Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Grupy

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

TwardaJA ----> no bo Twarda jestem Ja;) kto ma dać radę, jak nie ja? :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 96401
Komentarzy: 1314
Założony: 20 czerwca 2010
Ostatni wpis: 15 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
TwardaJa

kobieta, 37 lat,

163 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 lipca 2010 , Komentarze (1)

Hej Kochane!

Ponieważ w regulaminie Vitalii, zaszły takie spektakularne zmiany, pousuwałam swoje zdjęcia z profilu. Muszę się głęboko zastanowić, czy warto tu dalej prowadzić pamiętnik.

Trzeci dzień stabilizacji, był, powiedzmy ok. trzy pierwsze posiłki, fajne, smaczne. Ale ponieważ dziś "szalony piątek" kolacja - pizza, i pijemy z moim Lubym piwo. (uwielbiam piwo ).

Jutro w związku z tym dzień lżejszy.  

A dzisiaj robiłam przetwory, ah! zrobiłam jakieś 30 słoików ogórków (różne, zwykłe, z curry, sałatka wiosenna, sałatka szwedzka........) , i słoiki z potrawką z fasolki szparagowej - jest pyszna! W zimowe wieczory, robię, do niej jakieś mięsko i obiad na najwyższym poziomie. Jutro postaram się ej pstryknąć fotkę;)  Jeśli w ogóle ktoś jest zainteresowany przepisem.....:)

To chyba na tyle z nowinek. Rozpisze menu i lecę coś pooglądać w tv:)


Menu:
Śniadanie: 3 kanapki z wątrobianką drobiową, z chili, ogórek, cebulka, marchewka, jogurt naturalny, sól,pieprz + kleik .SUMA: 361 kcal.




 II śniadanie: serek homogenizowany waniliowy, nektarynka. SUMA: 280 kcal.



Obiad: kabaczek zapiekany z paprykarzem z łososia, papryka, cebulka, chili, przyprawy. SUMA: 368 kcal.



Łącznie wyszło mi , oprócz wieczoru szalonego., 1009 kcal.   A jutro obniżam do 1300 kcal, i ruch ruch ruch:)  wedle zasad:)

Znikam, buziaki!

22 lipca 2010 , Komentarze (10)

Cześć Kochane!

Kurcze, wiecie co, mi chyba odpowiadają do pewnego stopnia te upały. Humor mi wrócił, pojechałam na plażę, poopalałam się, bracia się pluskali :)  Posprzątałam troszkę w domu. Energii mi nie brak jakoś pomimo temperatury:)

Jutro będę robiła przetwory - mam sporo ogórków z działki, a w dodatku jest jutro "szalony piątek"

Dzisiaj udało mi się znowu, już drugi dzień, otrzymać kalorie na poziomie 1400 kalorii:) SUPER!  Śniadanie, to zjadłam co prawda "tradycyjne", a później, w między czasie, rozplanowałam posiłki tak, żeby wszystko pasowało:) Na obiad zrobiłam pyszny rosół, wszyscy się zajadali, haha:)  Ja zjadłam z odrobiną makaronu, wolałam warzywka z rosołu i mięsko z kurki;)


Moje menu:
Śniadanie: 3 kromki razowego chlebka, wątrobianka drobiowa, papryczka chili, cała papryka żółta, ogórek gruntowy. + kleik.SUMA: 416 kcal



II Śniadanie: otóż, wymyśliłam sobie takie :  ugotowałam trochę kaszy manny, poczekałam aż wystygnie, wstawiłam do lodówki, żeby była zimna. jak przyszła na nią pora - polałam ją jogurtem waniliowym i dodałam malin i wiśni boooooże, było boskie:)  mmm:)  SUMA: 287 kcal



Obiad: rosołek domowej roboty (mojej ), warzywka z zupki i kurka z zupki, troszkę makaronu :) 2 miski zjadłam! SUMA: 370 kcal



Kolacja:  4 śliwki, 1 nektarynka, jogurt niskokaloryczny o smaku truskawkowym. I tak - wiem, że nie powinnam jeść owoców na noc, zwłaszcza śliwek, ale muszę, tak zalecił mi lekarz, żeby żelazo łykane na noc, było lepiej przyswajane przez organizm :) SUMA: 333 kcal.


