Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Gotowanie to jest to co lubię najbardziej. Chciałabym pozbyć się nadwagi dla zdrowia i lepszej samoakceptacji swojego ciała. By ludzie patrząc na mnie nigdy już nie powiedzieli ,że jestem gruba.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22610
Komentarzy: 442
Założony: 15 stycznia 2019
Ostatni wpis: 17 października 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
eternalskinny

kobieta, 27 lat, Łódź

173 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 października 2019 , Komentarze (8)

Hej!:)

Rano zrobiłam pyszne pankejki,klasyczne z masłem na górze i polane syropem klonowym(typowe amerykańskie śniadanie ,oczywiście oni jeszcze maja bekon i jajecznicę chyba, ale ja miałam ochotę o tak). Nie zdążyłam nawet zrobić zdjęcia hehe. Później poleciałam na szybko po podpaski bo niedługo@,a zapasu w domu brak. Zdążyłam jeszcze na chwilę wstąpić do pepco i kupiłam super pizamkę na jesien/zimę😍!

Po tytule można wywnioskować, że miałam dziś intensywny dzień w pracy. Od 12-17 cały czas ,cozamówienie jakieś wydaliśmy to bum ludzi kolejnych przybywało. Ehhh..nogi strasznie mnie bolą . Minusy pracy głównie stojącej. Ale są też plusy czas zleciał jak z bicza strzelił.  I godzinę przed zamknięciem klienci byli wyrozumiali i nie przyszło ich dużo,więc spokojnie można było sprzątać kuchnię. 

Śniadanie:

Pankejki z masłem na wierzchu  polane syropem klonowym 

Kawa z mlekiem bez laktozy 

Przekąska:

Kefir 

Banan 

Sok pomarańczowy jednodniowy 

Kolacja:

Wieprzowina po chińsku z ryżem 

Herbata czarna z cytryną i miodem

Pół paczki tej o to słonej przekąski(dobry skład i lepsze to niż chipsy napewno)

1 l wody (słabo)

8400 tyś kroków około 

16 października 2019 , Komentarze (12)

Hej!:)

3 dni się nie odzywałam, bo jakoś ostatnio mam mało czasu na wszystko. Plus we wtorek niestety dopadła mnie grypa jelitowa(zarazilam się pewnie od rodzeństwa w weekend). Rano miałam wiadomo co w toalecie,ale poszłam do pracy -jakoś mi przeszło po wzięciu tabletki. Niestety przed 15 okolo zwymiotowalam i...wróciłam do domu ledwo co tak naprawdę. Położyłam się odrazu,dreszcze mialam caly dzień,ale jakoś się bardziej nasiliły, stan podgoraczkowy. Usnełam,wzięłam później lek na głowę i pod wieczór mi przeszło w miarę, ale czułam się nadal oslabiona,itd. Dziś rano nie czułam się jeszcze na siłach zeby isc do pracy, więc zadzwoniłam do pracy i zostałam w domu. Dobrze mi to zrobilo,bo teraz czuję się znacznie znacznie lepiej i najprawdopodobniej była to taka 1-2 dniowka. 

Wracając do tytułu wpisu ...wchodzę w pon rano na wagę, a tam 66.9kg😮😭💪!!! Nie spodziewałam się tego. Weszłam 3 razy jeszcze zeby sprawdzić czy waga nie zwariowała,a może ja hahaha. Nie wiem co dalej...Wiem ,że chcę teraz napewno utrzymać wagę. Jak się uda jeszcze coś zrzucić to super,jak nie to nie mam ciśnienia na to jakiegoś niewiadomo jakiego. Zdrowe podejście i pilnowanie się choć te 3 dni jak przeczytacie nie były idealne. No cóż...

