Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Karolinasdz

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 56.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 kwietnia 2014 , Komentarze (17)

Wczoraj zmęczona poszłam spać o 21, a wstałam o 7, odespałam sobie :) Zjałam śniadanie:

piętka (ulubiona część chleba haha), dwie kanapki z chleba pełnoziarnistego żytniego z sałatką ,szynką, rzodkiewką, pomidorem, wiejskim jajkiem i czerwoną cebulką

jabłko, pół banana, czerwona herbata

II śniadanie : 

miseczka prażonej gryki, którą wczoraj dostałam :)

Miałam ujawnić nagrody w konkursie dodając zdjęcia na mojego bloga, oto LINK :) Możecie również odwiedzić fanpafe bloga, by być na bieżąco z przepisami - LINK

Nie wiem dlaczego niektórym nie działają linki, dlatego to jest blog: http://feeleat.blogspot.com/ a to fanpage : https://www.facebook.com/pages/Feel-Eat/587446461266639?ref=hl  :)

Ogarnęłam już pokój i lekko mieszkanie, teraz ogarnę siebie i pójdę na warzywno-owocowe zakupy, chciałam dzisiaj pójść na rolki,chociaż pogoda jest raczej średnia, potem się umówiłam, a jeszcze nauka czeka (wczoraj zamiast siedzieć w książkach słodko spałam, ale regeneracja też jest ważna :)), cały dzień mam zapełniony i tak właśnie lubię najbardziej!

Na obiad szykuję grillowaną pierś z kurczaka z ciecierzycą i warzywami, a na kolację pewnie twaróg z jogurtem naturalnym, szczypiorkiem i rzodkiewką. 

Lecę, bo mi dnia zabraknie, aaa i chłopak-rolkarz z metra, o którym Wam pisałam zostawił mi wczoraj wiadomość z pytaniem, czy dotarłam do domu bez mandatu hahah :)

5 kwietnia 2014 , Komentarze (19)

Czzzeeeeśććć :)

Kolejny dzień mi tak okropnie szybko zleciał! Wstałam przed 6 i przygotowałam sobie śniadanie : 

jabłko, kiwi

bułka orkiszowo-owsiana z sałatą, szynką sojową, jajkiem, pomidorem, rzodkiewką i szczypiorkiem, parówka sojowa, czerwona herbata

Potem zrobiłam sobie peeling, maseczkę na włosy i twarz, pomalowałam paznokcie i naszykowałam się na targi kulinarne. Jechałam godzinę w jedną stronę, ale było warto!!! Za wygrany konkurs (info w poprzednim poście w pamiętniku) otrzymałam świetny prezent, dodatkowo tak jak Wam pisałam, mam współpracę z firmą, której konkurs wygrałam (nie jako mój blog, tylko jako Karolina) i miałam możliwość porozmawiać z Panią, z którą wymieniam maile, bo to ona zajmuje się makretingiem, powiedziała, żebym do niej napisała po wakacjach i wyśle mi znowu pakę produktów.

Miałam Wam pokazać paczkę i się pochwalić, ale... dodam jutro fotorelację na blogu, a dzisiaj tylko przedsmak : 

Kupiłam też pełnoziarnisty chleb żytni, pyyycha! Za rok na pewno odwiedzę te targi! Spróbowałam kabanosa  z dzika pierwszy raz  w życiu, jadłam liofilizowane wiśnie i truskawki, różne sery i testowałam różne chleby (JADŁAM NAWET POKRZYWOWY). Spróbowałam wiśniówki i po jednym kieliszku już było mi wesoło, bo ja nie piję, na imprezach też sporadycznie, więc nawet tak małe ilości odczuwam, zobaczyłam pana przebranego w stój regionalny grającego na bębnie z kolegami, którzy używali innych instrumentów, podeszłam do niego i zapytałam, czy mogę też z nimi zagrać, uśmiechnął się i oddał mi pałeczki hahah jakiś pan który robił fotorelację zrobił mi dużo róznych zdjęć i boję się, że teraz będą moje wygłupy w internecie... po powrocie do domu otworzyłam pakę z rzeczami konkursowymi i jedno z musli było tak dobre, że zjadłam je całe hahah dlatego pojechałam na Pole Mokotowskie pojeździć na rolkach, byłam dwie godziny i dopiero co wróciłam, Poznałam przy metrze jakiegoś chłopaka i może będę mieć nowego kompana do jazdy. Widział, że schodzę do metra na rolkach, bo nie chciało mi się wkładać butów, chciałam już resztę drogi do mieszkania pokonać na rolkach i ostrzegł mnie żebym zmieniła na buty, bo dostanę mandat jak mnie wyczają na kamerach, trochę pogadaliśmy i zgadaliśmy się, że oboje jesteśmy na grupie fb warszawskich rolkarzy i jeździmy na nightskatingach, fajnie, bo grupa osób, których znam jezdzących na rolkach się powiększa! :) 