Tu widać, że nie moje zdjęcie - jadłam na powietrzu dziś - na spacerze


Łącznie mi wyszło dzisiaj 1406 kcal:) nic dodać, nic ująć:) Postanowiłam, że 1400 kcal, postaram się utrzymywać, przez okres 11 dni. Potem się zważę, i jeśli waga nie pójdzie w górę, podwyższę kaloryczność posiłków o następne 100 kcal:)

A jeszcze chcialam dodać, jeśli kogoś zastanawia, dlaczego u mnie śniadanie ma więcej kalorii niż obiad zazwyczaj - to dlatego, że ja jadam śniadania pomiędzy godziną 7.00 a 8.00. Kolejny posiłek mam o 12.00 , więc musi mi wystarczyć energii. A pomiędzy obiadem, a kolacją, już takiej długiej przerwy nie ma:)

... tym czasem - oddaję się poszukiwaniom przepisów na dietetyczne ciasta, moja mama ma niedługo imieniny

Buziaki Kochane!
Maryśka!

21 lipca 2010 , Komentarze (8)

Cześć Kochane!

Ależ....znowu u mnie są upały.... i humor od razu mi się poprawił Jutro na pewno zabiorę braci na plażę, a niech się wybawią....a ja poprawię moją opaleniznę:)   Dzisiaj jestem już tak zmęczona, że przysnęłam w fotelu, czytając książkę.... obudził mnie piesek, bo chciała już iść na spacer:) Więc oto jestem....po spacerze, wymęczona, i marząca o porządnej dawce snu

Jak już wczoraj pisałam, wchodzę w fazę stabilizacji wagi:) Dzisiaj rano, pijąc poranną kawkę po śniadaniu, poczytałam trochę artykułów medycznych an ten temat. Co prawda, większość już wiedziałam, bo raz już swoją wagę stabilizowałam, ale liczyłam, że może odnajdę jakąś wskazówkę:) Myślę, ze parę faktów warto, żebyście poczytały:)   Więc.....


1. Stabilizacja, jest uważana, za trzecią fazę odchudzania, konieczną, aby utrzymać efekt odchudzania i nie mieć efektu jojo. Etap stabilizacji jest konieczny i absolutnie niezbędny, żeby efekty odchudzania były naprawdę trwałe. Jeżeli nie ugruntujemy osiągnięć diety, nasze wysiłki pójdą na marne.

2. Wychodzenie z diety powinno następować powoli, ze stopniowym wzrostem kaloryczności posiłków, do osiągnięcia optymalnego poziomu, przy którym waga będzie stała.Stabilizacja wagi powinna trwać tyle, ile trwała sama dieta .Np. w przypadku osoby, która chudła przez 6 miesięcy, zwiększamy dawkę kalorii o 100 na miesiąc. W ten sposób organizm dostosuje przemianę materii do nowej dawki kalorii i – zamiast gromadzić nadmiar energii – będzie ją zużywał na bieżąco.

3. nawyki żywieniowe sprzed diety trzeba będzie koniecznie zmodyfikować, bo skoro już raz (albo więcej niż raz...) doprowadziły nas do nadwagi, z całą pewnością doprowadzą do niej znowu. Ale do niektórych nawyków możemy powrócić. Tyle tylko, że nie od razu.

4. Możemy zwiększać kaloryczność naszego menu maksymalnie o 100–150 kalorii tygodniowo. To znaczy, że osoba, która odchudzała się dzięki diecie zawierającej 1400 kalorii dziennie, będzie potrzebowała na stabilizację 6–7 tygodni, by dojść do dziennej dawki 2000–2200 kalorii.

5. Można wprowadzić zdecydowanie obfitsze obiady, a pozostałe posiłki pozostawić mniejsze. Można zwiększyć kaloryczność 3 głównych posiłków, czyli śniadania, obiadu i kolacji, a przekąski pozostawić na dotychczasowym poziomie. Dietę można dostosować do naszych potrzeb.

6. Stosujemy metodę: dwa kroki do przodu, jeden krok do tyłu. Polega to na tym, że będąc np. na poziomie 1600 kalorii dziennie, dwa dni w tygodniu robimy sobie „lżejsze” – wtedy nie przekraczamy 1500 kalorii. To „nakręca” metabolizm i zmusza organizm, by spalił trochę tkanki tłuszczowej. ( o tym np nie wiedziałam....to dla mnie nowość......).

