Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Siranel

kobieta, 38 lat, Lubin

159 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 51 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Ostatnio niezbyt często Was odwiedzam bo skupiłam się na pracy, niestety niepotrzebnie bo dostałam telefon że pracuję tylko do końca tygodnia. Boli mnie to że się tak starałam i wyniki miałam rewelacyjne (np. na zmianie potrafiłam zrobił niewiele mniej niż 4 - osobowa drużyna) no ale niestety w dzisiejszych czasach ważniejsze w pracy są znajomości i powiązania rodzinne niż wyniki czy zaangażowanie. Do końca tygodnia mam czas na znalezienie czegoś innego niestety trafiły się 2 zmiany i czas mam tylko do 12 :<. Plany życiowe też się zmieniają, czasami tak bywa że człowiek ma zaplanowane całe życie, wie kiedy co ma zrobić, jak będzie wyglądał cały dom i już się bierze za realizację a tu wpada durny pomysł i wszystko się zmienia o 180 stopni :), w związku z tym jest szansa że nie pozostanę w mojej małej mieścince wśród rodziny i znanych miejsc tylko przeprowadzę się do jakiegoś Wrocławia czy coś, nigdy nie widziałam się w dużym mieście ale nie zakładam że będzie źle, wszystko ma swoje plusy a do ewentualnej przeprowadzki pozostało wiele czasu bo około 2 lata, jedynym minusem sytuacji jest właśnie 2 letnia rozłąka z mężem która może się rozpocząć za jakiś miesiąc, nawet nie wiem za co trzymać kciuki (smiech). Ale jeśli uda się z Wrocławiem to będę musiała sobie znaleźć jakąś bardzo ciężką pracę albo ze 2 lekkie żeby samemu w domu pierdolca nie dostać - no ale poczekamy i zobaczymy ;).


Z dietą jest tragedia - po otrzymaniu tej niezbyt fajnej wiadomości się lekko załamałam i przez 3 dni żarłam słodycze, pizze i zapijałam piwem... po co? pożarcie tego nie przyniosło mi zupełnie nic poza bólem brzucha ehh... muszę się ogarnąć, to że wszystko się zmienia nie znaczy że od razu muszę się na sobie wyżywać. Na szczęście dużo nie nadrobiłam więc czas się wziąć za siebie. Za 3 tygodnie wyjazd na majówkę i do tej pory muszę zgubić kolejne kg aż do 52 kg a jak się uda to do 51 kg :). Oby wszystko wróciło do normy albo było jeszcze lepsze :).

1 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Waga mi zrobiła prima aprilis i po weekendzie poszybowała o prawie 1 kg do góry i nie chce spaść przez co zabrakło mi 0,2 kg do osiągnięcia celu .. wrr no ale trudno.

Cel na kwiecień - 52 kg czyli do zrzucenia 1,2 kg, jak najbardziej wykonalne :)

Dodatkowo zacząć ćwiczyć!!! mam nadzieję że już w kwietniu pogoda pozwoli na regularne bieganie :)

Zostało tylko 61 dni do końca 1 celu, trzeba dać radę :)

28 marca 2014 , Komentarze (2)

Do końca dużego celu zostało:65 dni

Do końca celu jeziorowego zostało: 34 dni

Do końca celu miesięcznego zostało: 4 dni

A ja co? a ja lada dzień osiągnę cel miesiąca kolejnego, to dobrze ale prędkość chudnięcia trochę mnie niepokoi, jo-jo czai się już tuż za rogiem, stres trochę schodzi więc i głód powraca tylko teraz trzeba się trzymać żeby nie nadrobić tego jeszcze szybciej jak się pozbyłam. Po drodze teraz przed ważeniem wizyta u jednych i drugich rodziców na żarciu a oni jakby mogli dolali by smalcu do kawy więc jedyne co mi pozostaje to pilnować wielkości porcji, przed kolejnym celem w kolejce wypadają święta więc też może być ciężko no ale trzeba dać radę, na spokojnie za to jest ostatni cel półroczny w którym koniecznie muszę osiągnąć cel, teraz te małe cele to jeszcze coś można podciągnąć czy przymrużyć oko ale! trzeba osiągnąć ostateczny cel i koniec kropka, nie ma innej opcji, trzeba spiąć pośladki i nie dać się, przecież nie można zostać pokonanym przez żarcie, ono nawet nie walczy :).

Będzie dobrze - musi być.

