Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Cel Mój cel

O mnie

Przez cały rok żyłam w biegu, dzięki czemu spełniło się wiele moich marzeń. W wakacje chciałabym zamienić tę pogoń na prawdziwy bieg - i osiągnąć wymarzoną wagę ... kilogramów. Nie jest to dużo, ale nie ma to jak czuć się lepiej we własnej skórze!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 45999
Komentarzy: 1177
Założony: 21 lipca 2010
Ostatni wpis: 10 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ruda.maruda

kobieta, 32 lat, Bergamuty

165 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: szczupła sylwetka!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 marca 2014 , Komentarze (16)

Wstałam dziś rano i pierwsze co zrobiłam to stanęłam na wagę i wzięłam centymetr do ręki. Waga wskazywała 56 kg czyli -1 kg. A oto moje pomiary:

Szyja: 31,5 cm (+-0 cm)

Biceps: 24,5 cm (-0,5 cm)

Piersi: 83 cm (-1 cm, ciągle maleją :< )

Talia: 67 cm (-1 cm)

Brzuch: 83,5 cm (-2 cm! w końcu coś ruszyło :-))

Biodra: 90 cm (-1 cm)

Udo: 52,5 cm (-1 cm)

Łydka: 33,5 cm (+-0 cm)

Razem: -6,5 cm i -1 kg w tym miesiącu.

Wiem, że spadki są niewielkie, ale lepsze to niż nic :-) Poza tym pomału zarysowują mi się mięśnie, szczególnie na łydkach i ramionach :-) Na pewno będę wyglądała odrobinę lepiej w te wakacje niż w poprzednie i to mnie cieszy :-)

Już jestem po treningu. Długo zastanawiałam się co zrobić. Myślałam o bieganiu, ale strasznie nie miałam ochoty i wręcz się zmuszałam, więc zostałam w domu. Zrobiłam Skalpel wyzwanie, potem trening z ciężarkami z Women's Health, 8 min abs, 1 min Huraganu z Tomkiem Choińskim (miałam w planach cały, ale mięśnie mi odmawiały posłuszeństwa...) i na koniec 1,5 piosenki Zumby :D Tak teraz sobie przypomniałam, że zapomniałam o rozciąganiu, ale już po wszystkim. 

Dietkowo póki co jestem zadowolona. Dziś przyjeżdża M. i mam nadzieję, że nie przywiezie ze sobą żadnych pokus! 

Śniadanie (399 kcal)

- omlet z 2 jajek, cukinii, papryki, dwóch plastrów chudej szynki na łyżce oleju

- pomarańcza

- zielona herbata z cytryną

Lunch (178 kcal)

- miska zupy ogórkowej z łyżką śmietany 12%

- dwa cienkie wafle ryżowe z ziołami prowansalskimi

Przed treningiem (127 kcal)

- 10 g orzechów włoskich

- 10 g migdałów

Obiad (385 kcal)

- dwa małe udka z kurczaka bez skóry z zupy

- 50 g kaszy gryczanej

- sałata lodowa z papryką

- 2 łyżeczki musztardy kremskiej

- jabłko

- herbata z dzikiej róży z jabłkiem

Przede mną:

Podwieczorek (116 kcal)

- białko serwatkowe czekolada-sezam z mlekiem

- czerwona herbata

Kolacja: zostaje mi na nią 447 kcal, więc na pewno coś mi się uda wymyślić

Bez kolacji: B: 74 T: 53 W:110, więc całkiem ładnie :-)

A teraz wracam do książek ;-)

EDIT: zrobiłam placki twarogowe zamiast shake'a białkowego. Pół kostki twarogu z 20 g zmielonych płatków owsianych, 25 ml mleka, jajkiem i odżywką białkową. Do drugiej tury dodałam łyżeczkę kakao i choć nie były zbyt słodkie, to dla mnie pyszne i zapychające :-) Do tego bez grama oleju :-)

Miłego weekendu ;-)

21 marca 2014 , Komentarze (9)

Hej ho!

