Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aluuzja

kobieta, 33 lat, Warszawa

166 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Nowy Rok przywitać z wagą 75 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Tak jak pisałam wcześniej, 8 czerwca był moją motywacją - wesele. Nie da się ukryć, że zrobiłam sobie teraz tydzień bez ograniczania czegokolwiek ;( Pierwszy raz od kilku miesięcy zapomniałam o diecie zupełnie. Nie wiem jeszcze ile przybrałam, ale już mi żal tej siódemki, która nie zdążyła się nawet zadomowić. W każdym razie czas walczyć dalej.

11 czerwca 2013 , Skomentuj

Doczekałam się! Dokładnie 79,5 czyli już przeszło -7 kg 

Cel 8 czerwcowy nie został osiągnięty. Ale jakoś tak dziwnie nie jestem rozczarowana. Teraz zastanawiam się nad nowym wyzwaniem. Może "6" z przodu 1. stycznia?
Realnie patrząc chudnę kilogram miesięcznie  Trudno się mówi. 

Wesele było c u d o w n e. Bawiłam się świetnie. Nie pokażę się Wam bo jeszcze nie mam odwagi pokazać ryjka. Widziałam już część fotek. Wyszłam grubo, ale przecież jestem gruba, a tak poza tym to całkiem przyzwoicie 

3 czerwca 2013 , Skomentuj

81,2 Dzisiaj nie będzie entuzjazmu. Czuję się jak czołg. Siódemki jak nie było tak nie ma. Za chwilę wesele a ja nie mam w czym iść. W kieckach czuję się jak armata i że pękną zaraz na tyłku - w tydzień już nie schudnę tyle, żeby lepiej leżało. Zaraz wakacje a ja nadal nie do pokazania się w kostiumie itp itd... A ile to już się człowiek napływał, napocił... w tym roku to chyba więcej niż przez ostatnie 20 lat. No nic, walczę dalej.


31 maja 2013 , Komentarze (1)

Po ostatnim 80,3 wypatrywałam już "7", a tu przyszła @ i waga 80,5. Dupa dupa dupa :) zdycham.

29 maja 2013 , Skomentuj


Różnica na fotkach nie jest kolosalna - tylko 3kg i to z różnych okresów. Wrzucam, zeby zdjęcia mieć pod ręką. Szkoda, ze nie mam zdjęć z 87 kg :)  Ja widzę (czuję:P) największą różnicę po skórze. Od dwóch miesięcy regularnie chodzę na siłownie, basen i fitness.  Także bójcie się, już niebawem porównanie -10 kg 

A z codziennych sukcesów:
 1) na wadze 80,3 
 2) kolega, z którym jeżdzę na basen stwierdził, że widzi po mnie dużą różnicę, szczególnie pozbycie się cellulitu z nóg (nadal jest, ale nie bede go na siłę uświadamiać :))) To takie małe poprawiacze nastroju... :)

wczoraj: fitness, basen+sauna, sadzenie kwiatków - upociłam się jak ..
Buziaki,
M.

22 maja 2013 , Komentarze (1)

Przepraszam za brak regularnych wpisów. Mam dość ciężki okres w życiu. Podejrzewam, ze jeszcze przez jakiś miesiąc mnie tu nie będzie. 

Dietowo nie poddaję się - myślę, że dojrzałam już do myśli, że tak musi zostać już na zawsze. Predyspozycje do nadwagi, szybkiego tycia, łakomstwo itd sprawiają, że nie mogę zaprzestać samokontroli. 
Jednocześnie jestem dumna, że dużo z diety weszło mi już w krew. Ruszam się dużo częściej niż jeszcze w zeszłym roku. Ale przede wszystkim efekty widzę na wadze. Pomimo ogromnej ilości wpadek - praktycznie cały maj to jedna wielka porażka - na wadze jest mniej. Bardzo powoli, jednak z każdą wizytą na vitalii przesuwam pasek w prawą stronę. I taki postęp uważam za sukces. 


ps. znalazłam notatki z 2010 roku - waga paskowa [80,7] najniższa od co najmniej 3 lat!!!

24 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

dzisiaj:

12.00  3 kanapki z razowym: szynka, szynka, ser+dżem, pomidor 
15.00 mały talerz przecieraków ze skwarkami i białym serem... u babci
19.00 grejpfrut
21.00 2 gołąbki plus kromka (póóóóźno się kładę!)

