Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Charytka

kobieta, 34 lat, Poznań

169 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 grudnia 2015 , Komentarze (29)

Cześć dziewczyny, 

na początku może trochę z negatywnych rzeczy - wilk atakował mnie ostatnio ze zdwojoną siłą. Nic nie pisałam bo i co miałam pisać. Nie chcę przelewać tu swoich frustracji i negatywnych myśli. Nikomu to nie pomoże, a zaszkodzić bardziej podatnym może, czego absolutnie nie chcę.

Nie mniej jednak nie chcąc zapeszać uprzejmie donoszę, że powoli, w tempie niczym ślimak poruszający się po źdźble trawy - kroczę. 

Waga - wzrosła, cm - wzrosły, ale oby zdrowie było (jak to na studiach u mnie przyjęło się mówić po niezdanym egzaminie;P) Będzie lepiej :* 

Ściskam Was serdecznie :*

7 listopada 2015 , Komentarze (12)

wiem, że wielu osobom się to nie spodoba, ale mam potrzebę spowiedzi. Nie chce się użalać, nie chce wyładowywać złości, ale chce złożyć przed Wami swój raport, chcę na siebie donieść. Nie podołałam. Wszystko było ok, jak nie było problemów. Moja mama poważnie zachorowała i zaczęło się od nowa. Myślę, że przyczyną wilka są dwa czynniki - stres i fakt, że nie akceptuję siebie do końca, a z tyłu głowy zawsze siedzi mi myśl "musisz schudnąć". Dopóki tego nie opanuję, nie mam co tu szukać miejsca. Bardzo Was przepraszam, że zawiodłam. Dawaliście mi tu wielkie wsparcie i nadzieję. Nie popełniajcie mojego błędu, szanujcie siebie, swoje zdrowie, swoją psychikę i dbajcie o nią jak tylko możecie. Macie tylko jedno życie. Uwielbiam Was wszystkich i jestem przekonana, że podołacie odchudzaniu, redukowaniu, masowaniu;) Trzymam za Was moje kciuki i przesyłam mnóstwo pozytywnych myśli. Gdyby ktoś miał gorszy dzień, chciał pogadać, zawsze zapraszam na priv. Nie obiecuję, że pomogę, ale zawsze wysłucham.

20 października 2015 , Komentarze (30)

bez wilka, to raport na dzisiaj :) Bezglutenowo się trzymam. Poznaje nowe smaki m.in nasion szałwii hiszpańskiej i komosy ryżowej. Gluta pije dwa razy dziennie i choć może to placebo, to mam wrażenie, że zaczynają powoli uszczelniać mi się jelitka. Pewnie zapytacie po czym to poznaje :PP, więc od razu odpowiem, że odnoszę wrażenie iż bardziej przyswajają mi się witaminy, które biorę gdyż mniej wypadają mi włosy, a przyznać muszę, że już zaczynałam zbierać na perukę :( mam ładniejszą, zdrowiej wyglądającą buzię. Póki co tyle, ale myślę, że jak na tak krótki okres przyjmowania preparatu rezultat jest dobry :) 

z prywaty:

wirus zaatakował nie tylko mnie, ale także mój komputer. Męczyłam się strasznie cały czwartek, aby go usunąć. Za pomocą innego komputera ściągałam programy, które miały za zadanie wyłapać przeciwnika i go usunąć, a zamiast tego tylko pogarszały wynik mojej batalii. Z końcem dnia zapoznawszy się z wujkiem google w angielskiej wersji językowej wyczytałam taktykę, która spowodowała usunięcie dziada, tym samym wygrywając wojnę. I jak tu teraz żyć bez google ? Ne da se. Weekend rozpoczął mi się w piątek u Chłopaka, było aktywnie, ale nie sportowo, bo ja przecież nie lubię ;) 

Jak tam moje ulubione podjadaczki w zacnej liczbie sześciu sztuk sobie radzą ? Tęskniłam za Wami wszystkimi OGROMNIE !

14 października 2015 , Komentarze (14)

od dziś. Trzeba stawiać sobie kolejne cele, by nie stać w miejscu. Zmotywowałyście mnie. Wiem, że dieta nie jest moją mocną stroną i zdaję sobie z tego sprawę, nie mniej jednak podjąć wyzwanie chce. Kto ze mną ?

1. Vivien - wiem, że Ty :)

2. Ilonkaa2,

3. BlueRosalie,

4. AaniaK, 

5. kirsikka, 

6. dida1703

ktoś chce jeszcze? 