Tryskam pozytywnym humorem! Dlaczego, to za chwilę, a na początku mała spowiedź. Tydzień zaczęłam tartaletką domową od koleżanki i to chyba rzuciło na mnie jakiś czar, że daję się pokusom w tym tygodniu. Poniedziałek, środa i piątek. No wręcz regularnie. Wczoraj ze streaker umówiłam się, że jak któraś z nas do Wielkanocy zje coś słodkiego, to 100 kcal z tych słodyczy oznacza dodatkową godzinę treningu w tygodniu. No i dzień później ja się złamałam. Szczerze się przyznaję. Przyszła siostra i przyniosła 3 makaroniki (nigdy nie jadłam, dlatego się skusiłam). I chyba już wiem, co będę jadła jak już minie moje postanowienie. No one są przepyszne! <3 No i miałam dzisiaj nie robić treningu, bo jest moja kolej sprzątania mieszkania, do tego siostra pofarbowała mi włosy - już jestem nieruda.maruda, wracam do naturalnego mysiego ciemnego blondu, mam nadzieję, że chociaż trochę się wzmocnią przez brak farbowania. Oczywiście teraz są dość ciemne, ale z czasem się zmyją. Póki co dziwne uczucie mnie ogarnia, gdy patrzę w lustro :D No ale, posprzątałam mieszkanko, odkurzyłam, wskoczyłam w spodenki i zrobiłam turbo. Robiłam wszystko dokładnie, włożyłam całą swoją energię w ten trening i pod koniec byłam mokra jakbym wyszła z wody, czyli chyba dobrze? :-) Po turbo odczekałam 5 minut, napiłam się wody i włączyłam Skalpel. Szaleństwo! Takiego treningu jeszcze nigdy sobie nie zafundowałam. Tym bardziej, że miał być dziś dzień bez ćwiczeń :D Domyślacie się jaka jestem zmęczona? Mam nadzieję, że następnym razem jak najdzie mnie ochota na słodkie i przypomnę sobie dzisiejszy trening, ochota odejdzie jak ręką odjął :D Także pomimo tej małej wpadki jestem z siebie zadowolona :-)

Na anatomii mieliśmy całe zwłoki. Nie było tak strasznie jak mogłoby się wydawać ;-) widziałam mięśniaka macicy, serce (w końcu!), jelita, no wszystko. Ćwiczenia robią się coraz ciekawsze, a tu niedługo ich koniec :-(

Słońce u mnie grzało pełną parą, 22 stopnie na termometrze, ale wiatrzysko chwilami uniemożliwiało oddychanie! Na szczęście mało było takich momentów. Mam nadzieję, że was dzisiaj też słonko rozpieściło ;-) ktoś był na wagarach? :> 

Śniadanie (280 kcal)

- owsianka na wodzie z jogurtem naturalnym, kostką gorzkiej czekolady, bananem i cynamonem

- zielona herbata z cytryną

Posiłek na uczelni (226 kcal)

- activia naturalna z musli orkiszowym, otrębami pszennymi, siemieniem lnianym i rodzynkami

Lunch (243 kcal)

- talerz zupy ogórkowej z łyżką śmietany

- pomarańcza

Obiad (528 kcal)

- 2 kostki z mintaja pieczone w piekarniku ze szpinakiem, czosnkiem, cebulką i odrobiną serka mascarpone oraz warzywa pieczone w piekarniku polane lekko oliwą wszystko posypane małą ilością mieszanką serów twardych

- jabłko

Podwieczorek (407 kcal)

- 2 placki ziemniaczane (też od siostry)

- 3 makaroniki

Kolacja (127 kcal)

- białko serwatkowe czekolada-orzech z mlekiem

- sałata lodowa z pomidorem, papryką i czarnymi oliwkami (nie dodaję warzyw do bilansu, chyba, że jem ich bardzo dużo, bo parę kalorii w jedną czy w drugą stronę, aż takiej różnicy mi nie robi, tym bardziej, że zawierają błonnik, którego nasz organizm nie trawi)

Razem: 1811 kcal

Trochę więcej niż zawsze, ale mam nadzieję, że ćwiczeniami spaliłam nadwyżkę :-)

Jutro dzień mierzenia. Trochę się boję, bo w tym tygodniu zawaliłam jedzonko... ale chociaż -1cm z brzucha! Pliiiiis!

