Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Cel Mój cel

O mnie

Przez cały rok żyłam w biegu, dzięki czemu spełniło się wiele moich marzeń. W wakacje chciałabym zamienić tę pogoń na prawdziwy bieg - i osiągnąć wymarzoną wagę ... kilogramów. Nie jest to dużo, ale nie ma to jak czuć się lepiej we własnej skórze!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 46036
Komentarzy: 1177
Założony: 21 lipca 2010
Ostatni wpis: 10 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ruda.maruda

kobieta, 32 lat, Bergamuty

165 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: szczupła sylwetka!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 marca 2014 , Komentarze (16)

No i po anionach i po stresie. Jak poszło? Zdecydowanie mogło być lepiej. Mam nadzieję, że zdane, bo parę rzeczy pomyliłam. To jest jedno z takich kolokwiów, gdzie mam ambicję na 3, byle by zaliczyć. I dzięki kochane za kciuki, super, że mogę na was liczyć :-)

Na obiad poszłam z koleżanką do Greenwaya. Nie wiem od czego to zależy, ale dziś mieli inne ceny niż 2 tygodnie temu. Tym razem wzięłam pół porcji kotletów z soczewicy z sosem pomidorowym z fasolą (bez śmietany), kaszą gryczaną i porcją surówek. Znalazłam w internecie, że taki jeden kotlet ma ze 150 kcal.

Za pół godzinki wskakuję w spodenki, rozkładam matę i robię skalpel z hantelkami. Zobaczymy ile dam radę :D

W czwartek mam dostać @ więc niemiłosiernie ciągnie mnie do słodkiego. Cały dzień o tym myślałam i nawet rozmawiałam z koleżanką (która też nie je słodyczy w poście) co byśmy zjadły i taką sobie ochotę narobiłyśmy, że koleżanka mówiła, że chyba nie da rady. Ale chyba się nie poddała ;-) Za to ja jak wróciłam do domu, to zjadłam łyżkę miodu. Uwielbiam miód i czasem sobie zjadam łyżeczkę :-) mam nadzieję, że taki grzeszek zostanie mi wybaczony :-)

W ogóle byłam dziś w Orange, bo miałam włączoną usługę, że jak wyślę 5 smsów, to dostaje 5 smsów gratis, ale nie dostawałam tych smsów. Okazało się, że coś tam się zablokowało i zapytali czy 20 zł na konto główne będzie dobrą rekompensatą. Ja oczy jak pięć złotych, bo w ogóle się nie spodziewałam, chciałam tylko żeby mi to naprawili. Oczywiście zgodziłam się z bananem na twarzy, aż pan się zaśmiał z mojego zdziwienia :D ale i tak za tydzień muszę doładować konto, bo ważność mi się kończy. Ale co 20 zł za darmo, to moje :D może takie szczęście będę miała też dziś w toto lotku :D

Śniadanie (371 kcal)

- kasza jaglana z kostką gorzkiej czekolady, bananem i cynamonem

- mała kromka chleba razowego ze słonecznikiem i z szynką

- zielona herbata z cytryną

Obiad (404 kcal)

- kotlet z soczewicy z kaszą gryczaną, sosem pomidorowym z fasolą, zestawem surówek, kiełkami i pietruszką

- jabłko

Podwieczorek (479 kcal)

- 2 filety śledziowe z 2 kromkami chleba razowego ze słonecznikiem

- 2 cienkie wafle kukurydziane

- łyżka miodu gryczanego

- herbata czerwona

Przede mną: Kolacja (180 kcal)

- serek wiejski light z papryką

Zostanie mi jeszcze ok. 216 kcal, ale odpuszczę sobie. W końcu nie wiem dokładnie ile wyniósł mój obiad...

EDIT: Właśnie skończyłam trening. Po skalpelu zrobiłam jeszcze 8 min na ramiona i 8 min na brzuch. Muszę częściej dorzucać te ćwiczenia, bo brzuch i ręce są napuchnięte :-)

A zamiast serka wiejskiego białko serwatkowe z odrobiną mleka ;-)

Trzymajcie się chudzinki i jeszcze raz dzięki, że jesteście :-)

10 marca 2014 , Komentarze (11)

Taka piękna pogoda, a ja muszę się uczyć. Oczywiście wszystko wydaje się być bardziej interesujące niż aniony. Na szczęście jutro już będzie po wszystkim :-) 

Weekend spędziłam na nauce. W sobotę poszłam biegać w ramach relaksu, przebiegłam 7,4 km i nie był to najlepszy bieg. Zbyt krótki czas minął od posiłku do biegania i przez połowę biegu towarzyszyła mi zgaga. Zmuszała mnie do zatrzymywania się chyba 3 razy. Było bardzo nieprzyjemnie :< Niedzielę głównie spędziłam z M. oglądaliśmy film i się leniliśmy, a wieczór oczywiście spędziłam z anionami. 

