Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 219475
Komentarzy: 10517
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

10 listopada 2017 , Komentarze (11)

Były już wczoraj wszędzie dookoła, kolejny powód do objadania się i kolejna wymówka, że na diecie od jutra, no bo dziś te rogale. Ogromne, tłuste, obciekające lukrem.

Nie zjadłam żadnego(puchar).

Poniedziałek: 20 km rower

Kompleks metaboliczny w południe: 5 minut szybkiego orbitreka jako rozgrzewka +

1. Pompki na kolanach x 10,

2. Przysiad ze sztangą na barkach 23 kg x 10,

3. Wiosłowanie 18 kg x10,

4. RDL 28 kg x 10,

5. Burpees 10x, obwód powtórzony x 5 - jak trzeba]:>

Wtorek: 20 km rower + tric_brzuch w południe x2 tylko niestety:(

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kg x 15  x 3 serie - sztanga 40 niestety zajeta,

2. Przyciąganie drążka poziomo do klatki - 25 kg x 15 x 3 serie,

3. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20 kg x 10 x 3 serie,

4. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

I godzina interwałów, moich ulubionych]:>, bardzo mało interwałowych, dużo ciężkich ćwiczeń ze sztangą np wiosłowanie, przysiady...

Środa: 20 kg rower = kompleks  w południe x 5

8 listopada 2017 , Komentarze (11)

Tak jakoś w październiku popatrzyłam w kalendarz(zegar), zobaczyłam jak wolne dni w listopadzie się układają, no i okazało się, że całkiem nieźle...

Ale prognozy pogody w Polsce wprost przeciwnie(deszcz)(zimno).

I wtedy, Wewnętrzny Lekkoduch(balon) rzucił mimochodem - no a te loty do Bergamo i te trzy jeziora..? co z nimi?

A Rozsądny przypomniał - w listopadzie to może lać na okrągło(deszcz)(deszcz)

I wtedy głos oj tam, oj tam powiedział do S. - kupuj nam bilety do Bergamo na Wszystkich Świętych, my + rowery. No a S. jak to on kupił..

I było świetnie(gwiazdy) 

I moja obsesja nie wygasła..

To wciąż enterlak znany też jako Stara Skarpetka(mysli)

Cena to: pobudka o 3.30 a.m.(noc) i targanie pudeł z rowerami (każde około 28 kg) z czwartego piętra + torba <30 kg. 

No i z powrotem, w mocnym deszczu(deszcz) 20 km, pakowanie tego wszystkiego znowu do worów, gdzieś w kącie na lotnisku, i na 4-te piętro o 2 p. m.(noc)

Ale było warto(puchar)

8 listopada 2017 , Komentarze (24)

Pomierzone co trzeba i poważone(kujon)

Tragedii nie ma, ale korekta konieczna. Tak jak zwykle_cały dodatek do brzucha wchodzi;( i trochę w nogę, ale to tak nie uwiera.

x08.11.2017było najlepiej
waga5453
talia6967
brzuch8480
biodra9090
udo5251

Wczoraj znowu w pracy był gratisowy lunch(prezent), wymyślne kanapki i pokrojone naleśniki z wymyślnym nadzieniem. Nawet nie weszłam do kuchni;).

Łapa za to zacna całkiem się zrobiła(strach)

7 listopada 2017 , Komentarze (24)

Jakoś się rozmemłałam z jedzeniem:<

Potrzebuję nowego planu, jakiś tabelek do odhaczania(kujon), pomysłu na trening, bo sama siebie już nudzę robiąc trochę to samo.

Straciłam odruch odmawiania jak ktoś częstuje mnie jedzeniem, którego nie chcę jeść(ser) (czekolada) (ciasteczka)

Wczoraj np pożarłam bezmyślnie wstrętne tanie ciastko + jakiś naleśnik z kurczakiem, majonezem i serem. Ciastko było wstrętne:(, naleśnik pyszny;).

Nad Iseo pizza codziennie i wino i amaretto wieczorem(impreza)(balon). A przejechane na rowerze tylko 160 km (w 5 dni) i to po płaskim.

Nie ważę się, nie mierzę, spodnie jakiś wielkich szkód nie pokazują póki co.

I jest to narzekanie, tylko podsumowanie(loser), bo dzisiaj będzie plan opracowany i wprowadzony. I treningowy i dietowy i pomiary będą i jakaś fotka brzucha, bo to on najbardziej obrywa podczas takiego bezkrólewia.

Myślę nawet o wydrukowaniu tabelki Chody i przyłączeniu się do jej wyzwania przedświątecznego (bez jej ćwiczeń, bo nie lubię), w takiej desperacji poszukuję nowych motywacji.

(pa)

31 października 2017 , Komentarze (10)

Tzn 50 dni w masce cienkiej, a teraz to nawet grubej? Szybko bardzo w tym roku to się stało;(

Niedziela: 14 km rower + zmiana dekoracji na grobach podczas wichury i ulewy(deszcz)

Poniedziałek: 23 km rower z tego połowa_ta z wiatrem, jakbym miała silnik wbudowany, co coraz częściej u rowerzystów obserwuje.., a ta druga połowa_ no wiadomo..(szloch)

Wtorek: 20 km rower, w południe kompleks x 5 i nic więcej, bo jutro taxi umówione na 4 rano_4!!!(strach) i będzie 5 rowerowych dni dookoła Iseo - jak ja się cieszę:D

28 października 2017 , Komentarze (16)

Słabo z treningami było w tym tygodniu(szloch) , bo dwa dni w plecy = wyjazd szkoleniowy, na którym budowaliśmy hotele dla owadów, dwa przepiękne(puchar)

Będą teraz stały na korpotrawniku i na wiosnę(slonce) zobaczę, czy faktycznie będą zasiedlane. Podobno, są takie gatunki, które wkładają do hotelowej dziurki swoja larwę i obcą larwę jako pokarm i tą obcą paraliżują tak, że nie rusza się ale też nie umiera, pomimo, że swoje larwy obgryzają ją aż do końca, dzięki czemu mają niezepsuty pokarm. I że ptaki nie siadają na tym hotelu jak na super karmniku (w co trochę nie wierzę(kujon)). W każdym razie potrzebna mi wiosna i lupa.