W ogóle dziękuję, że odwiedzacie, wspieracie, że po prostu jesteście! Bez was nie dałabym rady :-*

Trzymajcie się ;-)

20 marca 2014 , Komentarze (13)

Po tym wtorku cieknie mi z nosa i pobolewa gardło i w ogóle czuję się jak, za przeproszeniem, kupa. No inaczej nie da się tego trafnie opisać. Ciągle jestem zmęczona, jest mi zimno, ciągnie mnie do spania, a najgorsze jest, to że niesamowicie szybko robię się głodna. Dzisiaj już w połowie pierwszego wykładu burczało mi w brzuchu, po owsiance. 

We wtorek było spoko, zdążyłam na pół meczu, bo tak szybko rozwalili przeciwników. Potem miało być piwo, ale wszystkim zachciało się plener, więc z godzinę chodziliśmy od sklepu do sklepu, bo to nie było kubeczków, a to zachciało się wódki, a fee. Także o 23:30 ja już byłam w domu, bo skoro nie piję, to po co mam marznąć na dworze? Na nic się nie skusiłam, jedynie po powrocie wypiłam sok pomidorowy ;-)

Za to wczoraj nie było już tak kolorowo. Miałam w planach zrobić Turbo, ale po południu ciężko mi było zmienić kanapę na krzesło. Do tego M. przyjechał i na głodnego wparował do sklepu i przyniósł pizzę z mąki pełnoziarnistej (!) i lasagne. Pizzy zjadłam 1,5 kawałka, a lasagne 1/3 400g opakowania. Potem podjadłam rodzynek i łyżeczkę (tym razem tylko :-)) miodu, bo M. zaczął jeść słodkie i musiałam coś przekąsić, żeby nie zwariować, taką miałam ochotę! Ogólnie w kaloriach się zmieściłam, bo wcześniej za dużo nie zjadłam, ale no wiecie, zdrowe odżywianie, to to nie było.

Zaraz uciekam na spotkanie na uczelni, a potem chciałabym zrobić chociaż skalpel. Mam nadzieję, że starczy mi sił. W ogóle jest tak pięknie na dworze, a ja mam zatkany nos i chodzę w kominie, bo ciągle mi zimno. Najchętniej założyłabym czapkę, ale jak ją miałam ok. 12, to wszyscy na mnie patrzyli jak na odludka :D Widziałam nawet ludzi w krótkim rękawku na rowerze, jak dla mnie szaleństwo :D

Śniadanie (356 kcal)

- owsianka na wodzie z mlekiem, bananem, kostką gorzkiej czekolady, otrębami pszennymi, siemieniem lnianym i cynamonem

- zielona herbata

Posiłek na uczelni (254 kcal)

- activia naturalna z musli orkiszowym, rodzynkami, słonecznikiem, siemieniem lnianym i otrębami pszennymi

II śniadanie (340 kcal)

- kanapka składana z chleba z amarantusem z jajkiem sadzonym, pomidorem i ketchupem

- pomarańcza

Obiad (433 kcal)

- gołąbek z dwoma ziemniakami i ketchupem

- jabłko

Zostało mi jeszcze 267 kcal. Na kolację zjem albo talerz zupy ogórkowej (nagotowałam cały wielki garnek, będzie ze spokojem na tydzień :D), albo jak nie będę głodna, to jogurt lub serek wiejski. Jak uda mi się poćwiczyć, to po treningu białko serwatkowe ;-) Podwieczorek dzisiaj odpuszczam, bo obiad mnie zapchał niesamowicie (o dziwo, bo dziś naprawdę jest ciężko).