Dzisiaj cały dzień na uczelni i zaraz znowu uciekam do chemii. Dziś drugi dzień bez ćwiczeń, ale jeszcze 6 innych dni przede mną w tym tygodniu, więc nie muszę się martwić ;-) Na środę zaplanowałam bieg, mam nadzieję, że pogoda nadal będzie cudowna :-)

Od dziś staram się zwracać większą uwagę na to co jem, a mianowicie na indeks glikemiczny produktów. Poczytałam trochę o tym, jakie jedzonko ma najniższy indeks, jakiego powinnam unikać. Jakąś tam wiedzę mam, teraz tylko muszę wprowadzić to w życie.

W ogóle kupiłam seler naciowy, bo sporo osób się nim zajada. Ogólnie nie przepadam za takim zwykłym selerem, drażni mnie jego smak, ale postanowiłam spróbować naciowego. I niestety w smaku jest taki sam :-( macie jakieś pomysły jak go wykorzystać, w smaczny sposób? Bo szkoda mi go wyrzucać...

W ogóle nie mogę się odnaleźć w tym nowym sposobie pisania wpisów :D szaleństwo :D

Śniadanie (433 kcal)

- owsianka na wodzie z jogurtem greckim, kostką gorzkiej czekolady, rodzynkami, słonecznikiem, siemieniem lnianym, otrębami pszennymi i orzechem włoskim

-zielona herbata

II śniadanie (227 kcal)

- mała pomarańcza

- jabłko

- szklanka maślanki

Posiłek na uczelni (191 kcal)

- kanapka składana z szynką pieczoną i ogórkiem

Obiad (315 kcal)

- dwa kotlety z cukinii, mięsa mielonego i ryżu, z odrobiną ziemniaków i marynowanymi grzybkami

- kromka chleba sojowego z plastrem szynki pieczonej i ogórkiem

- mięta

Na kolację planuję zjeść makrelę z warzywami, a jak nie, to serek wiejski :-)

Kochane, trzymajcie jutro kciuki za moje aniony :D

Miłego dnia! ;-)

7 marca 2014 , Komentarze (5)

Dla mnie koniec zajęć, a początek nauki. Dziś pół dnia byłam na uczelni. Anatomia na kończynach, zaschnięty siusiak, formalina, tyle emocji :D ogólnie wszystkie dzisiejsze zajęcia były spoko, tylko oczywiście ja, piąty dzień z rzędu niewyspana, zombie do potęgi n-tej! W przerwie poszłyśmy z koleżanką do Żabki po kawę, a że ja ogólnie kawy nie piję, to taka czarna z ekspresu pobudziła mnie na dobre parę godzin. Po powrocie do domu zjadłam obiad, sprzątnęłam całe mieszkanie i wzięłam się za naukę. Powiedziałam sobie, że o 21 zrobię skalpel z hantlami, ale tak mi się dzisiaj dobrze uczy, że miałam dylemat: uczyć się dalej, czy poćwiczyć. Wybrałam to pierwsze, z racji tego, że jutro mam w planach bieganie i będzie, to 4 aktywny dzień w tym tygodniu, a założyłam sobie, że będę ćwiczyć minimalnie 3 razy w tygodniu. No i w tym tygodniu mój plan wykonany :-)
Dzisiaj w końcu się wyśpię. Mam zamiar uczyć się tak długo, aż polegnę i spać tak długo, aż się wyśpię :D
Chodzą za mną ostatnio różne placki. Miałam mega ochotę na ziemniaczane, ale z racji tego, że mam 1 kg marchewek zrobiłam placki marchewkowe. Jadłam pierwszy raz w życiu i nie były najgorsze (chociaż do placków ziemniaczanych im daleko :D ). Następnym razem zetrę marchew na małych oczkach, to będę mogła dodać mniej tłuszczu i będą się mniej rozpadać (próbowałam użyć jak najmniej mąki).
Teraz uciekam na szybki prysznic, do książek i spać <3


