Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aluuzja

kobieta, 33 lat, Warszawa

166 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Nowy Rok przywitać z wagą 75 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Kochane Vitalijki,

dziś będzie o tym, do czego zdolny jest człowiek. 
Ostatni posiłek zjadłam wczoraj ok 19 -20. Nie było tego dużo - grejpfrut i zupa. Nic więc dziwnego, że po 24 byłam już na niezłym głodzie. Ale nic to. Położyłam się do łóżka i myślę sobie: przeczekam, prześpię. Nagle, będąc już pod kołdrą, przypomniałam sobie, że TYDZIEŃ temu jadłam chipsy. Zjadłam do połowy, resztę szczelnie zamknęłam i ponieważ gdzieś tam się spieszyłam to opakowanie schowałam na "kiedy indziej". Co robi w takiej sytuacji każda szanująca się odchudzaczka? Tak, wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam przeczesywać pokój. Poczułam się jak narkomanka, dlatego podpisuję się obiema rękami za tym, że jedzenie to narkotyk. 
Po pół godzinie szperania, kiedy to już straciłam wszelką nadzieję, zostało mi już tylko zapytać mamę, czy przypadkiem nie widziała chipsów. Widziała. A nawet zjadła wszystko na raz (tez jest na diecie) Teraz już spokojnie mogłam zasnąć.

Po cichutku Wam powiem, że na wadze 82,1. Tylko ciiiiiii!, żeby jej nie spłoszyć


jadłospis na dziś (wersja robocza):

jajecznica z dwóch jaj ze szczypiorkiem, bez tłuszczu
2 kromki razowca
50g twarozku
kawa
1 delicja                                                                               485

2 jabłka                                                                                200

zupa grzybowa                                                                      100

grejpfrut                                                                               100
                                                                                     __________
                                                                                            885

11 kwietnia 2013 , Skomentuj

jadłospis na dziś:

2 kromki razowca + twarożek ze szczypiorkiem
50g podsuszanej kiełbasy                                        410

2 wasy z twarożkiem                                              100
jabłko                                                                    100

jajko sadzone + ziemniaki +4 ogórki kiszone             240

zupa jarzynowa                                                      100
grejpfrut                                                                100

                                                           RAZEM   1050        

spacer 1h  324
basen  1h  500

- 2306 kcal/dzień
+1050
- 824
____________________
- 2080

9 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Coraz bardziej się irytuje. Waga w miejscu. Uwzięła sie na mnie ta trójka cholerna. Już na prawdę nie wiem co robić. 

Nie jem słodyczy i tłustego mięsa bo nie lubię
Nie obżeram się
Nie słodzę
Ćwiczę 3 razy w tygodniu po 1,5 - 2h
Spaceruję
Piję wodę
Lubię warzywa i owoce - jem

Jedyne grzechy to chleb i czasem makaron. Co jeszcze robię źle!!!!!!?????

3 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Ale jestem z siebie dumna! Poświąteczny raport wygląda tak: 

normalny obiad
jeden kawałek ciasta
mała kolacja.

Jedyne z czym poleciałam to alko w niedzielę. W poniedziałek już wcale nie piłam. Był długi spacer po śniegu - 3 km. Zważę się jednak dopiero jutro bo czuję, że mam mały problem kibelkowy to po co się dołować dodatkowo

Wczoraj byłam na basenie. To dopiero 3 kg na pasku i raptem kilkanaście treningów, ale mam wrażenie, że brzuch zmienia się na korzyść. Podoba mi się taki płaski, ale bez wyraźnego zarysu mięśni. Jeszcze dużo mi brakuje  

Jakiś czas temu czytałam o etapach nauki, nie bardzo pamiętam co i gdzie to było, ale myślę że z odchudzaniem jest podobnie:

1. etap - nieświadomość badź kompleksy są, ale nie dajemy im wyjść na światło dzienne
2. etap - uświadomienie sobie, że istnieje problem i trzeba coś z tym zrobić
3. etap - euforia - schudnę 10kg w miesiąc 
4. etap - porażka. Zrealizowanie zbyt abstrakcyjnych celów jest niemożliwe. Pojawiają się wpadki i pokusy. 
5. etap - spróbowanie jeszcze raz, jednak ostrożniej i z planem długookresowym, przygotowanie się na ewentualne przeciwności.  TU JESTEM OD STYCZNIA! 


