Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karioka1977

kobieta, 47 lat, Czeladź

168 cm, 89.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 40 urodziny w mniejszym rozmiarze

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2010 , Komentarze (13)

hello maluszki

po tych kilku tygodniach nieobecności doszłam do wniosku, że jednak bycie na Vitalii przynosi dla mnie duże korzyści. nie chcąc zawieść koleżanek " po fachu" muszę trzymać dietę. niestety zbieg kilku zdarzeń w tym samym czasie skutecznie oddaliły mnie od Vitalii, co na 100% poskutkowało dodatkowymi kg. nie wiem jaką wagę mam teraz, nie wchodzę na nią do czasu aż skończy mi się okres, bo ten zawitał wczoraj co oznajmił mi atak na lasagne czytaj lazanie owszem zjadłam, ale kawałeczek taki 5 na 5 cm, reszta w lodówce czeka na dzisiejszą moją zachciankę. z niezdrowych rzeczy to już raczej nic nie było takiego diabelskiego.
na szczęście jako kobieta pracująca, zaczynam od jutra remont u przyjaciółki, mam jej zaprojektować i wykonać garderobę , sypialnię, salonik i kuchnię. dziękuję tacie , że jak robił remont to brał mnie do takich prac i mówił " kiedyś córuś może Ci się to przydać" no i się przydaje . dzisiaj jadę z nią do lekarza bo jest w ciąży, cieszę się ,że będzie niedługo małe bobo, nie moje ale zawsze to cieplutko na serduszku
więc podsumowując: koniec okresu = waga startowa , zamiast ćwiczeń = remont u przyjaciółki
mam nadzieję ,że szybciej te kg zlecą.
miłego dzionka i cieszę się ,że jestem tu z Wami i Wy ze mną

17 sierpnia 2010 , Komentarze (15)

hej maluszki 
długo mnie nie było ale to z racji tego, że bylismy u cioci na króciutkich wakacjach.a tam nie było netu, cisza, spokój...  wróciliśmy w niedzielę wieczorem, a wczoraj pojechałam do kontroli z nadzieją na zdjęcie gipsu z nóżki Szymka.. niestety , najpierw dostałam opieprz od lekarki ,że synek staje na tej nodze , a nie powinien, a na moje pytanie:"jak zmusić 3 latka do nie chodzenia na tej nóżce"?? odpowiedziała ,że najlepiej przywiązać !!- nie napiszę co odpowiedziałam, ani tym bardziej co pomyślałam ( zakrawałoby to na wypikowanie wielu słów baaaardzo brzyydkich ), no i tym sposobem kość się nie zrosła jeszcze więc gips zostaje na  2 tyg.  normalnie załamka.
wracam powoli na Vitalię, co do wagi to nie wchodziłam na nią przez miesiąc chyba . ale to nic, znajdę w sobie siłę i wejdę no w sumie jakby było mnie więcej to przecież nie koniec świata. ale zobaczymy, może jutro, albo pojutrze.i tak mam przeczucie że jest mnie więcej bo: 1 sierpnia miałam urodzinki , 2 sierpnia imieninki , 6 sierpnia rocznicę ślubu a dzisiaj mamy urodzinki - 3 - Szymusia więc rozumiecie diety raczej nie stosowałam.

napiszę jeszcze wieczorkiem , albo jutro rano - muszę się zaklimatyzować :)


ale ja za Wami tęskniłam


wracam na vitalię. muszę sobie nadrobić zaległości. :)
dzięki za pamięć. papatki

15 lipca 2010 , Komentarze (18)

