Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Grupy

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

TwardaJA ----> no bo Twarda jestem Ja;) kto ma dać radę, jak nie ja? :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 96403
Komentarzy: 1314
Założony: 20 czerwca 2010
Ostatni wpis: 15 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
TwardaJa

kobieta, 37 lat,

163 cm, 56.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 lipca 2010 , Komentarze (8)

Cześć Kochane!
Jak zniosłyście dzisiejszy upał?  Ja pracowicie - w dalszym ciągu "odgruzowywałam" mieszkanie po remoncie. Mam w mieszkaniu 36 stopni Celsjusza Wyobrażacie to sobie? Makabra, nawet wiatraki nic nie dają. Lało się ze mnie strasznie - a jestem dopiero w połowie porządkowania. Nie mam w związku z tym czasu na regularne ćwiczenia. Ale mogę śmiało uznać, że latanie ze śmieciami (mieszkam na czwartym piętrze), sprzątanie, przesuwanie - wystarczyło by spalić troch ę kalorii. Kurczę, tyle sprzątania, po zrobieniu salonu. A w przyszłym miesiącu planuję wyremontować przedpokój lub łazienkę. I zacznie się an nowo....No ale cóż, jak się chce mieć świeżo, czysto i przytulnie, to trzeba poświęcić trochę czasu, siły :)  

 A ja zjadłam dziś za mało. Jestem an siebie zła. Ale na nic "konkretnego" nie miałam ochoty. Dzisiaj głownie więc jadłam warzywa.

Moje menu:

Śniadanie: bułka wieloziarnista, 2 liście sałaty rzymskiej, pół papryki, 4 plastry wędliny podsuszanej, pół małej marchewki, ogórek małosolny + kleik z siemienia lnianego, otrębów pszennych, wody i mleka. SUMA: 370 kcal.


II śniadanie: Koktajl jabłkowy (tarkowane jabłko, woda schłodzona, mleko 0,5% schłodzone, cynamon, płatki owsiane) , nektarynka. SUMA: 239


Obiad: brokuły, pół papryki zielonej, pół małej marchewki, pół pomidora, 1 maca razowa, boczniak duszony z cebulką - w białym pieprzu i carry, kilka łyżeczek maślanki naturalnej, pieprz..(pierwotnie, na zdjęciu nawet były 2 mace, ale nie dałam rady wszystkiego zjeść, trochę papryki też zostało......) SUMA: 265


Kolacja: wafle ryżowe, 3 liście sałaty rzymskiej, 3 plastry pomidora, tuńczyk rozdrobniony w wodzie, ogórek małosolny, odrobina pora i szczypioru . SUMA: 208



Wszystkie posiłki dzisiaj musiałam na koniec w siebie już lekkawo wmuszać. Zwyczajnie, nie mieściły mi się w brzuchu, choć wiem - że ani ich dużo, ani kaloryczne.... Nie wiem czemu - może tot aki skutek po tych dwóch dniach oczyszczenia.  ŁĄCZNIE: 1082 kcal. Wiem mało.... przynajmniej o jakieś 300 jak dla mnie....ah. Zwalam to na upały!!! :P

A na koniec:  Dzisiaj rano się zważyłam. Było 55 kg   Mogę zatem z całą pewnością uznać, że oczyszczenie przyniosło skutek.Mogę przesunąć pasek o kolejny kilogram!!!!!!!!! Ale jutro postaram się znaleźć więcej czasu na bardziej "pożywne " posiłki.

Buziaki Kochane!

Maryśka!

12 lipca 2010 , Komentarze (8)

Kochane!

Otóż, po dwóch dniach diety oczyszczającej jabłkowej, moja waga rano, pokazała 54,9 kg   Czyli zostałam "oczyszczona" o jakiś kilogram .!!!!   Bosko, prawda?   I chciałam napisać, że ta opinia, o tym, że jabłko rozpycha żołądek - u mnie się nie sprawdziła. Dwa dni jedzenia praktycznie samych jabłek - i dzisiaj nie mogłam w siebie wcisnąć normalnego śniadania i kolacji. Byłam wręcz objedzona.