7. Gdy zauważymy, że waga zaczyna iść w górę, wracamy na jakiś czas do poprzedniego sposobu odżywiania. To znaczy, że jeśli tyjemy na poziomie 1800 kalorii, wracamy do 1700 na tak długo, aż waga się ustabilizuje. Pamiętajmy jednak, że w absolutnej normie mieszczą się wahania w granicach 2 kilogramów.
źródło: www.poradnikzdrowie.pl

Mam nadzieję, że przydadzą się Wam te informację, mnie utwierdziły w przekonaniu, że dobrze obrałam cel :  100 kcal więcej na tydzień, półtora, i dzień lżejszy, po "szalonym" piątku :)   Dzisiaj ruszyłam, ze swoim planem, kaloryczność, poszła z poziomu 1300 , na 1400 kcal:)

Moje menu:
Śniadanie: 3 kromki chleba razowego z owsem, wątrobianka drobiowa, odrobina pora, pół pomarańczowej papryki, jajecznica z jednego jaja i dwiema papryczkami chili MNIAM!  + kleik . SUMA: 454 kcal.



 II śniadanie: galaretka o smaku owoców leśnych, w formie obrazkowej - z żelkowymi misiami:) (robiłam z myślą o młodszym rodzeństwie) . Zdjęcie zrobione -przed dekorowaniem owocami, żeby pokazać miśki:) , pół jabłka, nektarynka. SUMA: 255 kcal.



Obiad: miska chłodniku domowego, fasolka szparagowa, 100 g młodych ziemniaczków. SUMA: 410 kcal.





kolacja: serek wiejski, jabłko, 4 śliwki. SUMA: 296 kcal.



Łącznie wyszło mi dzisiaj 1415 kcal :) Pięknie, prawda?:)   A do tego byłam dziś sportowo aktywna: 30 minut na stepperze, 8 minut ćwiczeń na brzuszek, 8 minute legs, i rozciąganie na koniec:) Postanowienie o dbaniu o ciałko, też wypełnione, peeling, masaż, balsamy :) Jestem padnięta ------ ale zadowolona z siebie, i w lepszym nastroju:) A nastrój poprawiły mi tez dziś 2 godzinne zakupy - z braćmi, popatrzcie, jak isobie kuopiłam boski kubek (uwielbiam kubki, mam całą szafkę kubków..... )



No nic, uciekam do łóżeczka, odpocząć, buziaki !

Maryśka.

20 lipca 2010 , Komentarze (10)

Cześć Kochane.

jak się czujecie? Ja humoru w pełni nie odzyskałam co prawda, ale jest troszkę lepiej. Dzisiaj nie ćwiczyłam. Pilnowałam w związku z tym ściślej jadłospisu.  Musiałam dziś posprzątać całkiem balkon, bo jutro będzie remontowany. Nowe posadzki itp. W związku z czym, było trochę lataniny i suma sumarum postanowiłam dać moim nogom trochę odpoczynku.

Powiem wam. że postanowiłam zwiększyć kaloryczność moich posiłków. Wg wyliczeń, kalkulatora Vitalii, powinnam spożywać dziennie minimum 2230 kcal około. Zjadam 1300-1400. Bo chciałam schudnąć jeszcze kilogram. Jednak wczoraj biorąc prysznic - przylądałam sie swojemu ciału, i zobaczyłam coś, co mi konkretnie się nie podobało.... Mianowicie, podnosząc ręce, bez wciągania brzucha czy zaczerpywania większego oddechu  - widać mi żebra , i mostek weszłam rano na wagę, a tam uwaga - 53,5.  A docelowo miało być 54, pierwotnie. Nie no, tak to być nie może. ja nie chcę wyglądać jak patyk. Postanowiłam znowu wejśc w fazę stabilizacji i co tydzień, może półtora, podwyższać kalorycznośc moich posiłków, o około 100 kcal. Postanowiłam już nie chudnąć. Chcę jedynie poprawić jędrności sprężystość mojego ciała. A to mogę zrobić bez diety niskokalorycznej. W końcu ćwiczę 3 -4 razy w tygodniu, robię sobie peelingi cukrowe, stosuję balsamy ujędrniające. (tu muszę dodać, że dziś zauważyłam ,p 2 tygodniach, minimalna, ale jednak, poprawę stanu ud i biustu ) .    Zatem podsumowując, plan jest taki:

