Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

szczęśliwa mamuśka

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3897
Komentarzy: 15
Założony: 8 listopada 2010
Ostatni wpis: 1 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kartagina1984

kobieta, 40 lat, Olsztyn

164 cm, 71.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: każdy efekt cieszy

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2017 , Komentarze (2)

nie wypływa mi tłuszcz na boczkach, mam lepszą kondycję a ubrania kupowane w starym rozmiarze 40-42 wiszą!!!!!

może przy czwórce dzieci nie mam zbyt dużo czasu na codzienne sprawozdania ale jeśli tak dalej pójdzie to niedługo osiągnę swój cel:) aplikacja sprawdza się rewelacyjnie i ustawiając sobie codzienne menu (robię to po śniadaniu), udaje mi się nie jeść nadprogramowo. pewnie dziś ważyłabym nawet 64 gdyby nie niedzielne odpuszczanie diety i liczne ostatkowe imprezy. ale minimum osiągnęłam więc jestem z siebie bardzo zadowolona!!!

coś więcej? mieszczę się generalnie w 1200kcal bo taki limit stawia mi fitatu. nie boleję jeśli przekroczę a jeśli chcę wieczorem posiedzieć z mężem przy piwku to zwyczajnie tak ustawiam menu żeby został limit na "sikacza":) na szczęście zaczynamy post więc postanowienia godne podtrzymania, zero alkoholu i słodyczy, codziennie poćwiczę choć chwilę:) generalnie nie chodzę głodna, jeśli już coś mną rzuca to chętki na cokolwiek (czyżby chodziło o słodycze?). wolę jednak przegryźć owoce suszone i orzechy bo jakikolwiek wytwór z czekoladą nie zatrzyma mnie więc lepiej odpuścić.

biegam 2-3 razy w tygodniu po 5,5km. myślałam że kręgosłup i kolana się poddadzą ale czuję się rewelacyjnie, do tego 2x aerobik po godzinie spacerki z dziećmi. dla chcącego nic trudnego a waga spada!

w tym miejscu pragnę podziękować mojemu mężowi, który daje mi mega motywację, wspiera moje poczynania i pozwala mi gadać 24h o odchudzaniu:) UDA MI SIĘ!!!

29 stycznia 2017 , Komentarze (1)

ściągnęłam wczoraj aplikację fitatu. dla mnie REWELACJA! od wczoraj wypisuję sobie moje żarło i wszystko mi zlicza. naprawdę pomaga ograniczać sobie ilość na talerzu. może jak nie pomaga mi pospolite "pilnowanie siebie" to może jak waga kuchenna pójdzie w ruch to coś pomoże. dziś na pewno mam wyższą motywację w "niejedzeniu" niż wczoraj!!!

zaaplikowałam sonie też dwudniową kurację oczyszczającą z pasożytów (kuracja koniakiem i olejem rycynowym). przez dwa dni zleciałoz ze mnie 2 kg świństw toksyn i złogów jelitowych. oczywiście wiem że nijak to się ma do wagi traconej w aktywnościach ale zawsze to jakiś start "na czysto" :)

jutro ciąg dalszy kontroli z aplikacją i ciąg dalszy używania mózgu!!

25 stycznia 2017 , Komentarze (2)

czemu mi tak do smiechu? Może zacznę od tego skąd taka długa przerwa we wpisach. Ostatni był w czerwcu 2014:) pod koniec czerwca zaszłam w ciążę z czwartym potomkiem (dodam że była to bardzo trudna i leżąca ciaza) i całe odchudzanie które wtedy podjęłam licho wzielo! ! Mateusz urodził się 6.03.2015, cesarka i 2 operacje opoźnily mój powrót do ćwiczeń.  Coś tam robiłam ale w ciąży przytyłam do 86kg!! Po pół roku spadło do 77 i tak stanęło.  I stało i stało i wzmagało moją irytacje.  Jakiekolwiek próby kończyły się fiaskiem, już nawet Chodakowska nie pomagała. . 

Od stycznia 2016 weszłam w zakład że schludnie z kumplem po 10kg. Ważyłam wtedy 75. Udało się do 68 (już w kwietniu tyle osiagnelam choc do dziś nie wiem jak )zaczęłam tylko mniej jesc. Jak jest dziś? Po roku od zakladu nadal mam 68. Marzy mi się te 10 mniej.... no 8!!

 To jest ten czas:) bo podjęłam zdrowe zywienie, z tej przyczyny upieklam naturalne rogaliki i WPIERNICZYLAM pół miski! Koniec z tym! !!!!!!!!