Dzisiaj dzień niezwykle męczący. Nie ćwiczyłam co prawda, ale cały dzień byłam na nogach - doprowadzam mieszkanie do ładu, po remoncie. jest tyle roboty, że głowa mała. Nie miałam nawet czasu, żeby się spokojnie napić kawy. Niedawno skończyłam sprzątać, ale tylko na dziś,  jeszcze do porządkowania masa rzeczy została, ale moje nogi już się trzęsły ze zmęczenia. Siedzę więc teraz, z laptopem na łóżeczku i odpoczywam w końcu. A jak wam minął dzień? Na odpoczynku?ćwiczeniach?

Moje dzisiejsze menu:
Śniadanie: 2 listki sałaty rzymskiej, pół papryki zielonej, ogórek małosolny, grahamka, 4 plasterki wędliny suchej, kleik z siemieniem lnianym i otrębami. SUMA: 405 kcal
 
II śniadanie: jogurt i jogobella light zamrożona jako lód.SUMA: 260 kcal


Obiad: kapuśniak domowy . SUMA: 300 kcal


Kolacja: brokuły, 2  mace razowe, jajko na twardo, 2 liście sałaty rzymskiej, pół papryki zielonej, pół marchewki, w sosie musztardowo - czosnkowym Pyszne:) SUMA: 299 kcal


ŁĄCZNIE: 1274 kcal.   Troszkę mało, no ale cóż, jestem zalatana, nie mam czasu gotować przez ten remont. A poza tym jest mi zbyt gorąco - żeby stać przy kuchence i cudować z jedzeniem:) Ale jutro się poprawię, kupiłam już boczniaki, usmażę sobie na obiad:) SŁOWO! A swoją drogą jestem ciekawa, czy po tych dwóch dniach jabłkowych, i dzisiejszym dniu jedzenia normalnego, waga nie wróci do 56 kg....jak myślicie?  nie przestawię jeszcze może paska, poczekam do jutra, zważę się raniuśko  

Buziaki kochane!
Maryśka!

11 lipca 2010 , Komentarze (5)

Hej kochane:)

Ależ skwar , prawda?:)  normalnie nawet nie wiecie jak sie cieszę, że oczyszczenie, przypisałam na sobotę. W ostatniej chwili zdecydowałam się na malowanie pokoju - więc miałam roboty |po pachy" i zero czasu :D  Dzięki temu nie myślałam nawet o jedzeniu. Jadłam tylko Jabłka i nabiał, zgodnie z planem:) Przez tą wyosoką temperaturę, picie koktajli jabłkowych sprawiło mi taaaaaaaką przyjemność, że oczyszczenie, przeciągnęłam, na okres dwóch dni. Dzisiaj też jadłam głównie jabłka i nabiał:)  Powiem Wam - że faktycznie czuje się wspaniale:) Tak lekko, energicznie... Jutro rano się zważę, to Wam powiem, czy jakiś skutek wagowy miały te dwa dni :)

Kalorii przez te dwa dni nie liczyłam, bo i na dobrą sprawę po co?   Zjadałam głownie jabłka, mleka, serek wiejski, płatki owsiane.

Oto kilka rzeczy,które pokochałam, i zagoszczą częściej w moim jadłospisie:

Pieczone jabłuszko z cynamonem i bakaliami:) Boskie, po prostu boskie!




Koktajl jabłkowy - jabłuszko, płatki owsiane,siemię lniane, mleko, sok jabłkowy,
cynamon. Ah!!