1. co tydzień - półtora, podwyższać liczbę spożywanych kalorii o 100. RUSZAM ZE STABILIZACJĄ!!!!!
2. dalej dbam o ciało - ćwicząc i stosując zabiegi pielęgnacyjne.
3. poza tym, postanowiłam trochę powalczyć z moją rodzinką, bo już zaczęli traktować mnie jak prywatną sprzątaczkę, może dlatego mam taki podły nastrój, czuję się jak śmieć czasem przez nich, co dzień sprzątam, nawet nie po sobie, bo nie mogę znieść tego nieporządku , nikt tego nie docenia, fleje!       Może dzięki "buntowi" poprawię sobie nastrój.

a punkt 4. stawiam pod znakiem zapytania. i pytam o radę..... jak sobie poprawić nastrój?    zastanawiałam się nad wizytą u fryzjera.... może jakiś nowy kolorek? :)


A to moje dzisiejsze jedzonko:
Śniadanie: 3 kromki chlebka razowego z dynią, wątrobianka drobiowa (wiem, że nie lubicie za pewne, ale ja MUSZĘ - wiecie....ta anemia..... ), odrobina pora, pół papryki, ogórek gruntowy, pół marchewki. SUMA: 374 kcal.



II śniadanie: jabłko pieczone z serkiem homogenizowanym o smaku pieczonego jabłka cóż za połączenia, prawda? haha . do tego, odrobina malin i smerfo - jagód, raczej dla ozdoby niż dla smaku:), cynamon. (było pyszne!!! część serka wlana była do jabłka, i się z nim zapiekała....a resztą serka polałam już gorące jabłko  - niebo w gębie   ) SUMA: 262 kcal



Obiad: chłodnik domowej roboty, i chlebek owsiany (upiekłam dzisiaj sama....z przepisu Dukan'owskiego  :) SUMA: 420 kcal.



Kolacja: 2 kromki chlebka razowego wieloziarnistego,  serek wiejski light, papryka żółta. SUMA : 314 kcal.



Łącznie wyszło mi dzisiaj: 1370.  Od jutra, MINIMUM 1400 :)   Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem:)

Buziaki kochane!
Maryśka.

19 lipca 2010 , Komentarze (6)

Hej dziewczyny!

Jak minął dzień? Mój niby normalnie, ale jakoś brak mi humoru dzisiaj. Dobry nastrój zagubił się gdzieś w zgiełku codzienności. Brak mi chęci na cokolwiek. Zaczęłam dzisiaj sprzątanie szafy w pokoju, i nawet nie skończyłam. Usiadłam na łóżku i tak sobie siedziałam bezcelowo. ah. Później pojechałam na działkę. Nazrywałam tego i owego. Przygotowałam chłodnik na jutro na obiad. Wyprowadziłam psa na spacer. I ot tak, znowu siedzę. Zjadłam z Moim lubym po kolacji lody z posypką kokosową, i nawet nie mam wyrzutów sumienia. bo nie mam na nie ani siły ani ochoty. Nie zbliża mi się okres, więc nie wiem, może to zmęczenie tym remontem i ciągłym sprzątaniem. Sama nie wiem... Jakiś gorszy miałam ten dzień.  Za chwilę skończę tu do was pisać, wezmę prysznic, zrobię masaż moich potwornym udom, i zatopię się lekturze. Czytam teraz "Dom nadziei". Jestem gdzieś w połowie, i uważam , że jest naprawdę godna polecenia. (historia autentyczna, o losach kobiety i jej dzieci, uciekających w czasie wojny, do Węgier, bo Mąż i ojciec, był oficerem polskim, musiał się tam ukryć...) Jeśli ktoś lubi takie historie, to ta książka jest fajnie napisana.

Moje menu:
Śniadanie: 3 tosty francuskie ( chlebek razowy umoczony w mleku i jajku+ sól pieprz, smażony na patelni bez tłuszczu), 2 liście sałaty, pomidor, cebulka. + kleik. SUMA: 410


II śniadanie: piankowy deser jogurtowy, owoce, baton mussli.SUMA: 227 kcal





Obiad: 2 kotlety z mięsa mielonego i warzyw (kapusty białej, marchwi, pietruszki, cebuli), 2 mace razowe, sałatka: papryka żółta, mała cebulka, sałata rzymska, ogórek gruntowy, łyżeczka jogurtu naturalnego, pieprz, sól. SUMA: 423 kcal



Kolacja: jabłko, lód z zamrożonej jogobelli, dwa wafle ryżowe, lody z posypką kokosową zjedzone po kolacji z moim Mężczyzną. SUMA: 444 kcal.



