Jak ja nienawidzę pakowaniai jak, trzeba pamiętać, ono jest początkiem..? przygody..?:)
Środa: 30 km rower + różne zabawy z dziećmi od 1 do 9 lat, głównie w piaskownicy x 3 x około 3h
Czwartek: 20 km rower + to okropne pakowanie..
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (195)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 219594 |
Komentarzy: | 10529 |
Założony: | 21 lutego 2012 |
Ostatni wpis: | 24 listopada 2024 |
Jak ja nienawidzę pakowaniai jak, trzeba pamiętać, ono jest początkiem..? przygody..?:)
Środa: 30 km rower + różne zabawy z dziećmi od 1 do 9 lat, głównie w piaskownicy x 3 x około 3h
Czwartek: 20 km rower + to okropne pakowanie..
Sobota: 20 km rower + 1h TBC+ 1h sztang ( pomiędzy chwila dla łydek = wspięcia na maszynie, 60 kg różne ustawienia stóp, 4 serie x 20)
Niedziela: jakieś śladowe/niepoliczone km na rowerze + szybkie sprawdzenie czy "wysyp kurek" odbywa się też w na naszym kawałku lasu - nie, żadnej kurki w okolicy
Poniedziałek: nic, zupełnie i na dodatek korpokolacja = micha zjedzonej salaty, i dużo zjedzonych różnych kwiatków = talerz pierogów z bobem (przepysznych) pierogi to już tak przed 22)
Wtorek: 20 km rower + dodatkowe 3 w południe (co chyba liczy się x 10)
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,
2. Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej: 7 kg x 15 x 3 serie,
3. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,
4. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie, mało bardzo, ale trochę czasu zużyłam kupując najlepsze pomidory w okolicy,
I godzina interwałów
Muszę ją mieć, żeby lenia pokonywać raz po raz, bo on zna mnie dobrze i trafia w czuły punk bezbłędnie teraz upały próbuje wykorzystywać..
Więc taką karteczkę mam w głowie, którą mogę wyciągnąć w chwili słabości. I jest na niej napisane, jak bardzo lubię być w formie, która pozwala mi mieć wakacje wysoko i spać tak i jeść tam i iść codziennie gdzie indziej. I nieść wszystko na plecach. I zapominam o leniu
Środa: 32 km rower + 30 minut marszu
Czwartek: 20 km rower + 30 minut marszu
Piątek: 20 km rower + 30 minut marszu
wieczorem w klubie:
1. Przysiady: 20kg x 15 rozgrzewkowo i jeszcze 10 w drugiej serii _ ale na tym koniec, bo coś mnie boli w biodrze od jakiegoś czasu i przysiady z obciążeniem to podrażniają. Mam wizytę u fizjo bo to nie od dzisiaj i czas coś z tym wreszcie zrobić..
2. Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej: 7 kg x 15 x 3 serie,
3. Wiosłowanie: 20 kg x 15 x 3 serie,
4. wypady do przodu chodzone: 10razy każda noga na przemian + 5 kg w każdym ręku, x 3 serie,
5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I godzina ABT, wolne tempo, ciężkie ćwiczenia
Waga nieustannie 53 kg dietowo bezgrzesznie
Nie polubiłam jej takiej w formie sesji z portalu bo - nie lubię ćwiczyć w domu, nie lubię treningów po polsku _całą energię odbierały mi te sesje _ jakieś miałam złudzenia po kilku bardzo udanych zajęciach sprzed wielu lat, a nigdy nie wchodzi się do tej samej rzeki..
Niedziela: 24 km rower ii kilka godzin w parku, gdzie chwili nie siedziałam
Poniedziałek: 20 km rower +30 minut marszu w południe
Wtorek: 20 km rower,+30 minut marszu w południe
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,
2. Wyciskanie sztangi do góry: 10 kg x 15 x 3 serie,
3. Ściąganie wyciągu poziomego: 25 kg x 15 x 3 serie,
4. wypady do przodu chodzone: 10razy każda noga na przemian + 5 kg w każdym ręku, x 3 serie,
5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I godzina interwałów
I odliczanie dni do szkockorowerowychdwutygodniowych wakacji.
Tym razem wschodnie wybrzeże, aż na północny koniec i mam nadzieje, że te niespotykane upały się utrzymają..
Codziennie spróbować czegoś nowego
Piątek: 20 km rower i+ 30 minut szybkiego marszu w południe + mega zakwasy po czwartku i to ostatnie bardzo mnie dziwi, bo taki zestaw, przed urlopem, miałam regularnie co piątek i żadnych DOMS-ów nie było. Widocznie tydzień ganiania po górach z 20 kg plecakiem to nie to samo
No i w piątek, zamiast do "starego" klubu, zapisałam sie na 1,5 godziny jogi (coś nowego). Ale wieczorem w uszach brzęczał mi głos M. z przed 2-miesięcy "a co będziesz na jodze robiła?I przeprosiłam i odwołałam. Ale z joga nie koniec_zapisałam się na portal jogi i codziennie coś będzie..