hello maluszki
jak w tytule, ale nie z powodu pogody - choć upał jak cholera- nie z powodu diety - bo jej prawie nie ma ( mówię prawie bo jest MŻ CZYLI MNIEJ ŻREĆ) ale z powodu tego gipsu na nodze Szymka....
od piątku jak to się stało do wtorku jak miał tą szynę to była masakra. w nocy się budził co chwilę, spałam po 4-5 godz na dobę, w dzień noszenie, pilnowanie żeby noga na podusi by była wyżej niż pupa, zabawianie, latanie do ubikacji bo okres pieluch się skończył a do nocniczka źle było siadać z tą szyną :( i kombinowanie na kibelek sadzać ...) oj przerąbane :(
we wtorek byliśmy na kontroli i założyli mu gips pełny,prawie do samej dupci i to podwójny żeby taki maluch ruchliwy jak mój nie mógł doprowadzić do jego pęknięcia... ( pani w gipsowni mówi mu że mu tak fajnie założy i będzie mógł coś sobie na nim narysować to on jej na to :" nie jest fajnie " ona się tylko uśmiechała i mówiła" że tak się stara a Ty mi mówisz że nie fajnie to robię ":)...
i teraz tak dwa tygodnie z tym kilku kg gipsem + zawartość w postaci 17 kg Szymka dźwigam kilkadziesiąt razy dziennie, to na łóżeczko , to na kocyk, to do ubikacji, to do babci. itp
wczoraj do zoo pojechaliśmy, był spokój na wózeczku póki nie zobaczył zwierzątek i myk na ręce, potem te zabawki bujane i pakować go musiałam na każdą po kolei, żeby mu wynagrodzić te nieudogodnienia.   wróciłam padnięta. chłopcy w aucie usnęli. chwila spokoju ...
ani nad wodę, ani na plac zabaw, ani do piaskownicy, już mi się pomysły kończą...
dobra nie marudzę już.
dziękuję wszystkim za wsparcie i ciepłe słowa, a zwłaszcza za życzonka dla Szymka.
14 sierpnia robię obu smykom przyjęcie urodzinowe i mam nadzieję , że będzie już Szymu bez tego gipsu.
ps. pomimo braku dietki - za którą tęsknię - waga stoi jak zaczarowana, oj jak się cieszę z tego faktu.   :)
ps2 jak dźwigam Szymka to szkrab pyta " mamo ciężko Ci?" ja mu na to - tak kochanie- a on :" mamo jesteś najfajniejsza na świecie" i wszystko inne się nie liczy

9 lipca 2010 , Komentarze (24)

hello maluszki
dzisiaj dietkowo było do 14:30, potem pojechałam z dzieciakami do kumpeli i mieliśmy jechać na plac zabaw, żeby dzieciaki się wyszalały , a my sobie poplotkować . dzieciaki bawiły się w pokoju i niestety mój Szymek - 3 latka- na hasło " zbieramy się" tak się zerwał ,że niefortunnie zahaczył o namiocik i krzesełko plastikowe i się wywrócił :(
znam go i wiem ,że nawet jak się przewracał to zaraz się otrzepywał i nie płakał tylko tak na "przymus" dla zwrócenia uwagi i wtedy wystarczyło podmuchać i dalej szalał... ale tym razem ten płacz był inny, nie chciał się uspokoić i mówił tylko że go noga boli. wydawało nam się , że stłukł piszczel, bo to bardzo boli, ale woleliśmy podjechać na izbę przyjęć i to sprawdzić.nie chciał zakładać bucika i stanąć na tą nóżkę i wtedy już byłam pewna na 100 % że to coś poważnego...
u nas nie ma urazówki dziecięcej w okolicy i dopiero do Sosnowca- klimontów musieliśmy jechać, w aucie na szczęście usnął. w szpitalu zrobili prześwietlenie i.. niestety- skręcenie kostki i złamanie a raczej pęknięcie spiralne kości, ja się na tym nie znam, ale szynę ma założoną i w poniedziałek na kontrolę i wtedy na 5 tyg gips
dorosły by oszalał , a co dopiero 3 latek.
dlatego od 16 do 20 nic nie jadłam, nosiłam 16 kg w postaci Szymka- prawie tyle co zrzuciłam sadełka- bo synuś nie chciał do taty. po powrocie się załamałam- wszystko ze mnie uleciało- zjadłam całą milkę, troszkę orzeszków, paluszki i jogurt biszkoptowy. nie przejmuję się dietą, bo kg w górę czy w dół to nie jest ważne. żal mi synka. i pomysleć że smyk- charakter po mamusi- biega, skacze, wspina się, taki mały kaskader, a na zwykłej czynności jak wychodzenie z namiociku tak się załatwił. no cóż, nie ma co płakać "nad rozlanym mlekiem" .. przepraszam, że mogę teraz nie mieć dla Was tyle czasu, ale chyba mnie zrozumiecie ...
buziaki i zrzucajcie te kiloski z siebie i za mnie


ps. a dopiero co wczoraj napisałam, że : "
waga startowa 93 kg i się zobaczy za 9 dni. mam nadzieję , że zobaczę spadek ale mam jakieś takie przeczucie... hmmm nic nie napiszę ....się zobaczy ..." no i sobie wykrakałam :(

