Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem osoba pozytywnie zakręcona, za którą ciężko nadążyć... Kocham muzykę i gory. Nie wyobrazam sobie dnia, w którym bym nie śpiewała sobie czegoś pod nosem. Gory kocham od dziecka. Od jakiegoś czasu pokochalam sport, jednak z tym muszę bardzo uważać, ponieważ choruje na chorobę przewlekła, która nie zawsze pozwala być mi aktywna. Jednak daje z siebie wszystko co mogę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6291
Komentarzy: 131
Założony: 22 marca 2015
Ostatni wpis: 25 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
olenka93m

kobieta, 31 lat, Nysa

162 cm, 95.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Uzyskać odpowiednią wagę ( 60 kg)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 sierpnia 2015 , Skomentuj

Hello moje kochane :)

Bardzo dawno mnie tutaj nie było... pozmieniało się tu troszeczkę... baloniki i te sprawy.

Co tam u was słychać jak idą postępy w odchudzaniu?

U mnie jest dziwnie... od czerwca kompletnie nic nie robię... jem wszystko. Czasem jak zatęsknię za bieganiem to przebiegnę się 5 km i mi lepiej.... ale poza tym nic więcej zero regularności .... i nie przytyłam nawet jednego kilograma.... nie chudnę, ale i nie grubnę. Moje postanowienie nowe jest takie że od 1 września zacznę sobie spowrotem biegać 3 razy w tygodniu i tylko jeden dzień w tygodniu będę zaprzyjaźniona ze słodyczami.... mam nadzieję że się uda.... zobaczymy czy potrafię się jeszcze tak zmotywować jak dawniej hehe :)

Szczerze wam powiem, że strasznie się bałam efektu jojo a tu w ogóle... więc jest super....

A brak ruchu i jedzonko oczywiście jest dzięki mojemu demotywatorowi heheh pan M w tym macza palce hahah " Musisz dzisiaj iść biegać, przecież dobrze wyglądasz" Ale dziewczyny nie wolno tego słuchać.... i na przekór uciekać biegać.

Łapcie teraźniejszą fotkę

i jeszcze jedną:

20 czerwca 2015 , Komentarze (7)

Wiem, że jest tu pare osób które mnie czytało.... które we mnie wierzyło... ale jakoś nie potrafię dłużej... 

Nie dość że obrona w następnym tygodniu to jeszcze chora mama, to do tego jeszcze mnie coś bierze, bo potrafię przespać pół dnia i dalej iść spać. Jem jak nie powiem co... jak jakaś świnka... i najgorsze jest to, że wszystko to czego jeść nam nie wolno... z ćwiczeń nie robię kompletnie nic... Straciłam chyba swoją motywację... gdzieś ją zgubiłam :(

Już od 3 dni obiecuje sobie że nie tknę nic słodkiego... i jak to się kończy, że przez pół dnia owszem nie dotknę niczego, ale na wieczór zjem całą paczkę ciasteczek... jest mi źle, smutno, a do tego mój żołądek też nie chce tego jeść i czuje się paskudnie...

SKĄD MAM WZIĄĆ MOTYWACJĘ I SIŁĘ??

9 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Helo moje kochane vitalianki. 

Co tam u was słychać u mnie dobrze... Wystartowałam na 100%. Wczoraj bieganie A6W ... Jedzonko tez super wiec tylko się cieszyć. Wszyscy dodają jedzonko to ja tez.... To mój dzisiejszy obiadek .... Do tego były jeszcze pomidorki w jogurcie naturalnym :)

8 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Hello moje kochane

Dzisiejszy dzień jest kolejnym dniem czegoś nowego... NOWEJ JA !!!

Po dwu tygodniej przerwie od wspaniałego jedzonka i braku treningu zaczynamy. Na pocieszenie zaczynamy od wagi o 2 kg mniejszej niż zakończyłam wiec jest ekstra :)

Od dzisiaj tak jak poprzednio biegamy co najmniej 8 km dziennie, jemy tak jak jedliśmy, czyli nie liczę kalorii, a jedynie patrzę co jem.... czyli wszystko w miarę zdrowe: litry wody, tona warzyw, owoce,  chude mięsko i minimalne ilości ciemnego pieczywa, ryżu czy ciemnego makaronu. Raz już udowodniłam sobie i innym, że się da, więc teraz na pewno się uda. Bo teraz już dużo łatwiej. Wkońcu spadło już ze mnie 16 kg. Wiec co to jest 40 pare dni rygoru. Kolejnym postanowiem jest zerowa ilość słodyczy przez cały okres treningu A6W.