Łącznie: 1504 kcal. Wiem - o jakieś 150 za dużo. Ale nie mam ochoty na wyrzuty sumienia. Poza tym ćwiczyłam dziś stosunkowo intensywnie, więc jakoś bilans się równoważy.

30minut na steperze, 8 minut ćwiczeń na brzuch, 8 minute legs, 8 minut rozciągania. To jest około 330 kcal spalonych.

Mam nadzieję, że jutro będę miała lepszy nastrój. Pozdrawiam Was kochane!.

Ps. jeśli kogoś interesuje mój deserek, oto przepis:
JOGURTOWY DESER PIANKOWY


Jogurt duży (330 g), ja użyłam 0% tłuszczu, o smaku truskawkowym.
2 łyżeczki czubate żelatyny.
2 plastry cytryny.
Żelatynę rozpuszczamy w ciepłej wodzie, w minimalnej jej wielkości. Jogurt ubijamy na wysokich obrotach mikserem. Dodajemy sok z wyciśnietej cytrynki. Do ubitego jogurtu, dodajemy żelatynę, Jeszcze jakiś czas ubijamy. Wlewamy do salaterek lub pucharków, wstawiamy do lodówki na minimum 2 godzinki. Ja podałam z owocami. Było przepyszne. I małokaloryczne.

Maryśka.

18 lipca 2010 , Komentarze (3)

Cześć kochane Moje:)

Ależ miałam smaczny dzień dzisiaj hahaha:D Miałam dzisiaj mnóstwo czasu, po powrocie z działki, która uroczyła mnie dzisiaj niezwykle:D   Nazrywałam sobie agrestu, malin, wiśni i ba - nawet tzw. smerfojagód  Dojrzałam tez, że dwa przepiękne kabaczki wymagają już zerwania - dzięki czemu miałam wyśmienite menu, z własnej działeczki

Poza tym, to chyba dzień minął mi jakoś niekonstruktywnie. Po wczorajszej wymianie mebli, byłam tak zmęczona, że zasnęłam wczoraj jak dziecko. Wstałam później niż zwykle. Zazwyczaj wstaje o 7.20, a dziś  - było po 8 jak wstałam. Zjadłam, pojechałam na działkę. Później obiad, spacer z psem, czytanie książki, kolacja, prysznic, i oto jestem. Nuda prawda?  Ale za to jak sobie odpoczęłam po wczorajszym   A jak wam minął dzień?

Moje menu:
Śniadanie: 3 kromki chlebka razowego z dynią, serek homogenizowany naturalny,pomidor, cebulka, szczypior, pół żółtej papryki, pół marchewki, ogórek gruntowy. + kleik. SUMA:  370



II śniadanie: "ciasto"  ( z chrupkiego pieczywa i jogurtu jogobella light) i owoce z działki agrest, maliny, smerfo - jagody. SUMA: 287kcal



Obiad: faszerowany kabaczek pyyyycha! : kabaczek, mięso mielone drobiowe, odrobina brązowego ryżu, cebulka, marchewka, kapusta biała, przyprawy: curry, bazylia, tymianek, oregano, sól, pieprz. SUMA:375 kcal



Kolacja: reszta serka homogenizowanego naturalnego ze śniadania, owoce z działki, da wafle ryżowe - posypane cynamonem, i lód z zamrożonej jogobelli light. Tym razem o smaku : pieczonego jabłka z cynamonem - jadłam już 4 różne smaki, ten jest zdecydowanie najlepszy!! SUMA: 327 kcal





Łącznie wyszło mi dzisiaj piękna kaloryczna liczba: 1359 Jestem bardzo zadowolona. A jadłam dziś pysznie haha.   Na koniec chciałam wam jeszcze pokazać, jak został przyozdobiony mój ukochany laptop:)



Uroczy teraz jest prawda? haha. Moim zdaniem, ciekawie i radośnie się teraz prezentuje. No nic. uciekam teraz, zrobić sobie mrożoną herbatkę i masaż moich NIEjędrnych nóg haha

Buziaki Kochane.
Maryśka.

