Powiem krótko ciężko, prawie jak na początku odchudzania. Dzisiaj przebiegłam sie około 12.30, makabra ledwo 26 min. Kondycja do ...... Może dlatego że nie biegałam jakiś czas i oczywiście inna pora, zawsze biegam wieczorem, ale dzisiaj oj kiepsko. Jednak w środku jak sobie poczytam wasze pamiętniki to budzi sie we mnie ta dobra strona która pcha mnie do odchudzanka. Tak niewiele, a ciężko jak na początku. Człowiek widzi juz prawie szczyt, a jednak musi pokonać kawałek drogi aby go osiągnąć. Jakie to trudne. Gdzie tkwi cały problem, może ja się napawam że już tyle schudłam i wystarczy, ale cel jest inny. Proszę o mocnego kopniaka, może to mi pomoże. Pa.