A to nowość Znalazłam na zakupach - galaretka jabłkowo - miętowa :) jest naprawdę orzeźwiająca i smaczna! Oczywiście dokroiłam jabłuszka:)

Oj nie mogę się już doczekać jutra.... zważę się i zobaczę co mi powie Panna waga
Buziaki Kochane!
Maryśka!

9 lipca 2010 , Komentarze (4)

Hej Kochane!
Jak minął dzień?  oj u mnie  pracowicie:) Najpierw latanie po mieście - szukałam tapety i farb, bo zabieram się za remont pokoju;) Zleciało m ina to ładnych parę godzin. Potem wyrzucanie z pokoju zbędnych szpargałów....ah, boli mnie każdy mięsień, nie mówiąc już o pękającej głowie. Ale było warto - będzie pięknie jak skończę haha:)   

Moje dzisiejsze menu:

Śniadanie: 3 kromki chleba razowego - 80g, 2 plasterki wędliny z indyka, plasterek cebuli, 1 ogórek gruntowy, pół marchewki, 1 łyżeczka jogurtu naturalnego, czosnek granulowany ,pieprz, kleik z siemienia lnianego i otrębów pszennych,SUMA: 348 kcal


II śniadanie: lód z zamrożonej jogobelli light i deser - ptasie mleczko z diety Dukana:) SUMA: 220 kcal.


Obiad: brokuły, makaron razowy, twaróg chudy, łyżeczka jogurtu naturalnego, 1 plasterek szynki z indyka. Suma: 395 kcal.


Kolacja: Ajjjj kochane, dzisiaj mój szalony piątek, wieczór na luzie, bez diety..... sałatka owocowa, i Malibu domowej roboty - pyyyyyyyszne, popijam właśnie z moim Mężczyzną:) kalorii nie jestem w stanie zliczyć, ale są na pewno warte swojego smaku haha:)

Sumuję więc dzień , bez wieczoru, który i tak nie ma dla mnie znaczenia - 963 kcal. Ale dodać należy za kolacje duuuuuużo duuużo kalorii:)

               -SZALOOONY PIĄTEK:)  A  jutro, mój dzień oczyszczenia......trzymajcie kciuki, żebym wytrzymała:)

Kocham Was, buziaki!
Maryśka!

8 lipca 2010 , Komentarze (11)

Hej moje kochane:) Jak rozpoczynacie dzień?  Ja od śniadanka i przecudnej wręcz kawy Po kawie - ogarnę troszkę w kuchni i pójdę do marketu, po słodzik:) TAK TAK! wiem, że nie jadam dużo słodyczy na co dzień, ale dostałam okres, i nie mogę po prostu się obejść bez słodkiego! Mam zachcianki haha:) A słodzik, przyda mi się dzisiaj, do zrobienia Ptasiego mleczka. Niby ptasie mleczko - a kalorii będzie miało tyle co kot napłakał:D jak zrobię, i wyjdzie, to dodam przepis i zdjęcie:) Mam owoców z działki, nazbierałam malin, truskawek i poziomek, to dodam do deserku. Moi mali bracia będą zachwyceni  

Śniadanie:
- 3 kromki chleba razowego - 80g, 2 plasterki wędliny z indyka, 2 plastry pomidora, plasterek cebuli, 1 ogórek szklarniowy, pół jabłka. A do tego oczywiście punkt stały: kleik z siemienia lnianego i otrębów pszennych - po łyżce, do wody i odrobiny mleka. SUMA: 384 kcal.



II śniadanie: serek wiejski lekki, jabłko - oprószone cynamonem:) i jogobella light - jako lód - zamrożona:) Suma: 301 kcal.

Na zdjęciu co prawda , nie ma cynamonu na jabłuszku, bo namyśliłam się już PO FAKCIE haha:)

Obiad: no obiad, obiad....to był pyszny:D   zrobiłam tortille, z diety dukana:)   6 łyżek płatków owsianych zmielonych (ja dałam 4 owsianych i 2 żytnich) , jedno jajko, trochę mniej jak pół szklanki mleka. Placek boski! Zawinęłam w nią chudy schab z indyka, i mnóstwo warzyw:) Sos - jogurt naturalny z czosnkiem:) Z tego "ciasta" wychodzą 2 fajne placki tortilli:) Polecam :)  Suma: 380 kcal.


