Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem zwyczajna osoba, która chce wyglądać lepiej i czerpać z życia więcej. Duza motywacja jest jednak moja siostra, która trenuje na handbike'u i jest w tym świetna, zaraziła mnie swoja pasja i miłością do rowerów, który był dla mnie do tej pory bardziej moim codziennym środkiem transportu niż sportem. Mieszkam w pięknych okolicach i rowerem mogę dotrzeć w każdy dalszy zakątek lasów i gór.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2012
Komentarzy: 11
Założony: 22 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 24 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kalorr

kobieta, 37 lat, Karlsruhe

165 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2014 , Skomentuj

Mam chwilowa potrzebe wygadania sie.

Bo mnie dlugo nie bylo i wrocilam z dodatkowymi kilogramami i przede wszystkim zmniejszona tkanka miesniowa i juz wyjasniam dlaczego. W sierpniu 2013 zlamalam noge i dopiero od nowego roku wracam do formy. Dojscie do pelnego zdrowia jeszcze przede mna, mam mnostwo metalu w nodze, ale za wielki sukces uwazam fakt, ze moge juz biegac! I biega mi sie lepiej niz chodzi, naprawde. Odkac biegam, zero bolu w stawie skokowym, wiec jest dobrze.
A ruszac sie musze, bo od 6-tygodniowego lezenia w lozku niestety kilogramow mi pare przybylo.
Chyba jeszcze nie do konca doszlam do siebie takze psychicznie, bo tak ekstremalna sytuacja pokazala niestety fakt, na kim tak naprawde moge polegac i te osoby moge niestety policzyc na palcach jednej reki.
Mimo, ze wracam do tego czesto myslami, staram sie patrzec przed siebie i myslec o tym, co jest tu i teraz.
Jakoze multitasking to nie jest moja najmocniejsza ze stron, postanowilam sie w pierwszej kolejnosci skupic na poprawieniu kondycji fizycznej, co jest celem samym w sobie, a na skutek uboczny, ktorym jest utrata wagi i ladniejsza figura czekac z cierpliowscia. Mam nadzieje, ze za jakis czas zobacze efekty mojej pracy.
Moj trening obejmuje przede wszystkim biegi, bo to sprawia mi najwieksza przyjemnosc. Biegam trzy razy w tygodniu po 40 minut, na razie kilometrami nie mam co sie chwalic, bo testuje w dalszym ciagu "nowa noge". Dolaczyl do mnie ostatnio moj najlepszy kolega i wzajemnie sie motywujemy. Dodatkowo po biegu zawsze cwicze jeszcze w domu, przede wszystkim miesnie brzucha i ramion.
Ten tydzien jest moim trzecim, w trakcie ktorego staram sie "lepiej" jesc i regularnie cwicze. Brzuch jest w troche lepszej formie, ale na widocznie wyniki jeszcze czas. Poza tym za miesiac kolejna operacja.

Trzymajcie kciuki!

9 lipca 2013 , Komentarze (2)

I musze jeszcze dodac jedna bardzo rzecz. Sam fakt, ze chodze biegac to dla mnie ogromny krok milowy. Do tej pory bylam baardzo wstydliwa i kazde spojrzenie na mnie obcej osoby, bylo stresem i przyczyna licznych zmartwien. A przeciez nic mi nie dolega, nie jestem mega spasiona, nie mam zeza, wrecz przeciwnie, w moim doroslym zyciu nigdy nie mialam wiekszych problemow z atrakcyjnoscia, a mimo to, bardzo dlugo cierpialam z powodu nadwrazliwosci na to, jak postrzegaja mnie inni. Dla przykladu moge powiedziec, ze bylam kiedys zapisana na silownie, ale na nia nie chodzilam, bo...najzwyczajniej sie wstydzilam. A do tego zdarzaly sie sytuacje pogarszajace moj stres, jak np wzrok trenerow w moja strone, bo mialam ustawione siedzenie za nisko i pan do mnie podszedl dopiero po paru minutach gapienia sie. O zajeciach grupowych nie bylo mowy, strach byl zbyt silny. Kiedys to nawet nie chodzilam zbyt czesto do jednej piekarni, zeby przypadkiem nikt z obslugi mnie nie zapamietal. Do kioskow tez chodzilam roznych, bo balam sie opinii na temat tego, jakie  gazety czytam. Czemu tak bylo? Ciezko mi powiedziec. Teraz, jak o tym mysle, to wydaje mi sie to bardzo dziwne. Wiem tylko, ze to przyszlo samo, w mojej glowie wiekszosc miejsca zajmuja teraz jednak inne problemy, duzo wazniejsze niz te, jak mnie ktos obcy widzi.
A pomyslalam o tym dlatego, ze wczoraj, jak biegalam, to zauwazylam ze pare osob sie na mnie patrzylo, mimo ze w karlsruhe widok biegacza w parku jest czyms zupelnie normalnym. Moze to przez koszulke pilkarska manchester united? :) bo ja nie jestem sportowym snobem i nie bede wydawac majatku na specjalne ciuchy. W swietne koszulki pilkarskie, ktore sa wykonane z materialow tzw. oddychajacych zaopatrzam sie w lumpeksie, gdzie takie cuda kosztuja 2-5 zlotych. A spodenki mam z h&m za 10 euro. Chciaz musze przyznac, ze musze zainwestowac w buty, bo tu jednak roznice czuje, szczegolnie, ze moje stopy sie szybko przegrzewaja.
To tyle, wracam do pracy.