EDIT: turbo spalanie i 8 min abs za mną. Tego potrzebowałam! Odzyskałam energię, choć na początku nie miałam za dużo sił :-)

Trzymajcie się chudziny ;-)

18 marca 2014 , Komentarze (13)

Hej chudziny!

Dzisiaj ponuro za oknem, więc energia od rana na minimalnym poziomie. Wczoraj w końcu udało mi się przeczytać książkę, którą aż wstyd się przyznać, ale zaczęłam dwa lata temu (bo dostałam na Gwiazdkę) i którą bardzo się szybko czyta, ale albo ją odkładałam i o niej zapominałam, albo nie miałam czasu. A mianowicie tę książkę:

Taka relaksująca, momentami śmieszna i naprawdę szybko czytająca się książka. Będę polować na inne części z tej serii m. in. Hotel Babylon, Plaża Babylon, Air Babylon, Fashion Babylon. 

Moja książka na marzec (również rozpoczęta bodajże w wakacje) to Requiem dla nirvany. Dorwałam ją w księgarni w pudełku przecenowym. Póki co taka sobie, też nie wymaga zbytniego skupienia, bo jest taka dla relaksu :D A na kwiecień (i pewnie nie tylko) za cel obrałam sobie "Trafny wybór" J. K. Rowling. Czeka od tych samych Świąt Bożego Narodzenia, co Szpital Babylon :D Uwielbiam czytać książki, ale często ciężko mi znaleźć na nie czas :-(

Dzisiaj w trakcie okienka poszłam z dziewczynami na pizzę. I możecie być ze mnie dumne. Nie zjadłam ani kawałka! Chociaż pachniało, wyglądało i kusiło. Ja wyciągnęłam kanapeczkę z razowym chlebkiem, a po kanapeczce pyszne jabłko! Wmawiałam sobie, że nie lubię takiej pizzy, chociaż z jednej strony to prawda. Od kiedy zjadłam prawdziwie włoską pizzę w Rzymie  to te polskie z tonami ciasta, dodatków i polane sosem czosnkowym do mnie nie przemawiają. Co nie znaczy, że bym ich nie zjadła :D Ale cały czas sobie mówię, że jak pizza to na cienkim cieście, polana oliwą, no taka pycha! Dziewczyny popijały to piwkiem, a ja wodą mineralną :D no jestem z siebie niezwykle zadowolona, bo choć musiałam stoczyć ze sobą wewnętrzną walkę, to wyszłam z niej zwycięsko :-) Taka rehabilitacja za wczoraj ;-)

Wieczorem idziemy na mecz siatkówki naszej uczelni, a potem na piwo. I wiem, że będzie mnie ciągnąć, ale się nie dam, bo jestem silna. Muszę kształtować swoją silną wolę, bo naprawdę pomaga w życiu :-)

A teraz przed wyjściem skalpel i szybki prysznic! :-)

Śniadanie (359 kcal)

- kasza jaglana z kostką gorzkiej czekolady, bananem, jogurtem greckim, siemieniem lnianym i cynamonem

- zielona herbata

Posiłek na uczelni (176 kcal)

- składana kanapka z chlebem razowym ze słonecznikiem, szynką i ogórkiem (właśnie sobie uświadomiłam, że od kilku tygodniu nie jem masła :D)

- jabłko

Obiad (545 kcal)

- potrawka z ryżem, kurczakiem, warzywami na leczo i pomidorami

- 130 ml maślanki

- kiwi

- czarna herbata

Przede mną:

Po ćwiczeniach (349 kcal)

- białko serwatkowe czekolada-sezam z mlekiem

- dwa jajka smażone na łyżeczce oleju rzepakowego (o ile uda mi się znaleźć czas przed wyjściem ;-))

- jakieś warzywa

Razem: 1342 kcal

B: 80 T: 43 W: 152

Dzisiaj trochę mniej kalorii, ale to może i dobrze, bo wczoraj zjadłam za dużo, więc się wyrównuje ;-) A dobrze, że mam taki zapas, bo nigdy nie wiadomo czy nic nie wpadnie na piwie...

