Z ćwiczeń był Skalpel Chodakowskiej, na próbę, ale nie cały - za długi był dla mnie etap leżący i zrobiło mi się niedobrze... Macie tak? Miałyście tak? Może to przechodzi, gdy człowieka tak nie męczą już wykonywane ćwiczenia? U mnie to nie pierwszy raz, ale zwykle nie daję rady utrzymać ciągu ćwiczeń dłużej niż kilka dni, trudno więc mówić o przyzwyczajeniu organizmu... Nie chcę rezygnować z dywanówek całkiem, ale nie wiem, czy jest dla mnie jakaś nadzieja?
Dziś postanowiłam się pomierzyć, skoro nie mam na stałe wagi, ale jakoś tak... Zawsze mam wrażenie, że pomiary są niedokładne i przez przesunięcie miarki, przyciśnięcie jej mniej lub więcej, można uzyskać różne wyniki - a tym samym "stracić" 2 cm nie robiąc nic... Czy może przesadzam?
W każdym razie, pomiary wyglądają jak niżej.
Ramię: 29,0
Biust: 92,0
Pod biustem: 82,0
Talia: 75,0
Biodra: 115,0
Udo: 66,0
Łydka: 40,5
Niezbyt pozytywnie, ale motywująco, bo jest co spalać.
DO DZIEŁA!!!