A na kolację przygotowałam już ptasie mleczko jako dodatek...popatrzcie:)


Ptasie mleczko: litr mleka 0,5%. Zagotować. Wyłączyć kuchenkę. Odlać odrobinę mleka i wymieszać z tym gorącym mlekiem 2,5 - 3 łyżki stołowe żelatyny. Żelatynę rozrobioną wlać do reszty mleka. Wymieszać. Dodać łyżeczkę słodziku.Wymieszać. Rozlać do salaterek :) Ja dodałam owoców, jak przestygło. A do części mleka - dodałam łyżeczkę kakao, i wyszło ptasie mleczko czekoladowe. PYCHA!!!   Zjadłam do kolacji.

Kolacja: Ptasie mleczko. Serek wiejski light i zielone jabłko.  WIEM WIEM, ciągle na słodko - ale okres ma swoje prawa, haha:) SUMA: 320 kcal.

ŁĄCZNIE: 1385 kcal:)  NO i pięknie, Lepiej niż wczoraj:)

Do tego wieczorem byłam pobiegać.... na 8 minute legs, zabrakło sił. Jednak się przeliczyłam - okres mnie osłabia bardziej niż by mogło się wydawać.

A! zapomniałabym:) w sobotę moja dieta oczyszczająca jak najbardziej wypali - o 5 tej rano jadę do lasu an jagody, wrócę - to na plażę jadę, a potem jeszcze na działkę, w sam, dzień zajęty od RANIUSZKA do wieczora:D
Na razie Kochane!

7 lipca 2010 , Komentarze (3)

Hej ponownie moje Kochane:)

Jak wam minął dzień?  Mi baaardzo szybko:)  Miałam dziś troszkę roboty.... Rano , oczywiście jest czas dla mnie, nie podważalnie, inaczej bym oszalała, bez chwili ciszy i braku zamieszania:)   Śniadanie i kawka....mmmm:)   Potem lekkie ogarnianie kuchni..... i czas na ćwiczenia:) Dzisiaj było 30 minut intensywnego aerobiku i 8 minute legs:) Potem prysznic.... pielęgnacja ciała   - bo jak powszechnie wiadomo, staram się ujędrnić mój nieszczęsny biust i uda:D  haha:) powiem Wam, że po takim peelingu i balsamowaniu, człowiek się czuję jak nowo narodzony! - zwłaszcza po ćwiczeniu rano:) Kop na cały dzień:D
 W okolicach 12.00,czyli czasu....na moje drugie śniadanie, poczułam nieodpartą wręcz chęć na słodkie! a to oznacza tylko jedno.....@ jest blisko!  I cóż, już przyszła:P   Ale póki co, aż tak nie boli, jak zwykle, więc żyję:) W związku z osłabienie materiału, czyt. mnie:P - nie jadłam dziś mega przebojowo, ugotowałam tylko rosół drobiowy na obiad, na porządniejsze danie - nie miałam ani siły ani ochoty:P    Oto moje menu dzisiejsze :


Śniadanie:
bułka wieloziarnista - 190 kcal
1 ogórek gruntowy - 7
1 łyżka siemienia lnianego - 50
trochę mleka - 20
otręby pszenne - łyżeczka - 42
pasta łososiowa -60
suma: 367 kcal



II śniadanie: 
galaretka owocowa z truskawkami i porzeczkami -130
2 wafle ryżowe w polewie jogurtowej - 32
batonik musli jabłkowy -90
Suma: 252

Obiad:
2 miski rosołu drobiowego:
 -  gotowane warzywa z rosołu (uwielbiam) i troche ugotowanego kurczaka z rosołku :)  - 350 kcal
Suma: 350 kcal

Kolacja:


pół papryki zielonej - 28 kcal
1 ogórek gruntowy - 7
3 plastry filetu z indyka - 30
mała bułka wieloziarnista - 140
2 wafle ryżowe - 38
jogobella light -zamrożona jak lód:D  - 90
Suma: 335 kcal

ŁĄCZNIE: 1306 kcal.