Trzymajcie się ;-)

17 marca 2014 , Komentarze (15)

Tak jak cały poprzedni tydzień, wszystko w miarę wychodziło, tak w dzisiejszym dniu nic! Sama na was krzyczę za złe jedzenie, ale dzisiaj sama też niedobrze jadłam. Rano zaszłam na zajęcia no i koleżanka częstuje takimi domowymi tartaletkami z kruchego ciasta galaretką i winogronem. Odmawiałam cały czas, a ona, że urodziny i w ogóle i że wszyscy biorą no i się skusiłam. Obiadu nie jadłam, bo cały dzień na uczelni i dlatego strasznie mnie ciągnie do jedzenia. Ogólnie w kaloriach wszystko było spoko, tylko nabrałam niedawno ochoty na miód. No i zamiast wziąć jak zawsze łyżeczkę i odstawić, to wzięłam słoik przed komputer i nawet nie wiem ile zjadłam... Po czym dopchałam się dwoma cienkimi waflami kukurydzianymi i kilkoma winogronami. Wiem, wiem, że lepsze to niż czekolada czy ciastka, ale tyle węglowodanów na noc! No masakra... Nakrzyczcie na mnie!

Ćwiczeń brak, bo dzień regeneracji. Poza tym jestem tak wymęczona, cały dzień na nogach. Od jutra znów skalpel. Na szczęście jutro zjem normalnie obiad i mam nadzieję, że żadne miodki i srodki nie będą mi przychodzić do głowy.

Wieczorem idziemy na mecz siatkówki naszej uczelni, a potem na piwo. Chciałam wypić piwko i zerwać moje postanowienie (w końcu jedno ze słodyczami wystarczy), ale skoro dzisiaj dałam ciała z tartaletką i miodem, to pocieszę się, jeżeli jutro mi się uda :-)

Śniadanie (392 kcal)

- owsianka na wodzie z jogurtem naturalnym, kostką gorzkiej czekolady, słonecznikiem, rodzynkami, otrębami pszennymi, siemieniem lnianym i cynamonem

- zielona herbata

II śniadanie (499 kcal)

- tartaletka (dodałam składniki i liczę, że ma ok. 175 kcal, bo nie była za duża)

- dwa jajka sadzone bez tłuszczu

- dwa cienkie wafle kukurydziane

- 105 g winogrona różowego

- szklanka soku Vega

Posiłek na uczelni (452 kcal)

- kanapka składana z szynką i ogórkiem

- jabłko

- maślanka naturalna

Kolacja (290 kcal)

- pół makreli

- sałata lodowa z pomidorem i papryką

- 6 cienkich wafli kukurydzianych (jeden ma 19 kcal)

- herbata owocowa

Razem: 1633 kcal

B: 72 T: 59 W: 168

+ ten nieszczęsny miód, 2 wafle i winogrona. Już nie dodałam, bo po pierwsze nie wiem ile miodu zjadłam, a po drugie nie chcę się załamać... Za karę boli mnie brzuch i mam wzdęcia. Może mnie to czegoś nauczy...

Mam nadzieję, że wasz tydzień jest o wiele lepszy!