27 marca 2014 , Skomentuj

Nadal jeść się nie chce pomimo burczenia w brzuchu, stres i w ogóle, muszę się bardziej przyłożyć do mojego nowego motto. Waga spada i spada i oby spadała dalej. Mam pustkę w głowie, nie mogę się dzisiaj zupełnie na niczym skupić. Jeszcze trochę i aktualizacja paska, oby tak dalej z chudnięciem - nie chcę kolejnego zastoju :p

26 marca 2014 , Komentarze (4)

6 dni do ważenia a ja już osiągnęłam cel, szaleństwo :D mam nadzieję że to nie jest chwilowe. W pracy już się pomału uspokaja i roboty na pęczki więc kalorie się spalają. Kolega z pracy sobie obrał za cel pilnowanie mnie żebym w pracy jadła sałatkę - nie wiem o co konkretnie mu z tym chodzi ale mi to wychodzi na plus więc go nie zniechęcam. 

W moim życiu ogólnie się ostatnio dużo dzieje: akcja z pracą, pożarłam z bratem, siostra w ciąży, wyjazd na majówkę, mąż poparzył sobie rękę i nie może nic robić, co chwile rodzice się prześcigają do kogo mamy jechać i ostra awantura z przyjacielem z którym się już znam i przyjaźnię od 10 lat co może skończyć się zerwaniem kontaktu, wszystko to skutkuje tym że mój żołądek się skurczył, zamknął w sobie i twierdzi że pierdzieli taki interes i jeść nie będzie, na szczęście jak zrobię coś wyjątkowo ładnego i smacznego to daje się przebłagać ale większych porcji nie przyjmuje. Z większością tych moich zmartwień jestem w stanie poradzić sobie do końca tygodnia albo do końca miesiąca tak tylko przeraża mnie akcja z przyjacielem, tu niestety nie mogę już nic zadziałać i zostaje mi czekać na decyzję, tak jak z moją wagą strzeli focha i nie ma rady, trzeba czekać ;) mam nadzieję że tak jak szklana wyrocznia z czasem będzie mi bardziej przychylny. Wszystko wymaga czasu - a za parę dni czas na zmianę na pasku - oby na stałe :).

Nie no ja chyba umiem pisać tylko chaotycznie (smiech)

25 marca 2014 , Komentarze (5)

Dokładnie za tydzień jest dzień ważenia i mierzenia i tak jak miesiąc tamu miałam obawy co do osiągnięcia celu (oczywiście się nie udało) tak teraz szczerze wierzę że wszystko się uda. Koniec zastoju połączony z końcem @ w rezultacie dało -1 kg w tydzień! jak dla mnie to dużo, szczególnie biorąc pod uwagę że jestem na finiszu. Brzuch się wciągnął i spłaszczył, wygląda dość ładnie, i w dodatku mam tydzień na zgubienie tylko 200 g - więc od początku roku będzie to chyba pierwszy miesiąc w którym dałam radę osiągnąć cel, aż uśmiech sam na pyszczek się pcha :D.

Ze spraw organizacyjnych doszedł wyjazd majówkowy co dodatkowo daje mi motywację ponieważ wyjazd majówkowy u nas w paczce rozpoczyna sezon na jeziora - trzeba się wykąpać jak co roku na majówkę, oczywiście jak jest ciepło to pływanko a jak zimno to trzeba wleźć po kolana do wody i ganiać się jak kretyni po plaży podczas gdy pary się przechadzają w czapkach - nie ma to jak zgraja 30-latków, bardzo poważnych 30-latków :p. Jakoś tak się przyjęło że na początek sezonu robimy coś głupiego lub śmiesznego i później fajnie nam cały sezon mija. A skoro będzie to pierwsze może pływanko to trzeba wziąć bikini - nawet jeśli na wierzch nałoży się kurtkę zimową i wracając do tematu trzeba się przyłożyć aby na majówkę był osiągnięty kolejny cel czyli 52 kg na wadze, nooo.

Oby tak dalej! brawo ja! ]:>

24 marca 2014 , Komentarze (1)

Dzisiaj znów waga pomału ruszyła z dół - fajnie. Dzisiaj się wszystko wyjaśni - mam nadzieję. Dzisiaj miała iść do zwolnienia 1 dziewczyna u mnie z pracy, niestety do wyboru są tylko 2 dziewczyny czyli ja lub dziewczyna która jest na l4, do zwolnienia miała iść ona ale jeśli kogoś nie ma to nie może być zwolnionym i mam trochę stracha tym bardziej że byłam zapewniana że moja posada jest bezpieczna. W związku ze stresem nadal nie mam apetytu ale przynajmniej dzisiaj nie planuję odżywiać się zupkami chińskimi i czekoladą - pewnie dlatego że nie mam tych produktów :p. Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze, że waga nadal będzie spadać i już będzie można żyć sobie spokojnie. Trzeba pomału sobie życie planować a nie stać w miejscu, trzeba zacząć żyć zamiast tkwić w miejscu, w domu, w izolacji od świata.