Troszkę mało tych kalorii wyszło. Powinno być minimum - 1500, ale przez ten okres, to bym najchętniej tylko słodycze jadła...haha i tak powiem wam....że musiałam kombinować, co by tu słodkiego przemycić, więc jogurt zamrożony jako lód - spisał się na medal! pycha, już wstawiłam kolejny do zamrażalki na jutro:D

Buziaki kochane!
Maryśka!



7 lipca 2010 , Komentarze (3)

Dzisiaj poczytałam w pamiętniku jednej z Vitalijek, nie podam której, bo może sobie tego nie życzy, ale bardzo lubię ją czytać...  zastosowała sobie jednodniową dietę oczyszczającą i czuje się po niej wspaniale.  Za
inspirowana jej doznaniami..... poczytałam sobie trochę dziś rano, przy mojej porannej kawce,o takim oczyszczeniu, i doszłam do wniosku , że sama też sobie takie zaserwuję :)   Zaplanowałam to oczyszczenia na sobotę - wtedy mam dość zajęty dzień, szybko zleci i nawet nie poczuję - że nie jadam jak zwykle. Pewnie będę na działce i plaży, więc dzień zleci jak z bicza strzelił. Dzień wcześniej wszystko sobie przygotuję i będzie z głowy:)  Popatrzcie jakie najważniejsze plusy znalazłam:

 
"Dzięki odpowiedniej diecie oczyszczającej możesz się pozbyć wielu przypadłości oraz uwolnić organizm od toksyn. Najczęstsze przypadłości:
1.    Wzdęcia i gazy,
2.    Metaliczny smak w ustach,
3.    Ogólny brak energii,
4.    Nieprzyjemny oddech
5.    Zmienność nastrojów,
6.    Bóle głowy,
7.    Częste zaparcia. "

"Dieta oczyszczająca poprawia nastrój, przywraca blask skórze i dodaje energii. Zmniejsza też uczucie ciężkości i ospałości. Jest idealna o tej porze roku."

"Okres od wiosny do jesieni to optymalny moment na dietę oczyszczającą. To czas, kiedy możemy przy pomocy odpowiednich zabiegów dietetycznych uporządkować nasz organizm. Odtrucie naszych komórek i tkanek ciała pozwala na mobilizację naturalnych sił obronnych organizmu i daje mu szansę na walkę z chorobami. "

tutaj kilka wskazówek:
"W czasie stosowania diety oczyszczającej, np. sokowej, lub całkowitej głodówki częściej bierz prysznic, płucz usta i myj zęby, ponieważ ciało wydziela nieprzyjemne zapachy, Zrezygnuj z palenia papierosów, picia alkoholu, kawy i mocnej herbaty,"

A tu podaję,dwie moim zdaniem najciekawsze diety jednodniowe, bo tylko taką chcę podjąć. Na dłuższe, bo i tak są, nie odczuwam większej potrzeby :)

Jednodniowa sokowa

Pijemy w dowolnej ilości soki warzywne i owocowe niesłodzone, koniecznie świeże, wyciśnięte w domu. Wśród różnorodnych soków powinno się znaleźć po pół szklanki soku z buraków i kapusty. Równie dobre właściwości czyszczące mają soki z cytryn, selerów i jabłek. Na przemian z sokami można pić herbatki ziołowe z mniszka lekarskiego i pokrzywy, które pomagają oczyścić wątrobę i nerki.