17 lipca 2010 , Komentarze (4)

Hej kochane moje:)
Jak wam minął ten upalny letni dzień? Ja miałam jechać na działkę, ale nie dało się - za dużo udarów dookoła, nawet mama zasłabła, więc zostaliśmy w domu. Poszłyśmy  "odgruzować" piwnicę. O matko.... jakie z nas chomiki!  Wyrzuciłyśmy do smieci jakieś 30 worków zbędnych i zalegających szpargałów,ubrań itp. teraz mieszczą się w końcu bez trudu rowery, a mamy ich 6, bo liczna jest moja rodzinka:)   Teraz mam takie poczucie -----  zrzucenia balastu hahah:) A w dodatku, przyjechało po południu w końcu nowe, zamówione łóżko !  remont jednego pokoju można zatem uznać za zakończony! HURA :D za to wynoszenie starego,z 4 piętra, wiązało się z czterema kursami - góra dół. Wybaczyć mi więc należy, brak ćwiczeń....nabiegałam się dziś, nadźwigałam. Mam dość :) Ale łóżko jest śliczne. Cudnie etraz prezentuje się pokój.

Na przygotowywanie posiłków, też nie miałam dużo czasu,  więc bez fantazji... haha:)

Śniadanie: 3 kromki chlebka razowego z dynią, 3 plasterki szynki z indyka, 2 papryczki chili (mniam!) , ogórek gruntowy, 1/2 papryki zielonej, 1/2 marchewki, 1 łyżeczka jogurtu naturalnego.+ kleik.  SUMA: 341 kcal



II Śniadanie: serek wiejski light, jabłko, cynamon. SUMA: 211 kcal.



Obiad: pętko kiełbasy, gotowanej - bo chciało mi się ciepłego, a nie miałam czasu na gotowanie  czegoś od zera :) , surówka - kupna, pomidor polany łyżeczką jogurtu naturalnego i posypany papryczką chili:D, liśc sałaty rzymskiej, 3kromki chlebka razowego. SUMA: 481 kcal



Kolacja: 2 wafle ryżowe, 1 jabłko, serek wiejski light z cynamonem, 2 śliwki. SUMA: 311 kcal.


Zatem mimo dosyć kalorycznego obiadku, kalorie wyszły jak najbardziej okej łącznie: 1344 kcal.

A zapomniałabym - mój Mężczyzna zakupił mi dzisiaj piękną naklejkę na laptopa, nie mam jednak siły już dziś nad tym siedzieć,pochwalę się rezultatem, jak już nakleję :D


Buziaki!.
Maryśka.

16 lipca 2010 , Komentarze (5)

Hej Kochane! jak Wam mija dzień?  Mi barzo znośnie... Nic dziś co prawda konstruktywnego nie zrobiłam, ale co tam:)  Wstałam rano z opuchniętym łokciem, u prawej ręki w dodatku i chodzę z uciskiem na łokciu ---- wyglądam jak poturbowana tak na marginesie. Nie wiem co się stało.... chyba źle spałam, ułożyłam się widocznie na nim, ale boli tak, że ledwo ruszam ręką.  Mama mi wysmarowała maścią rozgrzewającą, uciska założony i czekam na poprawę....w związku z tym, z ćwiczeń - NICI, no bo jak? nawet biegać nie dam rady, przy każdym ruchu, aż " syczę" z bólu

Pociesza mnie fakt, że dziś mój szalony piątek. Napiję się wieczorem jakiegoś alkoholu..... i odpocznę z moim mężczyzną, po upalnym dniu :)

Moje menu:
Śniadanie: jajecznica z 1 jajka, z dwoma papryczkami chili (uwielbiam czasem zjeść na ostro :D) , dwie kromki chleba razowego z pestkami dyni, 2 liście sałaty rzymskiej, 3 rzodkiewki, 1/3 papryki zielonej. + kleik :)  SUMA: 304 kcal.


Ii śniadanie: serek wiejski, cynamon, 1 jabłko, 1 lód - z zamrożonej jogobelli :) SUMA: 281 kcal


Obiad: bułka orkiszowa, zapieczona w sandwichu - bez masła czy czegoś tam. Włożyłam do środka tylo wędlinę z indyka i papryczki chili -2 sztuki :D  do tego sałatka: 1 pomidor, 1 ogórek gruntowy, 2 liście sałaty rzymskiej, 3 łyżeczki jogurtu naturalnego, sól , pieprz. SUMA: 311 kcal.


