Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam wszystkich walczących tu z kilogramami, przyzwyczajeniami i ....samymi sobą I witam siebie, nieustannie gotową na zmiany, wyrzeczenia i sukcesy. Uzależniona od roweru, wciąż przesuwam granice, więcej km, mniej wrażliwości na deszcz czy śnieg, jeżdżę wszędzie, nie pogardzę nawet indoor cycling. Nie biegam - nie lubię, ale zajęcia w klubie typu interwał, TBC uwielbiam. Siłownia - hmm, uczucia embiwalentne, inaczej nazwać tego nie umiem, nie lubię ale doceniam efekty i zmuszam się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 220448
Komentarzy: 10537
Założony: 21 lutego 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beaataa

kobieta, 60 lat, Warszawa

170 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

2 grudnia 2015 , Komentarze (5)

Cierpię chyba na bezsenność zimową, bo wciąż mam masę energii, niektórzy znajomi(spi) pytają jakby trochę urażeni - jak ty to robisz? Nie wiem, naprawdę nie wiem...

20 km na rowerze - całkiem ciepło i rano z wiatrem, a wieczorem bez wiatru wcale

W południe 10 minut orbitreka + hip thrust 30kg x 30 na rozgrzewkę, 40kg x 30 powtórzone 2 razy - szkoda, że czas mój na tym się skończył

Trening siłowy nr 4:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  10x 20kg    10x 20kg    10x 20kg     10x 20kg        
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  10x 4kg     10x 4kg     10x 4kg     10x 4kg - nie machać, ciągnąc do góry i wolno opuszczać, ściągać łopatki, plecy proste mówił glos w mojej głowie  

3a. Czachołamacz 1 seria x 15 x 10kg
3b. Uginanie sztangi stojąc 1x 15x 10kg

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

A potem godzina zajęć power pump z wyjątkową energią i powrót do domu na rowerze jak zwykle. Nawet wniesienie go + plecak treningowy na moje czwarte piętro dzisiaj poszło dobrze.

Dlaczego nie może tak być zawsze? Albo lepiej nawet?:(

2 grudnia 2015 , Komentarze (2)

Poniedziałek rano – widok za oknem – ciemno(deszcz)(noc), czarne, kłębiące się chmury, wiatr, kałuże bo w nocy padało. Ale teraz nie pada, nie ma lodu na chodniku, na rower całkiem nieźle, a wiatr w plecy tzn super że jest

20 km rower, w południe spanie w saunie 25 minut.

Wtorek godzina 7,30 – widok za oknem – płaty roztapiającego się śniegu leżą wszędzie, kałuże ogromne, czarne chmury, wiatr. Nadal nieźle – to mokre jest mokre, nie zlodowaciałe, a wiatr w plecy

Odkąd jeżdżę wszędzie na rowerze zupełnie zmieniłam preferencje pogodowe w zimie. „ten pierwszy, biały, puszysty, błyszczący w świetle latarni” + leciutki mrozek nie jest już tym czym był. Teraz jest przeszkodą. A chlapa, padający deszcz ze śniegiem, ciemności to tylko taki tajemniczy, Szkocki = wakacyjny(slonce) klimat.

20 km rower

W południe 10 minut orbitreka i zestaw na brzuch:

30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku. Powtórzone 3 razy - w przerwach gadanie z koleżanką kto w korpo schudł, a kto przytył.

Duże zmiany też zaszły w mojej okolicy jeżeli chodzi o aktywność ludzi. Poznikali wszyscy z kijkami nordic walking, a były ich całe stada w zeszłym roku na mojej ścieżce i poznikali biegacze!! Ciekawe czy na kanapie teraz siedzą, czy do klubów się poprzenosili…? U mnie w pracy też minął zeszłoroczny szał biegów.  

  

29 listopada 2015 , Komentarze (1)

rower 10 km - a licznik pokazał ponad 6 000 km w tym roku!!!!:) co znaczy nawet około 200 km więcej, bo w przypadku awarii używam drugi zastępczy, już bez licznika

rano godzina TBC, cała sala pełna, już chyba jakieś świąteczno/sylwestrowe motywacje się pojawiają(impreza)

A później rajd po sklepach sportowych: poszukiwani

- nowy namiot: bardzo lekki, bardzo mały i bardzo nieprzemakalny, co jest "mission impossible", model wytypowany wcześniej w sieci namierzony, obmacany i zdyskwalifikowany, stary namiot zostanie zaimpregnowany i folią obłożony....