Śniadanie (376 kcal)

- owsianka na wodzie z mlekiem, kawałkiem gorzkiej czekolady, bananem
- mała kromka chleba sojowego pełnoziarnistego (20 g) z połową plastra żółtego sera, pomidorem i odrobiną ketchupu
- zielona herbata z cytryną

Posiłek na uczelni (324 kcal)
- kanapka składana z chleba sojowego z plastrem żółtego sera, pomidorem i ketchupem
- jabłko
- kawa

Obiad (437 kcal)
- makaron z pszenicy durum z łososiem, brokułami i serkiem mascarpone (pozostałość po środzie popielcowej - rozdzielone na dwie porcje)
- mała pomarańcza
- czarna herbata

Podwieczorek (138 kcal)

- białko serwatkowe czekolada-sezam z mlekiem i łyżeczką ciemnego kakao
- pokrzywa

Kolacja (386 kcal)
- kotleciki z marchewki (300 g), jednego jajka, odrobiny mąki smażone na oleju, polane jogurtem naturalnym z koperkiem i pietruszką

Razem: 1659 kcal
B: 80 T: 59 W: 213





Trzymajcie się ;-)

6 marca 2014 , Komentarze (9)

Cały dzień śpiąca, zmęczona, obolała. Przez to, że nie mogę się wyspać, mój organizm chyba się do końca nie regeneruje po wysiłku. Staram się spać min. 7h, ale same wiecie jak to bywa...
Dziś 2 dzień bez słodyczy i już mnie ciągnęło. Zjadłam obiad i miałam taką mega ochotę na coś słodkiego. I łaziłam po tej kuchni. Już chciałam zjeść miód i herbatniki, ale odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju się uczyć. Mały sukces :-) Muszę jeść owsiankę z gorzką czekoladą i cynamonem i codziennie pić białko serwatkowe, bo inaczej naprawdę będzie ciężko :-(
Krótki wpis, bo uciekam do nauki. Wiedza też mi jakoś nie wchodzi. Musiałam sobie zrobić 25-minutową drzemkę, bo nie wytrzymywałam i oczy mi się zamykały. Potem, żeby się przebudzić, zrobiłam turbo Ewki. Cały czas mam wymęczone nogi i nie wiem od czego :<
Jutro kolejne ćwiczenia z anatomii. Układ krwionośny, nie mogę się doczekać...

Śniadanie (290 kcal)
- musli orkiszowe z jagodami goji (40g), mlekiem 2% i odrobiną wody
- kromka chleba sojowego (30g) z szynką swojską ketchupem i ogórkiem
- zielona herbata z cytryną

Posiłek na uczelni (69 kcal)
- jabłko

II śniadanie (325 kcal)
- dwa jajka smażone na łyżeczce oleju
- pół pomidora
- pomarańcza

Obiad (437 kcal)
- dwa kotlety z mięsa mielonego, cukinii i ryżu
- 200 g ziemniaków
- grzybki marynowane
- herbata owocowa

Podwieczorek (94 kcal)
- winogrono różowe

Kolacja (434 kcal)
- niecały kubek Activii naturalnej z łyżką nasion słonecznika, łyżeczką otrąb pszennych, łyżką rodzynek i cynamonem
- białko serwatkowe o smaku czekoladowo-orzechowym z mlekiem, wodą i kakaem ciemnym
- 10g pistacji
- 10 g migdałów

Razem: 1649 kcal
B: 79 T:59 W:197






Dobranoc :-*

5 marca 2014 , Komentarze (6)