Zrobiłam sobie dzisiaj zdjęcie brzuszka, zobaczymy jak będzie wyglądać po A6W. Tak oto wygląda:

Jak oceniacie? Tragicznie jest? Myślicie że A6W pomoże?

4 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Helo

Dawno mnie tutaj nie było. Przez całe 2 tygodnie się obijalam czasem biegalam z dieta tez było pełno ustępstw a wiecie co w tym wszystkim jest najlepsze ze kilogramy i centymetry dalej uciekają z czego jestem bardzo zadowolona :)

Nie podoba mi się tylko brzuszek i postanowilam zrobić a6w.może ktoś się do mnie dołączy ? Z kimś zawsze łatwiej http://vitalia.pl/index.php/mid/139/fid/1793/wyzwania/odchudzanie/challengeId/1869 było by Milo z kimś :)

25 maja 2015 , Skomentuj

Helo moje kochane

Dawno mnie tutaj nie było, a u mnie tyle się pozmieniało... Po pierwsze tamten tydzień był pod względem fit tragiczny... nie dość, że jedzonko dawało wiele do życzenia to jeszcze biegania nie było wogóle, ale za to był remont, wiec nie dokońca siedziałam na kanapie i zjadałam chipsy hehe :) Waga jednak utrzymuje się dalej w granicach 63-62 kg. Ale centymetry za to uciekają, wiec jestem bardzo szczęśliwa  :)

Apropo pracy też się troszkę zmieniło. owszem pracuje, ale nie tam gdzie to było początkowo :)  i z pracy jestem jak na razie bardzo zadowolona :)

Moja praca licencjacka doczekała się dzisiaj oprawienia. Leżą sobie teraz 3 egzemplarze i czekają na podpis :)

A co tam u was słychać? Jak dietka? Ćwiczenia ?

13 maja 2015 , Komentarze (7)

Helo moje kochane

U mnie humorek troszkę lepszy, a to za sprawą nowej pracy. Tydzień temu przeszłam się przez miasto i pozanosiłam wszędzie CV, bo po co siedzieć w domu i nawet nie ogarniać jaki dzień tygodnia, jak można wyjść do ludzi i jeszcze pare groszy może wpaść do kieszeni...

W każdym razie z pewnej kawiarni zadzwonili do mnie w poniedziałek, czy dalej jestem zainteresowana pracą u nich i żebym przyszła na rozmowę kwalifikacyjną... i dzisiaj na rozmowie zostałam od razu przyjęta, zaczynam od jutra... trzymajcie za mnie kciuki.

Dzisiaj pierwszy raz po 3 latach wystąpiłam oficjalnie w mojej kiecusi, w której mnie już widziałyście... mama stwierdziła, że zmieniłam się od poprzedniej przymiarki... sami oceńcie, bo ja tam zmian już nie widzę :)

Wiecie co dzisiaj jem na podwieczorek... znalazłam przepis na placuszki bananowe... no przepyszne, zrobiłam z jednego banana i zjadłam połowę i wymiękam hehe :) Ale są przepyszne, a daje się do nich tylko jedno jajko, jeden średni banan, garść otrąb i przyprawy jakie się chce, ja dałam wanilię i cynamon... blenduje się wszytko i daje na rozgrzaną patelnię... naprawdę polecam :)

10 maja 2015 , Komentarze (13)

Tak... jest mi dzisiaj strasznie smutno i źle... i wiecie co... najlepsze w tym wszystkim jest to że sama nie wiem dlaczego :(

Po pierwsze mam wrażenie, że od kiedy uciekło ze mnie to parę kilogramów to odsunęły się ode mnie moje koleżanki... to już nie jest to samo... Wszystko robią poza moimi plecami... nie rozumiem tego. Dawniej robiłyśmy wszystko razem, a teraz przypadkiem dowiaduje się, że są nawzajem u siebie, że razem robią sobie kolacje, że idą na imprezę? Czy to że schudłam i to że nie jem pewnych rzeczy już mnie skreśla? Jest to bardzo przykre... one niech sobie jedzą co chcą, przecież mogłabym posiedzieć z nimi o jabłku czy bananie ... :(

