Pod spodem polar = mega ciepła.
Moja druga ślimakowa
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (199)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 255266 |
Komentarzy: | 11001 |
Założony: | 21 lutego 2012 |
Ostatni wpis: | 29 marca 2025 |
Niedziela: 5 km rower + 1 godzina power TBC (ostatnia, pożegnalna
_ 2 m-ce remontu w klubie
_moim ulubionym_będzie rozglądanie się dookoła po calipso chyba, czego nie lubię, bo często trafia się na niewypały
i bardzo lubię, bo to co nowe jest intrygujące
).
Poniedziałek: 23 km rower i regeneracja
Wtorek: 20 km rower, potem miały być interwały, ale na parkingu okazało się, że ktoś zabierając swój rower, zapalił moją lampkę (a może to ja sama jej nie wyłączyłam) i wyładowały się baterie. I jak kupiłam nowe _ zmieniłam je, to na interwały nie zdążyłam wrrrr..
Środa: 30 minut treningu siłowego wg WH
I akcent przedświąteczny dla Was :
Ginny Maccoll _ this 66-year-old is the oldest female American Ninja Warrior
Piątek: 20 km rower
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,
2. Ściąganie drążka wyciągu poziomo: 25 kg x 3 serie,
3. Wyciskanie na ławce skośnej: 7 kg x 15, 3 serie,
6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I 1h ABT=trochę niedosyt
I wciąganie na czwarte piętro roweru z sakwą wypełnioną ekologicznymi jabłkami i warzywami = będą frytki z pietruszki
Sobota: 5 km rower, 1h TBC + 1h power pump.
trochę stare, ale wciąż mi się podoba
A ja robię swoje: po 20 km rower niezależnie od pogody, treningi jak zwykle, micha jak zwykle = kasza + warzywa (duszone albo pieczone) + jabłka
A zamiast podgryzania czegośtam_drutowanie albo szydełkowanie = ulubiona wakacyjna waga się nie zmienia = ulubione jeansy pasują jak ta lala
No i nie mogę się już doczekać mojej świątecznosylwestrowejpierogowej diety
Tym razem w Szpindlerowym Młynie
Już z gołą twarzą nie jeżdżę Już od dawna nie.
I nawet chodzić z gołą nie lubię, ale się wstydzę w masce, więc nigdzie nie chodzę tylko roweruje, ze świadomością jaka to pokrętna logika
Poniedziałek: 20 km rower + trening z WH = rozwiązanie siłowe_podobał mi się i będą powtórki..
Wtorek: 24 km rower + 1h interwałów
Środa: 20 km rower + kompleks metaboliczny X4
Zamiast 2-ch godzin sobotniego treningu + 10 km rowerowania i 1h. treningu niedzielnego
(ofkors + 10 km rowerowania) siedzenie i "się leczenie
" = mocny niepokój nie wiadomo dlaczego.
Jedyny plus _ skończona czapka. Jedyne wyjście z domu _ fotki tej czapki.
Nosiciel zadowolony już zamówił drugą..
I jak na mnie, strasznie dużo ubrań/butów= około 7 szt. zamówiłam z okazji black.
Najpierw robi się nalewkę z aronii, manicure potem!
Nie domyśliłam się, zrobiłam odwrotnie i mam teraz dookoła paznokcie, skórę w kolorze kopiowego ołówka (można wygooglać co to znaczy
).
Z aktywnością bardzo słabo, bo po ostatnim leśnym weekendzie, z zatokami bardzo słabo
I tylko po 20 km rowerowo codziennie i to tylko dlatego, że wewnętrzny głos rozsądku - chore zatoki i rowerem?! - się nie przebił..
No i w środę chyba, w południe, zestaw brzuch + tric x 3.
Słabo
Zimno jest i ślisko
A ja zgubiłam 1,5 pary superowerowych rękawiczek
Piątek: 20 km rower + 0,30 h marsz w południe
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,
2. Ściąganie drążka wyciągu pionowo: 25 kg x 3 serie,
3. Wyciskanie na ławce skośnej: 7 kg x 15, 3 serie,
4. Wykroki chodzone: 5 kg/na rękę x 10 kroków/noga x 3 serie
6. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I 1h ABT_świetne
Sobota: 1h TBC + 1h power pump, a potem, zupełnie spontaniczny wyjazd na "pomiędzybugieinarwią" = jeszcze jedno ognisko
Niedziela: około 15 km po lesie, trochę w deszczu, a trochę nie (audiobook = Pretty Baby=do jak najszybszego wykasowania i zapomnienia).
moja najgorsza technicznie, ale i tak najlepsza fota
Raz na tydzień.
Że chleb to wiadomo, ale teraz jeszcze to.
I żeby ludzie, którzy chcą się skurczyć potrafili tak jak one w ciągu godziny
Wtorek: 20 km rower a zamiast treningu korpokolacja
ale żadnych chlebków przypiekanych, makaronu, żadnych ciastek
(brownie szczególnie żadnego), żadnych słodkich alko, żadnych serów. Warzywa
sto sposobów - knajpa bałkańska - było łatwo.
Środa: 20 km rower + kompleks w południe x 4
Czwartek: 20 km rower + zestaw na brzuch w południe x 3
Waga wciąż wakacyjna = moja ulubiona 53,1 - 53,8
No oczywiście widziałam je nie raz, ale nie wiedziałam nigdy, że są opieńkami, że podobno są pyszne.. ale i tak nasza znajomość będzie na razie taka tylko "z widzenia".
Sobota: 10 km rower + 1h TBC + 1h sztang, a w przerwie łydki jak zwykle
Niedziela: 10 km rower + 1h combo TBC, a wieczorem ognisko
Poniedziałek: ostatnie chyba, całkiem udane, tegoroczne grzybobranie, a w trakcie audiobook = Elevator Stephen King_mizerota_szajs emocjonalny, a ja płakałam tak, że grzybów przez zły nie widziałam = what's wrong with me!!!
Edit = fotka z małymi (wg mnie opieńkami)