Sobota: 10 km rower + 1h sztang z NOWĄ, instruktorką = świetną no i cos takiego kupiłam:
Leń wewnęrzny.. i jego sposoby..
Leń ostatnio przejął władze i przekonał mnie, że :
- w taka pogode na korposiłce jest za gorąco, żeby ćwiczyć,
- nie po to czekałam na lato, żeby teraz siedzieć w blaszaku zamiast spacerować...
Ale dzisiaj koniec z posłuszeństwem
Poniedziałek - czwartek: 20 km rower
Czwartek w południe mój zestaw na brzuch x 3,
wieczorem w klubie:
1.Przysiady: 15 x 20 kg rozgrzewkowo, 10 x 25kg x 3 serie , a potem przyszła dziewczyna jak połowa mnie, nałożyła na sztangę + podat 50 kilosów i trzaskała przysiady prawie zamiatając tyłkiem podłogę
2. Wyciskanie na ławce skośnej: 15 x 7,5 kg x 3 serie,
3. Przyciąganie drążka wyciągu pionowego: 15 x 25 kg x 3 serie,
4. Prostowanie nóg w siadzie: 15x 27 kg, 15x 30kg, 12x30kg, 10x 30kg,
4. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I godzina czegoś co miało nazywało sie combo i świetne było i było z moim ulubionym instruktorem i nie zmokłam ani razu od dwóch dni.
No i słabo sobie radze z brzegami szydełkowego kocyka, nie dosyć że będzie prucie, to wcale nie wiem jak to ogarnąć tak,żeby na jednym się skończyło, szczególnie gdy w projekcie jest polecenie : " cut yarn!
"
Miałam tam wszystko co uwielbiam oprócz rowerów:( Jakoś tak, czytając innych, porównywałam ja z Lofotami, całkiem niepotrzebnie. Tam było pusto, wąska (ale asfaltowa droga) prowadziła dookoła tego, co chcieliśmy oglądać, a przed tunelami był przycisk, jak go się nacisnęło, pojawiał się komunikat, że w tunelu są rowerzyści i że trzeba uważać i były białe skrzynki wypełnione odblaskowymi kamizelkami, nowymi i czystymi.
A z morza strzelały góry jak z filmów SF.
I było ciepło i chmury pokazywały na co je stać.
Nie było sklepów_waga dzisiaj 52,3 kg, a brzuch OMG!:) och jak ja bym chciała, żeby taki pozostał..
Już kombinuje, jak tam będzie rowerowo następnego roku
Tygodniowe wakacje od tego piątku Senja _ prognozy pogody fatalne
Poniedziałek: 30 km rower +30 minut marszu,,
Wtorek: 20 km rower + 30 minut marszu,
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,
2. Wyciskanie sztangielek na ławce skośnej: 7 kg x 15 x 3 serie,
3. Ściąganie wyciągu pionowego: 25 kg x 15 x 3 serie,
4. wypady do przodu: 10razy każda noga na przemian + 5 kg w każdym ręku, x 3 serie,
5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I godzina interwałów ostatnia przed wakacjami z moją ulubiona instruktorką.
A mój sweterek skończony i jest cudny (poniżej ostatnie przymiarki)
W planach na Norwegię jest ten kocyk: https://www.ravelry.com/patterns/library/northling
w kolorach lodów malinowo_pistacjowo_śmietankowych. I obym jak najmniej go zrobiła:)
Piękny, spokojny, ludzie siedzą w miejscach do siedzenia = różnej klasy ośrodki, pensjonaty i pola kempingowe i w knajpach = pusto i cicho.
Ponad 100 km na rowerze.
Pogoda mogłaby być lepsza.
To blisko W-wy, jeziora, lasy, Wisła szeroka jak jezioro.. a ja wciąż tam nie byłam, a właściwie raz zahaczyłam o brzeg. Teraz cały weekend na rowerach tam zaplanowany.
Nie podjadam, słodkie alko poszło w zapomnienie = waga stabilna, pomimo, ze ćwiczeń mniej (w upały moja korpobezklimy siłka straszna jest)
Poniedziałek: 20 km rower
Wtorek: 20 km rower
wieczorem w klubie:
1. Martwy ciąg: 35kg x 15, 3 serie,
2. Wyciskanie sztangi stojąc: 10 kg x 15 x 3 serie,
3. Ściąganie wyciągu pionowego: 25 kg x 15 x 3 serie,
4. wypady chodzone: 10razy każda noga + 5 kg w każdym ręku, x 3 serie,
5. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie,
I godzina interwałów w mojej ulubionej odmianie - skakanie + dźwiganie
Środa: 20 km rower
Czwartek: 30 km rower