RAZEM ok 1500

Dzięki ostatnim spadkom dostałam pozytywnego kopa ;-) juz, już czuję '7' zbliżającą się wielkimi krokami! Zajrzałam do pomiarów i znalazłam wpis z 2010 - 82 kg !!! Czyli już jakiś czas jestem słoniem ;-) 


23 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Bardzo motywujący poranek bo pojawiła się jedynka ;)))))) i to po śniadaniu! a z reguły ważę się na czczo. Jeszcze pół kg i dojdę do psychologicznej wagi sprzed roku, tzn nie pamiętam, żebym ważyła mniej.

Ostatnim zapamiętanym wynikiem było 77 w pierwszej liceum, gdzieś tam po drodze przewinęło się 73, co uważałam za ogromny wynik a dziś dałabym sie za taki pociąć. Jak to jest, że człowiek tyje a tego nie zauważa. Dopiero jak wszystkie ciuchy były za małe to kapnęłam się, że coś jest mocno nie tak. Wynik 82 był jak kubeł zimnej wody. Jednak nie uchronił mnie przed dobiciem do 86, którego staram się nawet nie pamietać! JA? prawie 90 kg baba? Boże... nigdy więcej, chcę mieć już 7.. coś.

Cel 8 czerwca nadal do zrobienia, ale muszę się bardziej starać. Zostało 6-7 tygodni i ponad 5 kg. Chyba muszę zrezygnować z alkoholu w bardziej zdecydowany sposób. Może ograniczę się do najważniejszych okazji tj osiemnastki i panienski. 

23 kwietnia 2013 , Skomentuj

Waga paskowa.

W międzyczasie przyszła @ a ja popłynęłam. Wiosna miała przynieść więcej ruchu, a zamiast tego rozpoczęły się grille, piwo i lody  Jestem towarzyską bestią i nie wyobrażam sobie, żeby odpuścić imprezy. Muszę jasno wyznaczyć sobie granice. NIE BĘDĘ jeść na noc
W żadnym wypadku nie będę jeść chipsów, paluszków itp. NIE SĄ do niczego potrzebne
Piwo tylko na imprezach, nie z nudy. Do picia wybierać WODĘ.


szaszłyki, grzanki czosnkowe, kiełbaski, kebaby, pizze, piwo, sałatki z fetą... robi mi się słabo. To jest moja ściana płaczu

Dzisiaj już lepiej:

dwie kanapki z szynką i pomidorem
dwa gołąbki
dwie kanapki ze szczypiorkiem
kilka orzechów
pół malutkiej tortilli
big bambi
dwa wafle ryzowe
banan

ok 1200 - 1300



15 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Przy pierwszym podejściu 81.7 (ostatni raz jedynka była w zeszłe wakacje!)
Przy drugim 82.0 Na trzecie sie nie zdecydowałam, po co kusić los 
Chyba się coś ruszyło, no nareszcie! Jeśli jutro znów będzie 82 z groszami to zmienię sobie pasek. Chyba tylko ten kto się odchudzał zrozumie, dlaczego nad kazdym dekiem się tak rozwodzę  

Jestem załamana, że to tak wolno idzie, ale pocieszam sie faktem, ze na prawdę dużo się ruszam i może dlatego na wadze nie widać. 
Muszę sie Wam pochwalić.... ostatnio kilka osób powiedziało, ze widzą w moim ciele zmianę. Jedna stwierdziła, że chyba ostatnio DUŻO schudłam, druga że na prawdę widać poprawę. Reszta to raczej takie nieśmiałe komplementy. Aż się sama zastanawiam... to tylko 3 kilo. To aż nie możliwe, żeby było cokolwiek widać.  Może to kwestia zmiany mojego podejscia? Że jestem trochę pewniejsza siebie, że ciągle gadam o bieganiu, basenie, rowerze? 

Moje koleżanki mimo, że o niebo szczuplejsze wstydzą się chodzić na basen z chłopakami. Nie powiem, że jest to super komfortowa sytuacja, ale o wiele bardziej wstydziłabym się jeść przy nich hamburgera, więc latam z nimi na ten basen i w dupie mam czy potem powiedzą, ze jestem wielorybem (tak, cały czas się czuję na 15 lat )

Komplementy najlepszym przyjacielem kobiety, sobie i Wam życzę, abyśmy jak najczęściej je słyszały ;)