Menu 

14.10

Śniadanie:

Przekąska:

Pomidorowa z makaronem 

Gruszka

Kawa z mlekiem 

Kolacja:

1.5 l wody

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym 

10 000 tys.kroków około 

15.10

Śniadanie:

Kolacja:

Mielony,ryż i marchewka z groszkiem 

Mała puszka coli 

1l wody 

Dużo gorzkiej herbaty 

3300 tyś kroków około 

16.10

Śniadanie:

2 suchary

Banan 

Herbata gorzka

Przekąska:

Serek wiejski z miodem 

Mała kisc różowych  winogron

Kolacja:

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym 

Grzeszek:

1l wody 

Kroków poniżej 1000(wiadomo dlaczego)

Spróbuje w tym tygodniu pójść 2-3 razy na siłownię jak dam radę i jak znajdę czas😥

13 października 2019 , Komentarze (7)

Hej!:)

Wyruszyłam wczoraj  pociągiem po pracy do domu. Tak się nie mogłam doczekać,aż wszystkich zobaczę(widzimy się min 1 raz w miesiącu,jadę albo ja albo rodzinką do mnie przyjeżdża). Miło spędzony wieczór ,nawet pizze domową zrobiłam razem z rodzeństwem. A dziś rano poszliśmy na głosowanie i koło południa pociągiem do Łodzi na obiad do rodziców chlopaka.  Niestety dzieciaki nie pojechały, bo się rozchorowaly,chyba grypa jelitowa😥,ale jak pytałam później mamy to chyba 1 dniowka taka bo teraz już czują się znacznie lepiej. Wujkowi jeszcze zdążyliśmy z moim P pokazać trochę Łodzi,poszliśmy do naszej ulubionej herbaciarni ,a później jak wspomnialam na wspolny obiad z rodzinką chłopaka . Weekend przeleciał mi tak szybko,że zanim się obejrzałam to jest po 20. Jak to się mówi wszystko co dobreszybko sie kończy❤,a pogoda bajka przy okazji...

Sob 12.10

Śniadanie:

Przekaska:

Pomidorowa z makaronem (jakaś faza ostatnio 😅)

Banan

Mała garść pistacji 

Kawa z mlekiem 

Obiado-kolacja: 3 kawałki domowej pizzy 4 sery

Szkl coli 

1.5l wody 

55 min siłowni 

8800tys.kroków około 

Ndz 13.10

Śniadanie:

Pół serka wiejskiego 

Pół pomidora 

Herbata Earl Grey bez cukru

Małe cappuccino 

Herbata jesienna +małe ciasteczko (było do herbaty haha)

Obiad:

Schabowy,ziemniaki,sałatka mix 

2 łyżki bigosu 

Szkl soku pomarańczowego 

Kolacja:

2 tosty z serem i ketchupem 

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym 

1l wody (malo)

15 800 tys.kroków około 

11 października 2019 , Komentarze (10)

Hej!:)

Znów poszłam spać koło 1 w nocy. Masakra jakaś. Serio wkurza mnie to już. Nie wiem co robić. Nastawiliśmy budzik na 7.00,bo dziś mieliśmy planowany trening,ale ani ja ani mój P nie daliśmy rady wstać, bo ja serio byłam taka zmęczona przez to że koło tyg około lub więcej mało śpię, a chłopak wczoraj był u kolegów wieczorem oglądać razem mecz,więc późno wrócił i też był rano zaspany,niewyspany. Jestem trochę zła na siebie,ale z drugiej strony pospalismy do po 8 i zregenerowalismy się dzieki temu trochę.

W pracy średni ruch,regularny ale do ogarnięcia. Ale koło 17(godzina przed zamknieciem kuchni) napadli ludzie tak,że zaczęłam ogarniać o wiele później niż powinnam,bo nie było jak. Trochę ciężki dzień ,ale jeszcze jutro tylko do 16 i.....jadę spontanicznie do domku,do mojej Warszawy❤. Za późno ogarnęłam się ze złożeniem oświadczenia,że chce w Łodzi głosować (było do wt),więc pomyślałam że zagłosuje u siebie i przy okazji spędzę czas z rodzinką. A w ndz tak czy siak mieli przyjechać moje rodzeństwo z wujkiem do nas,więc razem po wyborach właśnie w ndz jedziemy razem do Lodzi . Nie wiem czy zrozumiałyście, ale w sumie wyszlo na dobre. Pierwszy raz pojade z moja czescia rodzinki pociagiem razem (nigdy razem nie jechaliśmy ,jakos sie nie złożyło). Moze to nieistotne,glupie dla kogos ,ale ja wlasnie doceniam takie rzeczy❣