Miłego :-)

16 marca 2014 , Komentarze (12)

Tyle nauki przede mną, a ja tylko trochę do niej przysiadłam. Czas na lenistwie leci tak szybko, że nie zdążyłam się odwrócić, a tu 21. Gdyby tak zabrać mi komputer, telewizor, telefon, to na bank bym więcej się uczyła! Teraz jeszcze leci Project Runway i jak tu nie obejrzeć :P

Dietkowo całkiem spoko. Ćwiczeniowo też ok. Próbowałam po raz pierwszy zrobić Skalpel II, ale po 15 minutach mi się wyłączył (niestety nie mam na własność, tylko póki co kombinuję :P). Ogólnie nie do końca podoba mi się ten trening. Zostanę przy zwykłym Skalpelu i Skalpelu wyzwanie ;-) Nie chciałam po tych 15 minutach zaczynać nowego Skalpela więc zrobiłam trening z Mel B na pośladki i 8 min abs. Taki lekki trening dzisiaj, a jutro odpoczynek, bo planuję iść na wszystkie zajęcia, czyli od rana do wieczora poza domem.

Śniadanie (343 kcal)

- dwa jajka sadzone

- dwa cienkie wafle kukurydziane

- pomarańcza

- zielona herbata z cytryną

II śniadanie (454 kcal)

- 2 kromki chleba razowego ze słonecznikiem z szynką i ogórkiem

- koktajl z maślanki i banana z odrobiną siemienia lnianego

Obiad (420 kcal)

- potrawka z kurczaka, ryżu, warzyw na leczo i pomidorów (wybaczcie monotonność, ale jak już gotuję, to na kilka dni :D)

- jabłko

- 2 winogrona :D

- herbatka grzaniec owocowy

Kolacja (409 kcal)

- serek wiejski z łyżką otrębów pszennych, łyżką wiórków kokosowych, łyżką rodzynek i cynamonem

- białko serwatkowe czekolada-orzech z mlekiem

- czerwona herbata z cytryną

Razem: 1626 kcal

B: 108 T: 51 W: 177 (znów za dużo :<)

Od jutra nowy, "czysty" tydzień, więc jeżeli w tym podwinęła wam się noga, to od jutra mam nadzieję, że ruszacie pełną parą! ;-)

Miłego wieczoru :-)

16 marca 2014 , Komentarze (11)

No w piątek u M. skusiłam się jedynie na orzeszki ziemne ok. 10 g. Ale padłam jak zabita, po tym męczącym tygodniu.

Dzisiaj było już gorzej, bo skusiłam się na pizzę, taką mrożoną, z tygodnia włoskiego w Lidlu. Zjedliśmy na pół, ale wszystko wliczone w kalorie, a że się zmieściłam, to nie mam wyrzutów sumienia :-)

Cały dzień leniuchowałam. Nadrobiłam chyba wszystkie programy na TVN, bo leciały ciągiem plus jeden film. Wróciłam do domu i wzięłam się za Skalpel (pomimo, że była 22!). Ćwiczenia na ramiona i pierwsze na nogi robię z 2 kg hantlami i jest całkiem spoko :-) Jutro planuję zrobić Skalpel II. Ewa wyznaczyła 30 dni ze Skalpelem i zobaczymy jakie będą efekty :-)

Jutro dzień pełen nauki, więc zobaczę co u was i uciekam spać ;-)

Śniadanie (368 kcal)

- jajecznica z 2,5 jajka, z szynką i pomidorem

- 2 małe kromki chleba pszennego (niestety, nie miałam wyboru)

Obiad (508 kcal)

- dwa małe kotlety mielone pieczone bez tłuszczu z ryżem i gotowaną marchewką

- jabłko

- 20 g orzeszków ziemnych

Kolacja (384 kcal)

- pół pizzy

Po ćwiczeniach (116 kcal)

- białko serwatkowe czekolada - sezam z mlekiem

Razem: 1376 kcal

B: 81 T: 56 W: 136

Wcale nie prezentuje się tak źle :P

Dobranoc :-)

14 marca 2014 , Komentarze (10)

Ale ten czas szybko leci! Jeszcze chwila i będą wakacje :-) Myślałam, że od połowy stycznia ze spokojem schudnę do wakacji, a tu się okazuje, że to wcale nie jest takie łatwe. Tłuszczykowi chyba dobrze w moich udach i brzuchu, ale ja mu pokażę, że nie ma tam dla niego miejsca! 