Miałam taki ładny plan trzymania się ścisłego postu. 3 posiłki, w tym jeden do syta, a wyszło jak zawsze. Obiad zabrał praktycznie połowę mojej dziennej kaloryczności, ale trzymał mnie przez ponad 6h :D w sumie potrzymałby dłużej, ale wiecie jak to jest, wieczorem zaczynacie być głodne i w sumie dałybyście radę jeszcze trochę wytrzymać, ale przecież im później zjem, tym gorzej. Później żałowałam, że nie przedzieliłam obiadu na 2 porcje, bo myślałam, że pęknę. Ale niestety jak się jest bardzo głodnym, to wydaje nam się, że przecież możemy zjeść całą lodówkę. Cały dzień chce mi się spać. W ogóle nie mogę się wyspać. Ciągle na nic nie mam czasu. A tyle nauki przede mną...
Rano miałam kolokwium z angielskiego, mam nadzieję, że jakaś dobra ocenka mi wleci. We wtorek mam analizę kationów, ok. 50 stron do nauki: zastosowanie, reakcje, ciężko mi idzie! Byłam też u dentysty, bo 2 tygodnie temu pani wymieniała mi plombę i od tamtego czasu nie mogę jeść po tej stronie, bo mnie boli. Dzisiaj pani wyjęła mi plombę i założyła opatrunek z tlenku cynku, który smakuje goździkami :D Za miesiąc mi zdejmuje i zakłada plombę. Mam nadzieję, że już będzie wszystko w porządku, bo moja koleżanka, która uczy się na asystentkę stomatologiczną, straszy mnie leczeniem kanałowym. Oby się myliła!
Dzisiaj mój pierwszy dzień bez słodyczy i alkoholu. Wiem, że czasem będzie ciężko, bo ochota na coś słodkiego chwilami tak mocno dopada, że masakra. Z alkoholem będzie mniejszy problem. 40 dni, to niby nie dużo, ale jednak. Będę walczyć :-) chciałabym też ograniczyć tłuste rzeczy. Mam nadzieję, że żadne pizze itp. nie będą mnie kusić :-)
Dziś aktywności brak, ponieważ mój organizm jest tak wymęczony, że musi się zregenerować. Wczoraj był skalpel wyzwanie i pod koniec chciałam chwilkę pobiegać po pokoju, tak z 5 minut, bo dobrze pod koniec zrobić krótkie kardio, ale pierwszą piosenką jaka się włączyła z mojej biegowej listy była "Happy" Pharella Williamsa, no i nogi same zaczęły tańczyć i tak przetańczyłam i przeskoczyłam 20 minut. Pot ze mnie leciał ciurkiem, a serce waliło jak szalone, ale byłam taka happy :D Niestety od dzisiaj tańcować nie wolno, ale może uda mi się znów regularnie biegać. Ciepła pogodo, wracaj!

Śniadanie (349 kcal)

- owsianka na wodzie z mlekiem, bananem, kostką gorzkiej czekolady, siemieniem lnianym i otrębami pszennymi
- zielona herbata z cytryną

II śniadanie (164 kcal)
- winogrono różowe
- pomarańcza

Obiad (739 kcal!)
najadałam się nawet bardziej niż do syta
- makaron z pszenicy durum z łososiem i brokułami w mascarpone
- herbata owocowa

Kolacja (382 kcal)
- dwie kromki chleba sojowego z żółtym serem, pomidorem i odrobina ketchupu
- pół kubka Activii naturalnej
- pół papryki
- czarna herbata z cytryną, imbirem i miodem

Razem: 1634 kcal
B: 71 T:63 W:192


A teraz uciekam do nauki :-)




Trzymajcie się ciepło! ;-)

3 marca 2014 , Komentarze (5)

Wszystko szło tak ładnie, aż do wczoraj. Niedziela kojarzy mi się z takim słodyczowym dniem. Jadłam ładnie cały dzień, aż do wieczora. Stwierdziłam, że zjem do filmu cukierka i parę Maltesersów (dla tych co nie wiedzą co to, to takie czekoladowe kulki z chrupkim środkiem). No i nie to, że rzuciłam się na słodkie (tak byłoby łatwiej), ale brałam jednego cukierka i za chwilę szłam po następnego, przecież to tylko jeden cukierek! No właśnie takie coś jest najgorsze, bo nawet nie wiesz kiedy zjesz pół opakowania! Potem z M. zrobiliśmy naleśniki pszenno-razowe i zjedliśmy z twarogiem i powidłami. Po tych słodkościach przestałam dodawać kalorie, bo załamałabym się pewnie liczbą. Niedobrze mi było przed snem i to chyba taka moja nauczka. Oczywiście nie poćwiczyłam, bo byłam zbyt pełna. Po za tym boli mnie coś całe ciało, szczególnie nogi (pewnie po sobotnim rowerze) więc ten dzień bez ćwiczeń chyba wyszedł na dobre. Dzisiaj wciąż mnie boli, ale w planach mam skalpel.
W ogóle wpisałam sobie w kalendarzu, co i kiedy mam ćwiczyć. Wyszło 5 dni w tym tygodniu. Mam nadzieję, że będę się tego trzymać.
Dziś byłam od rana na uczelni. Pewna organizacja studencka rozdawała krówki i się skusiłam na jedną. Oczywiście wliczona w bilans kaloryczny ;-)
Ogólnie ciężki tydzień przede mną. Sporo nauki i w ogóle, dlatego dzisiaj jestem na chwilę, bo muszę jeszcze sprzątnąć pokój, zrobić skalpel i zacząć się uczyć ;-)