Kupiłam coś przydatnego dla mojej młodszej siostry i brata,a sobie skarpetki z Disneya 😍

Śniadanie:

Zjadłam jeszcze jedną z trochę nie najedzenia, a trochę z lakomstwa 🐷

Kawa z mlekiem bez laktozy 

Przekaska:

Pomidorowa z makaronem 

Kefir

Banan

Kawa z mlekiem 

Sok pomarańczowy jednodniowy

Kolacja:

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym 

1l wody (mało)

10 000tys.kroków około 

Wieczór znów  tylko dla mnie,bo mój P pojechał dziś grać z chłopakami w fife 😅. Nie narzekam ,czasem lubię tak sama pobyć,doceniam takie chwile dla siebie. Uciekam oglądać film ,,Była sobie dziewczyna". 

11 października 2019 , Komentarze (5)

Hej!:)

Zamarzyło mi się dziś ją zrobić (pierwszy raz ),więc rano przed pracą na szybko po mięso i warzywa,a pod wieczór dokupić wino i się zaczęło gotowanie. Nie obyło się bez trudności,bo 1:zapomnialam, że nie mamy otwieracza do wina. Zapukałam do sąsiadki i na szczęście mnie podarowała,ale zaraz 2 kłopot: mam ogólnie 2 naczynia żaroodporne(jedno duże prostokątne ale dość płytkie, a drugie takie mini mini okrągłe). Nie pomyślałam,nie przewidziałam tego że może się lekko ponad 1 kg mięsa nie zmieścić jednak w tym co mam. I suma sumarum poszłam zakupić 3 naczynie żaroodporne, głębokie ,ale chociaż w rozsądnej nawet cenie. Trudności odplacily się w postaci pysznej ,aromatycznej wołowiny po burgundzku. Zjadlam troszkę bardziej na spróbowanie, bo trochę za późno już na jedzenie. 

Dorwałam w Biedrze uroczą foremkę na placuszki czy np:jajko sadzone❤

Dzień w pracy i po pracy tak mi przeleciał...nawet się nie zdążyłam obejrzeć A już prawie 1 w nocy..Tak ,tak ostatnio parę dni już tak mam ,że nie mogę zasnąć. Nie wiem dlaczego...:(

Mam nadzieję, że to przejdzie samo jakoś,a jak nie to coś trzeba z tym zrobić, bo zaczyna mnie to męczyć i frustrowac powoli.

Śniadanie:

Kawa z mlekiem bez laktozy 

Przekaska:

Pomidorowa z makaronem 

Jabłko

Kawa z mlekiem 

Przekąska 2:

Banan

Maly kawałek sera z niebieską pleśnią 

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym ×2

Kolacja:

2 łyżki wołowiny po burgundzku z 2 kromkami Angielki z masłem 

1.5 l wody 

9500tys.kroków około 

9 października 2019 , Komentarze (13)

Hej!:)

Oj coraz ciężej jest wstawać na siłownię...ciemniej,zimniej ,więcej chce się jeść i  ogólnie spada mi motywacja:(. Tak blisko jestem celu ,a robię sobie ostatnio codziennie cheat meale. Eh.... Dzis to samo zresztą zrobiłam. Po silowni spontanicznie zabrałam mojego P przed pracą na śniadanie do kawiarni na dzielni. Miło mu było i to najważniejsze❤. Ale ja zamiast rozsądnie wziąść coś zdrowszego,mniej kalorycznego wybrałam pankejki z owocami i konfiturą (zjadlam 2/3porcji,ale jednak )Tak czy siak słabo I jeszcze w porównaniu do zamówienia chłopaka:jajecznica z łososiem.  

