko 2 fajne spacery. Jak jutro @ będzie łaskawa, pojeżdżę na rowerku. Jak nie, to nie.
Dobranoc.
P.S. Zdradzę Wam tajemnicę: waga już zjechała poniżej diabelskiego 76kg.
Dni 9 - 10 Święta święta... Rowerek
Wczoraj i przedwczoraj - bez obżarstwa, ale też bez wielkich wyrzeczeń. Wczoraj skusiłam się nawet na muffinka domowego i kawałek babki. W obydwa dni byliśmy na spacerze - nic intensywnego, ale zawsze to ruch na świeżym powietrzu.
Dziś wróciłam do obiecanego rowerka - 30km (skoro postanowiłam zrobić 120km do ok. piątku, to trzeba nadrabiać ). W tym pod koniec dałam radę trochę interwałowo - przyspieszałam co jakiś czas do granic swoich możliwości. Zobaczymy co ostatecznie waga pokaże przed wyjazdem...
Heh, też prawie tak czasem mam... ale nie dziś!
W domu mam wagę - taką, której pomiarom ufam.
75,9 kg. Po podróży może jestem trochę spuchnięta, ale - strach pomyśleć - najpewniej tydzień temu ważyłam powyżej 76 kg - najwięcej w swoim życiu.
No cóż, trzeba to SZYBKO ZMIENIĆ!
Cel na ten tydzień
- Przed wyjazdem z domu (kolejny weekend) zobaczyć przynajmniej 75,4 kg. Jak nie lepiej. Nie ma, że święta.
- Przejechać na rowerku stacjonarnym przynajmniej 120 km.
Cel kwietniowy zmienia się na: 72 kg (nigdy nie myślałam, że to będzie mój CEL )
Trzymajcie kciuki!
I może dajcie znać, jakie metody - poza czystym MŻ - pomogły Wam przyspieszyć chudnięcie? Poprzednio próbowałam owsianki na śniadanie (wtedy w ogóle prawie nie chudłam...), kiedyś rozdzialałam posiłki białkowe i węglowodanowe (akurat wtedy w miarę poskutkowało, ale jadłam też dość mało)... Coś sprawdzonego?
Dzień 6 i 7 - Nadchodzą święta
Wczoraj było jedzeniowo ok, dziś prawie - wpadły węgle (2 banany, na 1-sze i 2-gie śniadanie) oraz 1/3 lampki wina.
Wczoraj sera brzuszków i plank, dziś rowerek stacjonarny 10 km (będzie więcej w najbliższych dniach).
Mój znajomy schudł 8 kg w 1,5 miesiąca - może i jadł jak ptaszek, ale i tak zazdroszczę! Oby mi kilogramy uciekały choć w połowie tak skutecznie...
Radosnych!
2 plastry pieczonej łopatki + warzywa z patelni (głównie cukinia i marchew)
Jabłko
Kiełbasa dobrej jakości z cebulą, grzybami i odrobiną ziemniaków w sosie grzybowym
W międzyczasie 3 małe kawy z odrobiną mleka i cukru
No... Znowu 4-ty posiłek mi gdzieś wypadł. Zaraz zrobię serię brzuszków i może pomacham hantlami, żeby mieć satysfakcję, że ćwiczenia nie wypadły.
Oj, jak wrócę po świętach, będę musiała postarać się o przygotowywanie sobie posiłków do pracy, bo tak to widać nie robota...
Co fajnego robicie sobie do jedzenia do pracy lub szkoły?
Rano seria brzuszków + ok. 15 min intensywnych ćwiczeń z T25
Wieczorem ponad godzina człapania
No i w sumie głodówka z zabiegania. Dzień różnił się od standardowego tym, że jadłam zdrowo i nie zakończyłam go obiadem po 21:00, tylko kawałkiem brokuła.
Jajecznica z 2 jaj z chudą kiełbasą i cebulką
Jabłko
Kabanos
Szklanka soku warzywnego
Kawałek brokuła
Taaa.... Dziś jedzenie powinno być w normie, za to ćwiczeń prawie żadnych, bo szczerze mówiąc mam tyyyle do zrobienia, że na 100% dnia mi zabraknie. Już to widzę.
Dobrego, długiego dnia!
Mój pasek kłamie - najpewniej mam ok. 74 kg (będę wiedzieć w sobotę)
Na początek: 6 z przodu, żeby BMI mieściło się w normie.
Ambitny jak na mnie deadline: koniec kwietnia (ostatnio był problem z osiągnięciem tempa 0,5 kg na tydzień)
Wczoraj:
Jajecznica (2,5 jaja) z cebulką
150g serka wiejskiego
3 paróweczki z szynki
Gruby plaster (jak 4 cienkie) pieczonej łopatki z surówką z sałaty i pomidora
W międzyczasie kawa z połową łyżeczki cukru i odrobiną mleka
Dziś (nie miał kto pójść po zakupy ):
Ciecierzyca z kurczakiem w sosie pomidorowym
2 paróweczki z szynki
Bułka ciemna ziarnista z kilkoma plastrami sera pleśniowego
Pół kabanosa i surówka z sałaty i pomidora
W międzyczasie 2 kawy z połową łyżeczki cukru i odrobiną mleka
20 min. ćwiczeń z Mel B (rozgrzewka, ręce, napoczęte nogi - kolano zapłakało)
Seria 50 brzuszków
Ok. 20-30 min. szybkiego marszu
Sumarycznie oparłam się: krówkom, ptasiemu mleczku, apetycznie wyglądającemu ciastu, łykowi/butelce piwa, pokusie kupienia słodkiego do zagryzienia stresu (a byłam w sklepie! wyszłam z ciemną bułką)
Jutro planuję zapełnić lodówkę odpowiednimi produktami.
Myśl na dziś (tak bardzo prawda):