Wczoraj trochę za dużo zjadłam - tak mi się wydawało w dodatku trochę późno bo kolację zjadłam dużą koło 23 (poszłam spać koło 1 w nocy) a jednak mimo to dzisiaj waga spadła, cieszy mnie to bardzo, może spowodowane jest to tym że w pracy straszny zapierdziel co mnie cieszy bo zdecydowanie wolę kiedy pracy jest za dużo niż za mało.
Nie wiem co się podziało z vitalią ale nie widzę emotikonek ehh, no trudno.
Wczoraj też spotkała mnie niespodzianka, zostawiłam otwarte karteczki w moim słoiku i jak wróciłam po pracy otwarte kartki były na mojej szafce nocnej a słoik w 3/4 zapełniony nowymi! będzie co czytać na dzień dziecka :P sama coś jeszcze dopiszę i będzie fajnie.
W pracy jest ok, jest co robić, czas fajnie szybko płynie i jest sporo ruchu, nie jakiegoś specjalnego ale co chwile trzeba się trochę przejść, tu ruszyć ręką, nogą tu coś przenieść, nic wyczerpującego ale jednak jakiś ruch, to zawsze plus bo w domu pewnie wcale bym się nie ruszała a tak to zawsze coś. Trochę się jednak martwię tym że do tej pory z brygadzistą miałam bardzo luźne rozmowy, zwykle o moich dojazdach do pracy bo mam urwanie głowy z kierowcami autobusu a że i tak muszę nim jeździć to lepiej się z tego śmiać niż denerwować więc to robię a od wczoraj całkowicie na poważnie z olbrzymią częstotliwością pytania: czy mi się tu podoba, jak się czuję, czy wszystko ok, czy potrzebuję pomocy, czy sobie radzę itd. wczoraj w ciągu 4h usłyszałam koło 10 takich pytań a dziewczyna z którą rozpoczęłam pracę może jedno jeśli w ogóle i się trochę martwię że może być coś nie tak. Zobaczymy jak to wyjdzie ale mam nadzieję że nic złego się nie święci.
Życzę powodzenia !