- maszynka do gotowania na benzynę i gaz: bo dosyć już mamy zaczynania urlopu od poszukiwania sklepu z gazem (i jeszcze wentyl musi pasować, więc często jest radość na początku - są, są, eee, ale nie dla nas:(

- buty trekkingowe ciepłe: pierwszy sklep, drugie mierzenie - niespodziewany całkowity sukces

- polarowa maska na twarz, jeżdżę w nich na rowerze np. i ostatnio dziecko się popłakało na ten widok i uciekło do mamy, pomimo, że starałam uśmiechać się łagodnie i przyjacielsko..

To strawiło, że pół dnia gadaliśmy z S. o wakacjach;): trasy, szczegóły i jak to było poprzednio....

niedziela: rower 10 km - 5 km w słońcu z wiatrem, a 5 km pod lodowaty wiatr i wśród szarych chmur

godzina indoor cycling, tyle osób, że ci, którzy nie zarezerwowali sobie miejsca, nie dostali się

i godzina ćwiczeń ogólnorozwojowych, jakoś ciężko mi dzisiaj były, ale z rozmów w szatni po okazało się, że wszystkim, więc chyba to był trudny trening

28 listopada 2015 , Komentarze (3)

czwartek: 20 km rower - bardzo zimno(zimno), kolejne warstwy ubrania dodałam, prawdziwe wyzwanie to pamiętać o tym wszystkim, nie pogubić w jakiejś szatni

piątek: 20 km na rowerze

w południe pół godziny na orbitreku - minęło nie wiadomo kiedy, całkiem niezłą energię miałam, żeby tak zawsze

trening:

1. Romanian MC:

10x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 40kg, 10x40kg 

2. sumo MC: 10x 30kg, 10x 30kg, 10x 30kg, 10x 30kg, 10x30kg

4. opady na poziomej rzymskiej ławce: 3 serie po 20 razy

godzina ABT - nie tak ciężko jak zawsze, za to bardzo technicznie np. przysiady czy wykroki z kijkiem za plecami i dokładnymi wskazówkami jak jest poprawnie, a jak nie.

25 listopada 2015 , Komentarze (2)

Poniedziałek i wtorek po 20 km na rowerze, zrobiło się zimno, i strasznie dużo rzeczy muszę założyć i pilnować, żeby nie zgubić, albo nie zostawić gdzieś.

Dietę E. Dąbrowskiej trzymam dzielnie na 90% (kawa + nadmiar jabłek)(salatka) i jestem na etapie zachwytu nad sobą. Nie mam chęci na nic niedozwolonego (jeżeli o jedzenie chodzi), masę energii i pomysłów. Chwilo trwaj!!:)(impreza)

22 listopada 2015 , Skomentuj

Weekend to moje początki z jedzeniem samych warzyw i to tych wybranych tylko(salatka). Kilka lat o tym myślałam, jak miałam problemy ze stawami, zachęcała mnie do niej lecząca mnie reumatolog. Kupiłam obydwie książki (książeczki właściwie) o tej diecie, przeczytałam wszystkie blogi, które mogłam znaleźć. I wymyśliłam sobie, że trzeba będzie na początku nie mieć energii, mieć za to bóle głowy i wszystkie stare kontuzje będą się odnawiać. I głód straszny(strach) trzeba będzie znosić.

Nic takiego nie nastąpiło, a mogło, bo:

sobota 10 km rower + godzina TBC z nową trenerką (zastępstwo)

Nowy instruktor to zawsze trochę inne ćwiczenia = większe wyzwanie + zakwasy. Widzę wyraźną zmianę w rodzaju instruktorów w moim klubie. Kiedyś to były chude i wyginające się nienaturalnie. Teraz jest kilku facetów (sporo facetów chodzi też na zajęcia typu sztangi albo interwały) i dziewczyny pięknie umięśnione z niesamowitą energią. Podoba mi się to:)

niedziela 12 km rower + godzina indoor cycling + godzina ogólnorozwojówki

Jak tak szaro za oknem, bardzo doceniam ekran z wizualizacja jazdy w super miejscach na całym świecie. 

20 listopada 2015 , Komentarze (1)

czwartek 20 km rower, w południe pół godziny na orbitreku, tak jakoś mi było ciężko, że obiecywałam sobie - tylko 5 minut i zobaczymy.. i jeszcze 5 minut, a w końcu się rozkręciłam i skończyłam półgodzinny program(puchar).

