Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niepostrzeżenie w ciągu ostatnich dziesięciu lat z chudzielca (51 kg) przepoczwarzyłam się w kobietę wypukłą, zwłaszcza w okolicach brzucha. Nadal się dziwię, że nie wbijam się w rozmiar 36 ani nawet 38! Chciałabym się nieco spłaszczyć i odzyskać dawną ruchliwość i energię. Aktualizacja: styczeń 2012 już się wbijam w 38! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48389
Komentarzy: 404
Założony: 21 kwietnia 2010
Ostatni wpis: 2 lipca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cyklistka

kobieta, 56 lat, Glo

168 cm, 71.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 czerwca 2010 , Komentarze (4)

...o poranku to chyba dla mnie najsilniejsza motywacja do truchtu po parku. Mimo, że to prawie centrum Warszawy, biegałam już wśród bzów, akacji i jaśminów, a teraz nieśmiało zaczynają kwitnąć lipy. Przebija się gdzieniegdzie czarny bez, akurat w dzieciństwie tego zapachu nie lubiłam. Mam szczęście mieszkać w pobliżu kilku bardzo ładnych parków, móc wybierać trasy spacerowe i cieszyć się zapachami wiosny. Dziś z tej radości przebiegłam 8 okrążeń boiska i przeszłam 2. Razem 10, dziecko twierdzi, że to ponad 3 kilometry - wie, bo biegało te dystanse na wuefie:)

Dobry początek dnia, prawda?

14 czerwca 2010 , Komentarze (2)

...i o dziwo moja kondycja całkiem nie upadła. Nie chciałam przesadzić, przebiegłam więc 6 okrążeń boiska i przeszłam marszem 2. To całkiem dobry wynik, bez zbytecznego wysiłku. Zdążyłam nawet przed deszczem!

Hurra! Cieszę się z tego powrotu!

13 czerwca 2010 , Komentarze (1)

Czyli jednak miałam rację. Dieta ŻP (chociaż akurat tu nie zawsze dawałam radę;) oraz ruch dają efekty. Może moje chudnięcie nie jest tak spektakularne jak na dietach Ducana czy innych szlonych kapuścianych, ale mnie to nie przeszkadza. Nie tyłam też bardzo szybko, więc daję sobie czas i cierpliwie zmieniam nastawienie do diety. Nie zamierzałam się katować i zdania nie zmienię. Lubię siebie, lubię swoje ciało i nie będę mu robić żadnych większych przykrości:)  

Jutro od rana ruszam biegiem - karencja poanginowa dobiega końca, a seksowny strój czeka :)

12 czerwca 2010 , Skomentuj

...nie była zbyt forsowna, jestem w końcu po anginie, ale dojechałam i kupiłam dwa seksowne komplety. Będę więc jutro kusić pobożnych panów wędrujących przez park do kościoła;)

 Nie wytrzymam bez biegów ani jednego dnia. Zwłaszcza przy moim trybie życia. Bita śmietana (pewnie, że z cukrem) i truskawki na deser po obiedzie (pierogi i białe wino) chyba się same nie spalą? 

12 czerwca 2010 , Skomentuj

...marudzenia! Wsiadam na rower, jadę do Decathlonu kupić letni zestaw biegowy, czyli krótkie gacie i seksowne podkoszulki. Zadam szyku w geriatryku;) Średnia wieku w moim parku to 80 lat ;) Ale stateczni panowie, nawet idąc z żoną pod rękę, gapią się na mój rozbiegany dekolt. I na zdrowie!

11 czerwca 2010 , Komentarze (1)

...grzechoczącym w szklance wypiłam prawie jednym haustem. Mniam, oblizałam się i wzięłam drugi. Polizałam łyżeczkę pełną nutelli i postanowilam się przyznać. Niestety, nie jestem perfekcyjną odchudzaczką, podobnie, jak nie jestem perfekcyjną panią domu. Mam jeszcze pewnie parę innych perfekcyjnych braków.

Czuję się zmęczona tym upałem, chorobą na szczęście już przeszłą, ale jeszcze trzymającą mnie w jakimś nędznym osłabieniu, i brakiem ruchu. Od poniedziałku wsiadam na rower, a rano ruszam biegiem wokół boiska. Potrzebuję endorfin bez kalorii, bo nigdy się nie wbiję w zieloną sukienkę...

7 czerwca 2010 , Komentarze (1)

...zeżarlam trzy delicje i jedno serce w czekoladzie oraz drożdżówkę... Nie nazwę tego inaczej, niż łakomstwem, ale także wentylem bezpieczeństwa. Panicznie boję się drastycznych ograniczeń, bo nigdy nie wiadomo, czy nie dopadnie mnie łakoma tęsknica, czyli napad szaleństwa kulinarnego. Dlatego te trzy marne delicje nie zabiją we mnie ducha walki, a wręcz zachęcą do dalszej diety.

Ponieważ od dawna (sam nie wiem, miesiąc, czy dłużej) nie piję w ogóle piwa a wino w bardzo ograniczonej ilości to sądzę, ze bilans spożywanych przeze mnie pustych kalorii i tak jest ujemny. Marne delicje na zebraniu są więc wielce zasłużoną nagrodą:)

Grunt, to ideologia, co?

7 czerwca 2010 , Skomentuj

...do pracy by się szło, chociaż lekarz wyraźnie zalecił wylegiwanie się w łóżku. Niestety, takie życie, że powinnam się stawić w moim, na szczęście nieklimatyzowanym biurze. Moja dzisiejsza aktywność ograniczy się do stukania w klawisze, a następnie zebrania, które moze potrwać do siedmiu godzin! Obiecuję jednak solennie, że nie tknę tych wszystkich cholernych słodyczy, które będą wyłożone dla nieszczęsnych uczestników spędu!

I tak na śniadanie liznęłam za dużo nutelli;)

A biegów jak nie było, tak nie ma... pewnie jednak lekarz mial rację, bo pocę się nawet siedząc, więc za słaba jestem na sporty ekstremalne...

6 czerwca 2010 , Skomentuj

...w bezruchu, celebrując anginę. Nie umiem jeść mniej, no może trochę... Brak aktywności fizycznej mnie po prostu dobija. A tak się pięnie zapowiadało...

Nie mogę się wprost doczekać powrotu do moich codziennych biegów po parku!

5 czerwca 2010 , Komentarze (2)

...przestrzegać diety w chorobie. Kiedy człowiek jest klapnięty, obolały, przymulony i trochę nieszczęśliwy próbuje sobie wynagrodzić czymś słodkim, słonym, znów słodkim, etc. Staram się jednak nie przeginać: trwam dzielnie i przynajmniej nie piję alkoholu, nie jem smażonego, ale już pieczywo i czekolada/chałwa/nutella rzucają się na mnie ze zdwojoną siłą... Nie biegam - lekarz zalecił powrót do biegów pięć dni po odstawieniu antybiotyku, czyli jeszcze dobry tydzień bezruchu. Nie wiem, czy nie zwariuję, bo lekko się od tych porannych endorfin uzależniłam;) Na szczęście są już truskawki i to w nich będę szukać pocieszenia:)