Dieta jabłkowa:
Jabłka są jednym z najbogatszych źródeł błonnika pokarmowego. Jego zadaniem jest regulowanie i przyspieszanie procesów trawienia. Niska kaloryczność tych owoców (tylko 46 kcal w 100 g) powoduje, że możesz ich zjeść dużo, zachowując szczupłą sylwetkę. Obecne zaś w jabłku pektyny oczyszczają jelita i pomagają usuwać produkty przemiany materii. Niezwykle ważną rolę odgrywają też kwasy organiczne (cytrynowy i jabłkowy) - wytwarzają one specjalny rodzaj białka, utrudniającego odkładanie się tłuszczu w komórkach.


Ja sama decyduję się na tą drugą. Znalazłam już przepis, jak powinna wyglądać. Mam przez cały dzień zjeść 4 - 5 razy jabłka, w różnych postaciach (surowe,pieczone), pić soki i herbaty jabłkowe. Będą więc koktajle jabłkowe, pieczone jabłuszka  itp :) 
I tak zrobię.... mam nadzieję, że poczuję po niej jakiegoś kopa energetycznego, i nie będę się czuła taka ociężała - a takie mam teraz odczucia, na "chwilę" przed okresem :)

Buziaki kochane:)
Maryśka.

6 lipca 2010 , Komentarze (13)

Hej dziewczynki..... opowiem Wam dzisiaj pokrótce, co zmieniłam w swoim życiu,kiedy postanowiłam schudnąć. Staram się jak najczęściej robić notki - z dobrymi radami, jak ta z siemieniem lnianym czy płatkami owsianymi. Ja wiem, że możecie do nich podchodzić z rezerwą, ale mi te rzeczy naprawdę pomogły.

więc....
Zaczęło się wszystko w zeszłym roku, w zimie. Siedziałam na stancji, rozmawiałam ze współlokatorką, która była nieziemsko wręcz chuda, pomimo tego, że jadła za trzech! Nie byłam zazdrosna, bo ja chyba nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak byłam gruba w obecnym momencie. Moja mama jest duża, babcia... przyjęłam więc, że tak ma być. Że i tak nic się nie da zrobić, i nic nie robiłam. Aż w okolicach własnych urodzin, weszłam na wagę. Zobaczyłam,z tego co pamiętam 89 kg.... Boże.... byłam wstrząśnięta, to było więcej jak w liceum, kiedy pierwszy raz poczułam się gruba, na ważeniu - u pielęgniarki, na koniec szkoły:| Wtedy uświadomiłam sobie, że nie chce już być 22latką, otyłą, która już nosiła rozmiar 46, bo 44 robił się przyciasny :( Przepłakałam wtedy całą noc, a przez następne dni - nie jadłam z żalu, albo z poczucia winy, sama nie wiem.  Brzydziłam się siebie i jedzenia.kiedy zaczęło mi brakować siły na wszystko, stwierdziłam, że jeść jednak trzeba, ....ale  co? jak ? kiedy?   tego nie wiedziałam. Zasiadłam więc przed laptopem. Przez następne kilkanaście dni, zdobywałam podstawową wiedzę, o odchudzaniu. Bo nie wiedziałam nic. wtedy dotarło do mnie, co ja ze sobą zrobiłam..... okropieństwo!

jadłam kiedy chciałam, nawet w nocy. Uwielbiałam jeść dużo - bo nie jadłam po to, żeby zjeść  i odejść od stołu, wstawałam od niego dopiero - jak czułam już pewnego rodzaju ból brzucha, to wtedy oznaczało, że w końcu się najadłam. Jadłam chipsy - np cała TV PAKĘ laysów na raz. Piłam mega dużo piwa - 4 puszki potrafiły iść bez problemu. Nie jadałam regularnie. Telewizja bez przekąsek nie istniała. A na zajęcia sportowe oczywiście nie chodziłam - bo byłam gruba. Nie będę się przecież na śmiech innych narażać, prawda? - moje ówczesne tłumaczenie....