Śniadanie (271 kcal)
- musli orkiszowe bez cukru z jagodami goja (ostatnio wam napisałam, że acai, a to goja, więc przepraszam ;-) ) z mlekiem i kawałkiem gorzkiej czekolady
- 2 wafle graham
- zielona herbata z cytryną

II śniadanie (318 kcal)

- jajko smażone na łyżeczce oleju
- 1 wafel graham
- banan
- 250 ml soku Vega Prowansalskie Pola
- mięta

Posiłek na uczelni (230 kcal)

- dwie kromki chleba żytniego razowego z pastą z awokado, kiełkami brokuła, szynką wieprzową i ogórkiem
- krówka

Obiad (466 kcal)
- 2 kotlety z mięsa z indyka, ryżu i cukinii
- 200 g ziemniaków
- mix sałat z sosem koperkowo-ziołowym i ogórkiem

Podwieczorek (54 kcal)

- 80g różowego winogrona
- czarna herbata z cytryną

Kolacja (przede mną, po ćwiczeniach) (304 kcal)

- białko serwatkowe o smaku czekoladowo-orzechowym z mlekiem
- 125 g twarogu półtłustego z papryką i ogórkiem
- pokrzywa, czerwona herbata/melisa

Razem: 1642 kcal

B/T/W: 86/57/193


Muszę zacząć kontrolować węglowodany...




Miłego dnia chudziny ;-)

1 marca 2014 , Komentarze (13)

Hej, hello!
Kolejny dzień mi się dłużył. Dałam dzisiaj po spaniu, na pewno spałam więcej niż 10h! Oczywiście wstałam bez życia, bo za długo spałam :-( ale zjadłam śniadanko u M. trochę się pouczyłam, jak on był na siłowni, a potem poszliśmy na rower. Jeździliśmy godzinkę po jakichś łąkach i ulicach, więc było ciężko. Najlepiej jeździ mi się po lesie, albo ścieżce rowerowej :P Jakoś bolały mnie nogi i w ogóle miałam dziwny humor przez te długie spanie. Następnie M. zapomniał kluczy, a jego rodzina gdzieś pojechała, więc poziom zdenerwowania urósł do maksimum! Na szczęście okazało się, że przygłuchy dziadek jest w domu i po 20 minutach czekania dostaliśmy się do domu. Byliśmy tak głodni, że szok. Pierwszy raz jadłam golonkę z indyka, która w ogóle nie była tłusta. Jak sprawdziłam, nawet nie miała zbyt dużo kalorii. Następnie pojechałam do domu, bo miała przyjść do mnie siostra. Pofarbowałam jej włosy i poszłyśmy na zakupy do Biedronki. Zrobiłam takie zakupy, że ohoho! Kupiłam musli orkiszowe z jagodami Acai bez dodatku cukru. Już nie mogę się doczekać, aż ich spróbuję jutro na śniadanie! Znalazłam makaron bezglutenowy i również wylądował w moim koszyku, bo był w cenie zwykłego makaronu. W ogóle w Biedronce jest teraz sporo fajnych rzeczy. Np. suszone pomidory za 4,99 zł! oczywiście też zabrałam :-) i są musli błonnikowe truskawkowe albo kokosowe, które również miały nie za dużo cukru. Prawie się na nie skusiłam, ale co za dużo, to nie zdrowo. No i soki warzywne Vega. Pycha!
Po powrocie wskoczyłam w spodenki i zrobiłam turbo <3 początek był ciężki. Nie wiem czy wynikało to z tego, że przez dwa dni się nie ruszałam i w czwartek dałam po jedzeniu, czy po prostu moje mięśnie były zmęczone po rowerze. No ale koniec końców, skończyłam. Miałam mokrą koszulkę, włosy, wszystko! Ale byłam mega szczęśliwa. Moja kolacja była dość spora, bo mało zjadłam w ciągu dnia i musiałam nadrobić. Poza tym ciągnęła się przez 1,5h. Przyjechał do mnie M. i pozwoliliśmy sobie wypić cydra Somersby na pół. Wszystko wliczone w kalorie :-)
Jutro czeka mnie sporo nauki i kolejne turbo.
Czy któraś z was miała styczność z nowym programem Ewy z Shape'a? Bo jestem ciekawa opinii :-)


