Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 218532
Komentarzy: 10514
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 16 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

10 kwietnia 2024 , Komentarze (23)

Ludzie na skórkach bananów się widowiskowo wywalają, torty na twarzy sobie rozsmarowują, a gość z drabiną na ramieniu, odwracając się, nokautuje kilka osób - widownia kula się ze śmiechu 😁😁😁

Jadę sobie dzisiaj do pracy, pogoda piękna, wszystko kwitnie i pachnie, na lokalnej ulicy samochodu żadnego, tylko ekipa wycinająca zielsko i przycinająca krzaki pracuje. Kilka metrów ode mnie. A naprzeciwko idzie pan z długim tak ze trzy metry, metalowym urządzeniem na ramieniu (tak dobrze się domyślacie..). I akurat jak się mijaliśmy, zawołał go kolega i on się odwrócił...

I końcówką tego narzędzia (z takimi wystającymi guzami) zatoczył wielki krąg i palnął mnie w rękę, pomiędzy dłonią, a łokciem, tak na prawie całej długości. Zabolało mocno, szok chyba jeszcze był mocniejszy. Zatrzymałam się, pan przyleciał. Przepraszał, pytał, czy może coś pomóc i czy popsuł mnie poważnie. Postałam chwilę, ręka działała, pojechałam w sumie bardzo, bardzo szczęśliwa, że narzędzie nie było na wysokości mojej twarzy.

Takie to życie jest niebezpieczne  😠.

Poranny edit: dobrze jest. Nie boli prawie wcale, siniaków nie ma, znaku prawie nie ma. Ale wstrząsnęło mną to zdarzenie mocno, że tak jak grom z jasnego nieba...🌩️

6 kwietnia 2024 , Komentarze (21)

Czyli o Świętach ciąg dalszy.

Kolejny rok, kiedy to lany poniedziałek bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Żadnego polewania wodą, nawet w okolicach kościoła, którędy prowadziła moja najładniejsza droga na wycieczkę. Ani na rynku. Nigdzie. Jaka to ulga po latach, kiedy to strach było wyjść z domu.

Kolejne skarpety skończone = znaczy, ze do następnego etatu mojego konkursu przeszłam. Wzór nazywa się Yttygran, jak wyspa, na której są poukładane ogromne kości wielorybów. projektantka swoją wersję, nawiązując do tych kości, zrobiła z szarego tweedu. Moja, jest (przypadkowym) nawiązaniem do kurczaczka.

Sobota - poniedziałek: 150 km rower 

Wtorek: 20 km rower 0,5 h siłownia

Środa: 20 km rower

Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia

Piątek: 27 km rower

Sobota: 35 km rower+ "morsowanie" - sezon się skończył, sauna odjechała, a z nią muzyka, ale ludzie przychodzą, włażą do wody, pływają. Ja też. 

1 kwietnia 2024 , Komentarze (10)

Niedziela jedzeniowo prawie identyczna jak Sobota.

Wycieczkowo, zamiast lasu i wsi, Narew w kilku miejscach. Wody dużo, bardzo dużo, okoliczne łąki zalane, błota i niespodziewane przeszkody. I to nie takie, żeby buty zdjąć i przejść, tylko takie gnojówką śmierdzące, skutecznie w tył zwrot mówiące do mnie 😡.

"Nasze" boćki przyleciały i obce też, wszystkie gniazda pełne, a dużo ich tu, po kilka w każdej wsi.

Produkcja nowych żab pełną parą idzie 🤢.

A ja cieszę się z tych dni ciepłych, spokojnych, aktywnych. Po 50 km codziennie wykręconych, z ciężkim tele, za ptakami dużo kroków zrobionych (efekty więcej niż marne), no i drewna pościąganego to nie wiem nawet ile, bo S.codziennie na drzewie siedzi, bardzo gdzieś wysoko i piłuje, żeby potem spalać.

31 marca 2024 , Komentarze (17)

Na miejsce przyjechaliśmy już w piątek, ciemnawo już było, więc rozpakowanie się tak na szybko i dłuuugie ognisko, z późnym ptasim koncertem i wyjątkowo jasnymi gwiazdami 🤩.

A w sobotę, rano bardzo, z kubkiem kawy obeszłam wszystko dookoła, pozglądałam, czy coś tu się zmieniło- nie bardzo, czy coś wyrosło - trochę tak.. i do lasu = 28 km.

I śniadanie nr 1

A za chwilę S. wołał na śniadanie nr 2 = jajecznica z ciemnym makaronem, kiełkami i cykorią = nasza leśna tradycja. Na deser kilka orzechów i kulek żurawiny.

Zabrałam długi obiektyw, miały być fotki ptaków, które śpiewają dookoła, w różny sposób cały dzień. Ale, migają tak szybko, że zdjęcia ma tylko S. wysoko na sośnie, jak suche konary na ognisko ścina. Przed robotą - miska siemienia lnianego z wodą i orzechami. Zdjęcia tej szarej brei nie ma. A potem, przed niespodziewaną rowerową wycieczką, na dwie maleńkie kromki bułeczki z żytniego chleba z cykorią. I przy ognisku kilka pistacji i miętowych landrynek. No i dużo wody i herbat ziołowych z imbirem.