Zaczęłam od wywalenia kalorycznych bomb z jadłospisu. Nie jadłam słodyczy, tłustych mięs, frytek itp. Starałam się też jeść w miarę regularnie. No i zaczęłam w końcu ćwiczyć. Zaczęłam od marszobiegu - cyberkardio, z gazety shape, który ściągnęłam z internetu. Wiem, że to może nie wysiłek na najwyższym poziomie, ale wtedy, to było dla mnie nie lada wyzwanie. Na początku ledwo dawałam radę. Ale jak zobaczyłam, że daję radę, że lepiej się czuję, to nie poddałam się. Na wagę nie wchodziłam, nie chciałam kolejnego szoku. Tak więc zaczynając w  lutym - zważyłam się pierwszy raz po kilku miesiącach i doznałam szoku - boże ujrzałam 78 kg! byłam przeszczęśliwa, okazało się, że jednak można:) wystarczy chcieć:) Od tamtej pory:

- jem regularnie, najpierw 3 razy dziennie, potem, gdy już nie chciałam chudnąć, a ustabilizować wagę, 4 razy dziennie.  o godzinach:  8.00, 12.00, 15.00, i 18.00 .
- ćwiczę 4 razy w tygodniu:  na przemian, w zależności na co mam ochotę, aerobik, rower, stepper, bieg, marszobieg no i ostatnio dodałam 8 minute legs, bo chcę ujędrnić uda:)
- piję dużo wody. Nie tykam soków, chyba , że warzywnych, te owszem:) Odzwyczaiłam się od KAWOHOLIZMU (piłam 6 -7 kaw dziennie, a przecież ona odwadnia organizm....). Dziś piję max 2 kawy dziennie.
- piję mleko odtłuszczone, podobnie jogurty, twarogi itp. Jem masę warzyw.
- rano piję kleik z siemienia lnianego - nie mam dzięki niemu zaparć ani wzdęć., Nie czuje tez głodu, więc nie podjadam.
- najpierw, w początkowych okresach odchudzania,pozwalałam sobie na "szalony piątek" (wieczór bez diety, z alkoholem i przekąskami) raz, dwa razy w miesiącu. W końcu jestem młoda, studiuje, nie mogę się od wszystkiego odciąć. Mi też się trochę rozrywki od życia należy. I nie tyłam od tych dni Kochane!na drugi dzień ćwiczyłam, i jadałam lekko - nie przybywało mi ani grama:) Dzisiaj, pozwalam sobie na takie wieczory raz w tygodniu, jeśli jest okazja:) Przy czym nie zjadam już całej paczki laysów, czy coś..... ale np zrobię z Ukochanym pizzę sama, na mące razowej, bez tłustych dodatków,ale to jednak pizza prawda?:) Albo zjemy w knajpce, napijemy się piwa czy wina....:) Odskocznie są nam wszystkim potrzebne. Dzięki temu nie rzucam się an co dzień na przekąski.  Codziennie zdobywam nową wiedzę, nowe  przepisy. Studiuję w internecie z uporem maniaka porady i artykuły, żeby wiedzieć jak najwięcej o zdrowym żywieniu, i wszystko staram się wykorzystywać jak najlepiej potrafię:)

Co prawda, nabawiłam się też anemii przy odchudzaniu i kuracji alergicznej, ale to nic, leczę się, i wszystko będzie dobrze:) I tak uważam, że było warto. Teraz już nie wiem co to zadyszka na spacerze, nie pocę się jak świnia wręcz, noszę rozmiar 36 i nie wstydzę się siebie:)


Mam nadzieję, że każdej z was uda się osiągnąć swój cel:)
Buziaki!