13 października 2015 , Komentarze (19)

czyli jako tako. Wpis będzie krótki bo podczas przygotowywania obiadu zacięłam sobie palucha u lewej ręki, a na dodatek chwyciłam gorący garnek tą samą ręką, także musicie mi wybaczyć, bo z plastrami na paluchach trudno się piszę. 

Dziś mija mi czwarty tydzień walki. Chociaż nie. To nie jest walka, to jest wypełnianie zobowiązania złożonego samej sobie. Opanowałam wilka, jem zgodnie z dietą dla celiaków, suplementuję się, a jutro idę po l-glutaminę, aby uszczelnić jelita. Mam tylko jeden problem. Nie wiem czy to z racji na to, że przechodzę chorobę organizm się domaga składników odżywczych, czy zbliża się zima wielkimi krokami, czy może po prostu folguję sobie za dużo, ale ostatnio za dużo jem. Do południa pięknie trzymam się zalecanej gramatury, natomiast po południu "czegoś mi brakuje" i krążę po kuchni. Zawsze się czymś uraczę, a to kawałkiem jabłka (wiem, na wieczór się nie powinno), a to kabanosem, a to plasterkiem sera. To już nie jest wilk, bo nie nosi znamion tego głodu, jest to po prostu jedzenie ponad zapotrzebowanie w granicach rozsądku. Muszę się przyznać, że trochę podcina mi to skrzydła.. (bomba)

Trzymajcie się cieplutko, dbajcie o siebie, żeby Was przypadkiem coś nie rozłożyło. Buziaki :*

10 października 2015 , Komentarze (25)

W sobotni dzień chciałabym Wam serdecznie podziękować za komentarze i rady pod ostatnim wpisem - jesteście nieocenione :) 

Poczytałam trochę, posłuchałam mądrych i doświadczonych oraz wyciągnęłam parę wniosków: 

1. gdy organizm jest chory, nie ma już siły by produkować radość z aktywności lub wytwarzać siłę na samą tą aktywność - ja niestety mam drażliwe jelito i celiakie. Uczę się dopiero tej choroby i spustoszeń jakie może powodować w organizmie m.in anemię (niski poziom żelaza), stany depresyjne (brak witaminy d), stany nerwowe (brak magnezu), wypadanie włosów (brak witamin z grupy b, które znajdują się np. w skórce od chleba, której jeść z wiadomych powodów nie mogę). Z punktu pierwszego wynika punkt drugi, a mianowicie

2. jelita to drugi mózg, odpowiadają za przemiany chemiczne wielu hormonów, odpowiadają za wchłanianie pierwiastków pochodzących z pożywienia. Moje jelitka nie są w najlepszym stanie co już wiadomo z punktu pierwszego, dlatego 

3. wprowadziłam system naprawczy, a mianowicie l-glutaminę, która podobno super uszczelnia jelita, do tego probiotyki, następnie suplementacja witaminami, oraz zażegnanie niskiego poziomu żelaza w organizmie.

Gdyby ktoś chciał materiały źródłowe  na podstawie których wyciągnęłam wnioski - piszcie, podzielę się linkami :)

Trochę prywaty:

zazdroszcząc Marcheweczce porządków, dzisiaj obudziłam się z myślą, że mój tygodniowy kurz, który zrobił się w pokoju podczas mojej choroby należało by uprzątnąć. O dziwo, pełna sił i energii po śniadaniu składającym się z jajecznicy z dwóch jaj przystąpiłam do działania. Moje zażenowanie i rozczarowanie swoją postawą osiągnęło apogeum, gdy spostrzegłam,że w plecaku przeznaczonym na basen znalazłam kostium kąpielowy już suchy, lekko trącający nutką ziemi...tak, tak to była pleśń. Niezwłocznie wywaliłam delikwenta kostiumowego do pralki i nastawiłam na szorowanie. Jeśli proces się nie uda, kostium oddam do pralni chemicznej, a w najgorszym wypadku wyrzucę... no cóż... tragedie chodzą po ludziach;) Aktualnie pokój błyszczy i pachnie rześkim powietrzem, a ja zadowolona z wypełnionego obowiązku wskoczyłam pod kołdrę i piszę ten post. Niestety nadal muszę się wygrzewać bo mój kaszel jest słyszalny w pobliskiej wsi :P

Emilcia, to dla Ciebie(puchar)