Dużo, bardzo dużo spokoju, takiego pogodnego spokoju i aktywności, takiej, jaką lubicie najbardziej Wam życzę w te piękne słoneczne dni. Ja i spotkane w miasteczku trzy zające. 

30 marca 2024 , Komentarze (2)

Na miejsce przyjechaliśmy już w piątek, ciemnawo już było, więc rozpakowanie się tak na szybko i dłuuugie ognisko, z późnym ptasim koncertem i wyjątkowo jasnymi gwiazdami 🤩.

A w sobotę, rano bardzo, z kubkiem kawy obeszłam wszystko dookoła, pozglądałam, czy coś tu się zmieniło- nie bardzo, czy coś wyrosło - trochę tak.. i do lasu = 28 km.

I śniadanie nr 1

A za chwilę S. wołał na śniadanie nr 2 = jajecznica z ciemnym makaronem, kiełkami i cykorią = nasza leśna tradycja. Na deser kilka orzechów i kulek żurawiny.

Zabrałam długi obiektyw, miały być fotki ptaków, które śpiewają dookoła, w różny sposób cały dzień. Ale, migają tak szybko, że zdjęcia ma tylko S. wysoko na sośnie, jak suche konary na ognisko ścina. Przed robotą - miska siemienia lnianego z wodą i orzechami. Zdjęcia tej szarej breji nie ma. A potem, przed niespodziewaną rowerową wycieczką, na dwie maleńkie kromki bułeczki z żytniego chleba z cykorią. I przy ognisku kilka pistacji i miętowych landrynek. No i dużo wody i herbat ziołowych z imbirem.

Dużo, bardzo dużo spokoju, takiego pogodnego spokoju i aktywności, takiej, jaką lubicie najbardziej Wam życzę w te piękne słoneczne dni. Ja i spotkane w miasteczku trzy zające. 

23 marca 2024 , Komentarze (16)

Ma być ciepło i słonecznie = czas idealny, żeby porządnie otworzyć działkowy sezon.

Już tak z podłączoną wodą, podglądaniem ptaków i czekaniem na wiewiórkę. Rowerowych wycieczek to tyle wymyśliłam, że nie wiem, czy zdążę 🙁. Jedzenia mało, słodyczy żadnych.

A póki co sprzątam sobie powoli, lubię ten czas, dwa razy do roku, takie przewietrzenie kątów zrobić. Zajrzeć wszędzie, wyrzuć, co stare, wyszorować, odkurzyć, poukładać.

Dzisiaj był czas okien. Co znaczy też umycie szyb balkonowych, wyszorowanie płytek na zewnątrz, firanki, zasłonki, kąpiel kwiatków (ogromny wilczomlecz okazał się stary i brzydki, na śmietnik powędrował, tylko dwie odnóżki zostawiłam). Wcześniej 35 km na rowerze i "morsowanie" w wodzie o tem. 7 stopni. Niby dużo, ale jak na koniec pływam, dłonie bolą z zimna dosyć szybko. Deszcz zaczął lać dopiero jak to wszystko zrobiłam 👍. I to jak!!

Niedziela: 35 km rower + morsowanie

Poniedziałek: 20 km rower 0,5 h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia

Piątek: 30 km rower

Sobota: 35 km rower+ morsowanie


16 marca 2024 , Komentarze (13)

Po całym, naprawdę ładnym tygodniu, pogoda dzisiaj taka bardziej wymagająca😉.

Padać zaczęło już, jak o 8 rano wyszłam, swoje 26 km przepedałować. I tylko się rozkręcało. Przestało, dopiero jak, mokra cała wróciłam do domu. 

Na szczęście, bo na morso-kapiel dojechałam sucha. 

Nawet słońce zaczęło wychodzić, ciepło było i przyjemnie. Tam jest plac zabaw i wysoka budowla z lin, oblepiona dziećmi zwykle. Dzisiaj nie było żadnego, więc wlazłam na samą górę, ale widoki takie se..

Do tej pory jak właziłam do wody, to stałam tak po szyję, łokcie i ręce moczyłam tylko tyle ile mogłam (tzn dopóki boleć nie zaczęły), dłoni wcale. Od dzisiaj będzie inaczej: na dłoniach rękawice neoprenowe nr 5, 7 minut stania z rękoma w wodzie prawie cały czas + 5 minut pływania. I w trakcie całkiem przyjemnie było, ale potem, tak trudno było ściągnąć te rękawice i coraz bardziej się trzęsłam, tak mechanicznie, bo zimna jako takiego to nie czuję. Dziwne, całkiem nowe odczucia taka woda wywołuje..