Poniedziałek: 20 km rower

Wtorek: 10 km rower i nic więcej;(

Środa: 10 km rower i nic więcej;(

Czwartek: 20 km rower  + kompleks metaboliczny x 5 w południe (30 minut)

Piątek: 20 km rower (szczęście jakieś niesamowite miałam z pogodą, ulewy przechodziły, jak bezpiecznie pod dachem coś tam robiłam)

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20 kg x 10 x 3 serie 

3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie

4. Uginanie nóg leżąc: 10 powtórzeń x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30 kg, 15x 30 kg, 15x30kg

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

I godzina ABT z instruktorką, która bardzo lubię, ale rzadko spotykam(ninja)

Sobota: 10 km rower (po dopompowaniu mojego "zapasowego" jeździ jak by silnik miał wstawiony(bomba) + godzina TBC + godzina sztang, a pomiędzy łydki na maszynie: 60 kg, stopy równolegle x20, stopy na zewnętrz x20, do wewnątrz x20, równolegle x20.

Dodaj komentarz

21 października 2017 , Komentarze (24)

Moja waga się zmienia tak + - 1 kg wokół 53 kg, wymiary i wszystkie tanitowe pomiary zmieniają się nieznacznie, treningi zbliżone do siebie = regularne, miska monotonna(salatka) ale uboga i rozsądna(kujon). Nudą wieje u mnie w sprawach vitaliowych, wieczory, zamiast podskubywania prażonych pestek dyni, spędzam na czytaniu i machaniu drutami jednocześnie, filmy i seriale w niełasce..

Efekt: szal arabelli nr 2:

Sobota: 10 km rower + godzina TBC + godzina sztang (zupełnie inne niż dotychczas, więcej powtórzeń, szybsze tempo = niższe ciężary, ale odświeżający powie nowości(balon))

20 października 2017 , Komentarze (16)

Przepadłam(balon), na całe godziny, jak to się robi(pot) i nie, nie robi się pasków, które potem się przeplata. Ale w głowie mi się przeplatało coś z frustracji i niemocy ogarnięcia..

Ale nie poddałam się(puchar), zrozumiałam(puchar) i teraz to jest prościzna(puchar), a wełna nazywa sie grzybobranie..


Środa: 20 km rower + zestaw na brzuch w południe

Czwartek: 20 km rower + lenistwo=spacer w południe, bo pogoda sierpniowa(slonce)

Piątek: 20 km rower + kompleks x 5 w południe,

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20 kg x 10 x 3 serie 

3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie

4. Uginanie nóg leżąc: 10 powtórzeń x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 27 kg, 15x 30 kg, 15x 30 kg, 15x30kg

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

I godzina ABT, wolno, ciężko, skutecznie - jak zwykle(pa)

17 października 2017 , Komentarze (7)

Prognozy pogody były raczej słabe(deszcz), ale zostały zignorowane(muzyka)

I dobrze, dobrze któryś weekend z rzędu..

Grzybów było mało, ale za to jakie(puchar), drzewa miały płomienne kolory, a ja, po wyrzuceniu HTZ do kosza na niechciane/przeterminowane leki byłam lżejsza o 2 kg, bez chomiczej twarzy, bardzo w formie(bomba).

Niedziela: 50 km po lesie, wyjątkowo pięknym

Poniedziałek: 20 km rower + >2 km chodzenia co jak dla mnie jest (puchar)

Wtorek: 20 km rower + 20 minut orbitreka w południe, zapomniałam już jak daje w kość przy mocnym ustawieniu(strach)

wieczorem w klubie: 

1. Martwy ciąg: 35kg x 15 rozgrzewkowo, 40 kg x 10 x 3 serie, ledwo ledwo:(

2. Wyciskanie sztangi na ławce skośnej: 20 kg x 10 x 3 serie, odkąd przeczytałam na sfd, że na ładne cycki tylko skośna, ławka pozioma, pionowa poszła w odstawkę(dziewczyna)

3. Wiosłowanie: 15 x 20 kg x 3 serie

4. Prostowanie nóg siedząc: 15x 30 kg, 15x 30 kg, 15x 30 kg, 15x 30 kg

3. Wznosy tułowia na ławce rzymskiej 20 x 3 serie

I godzina interwałów, na których radzę sobie coraz lepiej(puchar).

14 października 2017 , Komentarze (6)

Licznik się obudził(zegar). Przejechałam się na trening i z powrotem i zajrzałam jeszcze raz, tak dla pewności i jakby nigdy nic, wszystko było na miejscu.

Wyratował się od wywalenia do śmietnika.

Niedziela: 10 km rower + godzina TBC + godzina sztang.

I jeszcze będzie chodzenie po lesie i bardzo liczę że znowu są grzyby... i ognisko..

Cudownego weekendu wszystkim Wam życzę(pa)