Pozdrowienia :*

Dodatek specjalny

oj, łatwo dziś nie było, atakowała mnie czekolada z orzechami, zapach smażonych racuchów i pieczonego ciasta na maślance ze śliwkami. Uff, podołałam. <3

BlueRosalie, (kwiatek)

9 października 2015 , Komentarze (60)

jak to jest faktycznie z tymi endorfinami po treningu? jestem chyba jakimś ewenementem, ale nie potrafię znaleźć sobie dziedziny sportu, która by mnie uszczęśliwiała. Pływam już 2 lata, pomimo tego, że staram się urozmaicać treningi niestety muszę stwierdzić, że znużyło mnie to. Uwielbiam rower, ale tylko rekreacyjnie, gdy mogę popatrzeć sobie na otaczający nas świat, posłuchać ptaków, powdychać rześkie powietrze. Chciałam zacząć biegać i udało mi się podjąć próbę, jednak nie wciągnęłam się dostatecznie. Ćwiczyłam z trenerem, ale wtedy czułam się jeszcze gorzej. Świadomość, że ktoś patrzy na mój słaby poziom sprawności fizycznej, czerwoną i spoconą twarz działała na mnie destrukcyjnie. Jak to jest, że wciągacie się w sporty ? Dlaczego ja nie mogę, pomimo tego, że CHCĘ. Czy może problem jest w wydzielaniu hormonów ? Słyszeliście może o takim dziwnym przypadku? Chce ćwiczyć, chce ruszać się, ale nie sprawia mi to frajdy - więc jak żyć... 

7 października 2015 , Komentarze (32)

nosem, a raczej już nie nosem bo oddychać w ogóle nie idzie. Dopadło mnie, oj dopadło mnie mocno. Biorę końskie dawki witaminy C, smaruje się amolem, ale niestety chyba trzeba będzie udać się po wzmacniacze innego typu :P Tymczasem zostaje dzisiaj w łóżku, nawet nie mam siły nogą powłóczyć. 

Trzymajcie się kochane :*

5 października 2015 , Komentarze (29)

Cześć dziewczynki :* 

wrzucam Wam przepis na małe cudeńko, gdy najdzie Was ochota na grzeszek ;) 

1 awokado, 

3 łyżki kakaa ciemnego, 

2 łyżki ksylitolu, 

3 łyżki mleka kokosowego

blendujemy i pałaszujemy, aż się uszy trzęsą ;P 

Jak Wam idzie? Mnie niestety zaczyna rozkładać choroba. Weekend miałam wyjazdowy, wstałam wcześnie rano, musiałam szybko wyprowadzić piesola na spacer, żeby załatwił wszystko to co miał do załatwienia;) i nie ubrałam się za ciepło, a było naprawdę imponujące zimnisko. Tak więc dzisiaj standardowo ból gardła i katar..jestem pociągająca (nosem oczywiście:P).

1 października 2015 , Komentarze (29)

sposobów jest mnóstwo, a wszystko zależy czym spowodowany jest ów apetyt. Być może wynika on z emocji, które nie potrafią znaleźć ujścia, być może z problemów hormonalnych czy w ogóle zdrowotnych. Nie mniej jednak po wykluczeniu powyższych, wszystko zaczyna się gdzie? wiadomo - w głowie, a dokładnie rozpoczyna się od decyzji. Uświadomienie sobie, że podejmujemy się zobowiązania jest nieodzowne. Późniejsze trwanie w decyzji wzmacnia motywację i daje siły na kolejny dzień. 

Ja musiałam uświadomić sobie w pewien sposób, że jestem uzależniona. Tak, tak samo jak alkoholik od procentów, narkoman od narkotyków, ja jestem uzależniona od pewnej kategorii produktów. Później przyszła decyzja. Skoro jestem uzależniona to muszę się wyleczyć, ale nie pomoże mi w tym kawałeczek chlebka czy czekoladki. Alkoholik, który jest na odwyku nie pozwala sobie na pół szklaneczki piwka, czy 100ml wina. 

Tym sposobem trwam do dnia dzisiejszego. To 16 dzień. 

Wilczy apetyt pewnie da o sobie znać w krytycznym momencie, ale nawet jeśli to będę już umiała mu się przeciwstawić, bo wiem, że podjęłam decyzję i zobowiązanie wobec nikogo innego jak tylko samej siebie ;) 

Przesyłam Wam promienie październikowego słońca i moc buziaków na każdy następny dzień :*

p.s. coś dla jednej, małej użytkowniczki ;)