Jeść mniej!!

Pić wodę! 

Schudnąć! !

12 czerwca 2014 , Komentarze (2)

duuuża przerwa a co za tym idzie więęęęcej kg i 3 dziecko, które ma już rok:) czas wziąć się w garść. Po Synku się udało (choć nie było tu wpisów) więc i teraz dam radę:)w ciąży przytyłam 21kg (=85), aktualna waga wynosi 68 więc już 17 kg za mną.jak?? od października do stycznia: codziennie chodakowska SKALPEL, potem 2 miechy przerwy i znów: chodakowska, rolki, orbitrek 30min rano, rower i zero słodkiego przez 2 miesiące... aktualnie: tylko orbitrek 30 min rano. to stanowczo za mało!!!!! i ZERO słodyczy!!!!! zadowoli mnie choć 8kg mniej!:):) czas start!!!! mam zamiar notować to, co jem, żeby wstydzić się sama za siebie:) trochę poprawiłam moją codzienną dietę ale słodycze niestety SĄ!!!

22 lutego 2011 , Skomentuj

nie zaglądam, ale działam. zaczęłam z synkiem rehabilitacje bo jest asymetryczny, okazało się że ma głęboki niedosłuch i kwalifikuje się do aparatów... trudny czas...
ale o sobie nie zapominam. codzienne ćwiczenia u mireczki są. 40min na orbitreku, 15 min twisterek, i zastanawiamy się czy nie wprowadzić 6waidera:)) mirka już nawet kupiła sobie ławeczkę do brzuszków bo lata i siła już nie te:))
jem normalnie, pilnuję tylko żeby nie za słodko bo ciągle karmię ale efekty troszkę już widać:)
POWODZENIA!!!

25 stycznia 2011 , Komentarze (3)

po świętach przybyło 2 kilo!!! poddałam się i zrobiła się wielka dziura niechęci... ale OTO WIELKI POWRÓT!!! zaczynamy od nowa! dołączę nowe zmiany żywieniowe bo do wakacji coraz mniej czasu!

1 grudnia 2010 , Skomentuj

waga nadal stoi w miejscu... ale dlaczego?? ćwiczę codziennie, w porównaniu do mojej bierności wcześniej coś już powinno drgnąć... i nic.
najważniejsze dla mnie, że chyba się wyleczyłam z nałogu słodyczy - widzę coś słodkiego i nie czuję że muszę to koniecznie zjeść! umiem też powstrzymać tą chęć. Słodki apetyt ujarzmiony:))

Grudzień się zaczął - NIE PRZEGAPIĘ ANI JEDNEGO DNIA! Do sylwestra jeśli nie wagę to będę widzieć moje ciało - INNE:))

25 listopada 2010 , Komentarze (1)

7:00 śniadanie
8:00 rowerek 0,5h
10:00 II śniadanie
12:00 spacer z małym 0,5-1h
13:00 lekki lunch
15:30 obiad
16:00 ćwiczenia na kocyku 15min
19:00 kolacja
20:30 orbitrek/rowerek 40min
22:00 lulu:))

25 listopada 2010 , Skomentuj

waga nie spada ale czuję się coraz lepiej - 30-40 min na orbitreku. porzuciłam jednak pozostałe ćwiczenia i muszę się zmobilizować bo dobrze mi szło.
słodycze z dnia na dzień ograniczam coraz bardziej, aż całkiem z nich zrezygnuję. to chyba najważniejszy krok w tym wszystkim bo wiem, że jedzenie jest moim najgorszym problemem - jeśli to ustatkuję, będzie dobrze bo mobilizacja do ćwiczeń trwa:) leginsy wyglądają coraz lepiej ale jeszcze długa droga przede mną. no i zaczęłam w dzień nosić pas poporodowy - pościskam trochę moją oponkę - to mobilizuje to napinania mięśni (których po cesarce nie mam bo zostały poprzecinane...)

POWODZENIA DZIEWCZYNY! Pamiętajcie - Najpierw trzeba zmienić psychikę - dopiero wtedy ćwiczenia zaczną coś dawać!

23 listopada 2010 , Skomentuj

zrobiłam śmietanowiec, może to poprawi mi humor... waga nie spada, ubrania mnie dręczą.. czekam na myśl o wieczorze- wspólne ćwiczenia z Mirką (sąsiadką) mnie mobilizują. wtedy zamieniam rowerek na orbitrek.
pada... nawet na spacer z małym nie pójdę...