Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej, jestem Weronika. Z nadwagą jak większość z nas walczę od nastolatka. Najgorzej przytyłam przy obronie tytułu magisterskiego, gdzie sesję i pisanie pracy po ludzku zajadałam. Mam do zrzucenia ok. 42(!) kg. Przeraża mnie, że pierwszy raz jestem cięższa od mojego lubego, a i schody pokonują. Kiedyś trenowałam squasha i siatkówkę, a teraz... 3 piętro to wyczyn. Chcę znowu czuć się dobrze, znowu mieć energię. Może tym razem zwierzanie się publicznie będzie mnie motywować? Generalnie przegrywam ze zmęczeniem i braku czasu, czas "dla mnie" to max. ok. 3 godziny. Wsparcie w ukochanym jest więc... trzeba tylko działać. Tym razem będą to zmiany na lepsze! Z potknięciami, a jak! ale na lepsze. A! I najważniejsze - mam masę fajnych ciuchów na "Schudnę" także chyba już pora ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6139
Komentarzy: 21
Założony: 5 lutego 2021
Ostatni wpis: 10 grudnia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PamietnikGrubcia

kobieta, 31 lat, Bytom

176 cm, 107.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 grudnia 2022 , Komentarze (5)

Wielka niespodzianka, wielkie zaginięcie i jeszcze większy powrót. 

Cześć! Zaginęliśmy w eterze, a to dlatego,że byłam w ciąży :))

Urodziłam zdrową córeczkę,  skończyliśmy 2 miesiące,  trzeba spróbować lepiej się żywić. 

Będzie ciężko,  bo jak to na początku,  nie dosypiam, mała wisi na cycku i generalnie mam bardzo okrojony czas na cokolwiek poza małą. 

Będziemy próbować,  a każdy dzień traktować jako nową próbę. 

pozdrawiamy!

27 grudnia 2021 , Komentarze (7)

Nowy Rok się zbliża, a wraz z nim nowe postanowienia. Ale czy aby na pewno nowe postanowienia? Znowu to samo aby się nie poddać, ograniczyć kawę, schudnąć i zacząć ćwiczyć. Nawet tutaj napisałam 3 wpisy i znikłam na pół roku. Abonament się odnawiał ale nie ja wraz z nim. No cóż, podnosimy dupkę raz jeszcze :) Raz jeszcze spróbuję rzucić realne postanowienia zmiany z naciskiem na realne. 

A Wy macie postanowienia czy dawno zrezygnowaliście? Powodzenia wszystkim w nowym roku! 

23 kwietnia 2021 , Skomentuj

Dobry dzień! Trochę umilkłam ale to nie znaczy, że się poddałam. Fakt waga stoi (ale to chyba lepiej niż żeby rosła), bo jest jak zwykle tylko mniej, zamiast zdrowiej. I znowu te same powody  - brak czasu albo sił. Moja maleńka psina choruje ostatnio i teraz dzienne rytuały to odwiedziny weterynarza i mierzenie temperatur. Ale! Czy nie na tym polega sztuka nowych nawyków - uczenia się stosowania ich w każdej sytuacji. I tak się właśnie uczę. Siedzę sobie teraz z notatnikiem, ogarniam co zostało w lodówce i próbuję przygotować jedzenie na przyszłość. Małymi kroczkami, prawda? Tylko aby nie były za małe! 
Ściskam Was mocno! 

9 kwietnia 2021 , Komentarze (1)

Czad! Na nowo myśl przewodnia, pozytywna - czy nie od tego zaczynają się duże zmiany? Chociaż szczerze rano zawsze mam energię - to z pracy wracam jak zombie 🧟‍♀️Muzyka do ćwiczeń ściągnięta, wiem jak przesuwać stół aby wygospodarować odrobiny przestrzeni do wygibasów, dziś zaczniemy :)
Uwielbiam ten stan kiedy odstawiam na trochę po woli cukier i czuję jak powoli wraca moja energia. Aktualnie jest etap, że nie ciągnie mnie do cukru i tak musi zostać.
Minus dzisiejszego dnia - święta tak się opchałam, że przez tydzień wróciłam do starej wagi. Konkluzja jest jedna do zauważenia  - jak szybko stracić można nawet najmniejsze i cieszące efekty. Może warto o nich myśleć właśnie w czasie podwyższonej ochoty na słodycze? Szczerze właśnie żałuję każdej sekundy tych słodyczy w ustach, bo aż tak dobre to nie było, a jedynie waga wróciła.

