Cierpię chyba na bezsenność zimową, bo wciąż mam masę energii, niektórzy znajomi pytają jakby trochę urażeni - jak ty to robisz? Nie wiem, naprawdę nie wiem...
20 km na rowerze - całkiem ciepło i rano z wiatrem, a wieczorem bez wiatru wcale
W południe 10 minut orbitreka + hip thrust 30kg x 30 na rozgrzewkę, 40kg x 30 powtórzone 2 razy - szkoda, że czas mój na tym się skończył
Trening siłowy nr 4:
1a. Wciskanie sztangielek na barki: 10x 7kg 10x 7kg 10x 7kg 10x 7kg 10x 7kg
1b. Ściąganie drążka wyciągu górnego do klatki: 12x 25kg 12x 25g 12x 25kg 12x 25kg 12x 25kg
2a. wyciskanie sztangi na ławce poziomej: 10x 20kg 10x 20kg 10x 20kg 10x 20kg
2b. wznosy ramion bokiem w opadzie tułowia 10x 4kg 10x 4kg 10x 4kg 10x 4kg - nie machać, ciągnąc do góry i wolno opuszczać, ściągać łopatki, plecy proste mówił glos w mojej głowie
3a. Czachołamacz 1 seria x 15 x 10kg
3b. Uginanie sztangi stojąc 1x 15x 10kg
Ćwiczenia a i b w serii w łączonej
A potem godzina zajęć power pump z wyjątkową energią i powrót do domu na rowerze jak zwykle. Nawet wniesienie go + plecak treningowy na moje czwarte piętro dzisiaj poszło dobrze.
Dlaczego nie może tak być zawsze? Albo lepiej nawet?