Już w domu koktajl jarmużowy + duże jabłko. 

Po około godzinie, śniadanie: jajko sadzone, garść jarmużu (pamiętam już, że trzeba go sypnąć i zaraz pokrywką patelnie zakryć), garść fasoli, surówka z cykorii i kiełków z rzodkiewki. Na deser garść orzechów i żurawiny w odżywce białkowej o smaku czekoladowym (waniliowa jest 100x lepsza).

I wtedy właśnie była ta burza. I mocny deszcz. A ja w ciepłym domu😁.

Moje SockMadness skarpety nie mogły doczekać się światła i modela w tym samym czasie, więc blokery musiały wystarczyć.

A teraz czekanie - kiedy następny wzór..

Niedziela: 35 km rower + morsowanie

Poniedziałek: 20 km rower 0,5 h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia

Piątek: 35 km rower

Sobota: 35 km rower+ morsowanie


9 marca 2024 , Komentarze (18)

Dzisiaj skończyłam skarpety, wysłałam fotki, wszystko ok, bawię się dalej, ale teraz mam kilka dni "wolnego". Z 49 osób zostanie 42, potem będzie odpadało po około 10 ślimaków w każdej rundzie, tak, że długo to ja się tam nie utrzymam.

Wzór świetny, S. zaklepał sobie tą parę, jeszcze przed jej skończeniem.

W tej przerwie wróciłam do odłożonego na te kilka dni swetra, który dziubię sobie spokojnie od Świąt (włóczka to prezent od S, całkowita dla mnie niespodzianka). Jeszcze tylko kawałek rękawa, pranie no i okaże się, co i jak z rozmiarem, bo na razie to takse to wygląda:

Poniedziałek: 20 km rower 0,5 h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 27 km rower 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower 0,5h siłownia

Piątek: 30 km rower 

Sobota: 35 km rower morsowanie

Niedziela: planowana powtórka z soboty

4 marca 2024 , Komentarze (15)

Zaczęło się!! 

To jak zabawa w gorące krzesła, albo w gorącego kartofla. Termin na zrobienie pary = dwa tygodnie, ale 😠z grupy do nastepnego etapu przechodzi tylko określona ilość najszybszych.

Grupy maja nazwy takie jak desery na świecie, mój nazywa się Eclair. 

A mnie w głowie słońce, rower (nowy sobie kupiłam jakiś czas temu i w ten weekend była inauguracja 👍) i gdzie tu by na święta wyjechać...

W weekend sezon na naszej działce otworzyliśmy!!!🥳

Wzór eliminacyjny: Hydra Scales by Clair Wyvern.

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h siłownia

Wtorek: 37 km rower

Środa: 27 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 20 km rower + 0.5h siłownia

Sobota: 35 km rower + morsowanie

Niedziela: 45 km rower - pierwszy raz okolice naszej działki.

25 lutego 2024 , Komentarze (15)

Przebiśniegi kwitną już na całego, krokusy właśnie dołączyły. Zazieleniło się dookoła, ciepło jest i wreszcie padać przestało.

U morsów była dzisiaj impreza - urodziny = głośna muzyka, taka z moich imprez w średniej szkole, że aż nogi w wodzie tańczyły, panie wystrojone w tiulowe spódniczki. Tort, kolorowe balony 🥳. Dużo zamieszania. Fotki.

A pojechanie tam rowerem, po raz pierwszy było przyjemnością. Już po, nie pojechałam do domu, kłapiąc (dosłownie) zębami jak nie wiedziałam, że można, tylko spokojnie popijałam ziołową herbatę "szczupła talia" z imbirem, siedząc na słońcu.


Pierwszy raz, tak z bliska i bez dzielącej nas siatki widziałam alpaki. Cztery dorosłe. W różnych kolorach. Były na smyczach, każda miała jednego człowieka, a człowiek piąty, przewodnik, opowiadał o nich ciekawostki. Podsłuchałam, że one nie srają gdzie popadnie, tylko w specjalnych miejscach i że pójdą tam wszyscy na koniec spaceru i sami zobaczą.

I sockmadness się zaczął, eliminacje do edycji nr 17. I ja, która w zeszłym roku mówiłam, że nigdy więcej wyścigów w robieniu skarpet, które nawet nie zawsze mi się podobają, nakręcona już jestem do oporu i kończę parę eliminacyjną.

Życie jakoś przyspieszyło w tym słońcu 🏃🏃🏃.

A w weekend, pierwszy raz w tym roku, do naszego lasu jedziemy.

Poniedziałek: 20 km rower + 0,5 h siłownia

Wtorek: 20 km rower

Środa: 20 km rower + 0,5h siłownia

Czwartek: 20 km rower + 0,5h siłownia

Piątek: 20 km rower

Sobota: 14 km rower 

Niedziela: 35 km rower + wiosenne stanie w wodzie + pływanie, 20 ruchów w wodzie, dopóki bardzo nie bolały dłonie.