5 lipca 2010 , Skomentuj

Witanko moje kochane:)

Dzisiaj znowu zaczęłam dzień od pożywnego śniadanka i ćwiczeń :)  40 minut steppera i rozciąganko..... i można jakieś 300 kcal pożegnać :D    ale to nie koniec na dzisiaj ---- planuję jeszcze jakiś lekki jogging pod wieczorek;)  a co?! niech moje nóżki robią się jędrne i silne:D Jest gorąco  ------ strasznie, ale nie ma co..... trzeba o siebie dbać, zwłaszcza, ze póki co jadłam dziś dosyć syto,ale w sumie zdrowo....pomijając loda:D  oczywiście się nie żalę - bo uważam, że można , jeśli się wlicza do ogółu kalorii:)  oto moje menu, póki co bez kolacji:)

Śniadanie:
1 łyżka siemienia lnianego 50
kawa zbożowa  13
1 jajko - jajecznica bez tłuszczów 85
grahamka  258
2 plastry wędliny 30
1 ogórek 7
suma: 443

II śniadanie:
lód bolero 200
jabłko 70
suma:  270

Obiad:
tuńczyk 192
marchewka - 2 szt 46

 
ziemniaki -150 g 99
1,5 szklanki soku pomidorowego 56
4 rzodkiewki 8
suma: 401


mój obiadek:D
a to moja potrawka z marchewki, która tez była do obiadu, normalnie się w niej zakochałam:) jest tak pyszna, że chyba będę ją jeść przez następne kilka dni:D


Potrawka z marchewki: 
2 marchewki, obrać  i pokroić
zalać wodą tylko tyle, żeby wszystkie były zamoczone,dodać soli.
Gotować aż woda wyparuje.
Dolać pół szklanki soku pomidorowego - zagotować.
Doprawiłam : bazylią, oregano, tymiankiem, pieprzem.
BOSKIE :D


Póki co, suma kalorii to 1114 kcal. Więc, może być:) Przede mną kolacja i wieczorem, jak się ochłodzi - bieganko małe:)

Buziaki słoneczka!
Maryśka!

4 lipca 2010 , Komentarze (5)

Piękny dzień ,prawda?  ale jakoś brak mi chęci i motywacji, żeby opuścić wrota mego domostwa;) co nie znaczy, że nie ćwiczyłam, o nie nie, 4 razy w tyg,czyli moja norma, została wyrobiona. Dzisiaj ćwiczyłam 30 minut na steperze, 8 minut legs i trochę się porozciągałam:)

Mój dzisiejszy jadłospis:
Śniadanko:
1 łyżka otrębów pszennych 35
1 łyżka siemienia lnianego 50
pół szkl. Wody 0
troszkę Mleka 0,5% 23
bułka fitness 235
3 plastry wędliny 45
2 ogórki 12
                    suma: 400 kcal

II śniadanko:
 mleko 73
pół szklanki maślanki  45
truskawki 30
otręby z żurawiną  50
                    suma: 198 kcal

Obiad:
kotlet mielony 289
marchewka 23
papryka 27
ogórek 10
jogurt naturalny 5
20 g cebulki                                      6
łyżeczka musztardy                          10
1 sucharek                                       30
                     suma: 400 kcal

Mój obiadek:)    Kotleciki mielone:  z mięska mielonego drobiowego, zapiekane w piekarniku, nie smażone na patelni, bez tłuszczu, zamiast bułki tartej, która się często dodaje, ja dałam odrobinę brązowego ryżu :) Doprawiane mieloną papryką ostrą:)      Marchewka starkowana, z posiekaną cebulką, wymieszane z jogurtem i musztardą:) PYCHA:)

Łącznie 998 kalorii. Z czego około 300 spalonych rano w ćwiczonkach;)    O kolacji jeszcze nie dumałam, ale postaram się zdrowo podciągnąć kalorie - stabilizacja, to nie żarty w końcu:) A schudnąć mam odrobinkę....:)   Buziaki słonka!
Maryśka!