8 lipca 2010 , Komentarze (19)

hello maluszki

mój poprzedni wpis wywołał tyle usmiechu na mojej twarzy, w serduszku i dodało już mega skrzydełek do dalszej pracy nad sobą .
dziękuję wszystkim razem i z osobna za te wpisy
a najlepiej takich virtualnych 


dzisiaj zaczynam ONZ serię 2 ze względu na brak czasu na jedzenie.
od dzisiaj znowu 4 posiłki a nie 6

waga startowa 93 kg i się zobaczy za 9 dni. mam nadzieję , że zobaczę spadek ale mam jakieś takie przeczucie... hmmm nic nie napiszę ....się zobaczy ...

wiele pytań na priv ile schudłam więc z takich dietkowych spadków to:
DETOX - 7 dni = 5 kg
dieta 10 dniowa - u mnie 14 dni = 4,7 kg
1 seria ONZ - 9 dni= 3,2 kg
2 serie onz TURBO - w tym okres zaliczam więc i zachcianki - 20 dni = 4,2 kg

może nie rewelacja pojedyncze spadki , ale musicie przyznać , że razem dały niezły spadeczek

******************************
dzisiaj rano upiekłam sobie bułeczki ciemne, to jest to co lubię w ONZ

to przed pieczeniem

a tu już po
przepis gdzieś w moim pamiętniczku

**********************
no i teraz wstawiam fotki mojej - jeszcze nie skończonej- walki z ogrodem - przynajmniej tym przed garażem bo za nim jeszcze hohoho
wtajemniczeni wiedzą o walce z gruzikiem itp


tą ścieżkę z tych czerwonych kamieni sama układałam na kolanach- miałam takie sińce że ....



te drewniane płotki ze skrzynkami na kwiaty zrobiłam ze starych regałów







może to nie wygląda jeszcze najlepiej, a wiem że czeka mnie jeszcze duuużżooo pracy, ale w porównaniu z tym co było czyli w miejscu pawilonu stały komórki na narzędzia i takie tam pierdoły, to chyba efekt niezły co??

idę  jeszcze poczytać co u Was maluszki i odpisać na prywatne maile bo troszkę ich się uzbierało

ps. mąż dumny z żonki po przeczytaniu tych komentarzy, a i troszku się robi zazdrosny hihiiih zwłaszcza ,że na skrzynce pocztowej 89 wiadomości, z czego 3 do niego
i tak trzymać Karioka- tzn ja Karina





6 lipca 2010 , Komentarze (60)

hello maluszki 

dzieciaki już śpią, Misiek z Dawidem oglądają mecz, a ja po myniu myniu siedzę i tak sobie myślę, że najwyższy czas pokazać jaką zmianę przeszłam przez ostatnie kilka miesięcy. niestety fotki nie są wszystkie dobrej jakości, ale niektóre robiłam z komórki bo Dawid akurat wziął aparat na mecz.
wiem, wiem, niektóre napiszą że :"jak mogłam doprowadzić do takiego stanu...", że " wyglądam jak świnia", a teraz to raczej jak "pół świni".
raz się żyje...
ale już nie żyję by jeść...
jem by żyć...

jedzonko dietkowo, jutro 10 dzień- ostatni tej tury. potem od razu przechodzę na ONZ.

miłej nocki maluszki

a teraz kilka fotek, tylko nie miejcie koszmarów "chudzinki"


tutaj waga 125-130 kg


a to waga 93

jak szyłam te spodnie w czwartek to były dopasowane, niestety w niedzielę już były za duże o tyle :




