Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po prostu... spełniam swoje MARZENIA ;)

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13570
Komentarzy: 26
Założony: 29 czerwca 2011
Ostatni wpis: 15 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
RuthEden

kobieta, 31 lat,

168 cm, 68.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 lutego 2015 , Komentarze (14)

Wróciłam do domu! Zważyłam się - waga spadła o 5 kg! :) Ładnie!

16 skalpeli za mną. Ładnie, chociaż przyznam, że od kiedy przyjechałam kompletnie nie ćwiczę, mój ruch ogranicza się do spacerów, zakupów i fanatycznego sprzątania. Trzeba się ogarnąć!

Czuję zmianę, zdrową zmianę. Wreszcie dorosłam do tego, żeby schudnąć. ZDROWO. NORMALNIE. Żeby schudnąć, trzeba jeść, kiedyś nie mogłam w to uwierzyć, a teraz:


24 stycznia 2015 , Komentarze (7)

Odmeldowuję zrobienie jedenastego Skalpela! Magia - nigdy tak długo nie ćwiczyłam... czegokolwiek :)
Efekty? Niestety nie mogę się ani zważyć, ani zmierzyć, zrobię to dopiero po powrocie do domu (czyli nie wiadomo kiedy:)). Na 100% zmniejszył mi się cellulit, skóra wydaje się bardziej napięta i same ćwiczenia za każdym kolejnym razem sprawiają coraz mniej problemu. Pamiętam moje pierwsze! Wyglądałam jak po przebiegnięciu maratonu! Trzęsły mi się wszystkie mięśnie! A teraz? Lajt :P Tzn. może nie ćwiczę z uśmiechem na ustach, ale różnica jest ogromna. Chciałabym dołączyć jeszcze jakieś inne ćwiczenia, ale niestety mam ograniczony transfer internetu, a pobrany tylko Skalpel, Callanetisc i jakieś 10-minutówki. Ale lepszy rydz niż nic, nie? :)
W ogóle minęły już 3 tygodnie od czasu zmiany mojego podejścia do żywienia, bo dietą tego nazywać nie chcę. Myślałam, że jestem tak niecierpliwa, że nie wytrzymam po 5 dniach, a tu proszę! 3 tygodnie bez słodyczy! 21 dni!

1- 2 tosty francuskie z chleba żytniego, z polędwicą, serem i keczupem - niedietetyczna pyyyyycha :)

2- banan, 2 kiwi
3- duuuża micha kremu warzywnego z jogurtem i pestkami

4- wędzony dorsz + papryka

Dużo wody, herbaty i kawy z mlekiem.

Skoro potrafiłam ogarnąć się z ćwiczeniami, to dam radę też z tą sesją! Do boju!

23 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Czasu brak... nie wiem, co ja z nim robię, bo jeszcze nie zaczęłam się uczyć... w przyszłym tygodniu 5 zaliczeń, będzie ciekawie! Już niestety nie jestem taka ambitna jak w zeszłym roku. 
Babcia w szpitalu. Nikt się tego nie spodziewał. Źle mi z tym, że siedzę sobie 300 km stamtąd i czytam "Panią Bovary"...

1- 2 kr. chleba żytniego z masłem, serem mierzwionym, polędwicą i musztardą, 2 kiwi.
2- garść orzechów laskowych
3- duuża micha kremu warzywnego z jogurtem naturalnym i pestkami dyni
4- 2 kiwi
5- kawał wędzonego dorsza, pomidor, 2 razy wasa z almette i polędwicą

Oprócz włóczenie się po mieście i ogarnięcia pokoju ruchu brak, ale wczoraj był skalpel, zawsze coś... Nie mam nastroju do wygibasów...

20 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Wczoraj jednak poddałam się niesprzyjającej aurze blue monday - po kolacji wszamałam serek czekoladowy, trochę płatków i rodzynki... A później nie mogłam spać, nienawidzę spania z przepełnionym brzuchem! Cieszę się, że to nie były jakieś ostre "grzechy", że nie popłynęłam w starym stylu... A dzisiaj jest ciężko, ale się nie poddaję, dieta trwa - tak, jak trwała. W swoim zwyczajnym trybie dzisiaj pewnie nie zjadłabym nic albo bardzo mało, a później rzuciła się na wszystko. Ale nie tym razem! Zjadłam jak 5 posiłków i jakieś 1500 kcal. Nie poddam się i już, choćby nie wiem co! Potknięcie może się zdarzyć, ale zamiast zostawać w tym grajdole, trzeba się ruszyć i walczyć o swoje, a nie tylko biernie przyglądać szczęściu innych. Wczoraj rozmawiałam z przyjaciółką, z którą nie widziałyśmy się przez dłuższy czas - chłopak się jej oświadczył! Zazdroszczę! Ja niestety bywam uważana za atrakcyjną przez pijanych starszych panów lub tramwajowe żule...No cóż...:) W każdym razie powiedziałam jej, że ćwiczę i się za siebie wzięłam, więc już nie ma odwrotu, nie zamierzam się wstydzić, jak już się spotkamy! 

Tak bardzo bym chciała wreszcie w siebie uwierzyć! Zaakceptować własne ciało! Schudnąć! Żyć!

19 stycznia 2015 , Skomentuj

Podobno mamy dziś blue monday - najgorszy dzień roku. Niestety u mnie wszystko się zgadza, wstałam lewą nogą, pojechałam na nudne zajęcia, na kolejnych zrobiłam wagary i wróciłam do domu z setką chochlikowatych myśli w głowie - i tak nie schudniesz, idź, zjedz te pierogi, masz w szafce ciastka, śmiało, nie krępuj się... Ale walczę ze sobą. Koniec powstawania i ciągłego upadania, żeby od roku bawić się w odchudzanie - 5 kg / + 5 kg. Tym razem wszystko wygląda inaczej i niech też wreszcie przyniesie inne rezultaty!!! Proszę! Proszę! Od ponad 2 tygodni nie jem słodyczy (wyłączając galaretkę z owocami, bo dla mnie to taki nie do końca słodycz), ćwiczę, najchętniej oczywiście obudziłabym się jutro piękna i szczupła, ale to tak niestety nie działa. Trzeba popracować nad cierpliwością, której brakowało mi przez całe życie - no i poniekąd dlatego jestem tu, gdzie jestem... Ale nieważne, to już było! 
Zamiast ciastek i pierogów wypiłam herbatę z miodem, zaraz zrobię skalpel, chociaż szczerze nie lubię tych ćwiczeń i jak wyrobię tyle, ile chciałam, to zmieniam na coś przyjemniejszego :)

Gdyby nie ta sesja, nie ten stres, byłoby o wiele łatwiej, a tak... zdaj te 20 przedmiotów! Aż się wszystkiego odechciewa! Najchętniej wróciłabym do domu, chociaż w zeszłym roku i 2 lata temu zapierałam się przed tym rękami i nogami... 

Koniec tych smętów! Do roboty! 

         

11 stycznia 2015 , Komentarze (1)

1. Domowy chleb ziarnisty + nutella z 1/2 awokado
2. Jabłko
3. Kasza jaglana + puszka tuńczyka + korniszony polane jogurtem z ziołami
4. Batat pieczony z tymiankiem, sos czosnkowy z jogurtu

TR- waist, back, buns