27 marca 2013 , Komentarze (1)

Kochane,
po cichutku Wam powiem, że CHYBA coś się ruszyło - 82,4 kg 
Po całym, przebrzydłym miesiącu zastoju! Koszmarnie wyglądają te liczby, przyjdz do mnie siódemeczko  
11.00   50g chleba, jajko, masło, szczypiorek, papryka 300
15.00   makaron z białym serem i okrasą 500
19.00   2 jabłka, moze jogurt itp  ???


Warto kupić sobie dokładną wagę kuchenną. Strony, które liczą kalorie są bardzo przydatne, ale czasami można się wpuścić w maliny. 
Na stronie tabele-kalorii.pl podpowiadają nam, że jedna kromka chleba baltonowskiego ma 35g. Ja miałam dzisiaj ochotę na 3 kromki i z ciekawości wrzuciłam je na wagę. Wszystkie miały tylko 50g. Może nie jest to jakiś mega przykład, ale można się oszukać w bilansie na ładnych pare kalorii i to w obie strony 

Buziaki! 

25 marca 2013 , Komentarze (1)

10:00 dwie kromki razowca z własnej roboty klopsem, papryka, 1/2 banana
13:00 dwie białe kromki z białym serem i miodem, masło
17:00 jogurt
20.30 3 kluski śląskie, kawałek chudej świnki z sosem grzybowym, kapusta kwaszona

RAZEM ok 1200-1300 

Nie chodziłam głodna, a kalorii wyszło mało. Chyba już się trochę nauczyłam jeść (tego niestety trzeba nauczyć się od nowa)

Dzisiaj zamiast mini pizzy, bułki itp na mieście skusiłam się na taki jogurt:
 Przyznam się Wam, że sam wygląd opakowania już mnie skusił;P Kosztował jakieś grosze, na pewno mniej niż 2 PLN. Polecam  . Kalorii chyba 200. To już raczej nie jego zasługa, ale w ogóle nie chciało mi się jeść później, a te kluski to prawie że na siłę zjadłam. 

25 marca 2013 , Komentarze (1)

Wybaczcie brak wpisów. Nie miałam do tego serca. Od prawie miesiąca mam zastój. Odechciało mi się nawet tu pisać. Przyznam się, że parę dni sobie odpuściłam, ale generalnie trzymam się. 

Jem praktycznie wszystko, ale w rozsądnych porcjach. Dodałam za to sporo (jak na mnie) aktywności 

We wtorki mam basen plus fitness
W piątki siłownia plus fitness
W soboty basen

Wychodzi razem 6h/tydzień. Pewnie lepiej byłoby to rozłożyć na więcej dni, ale ja już takiej możliwości nie mam. I chociaż w piątki już na prawdę umieram to walczę i ćwiczę dalej :P

Wkurzona jestem, że z wagi nie leci, ale dodatkowo pomierzyłam się dzisiaj i jest taki malutki, nieśmiały spadek centrymetrów z bioder i talii - odpowiednio 3 cm i 4 cm. Jest to wynik w granicy błędu ale i tak się cieszę, że może to co robię nie do końca idzie na marne. Za to w biuście więcej, nie wiem o co chodzi. Było 103, miesiąc temu 105, teraz 107. 

28 lutego 2013 , Komentarze (1)

42 43 44

Nie mam dzisiaj nic specjalnie ciekawego do napisania. Pochwalić też się ma nie ma czym. Zamiast ćwiczeń była cola :P Dobrze, że teraz puścili serię mniejszych puszek - zamiast 330 ml chyba 250, w każdym razie 105 kcal. Bez dramatu, ale po co się faszerować tym cukrem. Mea culpa!