Ściskam Was mocno na ten piątek! Jutro napiszę jak poszedł trening. 
A dziś w ogóle piekę dwa torty więc tym bardziej może obrzydnie mi ten cukier :D Od samego robienia.

7 kwietnia 2021 , Komentarze (5)

Dzień doberek po świętach!

Wczoraj były moje urodziny, a więc i czas refleksji, w szczególności w czasie pandemii. Stanęłam na wadze - żadnych niespodziewanek! Po świętach (pysznych :P) wróciłam do starej wagi. Jupi. ; / Postanowienie - bier się za siebie, bo jak nie dziś to kiedy! Wobec czego należało poczynić analizę swoich błędów.

Przyjęłam o takie trzy postanowienia:

1. Zamiast kupić fast food to wrzucam 50 zł do skarbonki (tyle ile zazwyczaj z mężem wydawaliśmy). Za każdą myśl o fast foodzie. KAŻDĄ.

2. Kroki dzień po dniu. Dziś planuję dzień bez słodyczy, a będzie ciężko, bo w pracy czeka na mnie tort urodzinowy. Używać 3 razy schodów zamiast windy - w szczególności przy pierwszym wejściu do biura + 40 minutowy spacer szybkim tempem po rezerwacie z moim psiakiem. Znalazłam świetny plan "Od kanapowca po maratończyka!", który pomaga mi po prostu zacząć. Siłownie nadal mimo wszystko zamknięte, te co otwarte - to ja nie chcę niestety za dodatkową, niepewną, opłatą być olimpijczykiem :P a na dworze - nadal za zimno trenować. W domu na razie nie mam warunków. A muszę zacząć się ruszać, no po prostu.

3. Być asertywną wobec siebie i innych. Przyznam się Wam, że święta spędziłam z ojcem i jego żoną (a mą macochą, a jak). Kobita ta gotuje rewelacyjnie ale tłusto. I patrząc na nią, szukającą wszędzie wymówek, jedzącą baaardzo źle (BARDZO!), i narzekającą jak to ją żołądek boli (bo nie może zup >.<) stwierdziłam,że ja taka nie chcę być. Wiecie, ja wiem, że odsetek osób jest otyłych z powodu chorobowych ale pokażcie mi jedną taką osobę, która nie grzeszy posiłkami. Ja zrobiłam u siebie rachunek sumienia i wyniki są smutne. Także, nie wątpię w choroby hormonalne ale to tylko odsetek osób, które po prostu robią śmietnik z swojego organizmu. Ja już widzę poprawę po swoim organizmie, mimo, że waga wróciła do swojego stanu, to jednego się nauczyłam przez ten miesiąc -  obserwować swój organizm. I wolę tę wariatkę zdrowszą, mniej obolałą i energiczną. Bardziej uśmiechniętą i mniej rozdrażnioną. Wiecie! To jak z wiarą, chcesz zobaczyć sygnały wiary to zobaczysz - tak samo z organizmem, chcesz zobaczyć różnicę - to zobaczysz.

Generalnie w świętą znowu pożarłam tony cukru i wiecie co!? Byłam tak rozdrażniona, że aż się popłakałam. Mnie to się nie zdarza! Przypadek? Gorszy dzień? A może właśnie zaśmiecenie mózgu cukrem? 
Pozostawiam Waszej refleksji, a tymczasem ściskam i mam nadzieję - od systematycznego poczytania. 

29 marca 2021 , Skomentuj

Poniedziałek 29 marca 2021  - a ja znowu wracam do Was. Mam wielki problem z czasem, a raczej jego brakiem. Gdy nie gotuję - jem byle jak. Lista zakupów przygotowana, zobaczymy jak pójdzie dzisiejsze gotowanie ;) Mój tydzień zacznie się od jutra. Do spisania!

