Kochaniutkie urlopuję się synio przyjechał "pitraszę " mu w kuchni i postaram się aby dalej było dietkowo Odezwę się w wolnej chwili. Pracując czasu brak, na urlopie czasu brak. To kiedy go będzie nadmiar?
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (11)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 4078 |
Komentarzy: | 59 |
Założony: | 21 kwietnia 2014 |
Ostatni wpis: | 7 lipca 2014 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Kochaniutkie urlopuję się synio przyjechał "pitraszę " mu w kuchni i postaram się aby dalej było dietkowo Odezwę się w wolnej chwili. Pracując czasu brak, na urlopie czasu brak. To kiedy go będzie nadmiar?
Czwartkowo i zapowiedż soboty!
Dziś również aerobik był. Dało w kość. Koszulkę na brzuchu miałam całą mokrą. Ale to kochaniutkie w tym tygodniu tylko 2x aerobik, trochę prac działkowych i tyle. Więcej wysiłku nie było. Na dodatek w sobotę zapowiada się imprezka grilowo-kociołkowa na działce I mam może jeść tylko liścia sałaty lub pomidorka jak kurczę cały tydzień jem sałatę. No ileż można no? A tu będzie kociołek, grill i coś mocniejszego. A kawa i ciacho? ! Mam wziąć ze sobą może wafle ryżowe?! Ech do du....y to wszystko. Dobra zobaczymy będę latać wokół gości to może nie będę miała czasu, aby sama konsumować. A ciacha? Wezmę chyba ciasteczka owsiane. Chyba, że Wy Vitalijki coś lepszego doradzicie. Pa. Póki co na jutro rano idę gotować owsiankę. I tak jeszcze myślę, że jeśli nawet nie uda Mi się uniknąć tej wyżerki to w niedzielę zrobię rowerkiem 50km. Pozdrawiam.
Tak... zaczęłam od aerobiku. Godzina skakania, pot lał się kroplami po twarzy i nie tylko. Jak ktoś mądrze napisał, że "już wie po co jest rowek z tyłu". Dietka tradycyjnie: owsianka, sałatka :pomidor, ogórek, sałata, kromal ziarnisty z serkiem, plaster szynki, jogurt domowy z truskawek, zupka warzywna z małym udkiem z kurczaka gotowanym, a na kolacje 1,5 wafla ryżowego. I nic więcej nie będzie. Na jutro również planowane to samo menu. A co z planów wyjdzie to się okaże. Kochaniutkie za dwa tygodnie mam urlop. Planowany trzytygodniowy, nigdzie nie wyjeżdżam, najlepiej spędzam czas nad wodą ( jednio dniowe wyjazdy) na działce lub rowerkowo. Nic mi więcej do wypoczynku nie potrzeba. Może synio przyjedzie z Anglii. Bo coś przebąkiwał. To wtedy z kuchni chyba nie wyjdę. Bo już zaklepuje na obiad pierogi ruskie. Co się nie robi dla dziecka. Czyż nie? Spadam gotować owsiankę na jutro i może jeszcze trochę poczytam Wasze pamiętniki. Dziękuję Wam za miłe słowa. Pozdrawiam. Trzymajcie się w wytrwale w planach.
Kurna tyle się opisałam i gdzie to poszło?! Nie chce Mi się jeszcze raz tego samego pisać. Jutro spróbuję powtórzyć. Pa dobrej nocki Wam życzę. Gotuję owsiankę na rano.
Chodzi o pasek, oczywiście.Bo na minusie tylko 0,10 dkg. Ale biorąc pod uwagę, iż czułam, poważnie!!!! czułam (na szklaną ze strachu nie wchodziłam) iż waga mogła być większa dwa tygodnie temu to chyba lekki sukces. Czyż to nie ironia, że boimy się wejść na wagę . Boimy się ! Myślę, że niejedna z Was także ma "boja" .
Dziś zaliczony aerobik. Ale dało w kość. Nie było mnie na nim ze dwa tygodnie. Nie wiem czemu, ale jak jest upał to nie mogę wykonywać wysiłku fizycznego. Upał działa na mnie osłabiająco. Tak było z bieżnią, którą miałam w domu. W zimie mogłam na niej ćwiczyć, natomiast latem nie. I tak samo jest z rowerkiem stacjonarnym. Pozostaje mi rower w plenerze i pływanie. Moje menu to jak zwykle poranna owsianka, w pracy sałata (działkowa) + pomidor +ogórek + serek feta (mniej %) + "kromal" chlebka ziarnistego z szynką , następnie codziennie kubek jogurtu naturalnego wymieszanego z maślanką + działkowe truskawki. Zmiksowane. Bez cukru. Pomaga w "wiadomych rzeczach". Obiad powtórka z sałaty, ogórka + porcja mięska lub kotlet. I bez kolacji. I tak codziennie. Nie będę ukrywać, że czasami w pracy "wpadnie" kawałek ciacha. Niestety no jak odmówić, gdy ktoś przyniesie. No jak? Wydawałoby się, że to tylko dwa ruchy głową w prawo i w lewo. A tak trudno to zrobić.