Jutro na bloga wrzucę rzeczy które dostałam i kupiłam, a teraz zmykam pokręcić hula-hopem i się pouczyć, bo przecież dzień bez nauki, to dzień stracony :D

4 kwietnia 2014 , Komentarze (23)

Dzisiaj dzień mi bardzo szybko zleciał, 

od rana miałam wykłady, jako że jesteśmy na takim kierunku, na jakim jesteśmy, możemy przychodzić na zajęcia ze swoimi zwierzakami, moja koleżanka ma nowego pupila, jest taki słodki! Chociaż jestem kociarą i nie za bardzo lubię psy, to akurat taka malutka kuleczka (mniejszy od mojej małej kitki- Szaraczki) jest przeurocza! :)

Potem musiałam pozałatwiać parę spraw i nagle jest już prawie 20. Wiem, że jest piątek, imprezy i te sprawy, a tu niestety czeka mnie nauka, bo jutro chcę iść na targi regionalnej i ekologicznej żywności. Wygrałam konkurs (trudno żeby nie, jak brały w nim udział 2 osoby hahah na fanpage'u Ekoproduktu, czyli firmy z którą i tak miałam współpracę blogową :))  Odbiór ''pysznej nagrody'' jest właśnie na tych targach! I tak bym poszła, mam nadzieję, że znajdę jakieś ciekawe produkty. 

śniadanie: 

pizza amarantusowa z szynką sojową,  pieczarkami i mozzarellą

jedna faszerowana pieczarka

jabłko, pół banana

czerwona herbata

drugie śniadanie : 

pieczarki faszerowane tofu

obiad:

bakłażan faszerowany kaszą jaglaną z warzywami

podwieczorek:

sałatka z selera naciowego i kukurydzy

kolacja:

pierś z kurczaka smażona bez tłuszczu, pół papryki, pół pomidora, pół brokuła

Oczywiście zapraszam Was na mojego bloga kulinarnego LINK, możecie przy okazji pomóc i kliknąć raz w jakąś reklamę ;) Akurat dzisiaj dodałam totalnie niedietetyczny przepis, ale przysięgam, że na ogół jest lekko i odchudzająco :) Trzymajcie się!

2 kwietnia 2014 , Komentarze (29)

Cześć Wam! 

Dzisiaj wstałam trochę po 6, ogarnęłam się i przygotowałam śniadanie : 

bułka owsiano-orkiszowa z sałatą, szynką, pomidorem, jajkiem wiejskim i szczypiorkiem, jabłko, pół banana i zielona herbata

Pobiegłam do szkoły, nie chciałam jechać autobusem, a na stanie przy szafie i wybieranie odpowiedniej koszuli zeszło mi bardzo dużo czasu,w końcu i tak wybrałam mój pierwszy typ, a wszystkie potem odrzuciłam hehe, 

Miałam tylko jeden wykład, po nim poszłam zrobić zakupy na dzisiejsze stanie przy garach :)

zjadłam drugie śniadanie , czyli surówkę z kapusty czerwonej z kukurydzą:

Potem wzięłam się za gotowanie, przygotowałam surówki, które powinny mi starczyć na parę dni :

zrobiłam obiad: 

i jedzenie na przyszłe dni, bo mam dość sporo na uczelni : 

faszerowany bakłażan kaszą jaglaną z warzywami

pizza amarantusowa z sojową szynką, pieczarkami i mozzarellą

zapiekanka z selera naciowego

Przepisy oczywiście pojawią się na moim blogu kulinarnym - LINK :) ( Jak będziecie to kliknijcie proszę przy okazji na jedną z reklam, ale tylko RAZ :) ) a teraz spadam do nauki, zaplanowałam rolki, ale jest bardzo zimno, do tego chyba coś mnie wzięło, jeśli przestanie mnie boleć głowa, to pójdę pobiegać po nauce, a jeśli nie, to pokręcę hula-hopem i może zrobię Mel B na pośladki :)

PS. Właśnie przekroczyłam 1500 znajomych, ale mam Was dużo!:)

1 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Cześć, 

miałam dodać wpis już wcześniej, ale coś mi się zepsuło i nie  miałam panelu dodawania zdjęć. 

Na weekend tak jak Wam pisałam, wróciłam do domu i OCZYWIŚCIE nie zrobiłam nic związanego ze szkoła, a teraz mam masę spraw do nadgonienia. Cały czas spędziłam z rodzicami albo na słońcu (tak, już się spaliłam i miałam lekkie poparzenie słoneczne, na szczęście już zbrązowiałam).

Zaległe zdjęcia jedzonka: 

tak nieskładnie ,ale jak wróciłam na chate to nie wiedziałam od czego zacząć, tyle było rzeczy które lubię :) 

jabłko,winogrono, truskawki, pistacje, buraki, ciecierzyca, wszystko zjadłam na śniadanie

kolejne śniadanie : chleb pełnoziarnisty z ziarnami i pestkami, jabłko, pół banana, pomidor, migdały, 2 wiejskie jajka na miękko

fasola jaś, jajko sadzone, marchewka, pół papryki

W sobotę poszłam rano pobiegać, zrobiłam stałą trasę, obiegłam więc jeziorko, dobiegłam do wsi i okrężną drogą pobiegłam do domu, całość zajęła mi 45 minut, ale po drodze straciłam jeszcze czas na oglądanie jeża, którego znalazłam i nawet zrobiłam mu zdjęcie :D 

Niestety nie mam zdjęć z wczoraj, bo miałam troche rozwalony dzień, ale wstałam wcześnie, poszłam do szkoły na nogach (około 30 minut szybkiego spaceru), potem byłam na 75  minutowym aerobiku i wróciłam też 30 minut na nogach. Po powrocie poszłam spać na 3 godziny żeby odespać, a potem się uczyłam na dzisiejsze zaliczenie z biochemii, a wyszło tak, że zasnęłam i wstałam rano i się douczałam. Właśnie jestem po i sama nie wiem jak mi poszło, paru rzeczy nie napisałam, inne naciągałam i wymyślałam, na szczęście biochemii nie zalicza 75% tylko jedynie 50 + 1 więc jakaś tam szansa jest, że zaliczę. Tak to właśnie jest, jak się jedzie do domu! 

Dzisiaj na śniadanie wyjadałam resztki , czyli:

jedna parówka z papryką, ketchup

płatki owsiane i ekspandowany amarantus z jogurtem, bananem, jabłkiem i rodzynkami

w szkole zjadłam dużą garść migdałów, a na późny obiad: 

zupa pomidorowa z jogurtem naturalnym, makaronem pełnoziarnistym orkiszowym bez soli, marchewka, papryka i kalarepa :)

Ciągle mam do Was prośbę, abyście przy okazji jak będziecie u mnie na blogu klikały w reklamy, które są pod pierwszym postem lub po prawej stronie na pasku, ale tylko RAZ ewentualnie dwa, nie więcej, LINK do mojego bloga kulinarnego :) Wielkie dzięki! :) Kiedy ostatnio Was o to poprosiłam, nagle przybyło mi bardzo dużo pieniędzy za to klikanie i po godzinie usunęłam prośbę, bo wystraszyłam się, że jednego dnia naliczy mi całą pulę, którą większość zbiera miesiącami, by móc wypłacić kasę, a to by było podejrzane. Dzięki :)

29 marca 2014 , Komentarze (10)

