O mnie

Mam różne zainteresowania, aktualne i potencjalne, sprzeczne z moją wagą - ot co! Dlatego zamierzam walczyć. :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17996
Komentarzy: 366
Założony: 20 marca 2010
Ostatni wpis: 6 września 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nicky13

kobieta, 35 lat, Warszawa

168 cm, 70.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 października 2013 , Komentarze (11)

Wczoraj: zjadłam nawet mniej niż planowałam, bo wieczorem odbijało mi się nieprzyjemnie i stwierdziłam, że nie będę dobijać żołądka twarogiem.

Z ćwiczeń był Skalpel Chodakowskiej, na próbę, ale nie cały - za długi był dla mnie etap leżący i zrobiło mi się niedobrze... Macie tak? Miałyście tak? Może to przechodzi, gdy człowieka tak nie męczą już wykonywane ćwiczenia? U mnie to nie pierwszy raz, ale zwykle nie daję rady utrzymać ciągu ćwiczeń dłużej niż kilka dni, trudno więc mówić o przyzwyczajeniu organizmu... Nie chcę rezygnować z dywanówek całkiem, ale nie wiem, czy jest dla mnie jakaś nadzieja?

Dziś postanowiłam się pomierzyć, skoro nie mam na stałe wagi, ale jakoś tak... Zawsze mam wrażenie, że pomiary są niedokładne i przez przesunięcie miarki, przyciśnięcie jej mniej lub więcej, można uzyskać różne wyniki - a tym samym "stracić" 2 cm nie robiąc nic... Czy może przesadzam?

W każdym razie, pomiary wyglądają jak niżej.

Ramię:              29,0
Biust:                92,0
Pod biustem:     82,0
Talia:                 75,0
Biodra:            115,0
Udo:                 66,0
Łydka:              40,5
Niezbyt pozytywnie, ale motywująco, bo jest co spalać. 
DO DZIEŁA!!!

P.S. Kiedy wczoraj skończyłam wpis, okazało się, że moja współlokatorka właśnie wróciła z 2h biegu... Ja tu piszę o nabywaniu kondycji, a ona robi to w praktyce - chyba ma skuteczniejszą metodę, co? ;)

16 października 2013 , Komentarze (1)

Skasował mi się wpis. Tyyyle napisałam i wszystko poszło... No nic. Widać taki dzień marnowania czasu - zaczął się od zignorowania budzika stwierdzeniem "jeszcze chwilkę poleżę", co oczywiście odroczyło poranek o dobre 2 godziny. Do tego godziny, kiedy akurat mogłam sobie poćwiczyć, bo współlokatorka wybyła z samego rana (wczoraj dla przykładu wieczorny pakiet na nogi spalił na panewce, bo cały czas była w pokoju, połaziłam więc tylko troszkę po schodach w międzyczasie, tyle mojego). A zdecydowanie planuję dziś poćwiczyć!

Wczorajszą kaloryczność dnia szacuję na... ok 1100kcal?! Tak mało?! Ekstra!  Byłam przekonana, że przez masło orzechowe wyjdzie mi tego trochę więcej...


(uwaga: lokowanie produktu )


Bo widzicie, w Lidlu mają czasem (w tygodniu amerykańskim) genialne masło orzechowe z dużymi kawałkami fistaszków. W składzie: 95% prażonych orzeszków ziemnych, brązowy cukier trzcinowy, olej roślinny i sól morska - i już! Jest tłuste i kaloryczne, jak na masło orzechowe przystało, ale przy tym chrupiące, przepyszne i zdrowe-jak-na-masło-orzechowe! Ze względu na człony "kaloryczne" i "przepyszne" oddałam resztę słoika bratu, żeby mnie w najbliższym czasie nie korciło, ale jakbyście widziały tego pana na półkach i lubiły masło orzechowe, lub chciały go dopiero spróbować, to gorąco polecam!




W sumie dzisiejszy dzień zaczął się także od przyjemnostki, bo zjadłam dobrze wyliczony kawałek pizzy z serami i pomidorem (też z tych zdrowszych, jeśli można tak powiedzieć). Grzecznie wpisuję 330kcal do dzisiejszego jadłospisu i wędruję dalej, gdzie będzie już zdrowo i wzorowo. Planuję np. na drugie śniadanie serek wiejski ze wspaniałą gruszką - udało mi się ostatnio dostać takie... gruszki nad gruszkami! Strasznie się zacieszam, bo dawno miałam ochotę!

Potem szykują się kolejne warzywa z patelni i omlet albo filet z kurczaka smażony na małej ilości tłuszczu, zobaczymy. W każdym razie, będzie wzorowo i będą ćwiczenia, o!


PYTANIE NA DZIŚ:
Mnie zachwyciło ostatnio masło orzechowe i gruszka - a co sprawiło, że Wasze kubki smakowe zaczęły śpiewać z radości?
Może też wypróbuję, o!

15 października 2013 , Skomentuj

Wczoraj ponad 5h spaceru i ok. 1300kcal. Dziś miał być fitness a nie było - za to zrobiłam cardio i ramiona z Mel B, a jak dobrze pójdzie, zrobię później jeszcze coś stricte na nogi, bo są moim największym gruszkowo - klepsydrowym problemem. Dzisiejsze menu składało się na razie ze sporej gruszki i dwóch niewielkich naleśników z białym serem (tak miałam ochotę!). Zastanawiałam się, co przekąsić zaraz, ale sama dobrze widzę, że przydałyby się jakieś warzywka i białko. :)

Zaczynamy pomalutku - grunt, żeby do przodu!

13 października 2013 , Komentarze (1)

Będę się odchudzać. Znowu. Historia jak każda inna, podobna do wielu z Was. Kiedy już przebiłam wszystkie swoje dotychczasowe osiągnięcia w odchudzaniu i myślałam, że nic mnie nie powstrzyma przed nowym, wspaniałym życiem - zaczęłam znów zaprzepaszczać to, właściwie bez powodu, aż oczywiście pobiłam swój życiowy rekord w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Naprawiam to od jakiegoś czasu, z mocnym (na razie) postanowieniem ponownego zdrowego zrzucenia zbędnych kilogramów i pozostania w tym stanie na dłużej.

Czy się uda? Tak. Na pewno. Moja sytuacja życiowa jest teraz trochę skomplikowana, ale tym bardziej wierzę, że akurat o ten aspekt zadbam - żeby nabrać pewności siebie i poczucia, że ponownie chwytam ster we własne ręce.



Na dziś dzień staram się jeść zdrowo, w miarę regularnie, nie za dużo. Zaczynam ćwiczyć. Mam wrażenie, że już zrzuciłam coś przez ostatnie dwa tygodnie, ale że nie mam wagi pod ręką - okaże się później. Trzymajcie kciuki i walczcie ze mną!