17.00 1 ziemniak, 2 małe kotlety z jajek, sałata ze śmietaną 
18.00 kawka i mini serniczek 40g 
21.00 pół grejpfruta, mała cola, jabłko 
23.00 sałatka z pekinki, papryki, fety, łyzeczki oliwy i makaronu 
4.00 a ja dalej nie śpię

Powiem, Wam, że tak się przestawiłam, że wczoraj w nocy gotowałam obiad. Jak wariat. Dzisiaj tez mam chęć tak zrobić. Może naleśniki z serem? 

w międzyczasie - czyli nawet nie wiadomo kiedy i jak do gęby trafiło - 10 paluszków i czekoladka deserowa

RAZEM 1200 - z czego połowa śmieci!  Ale mało, nie?

26 lutego 2013 , Komentarze (3)

Ci bardziej spostrzegawczy na pewno zauważyli, że mój pasek przesunął sie znów w prawo. Baardzo byłam zaskoczona takim wynikiem bo przyznam się bez bicia, że od trzech dni świętuje urodziny - %%% Ale dzisiaj już skończyłam! :)  Na nieszczęście tak się złożyło, że na obiad już trzeci raz z rzędu makaron - wspominałam wcześniej, że jem wszystko, to co jest i nie gotoję oddzielnie. Mimo wszystko dumna jestem jak paw, że pilnuję porcji i nie opycham się. Spaghetti nakładam sobie ok 100g. Poza tym nieźle się trzymam. Oprócz alkoholu oczywiście grzechów weekendowo - urodzinowych wiele nie było: garść chipsów, kostka czekolady, jeden kawałek ciasta... itp ilościowo dupska nie urywa. 

Tym samym stuknęło 4 kg mniej. Refleksja na dziś - muszę włożyć więcej pracy. Dzięki pamiętnikowi widzę ile razy nie udało się wykonać planu. A to dopiero 1,5 miesiąca. Czarno na białym i nic nie da się oszukać :) A pomysleć, że bez wpadek mogłabym podwoić wynik! Z pochłanianego jedzenia jestem zadowolona. Popracować muszę przede wszystkim nad 1) większą ilością ćwiczeń. 2) ograniczeniem alkoholu - rzadziej i mniej!

skopiuję pomysł z kolorowaniem dni, przy czym alko raz w tyg to nie wpadka i w niedziele nie ćwiczę. 
czerwony - totalna porażka
zielony - ćwiczenia plus dieta na medal
czarny - drobna wpadka/brak ćwiczeń

42 (dni diety) 43 

20 lutego 2013 , Komentarze (1)

dziś mini spadek ale jest! 83,3

Ustaliłam sobie, że podsumowania będę robić 15 każdego miesiąca, bo mniej więcej właśnie od 15 stycznia zaczęłam. Jak na razie poszło 3,3 kg
Nie idzie mi tak szybko, jak bym tego chciała, dlatego obniżam sobie poprzeczkę na 0,7 kg na tydzień - optymalne tempo wg Vitalii. Nie oznacza to jednak, że odpuszczam tylko, że będę zadowolona nawet z tych mniejszych, bardziej realnych rezultatów. Sprawy niemożliwe załatwiam od ręki, na cuda trzeba chwilę poczekać 

Pierwszy cel, dzięki któremu właściwie zmotywowałam się i rozpoczęłam ponownie walkę:

1) 8 czerwca ---> 15 tyg*0.7= -10.5 ---> 73 kg   tyle ważyłam chyba z 5 lat temu!!! i podobnie jak Wy czułam się gruba a wcale taka nie byłam 
2) 15 lipca ---> 69 kg podstawówka? co za dramat!
3)  ---> 59 kg i podejrzewam, że na tym skończę

wydaje mi się, że ustalenie realnych celów pozwala nam na wizualizację sukcesu a tym samym podkręcenie silnej woli. Przynajmniej ja, kiedy myślę, że na plaży będę mogła się bez skrępowania rozebrać to aż chce się ćwiczyć 

Buziaki!