Wiem, że obiad dzisiaj mam NIJAKI. Ale z tą ręką ciężko coś zrobić.... I tak obiecałam moim malutkich braciom (6 cio i 9 cio letni ), że im zrobię pierogi z bananami i musiałam się nieźle namęczyć, żeby wyrobić ciasto..... dobrze, że są chociaż na tyle duzi, że sami je wałkowali:)  Wyszły śliczniutkie - robiłam pierwszy raz, ale nie została nawet jedna sztuka, więc na pewno były smaczne haha:D Zjadł nawet mój tata, który na słodko raczej nie jada
Moje pierożki z bananami, polane jogurtem waniliowym :)    :

przepis:
3 szklanki mąki
1/2 szklanki kaszy manny
szczypta soli
1/3 szklanki oleju
1 szkl ciepłej wody
3 banany
Mąkę mieszasz z kaszą i solą. Dodajesz olej, i stopniowo dolewasz wodę, wyrabiając ciasto. Potem dzielisz na mniejsze części, wałkujesz, wykrawasz kółka, do których wkładasz kawałek banana - wcześniej je kroisz na krążki - dość grube :) Wrzucasz do gotującej się wody z odrobiną oleju i soli. Gotujesz 5 minut od momentu wypłynięcia.  I DOKARMIASZ GŁODNE DZIECI haah:)

Mało dietetyczne są, ale jak macie ochotę uraczyć dzieci - na pewno będą wniebowzięte

U mnie dzisiaj wyszło kalorii niewiele póki co, ŁĄCZNIE: 896 kcal, ale pamiętajmy, dziś szalony piątek..... więc musi być lżej, żeby mój odpustowy wieczór, nie był zgubny haha:)

Buziaki moje słonka!
Maryśka!

15 lipca 2010 , Komentarze (8)

hej Kochane!
I kolejny dzień za nami. Ja oczywiście oddałam się dalszemu porządkowaniu domu....kurde! wiecie ile można mieć upchanych po kątach zupełnie zbędnych szpargałów? Coś strasznego. Moja rodzina, jest jak jeden wielki chomik :P Wywaliłam dziś chyba z 10 worków rzeczy, które uznałam za zbędne. Człwoie od razu inaczej się czuje - ma się wrażenie, że pomieszczenie jest czyste i schludne, a nie pozapychane w każdym kącie po brzegi.

Dzisiaj moje menu, jest średnie, jesli mam być szczera. Jestem zla na kolację - ale obiecałam mojemu Mężczyźnie, że zjem, to co przygotuje. Nie przewidziałam, że to będzie tortilla. I tak zjadłam tylko z warzywami, musztardą  i jogurtem naturalnym, ale same dwa placki - były kupne, a nie owsiane, jak aj sama sobie przygotowuje. No nic. Jak się obiecało to się ma. Ważne , że były wypełnione tylko : sałatą, pomidorem, ogórkiem i papryką czerwoną. ZERO SOSÓW TŁUSTYCH , BEZ SERA, BEZ MIĘSA. Dzięki czemu, ograniczyłam ich kaloryczność do względnego minimum

Moje menu:
Śniadanie: bułkawieloziarnista, 2 liście sałaty, 2 plastry chudej wędliny z indyka, 1/3 papryki zielonej, 2 rzodkiewki, kleik lniano - zarodnikowy - taki jak zwykle;) SUMA: 359 kcal


II Śniadanie: takie samo "ciasto" jak wczoraj,maliny. (pieczywo chrupkie z jogurtem truskawkowym light jogobelli i malinami) SUMA: 260 kcal


Obiad: fasolka szparagowa, ogórek z koperkiem w zalewie octowej, kotlety owsiane z tuńczykiem. SUMA: 370



Kolacja: tortilla pszenna, z jogurtem naturalnym, musztardą, papryką, sałatą, pomidorem i ogórkiem. SUMA: 407 kcal



No i łącznie wyszło mi więcej niż planowałam : 1438 kcal.  o jakieś 100 za dużo. ito na noc, za dużo. jestem zła, bo kolacja miała więcej kalorii niż mój obiad nie wiem czy w ramach "kary" nie zrezygnuje z mojego "szalonego piątku" Chociaż może nie w ramach kary, z zdrowego rozsądku :| Kurczę no. Chyba , ze się zreflektuję, i za godzinę pójdę pobiegać. Wtedy spaliłabym ten cholerny placek:| a ja jaj..........

a jakby któraś miała ochotę na placuszki owsiane z tuńczykiem, to polecam! były pyszne.