Śniadanie (345 kcal)

- malutka porcja płatków owsianych (20g) na wodzie z mlekiem
- 2 kromki chleba razowego (70 g) z szynką wieprzową
- czarna herbata

II śniadanie (38 kcal)

- 2 wafle graham Sunny Corn (coś jak Crunchella)

Obiad (435 kcal)
- golonka z indyka
- trochę makaronu
- buraczki

Podwieczorek (157 kcal)
- banan
- 3 wafle kukurydziane z ziołami prowansalskimi (również z Biedronki)

Kolacja (593 kcal!)

- pół kostki chudego twarogu z połową papryki
- 2 wafle graham
- białko serwatkowe o smaku czekoladowo-sezamowym z mlekiem i łyżeczką ciemnego kakao
- 10 g pistacji
- 10 g migdałów
- pół cydra Somersby

Razem: 1566 kcal

B/T/W: 114/38/177


Podsumowując luty - był lepszy niż styczeń. Ćwiczyłam więcej i bardziej trzymałam się dietki. Mam nadzieję, że będzie to widoczne w pomiarach :-)

Plany na marzec:

- zrzucić trochę z brzucha
- biegać więcej
- od środy nie jeść słodyczy ani nie pić alkoholu (wyjątek: urodziny pod koniec marca)
- wziąć się porządnie za naukę!
- przeczytać rozpoczętą kiedyś książkę: "Requiem dla nirvany" (z lutowej książki zostały mi dwa rozdziały, więc jedna książka miesięcznie, póki co daje radę!)





Trzymajcie się laseczki! ;-)

28 lutego 2014 , Komentarze (6)

Wczoraj zjadłam z miliard kalorii. Wiedziałam, że tak będzie, dlatego nie mam dziś wyrzutów sumienia. Zjadłam 4 pączki i praktycznie zero białka (chyba, że w owsiance na śniadanie). Nie będę wymieniać jakie niezdrowe rzeczy jadłam, bo nie chcę nikogo kusić. Potem powiecie, że to ja zła, niedobra narobiłam wam smaka, a nie chcę mieć nikogo na sumieniu :P Było minęło, a od dzisiaj powrót do rzeczywistości, czas się z powrotem wziąć mocno za siebie!
Nie mogę się wyspać w tym tygodniu. Chodzę jak taki zombiak, a dzisiaj to już w szczególności. W ogóle miałam dziś pierwsze zajęcia z anatomii: najpierw wykład, a następnie ćwiczenia w prosektorium. Myślałam, że będzie gorzej, a ogólnie było dość ciekawie, dopiero po zajęciach zaczęły mnie dręczyć dziwne myśli na temat tych wszystkich ciał. No ale kurcze, jak ktoś oddał ciało nauce, to chyba wiedział, co się będzie działo? Zresztą, im mniej będę o tym myśleć, tym lepiej ;-)
Wczoraj niestety nie ćwiczyłam, chociaż bardzo chciałam, ale bałam się, że zwrócę pączki, bo o dziwo cały czas byłam najedzona, aż za bardzo :D za to dzisiaj cały czas jestem głodna, ale spokojnie przyzwyczaję mój organizm do mniejszej dawki kalorii. Dzisiaj też nie poćwiczę, ponieważ jestem mega zmęczona, a poza tym zaraz biegnę na spotkanie z obcokrajowcami z mojej uczelni. Spotkanko jest z okazji tłustego czwartku, bo oni nie znają tego naszego zwyczaju i każdy dostaje pączka. Oczywiście ja swojego komuś podaruję, bo po wczoraj naprawdę nie mam ochoty :-) Później lecę do mojego M. spać, a jutro wybieramy się na rowery, więc troszkę się poruszam :-)
Jedyne o czym teraz myślę, to jak fajnie będzie pospać i wyspać się. Już nie mogę się doczekać! :-)

Menu:

Śniadanie (323 kcal)

- owsianka na wodzie z jogurtem naturalnym, kawałkiem gorzkiej czekolady, siemieniem lnianym i małym bananem