Taki codziennie jeden niedietetyczny posiłek nalicza się i w efekcie wrócę do wagi poprzedniej lub jeszcze więcej przytyje . Stracę to co prawie osiągnęłam...

No nic koniec narzekania ,trzeba codziennie się pilnować, zapisywać jadłospis na kartce (Tak robiłam,ale przestałam bo zapomniałam, albo mi sie nie chciało ,a to mnie bardziej jakos pilnowalo). Podsumowując za dużo sobie pozwalam, popuszczam i trzeba się ogarnąć,bo daleko nie zajde!

Śniadanie:

2/3 porcji pankejków z owocami i konfiturą 

Małe cappuccino bez laktozy posypane cynamonem 

Przekąska:

Serek wiejski 

Zalewajka 

Kawa z mlekiem 

Obiado-kolacja:

Zapiekanka coś z niczego (ziemniaki,papryka podsmazona z cebulą,salami,ser,na to śmietanka z jajkiem, przyprawy. Posypalam sobie na wierzch kukurydzę, bo zapomniałam do środka dodac)

Zielona herbata z brzoskwinią 

1.5l wody 

9900tys.kroków około 

55 min siłowni 

8 października 2019 , Komentarze (12)

Hej!:)

Przed pracą(oczywiście po siłowni,żeby nie było) udalo mi sie podjechać jeszcze na ciucholand. Okazało się, że wgl są trzy prawie koło siebie. Rzecz jasna wszystkie obleciałam na szybko hahha😅,ale powiem szczerze że mam trochę w tym wprawę. Po prostu lubię to i wiem co mi się podoba,a co nie. W drugim udało mi się wychaczyć w bardzo dobrym stanie 3 rzeczy i markowe(New look,Roxy i ...Disneya,co najbardziej mnie zachwyciło😍). 

Dziś taka pogoda pod psem i senna,ale co zrobić. W końcu jesień przyszła na dobre🍁🍂

Śniadanie:

Kefir

Mała paczka wafli ryżowych ekstra cienkich kukurydzianych 

Małe cappuccino 

Przekąska:

Zupa ogórkowa 

Banan 

Kawa z mlekiem 

Obiado-kolacja:

Tortilla z patelni 

Mała puszka pepsi(bez komentarza...)

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym 

1.5 l wody 

45 min siłowni 

8300 tys.kroków około 

8 października 2019 , Komentarze (5)

Hej!:)

Odzywam się lekko po północy,bo wróciliśmy z 20 minut temu do domu😅. Byliśmy dziś na wyścigu kartingowym,w którym rzecz jasna brał udział mój P.(wyścig jest co miesiąc,więc nie mógł sobie odpuścić hehe,a ja kibicuje). Zazwyczaj na takim wydarzeniu jest mniej więcej koło 30 osób, a dziś chyba jakiś rekord ponad 60 osób. Pewnie większe jeszcze zainteresowanie wzbudził nowy tor-nowe możliwości:). I taka miła sytuacja była: 2 koledzy chłopaka spytali czy im też popilnowałabym rzeczy. Wiadomo co odpowiedziałam. A później jeden kupił mi batona, a drugi dał torebkę bawełnianą na zakupy. Taki miły,niespodziewany gest❣.

Weszłam rano na wagę po tygodniu,a tam spadek. Mały,bo czego mogłam się spodziewać jak nie potrafię trzymać czysto michy cały tydzień, ale jednak 300 g w dół. Zawsze coś:)

Niestety moje śniadanko pozostawia wiele do życzenia,ale miałam mega ochotę na rogaliki francuskie. Mogłam zjeść jednego,ale pazerność wygrała. Mówi się trudno i trzeba iść dalej 💪

Śniadanie:

Przekąska:

Rosół z makaronem 

Kefir

Kawa z mlekiem 

Obiado-kolacja: 

Kotlet mielony, kopytka w sosie własnym i marchewka z groszkiem 

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym 

9050tys.kroków około 

2l wody 

Plan na siłownię:wt,śr,pt i sob🏋️

6 października 2019 , Komentarze (6)

Hej!:)

Wstałam dziś o 10.00. Pobiłam znów rekord w ostatnim czasie mojego najdłuższego spania hehe. Spędziłam leniwie cały dzień w domu z moim P(on tylko szybko poszedł rano na siłownię).