Po drugie jest jeszcze jedna kwestia która mnie przytłacza... Zacznę od początku.... Rok temu poznałam przez znajomych pana M. Wszystko szło ku dobremu, oboje nie chcieliśmy się wiązać w parę, bo oboje jesteśmy po bardzo ciężkich związkach.... Ale bardzo dużo czasu ze sobą spędzamy, codziennie się kontaktujemy, chodzimy razem na imprezy, sylwestra, walentynki.... tak po prostu jako znajomi, jednak jak możecie podejrzewać, ktoś kto jest tak blisko przez tak długi czas, staje się osobą bliższą niż znajomy, czy nawet przyjaciel, zaczyna po prostu na kimś zależeć. W tamtym miesiącu pan M zaproponował, żebyśmy wynajęli wspólnie mieszkanie na zasadzie mieszkania studenckiego czyli on jeden pokój ja drugi. Myślałam że coś się rozwinie. Nigdy nie byłam w sytuacji, w której to ja miałabym zabiegać o względy faceta... i szczerze powiedziawszy nie umiem :( Jednak on w kółko powtarza, że na razie nie chce żadnego związku, że chce cieszyć się wolnością... Co ja mam zrobić? Czy ja taka brzydka, okropna jestem ?

Nie wiem czy ktoś to w ogóle przeczyta, ale musiałam się wyżalić

8 maja 2015 , Komentarze (2)

hej kochane moje :)

Dawno nic nie pisałam, ale urzędowałam u mamy, a jak wiecie tam kiepsko z internetem... tylko czasem uda się gdzieś wejść, jednak napisać do was to kiepsko....

Jak wiecie przestałam zapisywać kalorie i wiecie co? Ja się bardziej pilnuje niż jak zapisywałam... bo tam w programie zawsze mi pisało że możesz zjeść tyle i tyle to sobie czymś uzupełniałam. Teraz nie wiem ile dokładnie zjadam wiec nic nie uzupełniam hahah :) Jak wprowadzam coś nowego do dietki to tylko sobie sprawdzam jak to się ma kalorycznie ale ogólnie jest okey :)

Dzisiaj pobiłam swój rekord... Jak zaczynałam przygodę z bieganiem to pół kilometra nie potrafiłam ciągiem przebiec, a dzisiaj jestem z siebie dumna... 4,5 km bez przerwy.... w sumie zrobiłam 9 km :) I jestem wspaniale zmęczona. Byłam na zachodzie słońca nad jeziorkiem patrzcie jak ładnie

3 maja 2015 , Komentarze (8)

Hello Vitalianki

Jak tam u was po wekendzie majowym? Jak go spędzałyście? Jakiś grill, może impreza? Ja w sumie i na imprezie byłam, wpadł nawet alkohol... hehe ale nie pożegnałam się z moim ukochanym bieganiem wpadło z jakieś 30 km :)

Apropo tytułu... od początku diety minęły prawie półtora miesiąca. Na samym początku nie miałam pojęcia co jeść i jak mam jeść. Ten okres nauczył mnie bardzo dużo. Pomógł mi w tym program Fatsecret, w którym dokumentowałam każdy zjedzony posiłek i każdą aktywność fizyczną, to właśnie dzięki niemu nauczyłam się co jest kaloryczne, a co ma za dużo węglowodanów. Jestem wdzięczna twórcą tej aplikacji, bo na pewno wiele osób z niej korzysta i ma szanse poznać co jest dobre a co złe. Postanowiłam jednak od 1 maja odejśc troszkę od zapisywania. Chcę zobaczyć, czy będę umiała się sama kontrolować co jem.... W końcu od początku mówię, że ja nie jestem na diecie, tylko ja zmieniam swój sposób odżywiania... wiec nie mogę przez całe życie zapisywać co zjadłam. bo byłaby to paranoja.... :) W dalszym ciągu jem tak jak jadłam czyli wszystko w miarę możliwości na zdrowych i nieprzetworzonych produktach, tylko jeden dzień w tygodniu pozwalam sobie na jakąś niekoniecznie zdrową zachciankę... hehe :) I do tego mój ukochany bieg, w którym się chyba zakochałam :)

Myślicie że dobrze robię? Czy może w dalszym ciągu powinnam to dokumentować?