16 lutego 2021 , Komentarze (2)

I tak to właśnie ze mną jest, nadmiar obowiązków sprawia, że nadal nie zmierzona, przez tydzień nie pisząca, za to szykująca się do remontu. Acz! Udało się trzymać dzielnie, chociaż siostra zrobiła własne mega (w tym kaloryczne!) burgery, babcia ukochane tiramisu z mascarpone, a mąż popijał piwko. I wiecie co, i przegryzałam sobie mój własny chlebek! I dałam radę. Nie skusiłam się. Z tego jestem dumna. Z świadomego odmówienia chwilowej przyjemności. Jeszcze na nie przyjdzie czas, z umiarem, gdy już odzyskam zdrowie. Jestem zadowolona, bo teraz żywię się nie żeby schudnąć, tylko żeby brzuch mnie nie bolał, zgaga nie paliła. I od tygodnia jest spokojna :) To motywuje strasznie! A utrata wagi? - to będzie tylko efekt uboczny. 
Po tygodniu zauważyłam więcej energii w ciągu dnia. Wstawanie jeszcze idzie opornie ale to dlatego, że z nadmiaru obowiązków późno chodzę spać. To też wypracuję - w swoim czasie.
Bardzo mnie cieszy, że nadmiar energii objawia się chęcią wyjścia na siłownię czy basen. Czekam aż pootwierają. W domu niestety nie mam warunków aby ćwiczyć. Ani wolnego pokoju ani placu na ziemi. Natomiast może do tego cokolwiek zrzucę i będzie mi łatwiej ćwiczyć :P Fajnie po prostu czuć, że Ci się chce. I najważniejsze, moja rodzina w końcu po zwykłym tygodniu, gdy odmawiałam wszystkiego, gotowałam po te 2 godziny (u mnie idzie to mozolnie) stwierdziła, że na poważnie wzięłam sobie zdrowe odżywianie. Z kuszeniem im idzie gorzej, zapominają się i proponują mi masę niezdrowych rzeczy.

Odezwę się w przyszłym tygodniu, bo szykuję się do weekendowego odświeżenia pokoju, a więc masa przygotowań. 
Buźka!

9 lutego 2021 , Skomentuj

Hej! I nastał ten wielki dzień, wielki początek. Z przytupem, a jak! Wczoraj jak wyszłam do domu o 6.00 rano to powrót nastąpił dopiero 20.00. Uwierzcie, zdążyłam zakupić jedynie trochę zdrowej żywności i na tym się skończyło paliwo zwane energią. Spacer z psem i spać. Ale! Mimo, że nie jest wedle przepisu, to wiedza jaką pozyskałam przy wcześniejszych dietach na razie daję rade. Na śniadanko wskoczyła owsianka, później kalarepka z papryką i jabłkiem (w ćwiartkach - o dziwo uwielbiam!) a na obiad naleśnik z bananem. Kolację mam nadzieję spędzić już w domu, zobaczymy czy posiłek będzie ok.
Dziś wieczorem zrobię również pomiary, pstryknę fotki i ugotuję jedzenie. Niech jutro będzie lepszy w diecie dzień. Chęć na słodycze na razie mała, za to motywacja wielka!
Ściskam mocno!
Nadal pozostaje Zbrodnia i Kara, nie było zbytnio czasu na czytanie, a w sumie może to za dużo czasu na telefonie? Walczę z świadomością mojego zaangażowania i dysponowania czasem.

5 lutego 2021 , Komentarze (1)

Dzień dobry! A może dobry wieczór?  

No cóż, po raz kolejny zakupiłam dietę, będzie gotowa 8 lutego. Czy się uda? Czy znowu się poddam? A może utrę moim katom nosa i pokażę się jako mega laska? Ale czy to moja waga mnie definiuje? Nie.. to poczucie humoru, oczytanie i cięty język. Ale na pewno waga pomaga wejść po schodach, zdobywać nowe marzenia czy wcisnąć się w fajne ubranie. Pozwala lepiej sypiać i lepiej wstawać. To może jednak warto? Może za rok utrę nosa nie tylko katom ale i mojemu nadciśnieniu? Może będę mogła przepłynąć nie tylko dwa baseny ale i dwadzieścia? Może przebiegnę te 5 km. Może tym razem się nie poddam. Potknę, ale nie poddam. 

A teraz idę zatonąć w "Zbrodni i karze" Dostojewskiego. Ciężka lektura? Może, na pewno nie doceniona za czasów szkolnych. Niech Fiodor się teraz broni. ;)