W końcu udało nam się nawet  zawiesić rolety w kuchni. W jednym oknie ciut za mało jest materiału,ale najważniejsze że zasłania w końcu,można regulować i wyszło tanim kosztem:)

Może niedługo jeszcze ładnie  obkleimy  zdarte w kuchni i w pokoju parapety. Jakoś mnie tak naszło na małe zmiany,które dają dużo,a nie trzeba do tego miliona :).

Czuję się lepiej. 3 dni naprawdę dały mi coś:odpoczęłam i prawie sie wykurowałam. I to sie liczy,to jest ważne by nie ignorować swojego zdrowia, wziąść zwolnienie gdy trzeba ,bo mamy je tylko jedne. 

Miałam dziś mega ochotę na coś słodkiego,a w lodówce leżała czekolada mleczna z orzechami laskowymi od rodziców chłopaka, ta z ich wyjazdu...Tak leżała prawie miesiąc nie naruszona,a dziś tak kusiła. Najpierw mój P mówi,że juz dobra to zjedzmy ją na pół. A ja na to to zjedz pierwszy ,ja może potem (gram na czas haha). Minęła mniej więcej pół h i powiedziałam,ze jej nie zjem wcale. Sama się w sumie sobie zdziwiłam. Chyba wiadomo jak sprawa się rozwiązała:mój P zjedz całą, a ja ani kostki. Jestem z siebie dumna,choć moze dla Was to mały wyczyn,ale dla mnie taki mały jest taka cegiełką,którą kładę do drugiej cegiełki i tak tworzy się budynek,czyli cel wagowy. Tak to sobie czasem tłumaczę.

Śniadanie:

(Nie zjadłam całego jednak,poskubałam)

Kawa z mlekiem bez laktozy 

Przekąska:

Mały kawałek kiełbasy swojskiej

2 ogórki kwaszone

Obiad: 

Łosoś pieczony,pol torebki ryżu Basmati,szpinak w sosie smietanowo-serowym(dokladka szpinaku)

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym

Przekąska: 

Jabłko 

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym 

1 l wody (mało)

5 października 2019 , Komentarze (6)

Hej!:)

W miniony wt mieliśmy się wybrać na ten właśnie film,ale mojego P też niestety dopadło przeziebienie:(. Zrobiliśmy rezerwację na sobotę i ustaliliśmy ,że jeśli oboje lepiej się poczujemy to pójdziemy,a jak nie to innym razem. Dziś rano zauważyłam, że migdalek się mi znacznie pomniejszyl i naprawdę lepiej się czułam, więc poszliśmy. Wiem ,wiem niepowinnam wychodzić, ale dla mnie 1.5 dnia w domu być to wystarczająco. Wyjście do kina, wgl wyjście z 4 ścian dobrze mi zrobiło. Film warty obejrzenia👍.Tylko jak dla mnie szkoda ,że tak mało było Liv Tyler(choc pewnie dlatego,że to była poboczna postać filmu min)Spokojnie jutro grzecznie zostanę już, by się nie zawiewać:)

Śniadanie:

3 kromki Angielki z masłem,pasztetem z kurczaka ogórkiem kwaszonym,serem żółtym i pomidorem 

Kawa z mlekiem bez laktozy 

Obiad:

Penne z schabem w sosie borowikowym i natką pietruszki

Herbata czarna z cytryną i miodem 

Kolacja: 

Popcorn i cola

Herbata czarna z cytryną i syropem malinowym 

Przy okazji weszłam na chwilę do  Deichmana po zwykłe baleriny do pracy:)

1.5l wody 

5500 tys.kroków około