Rozmawiałam dziś z syniem, który od trzech lat jest w Anglii. Tam mieszka i pracuje. Pytam Go czy zamierza kiedykolwiek wracać do Polski na stałe. I dowiaduję się, że: mamuśka po co ? Po to bym z Wami do końca życia mieszkał? Bo nie byłoby mnie stać nawet na wynajem własnego mieszkania. Jeszcze dodał, że jeśli planuje to raczej przenosiny do Francji lub Belgii. Ale nie powrót do Polski. Pozostał żal, że to moje dziecko tuła się po świecie z dala od rodziny, znajomych,odwiedziny tylko raz do roku i ewentualnie rozmowy telefoniczne. Tak jest niestety u większości moich znajomych-dzieci za granicą, rodzice sami zostają. Przykre. Pozdrawiam Was kochane, wytrwałości w odchudzaniu.
Siadam na rowerek stacjonarny i chociaż trochę popedałuję . Trochę kcal może spalę. Owsiankę na rano ugotuję później.
Dla wszystkich dzieciaczków (i tych małych i tych dużych) naszych Vitalijek całuski i aby zawsze dla nich świeciło słońce
Tak bym nazwała cały dwutygodniowy czas. Waga stała, bez spadku tzn. wróciła do punktu wyjścia. I zaczynam wszystko od początku. W ostatnim tygodniu jedzenie chaotyczne. Żadnych regularnych posiłków, a to z doskoku kromka chleba dodatkowa, a to ciacho, a to cukierek, a to kiełbaska z grilla, a to lód (dodatkowo polany adwokatem). I ma być dobrze, nie będzie dobrze. Miałam w domu mały remont wymiana wszystkich drzwi wewnętrznych z futrynami. Przy położonych płytkach to sukces, że nie poodpadały. Ale panowie spisali się na medal. Płytki całe, drzwi nowe ekstra, tylko waga do du......y. Więc zaczynamy od nowa. Tradycyjnie od poniedziałku, od nowego miesiąca. Idę szykować na jutro owsiankę. Pa dziewczynki.
P.s.Dziękuję wszystkim za wpisy i odwiedziny mojego pamiętnika.
Już wolę rower, mogę jeździć po 50 km dziennie niż prace na działce. Dziś po pracy pojechaliśmy z Panem Mężem na działkę. Na szczęście nie zalało jej, chociaż San wylał i woda jest przy wale, który ochrania nasze działki. Myślę,że już woda pomału będzie opadać. Słonko grzało więc mogłam wziąć się za plewienie. Kochane 2,5 h schylania, kucania, naginania się . Du.... y nie czuję. I jeszcze musiałam wracać rowerem do domu. Jutro odpuszczam, będzie chyba tylko aerobik-jak rano będę mogła się zwlec z łóżka. Pozdrawiam. Idę pod prysznic.
P.s. Czytałam u którejś na Vitali, iż aby nie mieć "zakwasów" trzeba wziąć ciepły prysznic. Na mnie nie skutkuje.
Sprawdziłam tymi pracami "spaliłam" chyba 800 kcal. Czyli obiad:makaron +pesto pomidorowe(bardzo dobre w Lidlu) i trochę śniadania. Chyba, że nie tak to "działa".
Był 33 km. Jazdy około 3 godziny. Ile kalorii spaliłam, nie wiem. Prędkość od 15-22 km. Zależy czy z wiatrem, czy pod wiatr. Przerwa też była krótka bo musiałam zahaczyć o działkę, sprawdzić czy "pływa". Rzeka San wylała, ale działka cała. W 2010r działkę mi zalało, wody miałam po kolana. Wszystko musieliśmy od nowa nasadzać. Teraz też strach, ale nie ma co rozpaczać, ludzie większy dobytek tracą niż moje kwiaty i warzywka. Pozdrawiam. Pa
Po czwartkowych grzechach pilnuję się. Przynajmniej się staram. W piątek zaliczony aerobik, sobota pucowanie mieszkania, tylko "malutki grzeszek". Kawa z Panem Mężem + "co nie bądź". Miał być rower, a pogoda pokrzyżowała plany. Za to był peeling całego ciała(nóżki, rączki, twarz, całość). Tylko włosy nie dostały maseczki. A dziś za chwilę jadę na rower-choćby "żabami rzucało". Ta waga w końcu musi spadać. Kochane dziękuję wszystkim za komentarze. Pozdrawiam . Nie lenić się tylko w plener!!!!!!