9 lipca 2013 , Skomentuj

dlugo mnie nie bylo przez bardzo wazny egzamin i skoncentrowalam sie w tym czasie tylko na nauce, zeby nie brac zbyt wiele na barki. ja potrzebuje tez koncentracji i czasu na to, by zastanowic sie, co mam jesc, co kupic itp, a na to nie nawet najmniejszej luki w harmonogramie.
teraz juz wracam do zaczetej wczesniej walki, ale nic na sile, staram sie wprowadzac pozytywne zmiany kazdego dnia. przede wszystkim dbam o to, zeby zabierac do pracy cos dobrego, bo jednak spedzam w biurze wiekszosc dnia.
wprowadzilam bieganie, na razie wychodzi mi to marnie, ale robie to na razie raczej dla frajdy, niz jakis wynikow.
najwazniejsza jest rutyna i mam nadzieje, ze pomalu mi sie ona wyksztaltuje

18 maja 2013 , Komentarze (2)

przez dwa tygodnie nie bylo mnie w domu, mieszkalam u kolezanki, dlatego nie pisalam. przez ten czas takze sie nie wazylam i nie mierzylam, za to intensywnie cwiczylam, ale... efektow wizualnych jednak nie ma (chociaz niektore spodnie zaklada mi sie troche latwiej :)) 
oczywiscie mam grzechy na sumieniu, takie jak obzarstwo grillowe, pizze i frytki - takie moje chwilowe slabosci.
czas leci mi stanowczo zbyt szybko...szkoda ze tak nie ma z kilogramami 

6 maja 2013 , Komentarze (1)

nie wiem czy wszystkie tak macie, ale moje zycie jest tak nieregularne, ze ciezko u mnie u rutyne i posilki 5 razy dziennie o stalych porach i czas i sile na cwiczenia...mi nie jest latwo...wczoraj bylo piekne slonce, wiec rozpierala mnie energia i cwiczylam bardzo duzo, ale dzisiaj mialam taki zwariowany dzien ze nie mialam czasu na nic, nawet nie mialam kiedy zjesc, nie mam czasu na zakupy, nie mam pomyslow na posilki...tragedia. ale zostaje przy sporcie, bo sprawia mi coraz wiecej przyjemnosci. kolezanka mi wczoraj zaproponowala, zebysmy w weekendy razem chodzily biegac. mam nadzieje, ze to wypali

2 maja 2013 , Skomentuj

tyle sie w tym tygodniu dzialo, ze nie pamietam, czy cwiczylam w poniedzialek, we wtorek i srode zdarzylam pojechac do wroclawia i z powrotem do karlsruhe, czyli razem ponad 1600 km, i zrobilismy przeprowadzke dwoch najdrozszych mi osob, ktore dzieki temu mam teraz przy sobie!!! ruchu mi wiec nie brakowalo, dzisiaj za to regenerowalam sily i wlasnie skonczylam godzinke wypocin z nowa plyta shape'a i nie tylko :))))
nie mierze sie ani nie waze dzisiaj, bo po dwoch dniach spedzonych w busie, moj organizm nie jest w najlepszej formie

27 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

dzisiejszy dzień jest jednym z najtrudniejszych w całym moim życiu, trochę mi się życie posypało, ale nie poddaje się, przynajmniej nie przestaje ćwiczyć. wczoraj nie ćwiczyłam, bo byłam cały dzień w pracy, w czwartek standardowo godzinka zaliczona, dzisiaj tak samo, a dzisiaj to w ogóle zrobiłam cały "szok" wiec nie jest źle (plus oczywiście dodatkowe ćwiczenia na mięśnie brzucha i ramion)

24 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

wlasnie skonczony ponad godzinny trening, bardzo intensywny, poczulam mega przyplyw energii dzisiaj. moze to dzieki sloncu za oknem?  

23 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

wczoraj była godzina z ewka i ćwiczenia na mięśnie ramion, dzisiaj totalny brak energii, ale jechałam rowerem 2 razy do pracy. 
gorzej z jedzeniem, nie mam kompletnie pomysłów na zdrowsze jedzenie i często grzeszę...

22 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Wracam do formy. Oczywiście zależy mi na szczuplejszej sylwetce, ale ważniejsze jest dla mnie zdrowie i wszelkie inne korzyści płynące z regularnie uprawianego sportu. Znam siebie na tyle dobrze, ze wiem, ze najgorszym moim wrogiem jest rutyna, tak wiec stawiam na różnorodność. 
Zaczęłam w zeszły tygodniu i ćwiczyłam w poniedziałek (20 km na rowerze), wtorek ćwiczenia domu, środa przerwa (ze względu na okropne zakwasy), czwartek ćwiczenia w domu, w piątek ćwiczenia w domu i 15 km na rowerze. W weekendy mam przerwę, bo nie ma mnie w domu i spędzam czas z chłopakiem.
Nie jestem otyła, ważę 60 kg, moja wymarzona waga to realistyczne 55 kg.
Dzisiaj mam za sobą godzinny trening z Ewka Ch. (wiem wiem banał, ale mi się podoba). 

Zaczynam!