Hej,

wczoraj wróciłam na weekend do domu, mam trochę nauki, więc nie mam jakichś wielkich planów, wzięłam buty do biegania i oby mi się udało je wykorzystać :)

Czwartek:

ŚNIADANIE :

dwie kromki upieczonego przeze mnie pełnoziarnistego chleba

1. z makrelą

2. z szynką sojową, serem, jajkiem,pomidorem, rzodkiewką i szczypiorkiem

papryka,  banan + jabłko

Jabłko zawsze jem wcześniej,bo szybciej jest trawione, gdybym je zjadła później po posiłku mogłoby powodować wzdęcia

II ŚNIADANIE

kromka mojego chleb,a parówka sojowa, pół papryki

OBIAD:

kuskus curry z warzywami + szklanka maślanki

podwieczorek: 

garść migdałów 

kolacja: 

opakowanie białego sera z jogurtem, rzodkiewką , pomidorem i szczypiorkiem, 2 marchewki.

Piątek 

ŚNIADANIE :

musli z suszonymi malinami i amarantusem z połową banana i małym kubkiem jogurtu naturalnego

2 jajka wiejskie na miękko

pół pomidora, papryka

II śniadanie (na uczelni) : 

sałatka z sałaty, oliwek, rzodkiewki, pomidora i kurczaka w przyprawie gyros z sosem balsamicznym

śniadanie 3:

serek wiejski plus seler naciowy, też na uczelni 

OBIAD:

Miałam mało czasu do wyjazdu do domu, więc zjadłam zwykła fasolę jaś, paprykę i 3 marchewki

Kolacja: 

Prażone migdały, marchewka

Takie trochę nieskładne to fotomenu przez uczelnię i przyjazd do domu, ale i tak dobrze, że w miarę zdrowe :) 

Pogoda dopisuje, korzystajcie z niej! Trzymajcie się!

24 marca 2014 , Komentarze (13)

Dlaczego normalniejsze? Bo bez kulinarnych fajerwerków, dzisiaj wszystko na szybko w biegu, takie poniedziałki :)

Obudziłam się o 5.20 i nie wiedziałam, czy już wstawać, czy zmusić się do przespania tych 40 minut, ale że byłam już wyspana, to zwlekłam się z łóżka i poszłam przygotować do wyjścia na uczelnię, zjadłam duże śniadanie :

3 wiejskie jajka na miękko

dwa placki z kaszy kuskus (przepis dodałam dzisiaj na mojego bloga kulinarnego)

jabłko + czerwona herbata

i dzięki temu, że wcześniej się wyrobiłam, poszłam mimo niefajnej pogody na nogach do szkoły, po wykładzie pobiegłam na aerobik, po nim zjadłam

II śniadanie, czyli 2 placki : jeden taki sam jak na śniadanie i jeden z tofu i jaglanką i do tego 2 garście migdałów

Potem miałam okienko, pojechałam zrobić zakupy i zawieźć je do domu, zrobiłam na szybko obiad:

pomidorowa z jogurtem naturalnym i makaronem żytnim razowym

2 placki i marchewka

na podwieczorek wzięłam biszkopty proteinowe ( przepis również na blogu pod tagiem ''z białkiem - dla sportowców''. Upiekłam je razem w plackami, ale zapomnialam się pochwalić :) 

no i na kolację na uczelni wzięłam twaróg z selerem naciowym, rzodkiewką i szczypiorkiem

Jest prawie 21, dopiero wróciłam z uczelni do domu. Od razu po wejściu , jeszcze w kurtce robiłam na szybko zaczyn na chleb i właśnie rośnie, chcę mieć jutro na śniadanie pyszny pełnoziarnisty chleb z ziołami prowansalskimi i suszonymi pomidorami i przy okazji zużyję zalegające w szafce mąki. Mam trochę do zrobienia na jutro do szkoły, także na pewno nie pójdę spać przed jego upieczeniem :)

LINK do przepisów : www.feeleat.blogspot.com

Sorry, że tak ciągle reklamuję ,ale często pytacie o przepisy, a tak to nie muszę odpisywać każdemu po kolei jak coś przygotowałam, bo może sam znaleźć :)

23 marca 2014 , Komentarze (35)