Przepis:
3 łyżki płatków owsianych zwykłych - zmielić je należy.
1 jajko - roztrzepać
tuńczyk rozdrobniony w sosie własnym - puszeczka.
Wszystko wymieszać. Ewentualnie dodać można cebulki i przypraw. Ja zostawiłam z samym pieprzem białym. Smażyłam na teflonowej patelni bez tłuszczu.


Mam nadzieję , że jesteście bardziej zadowolone z dzisiejszego dnia, ode mnie... Buziaki!

Maryśka.

14 lipca 2010 , Komentarze (7)

Hej Kochane!

Co tam u was? Jak minął dzień? U mnie o niebo lepiej niż przez ostatnie 4 dni:) Chyba udało mi odgruzować już większą część mieszkania po remoncie salonu    Znalazłam nawet czas - na pielęgnację własną....w końcu haha:)    Depilacja ciałka.... zrobienie paznokci.... maseczka na włosy.... balsamowanie.... od razu poczułam sie lepiej:)

Dzisiaj można być otwarcie dumnym - z mojego menu. Policzyłam, i wyszło tyle ile zakładałam - trochę ponad 1300 kcal. Super:) Nie to co wczoraj:)  I dzisiaj w końcu, mając  już trochę wolnego czasu - poćwiczyłam:) Pierwszy raz w tym tyg.....ale to nic. i tak wyrobię do końca tygodnia moje minimum 3 dni ćwiczeń   Dzisiaj był aerobik, 8 minute legs i rozciąganie:)

Powiem wam, że od ponad 2 tygodni - używam żelu ujędrniającego i mleczka ujędrniającego, skupiam się tez mocno na ćwiczeniach na nogi - i już pomaluśku widzę poprawę w stanie moich ud:) Jak juz kiedyś wspominałam  - są troche wiotkie, po utracie kilogramów. Szkoda , że z biustem - nie widze poprawy, bo o niego też dbam nadzwyczaj troskliwie.... eh.

Moje menu:
Śniadanie: Bułka wieloziarnista, plasterek polędwicy sopockiej, 2 plasterki wędliny podsuszanej, pół pomidora, 2 liście sałaty rzymskiej, kleik z siemienia i otrębów z dodatkiem mleka. SUMA:362 kcal.


II śniadanie: Ciasto jogurtowe. Nektarynka. ( pomysł na ciasto - jest autorstwa koleżanki Vitalijki. U niej był co prawda z serkiem homogenizowanym, u mnie z jogobellą light jagodową. To przełożone jogurtem kromeczki pieczywa chrupkiego lekkiego. ) SUMA: 280 kcal


Obiad: ziemniaki młode, 3 paluszki rybne smażone na łyżeczce oliwy, 3 liście sałaty rzymskiej, starkowana marchew - udoszona z łyżeczką przecieru pomidorowego (pyyyycha! ), szklanka chłodniku ze szczypiorkiem . SUMA:403 kcal




Kolacja: owsianka kakaowa - płatki owsiane, łyżeczka kakao odtłuszczonego. Bez cukru - bo nie lubię. Gotowana na wodzie, później dolałam odrobine mleka 0,5%. + jabłko z cynamonem. SUMA: 284


Łącznie wyszło mi 1329 kcal. Super!  W końcu zaczynam wracać do tych moich 1300! i pomalutku będę zwiększać limit kalorii.  Co prawda - dalej mam problem " z pojemnością " brzuszka, i obiadu mi trochę zostało, dlatego pomimo obfitego zdjęcia - kalorii mniej, nie zjadłam wszystkich ziemniaków .... Ale muszę też wam dodać, że to był wyjątkowo smaczny jadłospis haha:)  Pojadłam sobie dzisiaj, tak jak lubię!

ps.  to pieczywo chrupkie, jest przełożone jogurtem, i odłożone do lodówki, na całą noc, żeby sobie przesiąknęło porządnie. Mi smakowało bardzo!

Buziaki kochane!
Maryśka!