Posiłki na uczelni (rozbite na 3 przerwy) (493 kcal):

- kanapka składana z chleba razowego z ziarnami, grubą warstwą chudego twarogu, kiełkami brokuła i pomidorem/ogórkiem x2
- jabłko

Obiad (401 kcal)
- makaron pełnoziarnisty z cukinią i papryką
- pomarańcza

Podwieczorek (149 kcal)
- białko serwatkowe o smaku czekoladowo-orzechowym z mlekiem i wodą i łyżką ciemnego kakao

Kolacja: to co M. mi da zjeść :D zostało mi 284 kcal, może jakieś jajko sadzone wjedzie, albo gotowane :-)

Razem: 1366 kcal + 284 kcal w zapasie = 1650 kcal

Dzisiaj węglowodany są przekroczone z racji tego, że zjadłam 4 kromki chleba, kiedy zawsze ograniczam się do 2, ale dziś nie miałam niczego innego, co bym mogła zjeść na uczelni...
B/T/W: 187/26/71
Jakoś mało tłuszczy dziś wyszło, ale albo nadrobię jajkiem, albo dam odpocząć mojej wątrobie po wczoraj :-)




Widziałam, że sporo z was się ładnie wczoraj trzymała, gratuluję :-) ale trzeba zjeść chociaż jednego pączka w tłusty czwartek, żeby mieć szczęście przez cały rok. Mam nadzieję, że najadłam się za tyle szczęścia, że ohoho! :-)

Miłego dnia chudziny! :-)

26 lutego 2014 , Komentarze (17)

Dzień dobry!
Ależ dzisiejszy dzień mi się dłuży. Miałam tylko jedne zajęcia na 10, ale nie poszłam, bo mam jeszcze 2 nieobecności do wykorzystania. Po 11 miałam wizytę u ginekologa, więc bez sensu byłyby te zajęcia, bo mogłabym być tam niecałą godzinę. Póki co wszystko w porządku, za 3 tygodnie wyniki cytologii, ale pan doktor powiedział, że raczej nie mam się czego obawiać.
O 14 poszłam biegać. Zmieniłam trochę trasę. Zamiast 2 kółek dookoła parku, pobiegłam nad jezioro. Przebiegłam 1/4 jeziora i zawracałam. W drodze powrotnej zaczepił mnie pan rowerzysta. Mówił jaka to ładna pogoda i gadaliśmy trochę o bieganiu i rowerach, a ja cały czas biegłam! Kiedyś mi się wydawało, że nie mogłabym z kimś biegać, bo nie dałabym rady gadać (chociaż to niby najlepszy sposób na dobranie odpowiedniego tempa), a tu taka niespodzianka. Wydłużam swoje biegi, żeby w końcu zaliczyć pierwsze 10 km. Tak się dzisiaj spisałam:

Wydaje się, że wracam do poprzedniego tempa. Chociaż dzisiaj nieprzyjemnie mi się biegało. Nie mogłam się wypróżnić przed wyjściem i strasznie mnie to męczyło...
Ale ogólnie cieszę się, że wyszłam pobiegać, bo jak szłam do lekarza, to było mi zimno i myślałam, że z biegania nici.
Chudziny już jutro tłusty czwartek! Skusicie się na pączka, albo inne łakocie? Ja jutro nie liczę kalorii. Myślę, że raz w miesiącu mogę sobie na coś takiego pozwolić. Na pewno zjem pączka z ajerkoniakiem, no i zobaczę co mi jeszcze zaoferują :D . Kupiłam wcześniej groupon na włoską pizzę i chyba jutro z M. go wykorzystamy. Następny taki dzień równo za miesiąc - moje urodziny :-) a kwietniowy w święta ;-)