Po południu impreza Beaujolais nouveau(alkohol), dużo jedzenia(stek) + młode niedobre wino. 

piątek 20 km na rowerze i w południe coś nowego - bieżnia, 4min pod górę, 2 min biegu, powtórzone 4 razy (30 minut, 4 km, dużo potu)

o 11 spotkanie służbowe z górą różnych ciast i ciastek(ciasteczka), a w korporestauracji jedzenie z wczoraj, dla tych co chcą, udało mi się nie chcieć:)

trening:

1. Romanian MC:

10x 30 kg (rozgrzewkowo) 10x 35kg, 10x 35kg, 10x 40kg, 10x40kg 

2. sumo MC: 10x 30kg, 10x 30kg, 10x 30kg, 10x 30kg, 10x30kg

4. opady na poziomej rzymskiej ławce: 3 serie po 20 razy

godzina ABT - znowu nogi, jakoś łatwiej tym razem

18 listopada 2015 , Skomentuj

20 km na rowerze - drugi dzień pod rząd deszcz(deszcz) przestawał lać na te pól godziny, kiedy jechałam, nie mogę uwierzyć zwykle było odwrotnie.

W południe 10 minut orbitreka + hip thrust 35 kg x 30, powtórzone 3 razy - wolno, dokładnie.

Trening siłowy nr 4:

1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg   10x 7kg    10x 7kg     10x 7kg     10x 7kg      

1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki:  12x 25kg    12x 25g   12x 25kg  12x 25kg  12x 25kg 


2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej:  12x 20kg    10x 20kg    10x 20kg     9x 20kg        - regres
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia  10x 4kg     10x 4kg     10x 4kg     10x 4kg  

3a. Czachołamacz 2 serie x 12 x 10kg
3b. Uginanie sztangi łamanej stojąc 2x 12x 10kg

Ćwiczenia a i b w serii w łączonej

A potem godzina zajęć power pump i powrót do domu na rowerze pod wiatr, tak serio pod wiatr.

18 listopada 2015 , Komentarze (4)

We wtorek, z centralnego miejsca mojego biura poznikały vendingowe automaty ze słodyczami(ciasteczka) (czekolada), napojami typu cola, do grzania wody, chłodzenia wody, nagazowywania wody.

Hmm, może, skoro tyle się u nas mówi o odpowiedzialności społecznej, ochronie środowiska pojawią się w ich miejsce koszyki z owocami(owoce)… ha, haJ

W środę, pojawiły się nowe, dużo większe, na całą ścianę, ze świecącym napisem „zrób sobie przerwę” i dziesięcioma rodzajami pseudokawy i oczywiście różnymi ciastkami, batonami, paluszkami itp. I jednocześnie mail, że kolega zaprasza na „coś słodkiego” z okazji pożegnania. I na koniec dnia, na angielskim stały talerze pełne ciastek. To zaawansowany trening silnej woli dla takiego sugarholica jak ja. Skończyło się nie tak żle, na paczce ciastek belvita i dwóch herbatnikach w nibyczekoladzie (nawet nie były dobre).

20 km na rowerze (padało cały dzień, oprócz czasu, kiedy jechałam, nieczęsto mam takie szczęścieJ)

10 minut orbitreka + MC na jednej nodze z hantelką 10 kg w ręku. 

17 listopada 2015 , Komentarze (1)

Każdy dzień był inny(kreci)

Po środowym treningu (ogromny klub, a tylko kilka osób, wykroki robiłam np. w sali takiej długiej, że 20 baaardzo długich kroków było od ściany do ściany i było tam wywietrzone i byłam tam sama) rozbolał mnie kręgosłup(szloch) tak out of the blue i tak, że jak trochę posiedziałam, to trochę też postać musiałam w niedoprostowaniu, zanim mogłam ruszyć dalej, a przerwę lunchową spędziłam na siłowni leżąc nieruchomo na macie i myśląc, co za .... właśnie teraz, jak mam zaplanowany wyjazdowy, rodzinny weekend.

Ale nie umiałam zrezygnować z 20 km na rowerze, więc nie było tak tragicznie chyba.

A w piątek przeszło w 90% - moje ciało jest "obcym" dla mnie.

I weekend był, jak miał być wyjazdowo rodzinny. Bardzo dużo chodzenia, jeżdżenia na hulajnodze, oglądania, gadania, ciemnego piwa ale]:>.

Mało jedzenia i spania.

A poniedziałek już rutyna: 20 km rower i zestaw na brzuch.

10 minut rozgrzewki na orbitreku

30 x spinanie brzucha na piłce, 20 x scyzoryki na piłce, 20x na każdą stronę skłony boczne z 9kg w ręku. Powtórzone 3 razy - jakoś ciężko wyjątkowo.