5 lipca 2010 , Komentarze (17)

hello maluszki
 menu - kopij - wklej z poprzedniej tury turbo.

no cóż , sobota jak to sobota, zakupy, sprzątanko, ogród, obiadek, czas tak szybko zleciał ,że tylko poczytałam co u Was i poszłam spać. oczywiście w sypialni upał- 31C, klimator Misiek chciał włączyć na noc i się biedaczysko zepsuł- tzn klimator bo mąż jeszcze na chodzie
no i z tego wszystkiego usnełam przed 3, a juz o 7 Szymuś wstał i koniec spania. całą niedzielę byłam do dup.. Misiek się zdrzemnął przed obiadkiem, ja planowałam po obiadku  razem z Szymkiem, ale goście niespodziewanie zawitali i  Szymek usnął sam. w końcu ok 18 pojechaliśmy zagłosować , a potem zrobiliśmy sobie grilla, ja miałam piersi z kurczaka + kotlecik -mięso mielone z indyka z przyprawami, dzieciakom zrobiłam z nich hamburgery.
dietkowo się trzymam, nie mam wyjścia
trudniej mi teraz jeść co 2 godz, bo jak się wezmę za robotę to szybciej czas leci i wydaje mi się , że ciągle jem. po tej turze przechodzę na zwykłą ONZ, tam tylko 4 posiłki, w upały jak dla mnie to ok
w zwartek uszyłam sobie spodnie, białe,bawełniane, takie proste, do śmigania codziennego. i założyłam je w niedzielę na wybory i ...  mi z dupki leciały. Małż w tej wersji ubioru tj, białe spodnie i czarna koszula, patrzył się na mnie z takim " .... w oczach " , oj mówię Wam jak mi to skrzydeł dodało do dalszego odchudzania.
obiecałam wstawić fotki, więc idę zrobić, najpierw ogrodu, a potem siebie - może w tych białych spodniach ....

zważyłam się, zaraz poseczek zmieniam. waga spadła przez 2 tygodnie 4,1 kg. mam nadzieję, że schudnę do tych 90 na moje urodzinkowo- imieninkowo-rocznicowe sierpniowe imprezki :)

buziolki i miłego spalania tłuszczyku

2 lipca 2010 , Komentarze (15)

heloo maluszki

tęskniliście?? bo ja tak

dietkowo super, czasami to mi się jeść nie chciało, a jak już się wezmę za robotę to zapominam jeść.

nie pisałam bo po raz pierwszy od dłuższego czasu nie miałam chwilki dla siebie. tak czasami mam,że jak się zabiorę za sprzątanie to wsiąknę

a zaczęło się od środy, tyle miałam szycia, że jak skończyłam to byłam padnięta, więc myniu myniu i spać. wczoraj zaczęłam prać - no chyba z 7 prań na ogród wyniosłam, no bo po sprzataniu syna w swoim pokoju troszkę tych ubrań się uzbierało- dziw że miał jeszcze co na dup.. włożyć no i znowu myniu i spać.

no a dzisiaj to już mi upał chyba na główkę poszedł, bo miałam tylko pomyć rano naczynia, no więc włożyłam do zmywarki - boshe pobłogosław wynalazcę zmywarki   , potem pomyłam ręcznie te większe, myjąc zlew umyłam ściankę wokoło, a potem już tak mi się umyło: lodówka, szafki, podłogę, no a że synuś pomazał szybę w sypialni to umyłam już okno, potem drugie, bo to oba od ulicy i jakby to wyglądało - jedno umyte a drugie "czorne", no to jak okna to i firanki zmieniłam, te co zdjęłam to do pralki wrzuciłam, jak i okna, to jeszcze kurze starłam, potem półka nad łożkiem , a że łożko duże to trochę mycia i pościel zmieniłam, wyprałam te zdjęte poszewki, nawet kołdry i poduchy wyprałam, no i potem odkurzyłam łóżko, potem pod łożkiem i tak suma sumarum poszło całe mieszkanie. skończyłam na łazience, patrzę a tu mąż przyjechał z pracy- zdziwiony, ja bardziej- na zegarek- ja pierdzielę 17  no dobra a miałam tylko naczynia pomyć 
małż zjadł obiad i poszliśmy na ogród dzieciakom hustawkę wkopać i potem ognisko i po kiełbasce- mniam mniam