Nie jem już jakiś czas słodyczy, nawet nie zauważyłam od kiedy. Bo to białko serwatkowe o smaku czekolady miało mi je zastępować i świetnie daje sobie radę :-) Do tego kostka gorzkiej czekolady do owsianki i 2 owoce dziennie. Jakoś dzięki temu mnie nie ciągnie, a mam w pokoju całe pudło słodyczy.
Pączki poza tłustym czwartkiem jem jeszcze max. 2 razy w roku. Ogólnie nie ciągnie mnie do nich, wolałabym chipsy, ciastka, czekoladę, ale w tłusty czwartek stają się czymś pysznym :-) Dlatego nie będę miała uczucia, że jak zjem pączka, to codziennie będę miała ochotę, bo jak wiadomo organizm po jakimś czasie się odzwyczaja i nie mamy ochoty na słodycze itp.
Zastanawiałam się czy nie kupić chipsów, ale ciężko będzie mi się po nich otrząsnąć, poza tym mimo wszystko muszę się pilnować. Pączki i tak mają sporo kalorii i tłuszczy trans, nie potrzebują towarzystwa chipsów!
Jutro też planuję pobiegać, jeszcze przed zjedzeniem pączków :D chociaż możliwe, że jeden wpadnie między zajęciami, bo mam od 8 do 14:45 z małą przerwą. A jak nie pobiegam, to poćwiczę na pewno.
Chciałabym naprzemiennie jeden dzień biegać lub ćwiczyć kardio, a w drugi wykonywać ćwiczenia wzmacniające (Skalpel). Niestety od kiedy zaczęła się uczelnia siły opadają i chęci niestety też... Już mam parę terminów kolokwiów startując od następnego tygodnia...

Śniadanie (423 kcal)
- owsianka na wodzie z mlekiem, kostką gorzkiej czekolady, siemieniem lnianym, słonecznikiem i otrębami owsianymi
- pomarańcza
- zielona herbata

II śniadanie (408 kcal)
- 3 małe kromki chleba razowego z ziarnami z pastą z awokado, szynką wędzoną, kiełkami brokuła i pomidorem
- jabłko
- herbata miętowa

Obiad (311 kcal)
- makaron pełnoziarnisty z cukinią i papryką
- pokrzywa

Podwieczorek (138 kcal)
- białko serwatkowe o smaku czekoladowo-sezamowym z mlekiem i wodą i łyżeczką ciemnego kakao

Kolacja: jeszcze nie wiem, planowałam twaróg z warzywami, ale jadę do M. i zobaczymy jak wyjdzie ;-)
Zostało mi jeszcze 371 kcal więc coś wymyślę :-)



Miłego wieczorku i tłustego czwartku :-)

24 lutego 2014 , Komentarze (8)

Witam, witam :-)
Rozregulowałam mój tryb życia przez te ferie. Kompletnie nie mogłam zasnąć. Ciągle się wierciłam i przed 4 jeszcze nie spałam. O 7:55 wstałam, chociaż z wielkim trudem. Miałam dziś ćwiczyć turbo, ale rano stwierdziłam, że zamienię go jednak na skalpel. Miałam godzinkę przerwy w domu, miałam ochotę na jajecznicę i koleżanka wcześniej mówiła o kiełbasie, na którą nabrałam mega ochoty. Niestety. Ale w kaloriach się zmieściłam!
Po 19 wróciłam do domu dość padnięta. I głodna. Poszłam na szybkie zakupy i niestety nie mam kompletnie siły na ćwiczenia. Dzisiaj robię dzień wolnego. Prawdopodobnie będzie tak co poniedziałek :-(
W ogóle mam parę nowych przedmiotów na studiach i będzie ciężko. Dziś wróciłam z biblioteki z 4 książkami, chociaż w bibliotece wciąż w większości puste półki, więc taki mały sukces :D
Zaraz się ogarnę na jutrzejsze zajęcia i pewnie pójdę spać, bo serio - padam!

Menu:

Śniadanie (414 kcal)
- owsianka na wodzie z mlekiem, rodzynkami, słonecznikiem, otrębami owsianymi, kostką ciemnej czekolady i siemieniem lnianym
- pół pomarańczy
- zielona herbata z cytryną

II śniadanie (583 kcal)

- pół pomarańczy
- jajecznica z 2 jajek z kiełbasą
- mięta

Posiłek na uczelni (dwie przerwy) (457 kcal)
- kanapka składana z pastą z awokado, szynką i ogórkiem
- jabłko
- Activia naturalna
- 2 wafle ryżowe

Kolacja (156 kcal)
- grillowana pierś z kurczaka
- buraczki
- 8 paluszków chlebowych z rozmarynem
- herbata owocowa

Razem: 1611 kcal  

B/T/W:101/68/133

Przede mną standardowo herbatka :-)
Nie wiem jak u was, ale u mnie dziś pomimo słońca, było całkiem zimno. Mam nadzieję, że jutro słońce wraca z grzaniem :-)




Trzymajcie się mocno! :-)