Hej,

pisałam już parę razy, że tydzień na uczelni zaczynam zajęciami od 8 do 20, tak samo we wtorek, a że postanowiłam pozużywać zalegające rzeczy w szafkach, o czym też już wspominałam, wymyśliłam sobie różne rodzaje kotletów, żeby zabrać ze sobą na wynos do szkoły, pierwotnie miały być 4 rodzaje, ale niestety zabrakło mi jajek ;) Zrobiłam więc 3, ale od początku...

na śniadanie o 5.50 :D 

naleśniki gryczane z karobem i prażonymi migdałami ( z dżemem truskawkowym bez cukru własnej roboty)

drugie śniadanie: 

żytnie, pełnoziarniste placki drożdżowe z dżemem truskawkowym bez cukru, z prażonymi migdałami i orzechami włoskimi

obiad:

omlet z jednego jajka z sosem pomidorowym, sojową parówką, mixem sałat i niecałym plasterkiem sera

i placki, których już próbowałam i wyszły przepyszne, zjem jeszcze potem : 

placki z kaszy kuskus i warzywami (nawet mój współlokator się zachwycał i stwierdził, że jak tylko będzie w sklepie to bierze kaszę kuskus i robi coś podobnego)

placki z kaszy jaglanej z suszonymi pomidorami, tofu i kukurydzą

placki z cukinią, świeżą bazylia i jaglanką

Wszystkie są pieczone, żeby nie używać tłuszczu do smażenia :)

Taaak się objadłam, bo zjadłam jeszcze 2 jabłka i trochę prażonych orzechów , aż mnie boli brzuch. Idę sobie poczytać anatomię, potem pokręcę hula-hopem i może wieczorem pójdę biegać, jeśli nie zacznie padać, bo dzisiaj jest zdecydowanie gorsza pogoda niestety. Trzymajcie się!

Aha i wszystkie przepisy oczywiście wrzucę na bloga www.feeleat.blogspot.com tylko nie wiem kiedy, bo ostatnio dużo gotuję i wszystko musi czekać na swoją kolej :) Spokojnie, w przyszłym tygodniu mam tyle ważnych zaliczeń, że odpuszczę trochę z tym siedzeniem w kuchni.

22 marca 2014 , Komentarze (11)

Dzisiaj taaki piękny dzień za oknem! W nocy się obudziłam i odpaliłam filmiki z różnymi operacjami, oglądałam aż do zaśnięcia. Wstałam jak zwykle o 6, zjadłam śniadanie i czekałam aż wstanie mój współlokator żebym mu nie przeszkadzała sprzątając mieszkanie, trochę posiedziałam nad notatkami. Umyłam okna, poodkurzałam i dokładnie wysprzątałam pokój, potem pojechałam na rolki na 2 godziny, ale z 40 minut siedziałam na ławce i czytałam histologię. Jakiś facet się do mnie przysiadł i zagadywał, ale nie miałam ochoty z nim gadać. Potem coś do mnie gadało 3 rolkarzy i to jest śmieszne, bo zazyczaj nie reaguję, więc i tym razem też nie reagowałam, ale byli tak przystojni, no.. że się uśmiechnęłam i co przejeżdżałam koło nich, to coś gadali, jeden wyciągnął do mnie rękę i powiedział '' piątka'' więc co tam, przybiłam mu w czasie jazdy i szybko zniknęłam, potem już wróciłam do domu. Mam zamiar codziennie tam jeździć, jak tylko będzie dobra pogoda,tylko chcę wymienić rolki, bo niestety mam tylko rekreacyjne, a chciałam do jazdy szybkiej. Po powrocie zrobiłam żeby już całkiem wymęczyć pośladki Mel B na pupę i pokręciłam hula-hopem w czasie oglądania wiem co jem, a teraz zbieram się na spacer i do sklepu. Jak wrócę, to zajrzę do Was :)

śniadanie: 