23 marca 2014 , Komentarze (4)

Do 1 celu zostało 70 dni i jakieś 2,7 kg czyli jest w miarę ok. Dziwne jest to że waga zaczęła spadać jak zaczęłam się odżywiać głównie zupkami chińskimi i czekoladą... no masakra, mam nadzieję że jak jutro zacznę jeść jak człowiek to waga nie zacznie rosnąć. Ostatnio też przez cały tydzień nie miałam raczej apetytu no ale cóż ... dużo stresu ale jutro się wszystko wyjaśni, wszystko się uspokoi i może pogoda pozwoli aby znów trochę pobiegać. Mam nadzieję że skończył się już epizod z przestojem i waga ruszy z kopyta wraz z wiosną która mam nadzieję zawita na dobre. A tu moje motto od wczoraj, akurat trafili a jako "przedstawicielka Ania" nie mogę się z tym nie zgodzić :)

20 marca 2014 , Komentarze (5)

Cześć

Sałatki do pracy są brane ale pożerane z kanapką ale mimo to zastój jakby puszcza chociaż mogę się mylić bo @, jednak żyję nadzieją że już za parę dni waga znów zacznie spadać. 

Mamy w pracy filozofa który wszystkie rozumy pozjadał i wie wszystko, chodzi na siłownie i ponoć ma dietę, widać nawet że coś tam niby ćwiczy, "zna" się na wszystkim a jego (w której istnienie wątpimy) też jest najlepsza i się zna na wszystkim i jest kosmetyczką, modelką i szefem kuchni olbrzymiej restauracji gdzieś poza granicami państwa i ogólnie oboje to alfa i omega. No ale w każdym razie chłopakowi się wydawało że rozwiązał wszystkie moje problemy w 2 sekundy! jaka ja głupia byłam :P otóż będąc na diecie można jeść sobie pizze, nawet codziennie i inne jakieś kebaby a dieta mż polega na tym że żre się tylko 3 posiłki dziennie np. kawałek pizzy czy kebaba (smiech) i to właśnie przez to że spożywamy (a nie żremy) 5 posiłków dziennie tyjemy i jesteśmy grube, o tak sobie wyfilozofował. No więc dziewczynki jedzmy na śniadanie frytki, na obiad kebaba i na kolację pizzę ale nie podjadać między posiłkami bo będziecie grube! stwierdził jeszcze że piramida żywieniowa się myli i dietetycy nie znają się na własnej robocie, ciężko było nie zaśmiać mu się w twarz (smiech). Jenak co filozof to filozof 8)

Miłego dnia :D

15 marca 2014 , Komentarze (9)

Dzisiaj był zły dzień. Dopadły mnie zatoki, nie pobiegałam, pół dnia nie mogłam nic zjeść, były tylko 3 posiłki 0 17, 19 i 22 :/ parę godzin spędziłam u weterynarza i mojego zwierzaczka muszę karmić i poić strzykawką co 30-45 minut, co jest dość stresujące. Maleństwo choruje już 2 tygodnie prawie a nadal nie wiadomo co jej jest, może jutro się dowiem. Jutro też wolne od biegania, wracam do treningu w poniedziałek, mam nadzieję że będę miała siłę bo wstaję o 4 i do pracy o 5 i wracam chwilę przed 15 lekko zmęczona ale mam nadzieję że uda się pobiegać, może ciut wolniej czy mniej ale żeby coś się udało. 

Dzisiaj też dostałam pudełeczko na sałatkę do pracy, ma pojemnik na sałatkę, 2 dodatkowe mniejsze, osobne na sos i w środku widelec i nóż - takie profesjonalne :P więc teraz muszę jakąś profesjonalną sałateczkę tworzyć ^^ wygląda tak (moje jest z fioletowymi dodatkami):

to okrągłe to słoiczek na sos :) polecam, zamiast sałaty na dole można sobie wziąć np kanapkę i na górze pomidorki czy rzodkiewki i już to śniadanko w pracy będzie bardziej wartościowe no i jest czym zjeść bo wiledce często się gubią jak są luzem :D do zakupu w realu jakby kogoś interesowało :P