no i tak teraz wreszcie siedzę i nadrabiam 3 dni nieobecności, dzieciaki śpią, małż mecz ogląda, a ja padam na pysk. poczytam co u Was i myniu myniu i spać- no chyba że małż coś wymyśli 

papatki maluszki
ps. wczoraj myslałam, że jest środa, a przed chwilą że jutro niedziela- ale mi się dni popierdzieliły

29 czerwca 2010 , Komentarze (22)

heloo maluszki

palce mnie bolą, kolana mnie bolą, ale udało się .... ułożyłam ścieżkę do garażu z kamieni. jestem z siebie dumna. dzisiaj posadzę tam kwiatki, no i chyba zburzę taki kawałek murku, no i niestety znów będzie gruzik do wywożenia ale chyba tylko ze 2 taczki max. okres dzisiaj się skończył, ale waga nie spadła. z mojego wczorajszego jadłospisu nic nie wyszło, bo nie miałam czasu na szykowanie, więc jadłam zamiast 2 owoców tylko 1, i był to grejpfrut lub jabłko, a zamiast piersi z kuraka zjadłam serek wiejski. kaloryczność wczoraj pewnie była poniżej 500 kcal, ale nadrobiłam to herbatką zieloną- chociaż kaloryczności to nie podniosło. dzisiaj obiecuję poprawę i na szczęście mam już gotowe menu - znowu kopiuj i wklej
8 - jabłko + czerwony winogron
10- jajecznica na szyneczce
12-brokuły i kalafior z pary + ogórek zielony
14- tuńczyk + ogórek kiszony
16- kotlet de voile z serem żółtym- czyli pierś kuraka zawinięta z serkiem w środku i pieczona w rękawie w piekarniku ,posypana solą i pieprzem
18- sałata + ogórek + pomidor

postaram się zrobić dzisiaj kilka fotek efektu mojego zapieprzania w ramach ćwiczonek.

a tak po tej drugiej turze turbo muszę koniecznie fotki strzelić dla porównania- siebie oczywiście

28 czerwca 2010 , Komentarze (13)

heloo maluszki

wczorajsza noc była okropna. chyba księżyc mocno świecił bo było jasno za oknem - czyżby pełnia ?? muszę sprawdzić....
to jeszcze okres mnie dobił za wsze czasy, ostatni raz się tak czułam po porodzie... czyżby te 20 kg co mi ubyło to nie sadełko, a jakaś ciąża z zaskoczenia 
, a jesli tak,to stąd to duże krwawienie... ale kiedy był poród?...
no i  gdzie dziecko ??
kosmici porwali???
- dobra , dajmy temu spokój bo znowu będą jakieś komentarze , że dieta turbo na mózg szkodzi 

ale pasujące do mnie wczoraj określenie to " krew mnie zalewa"w przenośni i w praktyce. na szczęście dzisiaj juz spokój, ale jeszcze nie tak do końca. ważenia nie było,  ale drugą turę zaczęłam.
leniwcem teraz będę co do jadłospisu bo mam to juz napisane w pamiętniczku, więc tylko kopiuj- wklej.
więc wklejam :
 
8- pomarańcz+jabłko
10- serek wiejski + pierś z kurczaka z wczorajszego grilla
12 - 1/2 grejpfruta + 1 jajko na twardo
14- pomidor+cebula+pieprz + rybka na parze
16- jabłko+pomarańcz
18- 1/2 grejpfruta + 1 jabłko

wow jak szybko mi poszło , dieta ułożona na kolejne 10 dni, tylko ją znowu przestrzegać, a będzie oki doki spoko luzik majonezik

szycie, wysyłka, sprzątanko -( swoją drogą jak mąż ma wolne to w poniedziałek dużo sprzątania o dziwo ), ogród, obiadek ...zaliczę to wszystko do ćwiczonek
ciekawe kiedy skończę, pewnie koło 23 jak zwykle.