2 jajka na miękko wiejskie

parówka sojowa w cieście drożdżowym (dzisiaj wstawiłam przepis na mojego bloga )

jabłko, banan

II śniadanie : 

sałatka z tofu i selerem naciowym z sosem jogurtowo-czosnkowym

obiad:

kuskus z warzywami

podwieczorek:

miseczka prażonego słonecznika

2 marchewki

kolacja (zjem jak wrócę)

sałatka z selerem naciowym

Wczoraj pisząc o studiach, bardziej chodziło mi o to, że nie należę do osób, które latają za każdym stworzonkiem i się cieszą, a wiele z moich znajomych niestety tak ma. Coraz bardziej natomiast interesuję się dużymi zwierzętami, mimo że nie chcę mieszkać na wsi. Pierwszy rok na każdych studiach jest ciężki i chyba zawsze ma się dużo wątpliwości,bo tak naprawdę nie mam zajęć klinicznych ( w klinice mamy biostatystyke hahah) i nie do końca wiem jak to będzie wyglądać. A na dietetyka raczej się nie nadaję, poza tym, kto powiedział, że nie mogę zrobić dwóch kierunków? Dietetykę jak już to zaocznie, bo wszystkie osoby z dziennych mówią, że mają wrażenie, że marnują czas, tysiące okienek, przedmioty-wypełniacze wszędzie codziennie. Poza tym zastanawiałam się nad tym wczoraj i gdybym została na dietetyce, to byłabym bardzo nieszczęśliwa. Decyzję podjęłam świadomą i nadal utrzymuję, że prawidłową, bo to może być moja pasja albo późniejszy dodatek do tego co już będę mieć. Poza tym zawsze chciałam być lekarzem, oczywiście w mgr nie ma nic złego, po prostu chciałam leczyć. Wiem, że kiedyś dietetyka była specjalizacją na medycynie, ale niestety już tak nie jest :)

21 marca 2014 , Komentarze (20)

Hej. 

Wczoraj miałam praktyczne zaliczenie z anatomii, bardzo się stresowałam, jak weszłam na prosektorium to trochę ze mnie zeszło, zaliczyłam na 9/10. 

Mam mętlik w głowie, bo każdy nam powtarza, że nie ma pracy dla weterynarzy w Polsce, przez ostatnie 2 tygodnie przeczytałam bardzo dużo stron internetowych o nostryfikowaniu dyplomu lekarza w USA, niby mogłabym chodzić też na wykłady ludzi ze studiów anglojęzycznych, żeby łatwiej mi było w przyszłości zdać egzaminy po angielsku z anatomii, histologii, farmakologii itd, ale nie jestem zdecydowana, większość ludzi pisze, że nawet po zdaniu egzaminów, potem nie chcą przyjmować na staż i tak naprawdę to kasa wyrzucona w błoto. Jedno podejście do egzaminu medycznego to 440 dolarów, egzamin z angielskiego jest tańszy. Wiem, że to dopiero początek, za 4 lata może się wszystko zmienić ,ale chce mieć jakiś plan. Szczerze nie widzę za bardzo siebie w tej pracy... niestety.. i to mnie załamuje. 

śniadanie :

1/2 - 3/4 hot- doga z pełnoziarnistej bułki z dodatkiem suszonych pomidorów, ziól i oliwek (upiekłam sama) z sojową parówka, camembertem, sałatą i pomidorem

jedna parówka sojowa w pełnoziarnistym cieście

na uczelni:

sałatka z grillowanym kurczakiem i orzechami piniowymi

obiad:

pełnoziarnista pizza z sojową szynką, pieczarkami, brokułem i serem (z obniżoną zawartością tłuszczu)

chipsy z tofu wędzonego

kolacja

???

Przepisy standardowo znajdą się na moim blogu - LINK. Gotuję z rzeczy, które otrzymałam od firmy, dlatego tak dużo sojowych  i wege dań :) 

Muszę chyba wyjść się przejść albo pojechać do centrum na zakupy, trochę za bardzo wieje na rolki, wieczorem pokręce hula-hopem. Poszłam dzisiaj  na uczelnie (mam około 30 minut pieszo) w butach, w których rzadko chodzę i myślałam, że umrę, błagałam żeby jak najszybciej je zdjąć :D Tyyle nauki w weekend, a taka piękna pogoda, posiedzę nad tym dzisiaj, żeby jutro mieć wolniej :) Trzymajcie się!