Do 1 lipca zostało 108 dni! Niby tak dużo, ale nie zdążymy się obrócić i już będziemy się cieszyć wakacjami. Dlatego dajmy z siebie 100%, żebyśmy w lipcu bez żadnych skrupułów paradowały w krótkich spodenkach i dopasowanych bluzkach :-)

Dziś drugi dzień @, ale mam ochotę na ćwiczenia. Teraz się tylko zastanawiam czy skalpel czy turbo? Ale najpierw sprzątanie pokoju, bo cały czas siedzi we mnie obiad :D Więc większe prawdopodobieństwo, że zrobię skalpel :-) Może wyzwanie :-)

Dzisiejszy dzień również mnie wymęczył. Na anatomii oglądałam kawałek twarzy przekrojonej w połowie, gardło i płuca. To wszystko jest takie małe! Ale powiem wam, że bardzo mi się podoba ten przedmiot, jest naprawdę ciekawy :-)

Kolejny dzień pełen słońca, ale dla mnie było w większości czasu zimno. Ludzie chodzą w bluzach, niektórzy nawet w krótkim, a ja muszę w płaszczu i chustce.

Dzisiaj pierwszy raz nie ciągnęło mnie zbytnio do słodyczy, za to bardzo do owoców. Ale dwie porcje za mną i na tym muszę zakończyć, żeby ograniczyć troszkę węglowodany ;-)

Śniadanie (382 kcal)

- owsianka na wodzie z jogurtem greckim, kostką gorzkiej czekolady, rodzynkami, siemieniem lnianym, otrębami pszennymi i cynamonem

- zielona herbata z cytryną

Posiłek na uczelni (305 kcal)

- jabłko

- składana kanapka z plastrem żółtego sera i papryką

II śniadanie (67 kcal)

- winogrono różowe

Obiad (533 kcal)

- 2 kostki z mintaja pieczone w folii bez dodatku tłuszczu

- placuszki brokułowe z sosem czosnkowym (jogurt naturalny + czosnek + koperek)

- pokrzywa

Przede mną:

Podwieczorek (116 kcal)

- białko serwatkowe czekolada-sezam z mlekiem

Kolacja (247 kcal do zagospodarowania)

- pewnie serek wiejski i jakieś warzywo :-)

Razem: 1650 kcal 

i mam nadzieję, że nie przekroczę, bo jadę do M. a u niego tyle pokus... no ale ja mam nie dać rady? :-)

Miłego piątku :-)

13 marca 2014 , Komentarze (7)

Dziś jest jakiś dziwny dzień. Cały czas jestem nienajedzona. Nie tyle, że głodna, ale ciągle mam na coś apetyt, co niekiedy mylę z głodem. Rano na wykładzie przywitała mnie @ i przez pierwszą połowę dnia, nie dawała o sobie zapomnieć ciągle pobolewając. Na szczęście po południu ból minął, ale apetyt został. Przez to też pewnie przekroczyłam kalorie. 

Byłam dzisiaj na spotkaniu organizacji studenckiej, zapisałam się ładnie i jestem zachwycona! Tyle różnych projektów, jakieś spotkania z obcokrajowcami, różne kampanie np. o uzależnieniach, czytanie bajek dla dzieci w szpitalach, no mnóstwo akcji! Mam nadzieję, że znajdę czas na to wszystko pomiędzy nauką, bo strasznie mnie kręcą takie rzeczy. Jutro mam zamiar jechać do mojego liceum i spróbować jeszcze przed maturą załatwić spotkanie zachęcające maturzystów do studiowania na moim kierunku. Bo niestety mało osób z mojej szkoły kontynuuje naukę na Uniwersytecie Medycznym. A szkoda, bo choć nauki jest wiele, to wszystko tu fajnie i prężnie działa, a poza tym ludzie są świetni! W porównaniu z Uniwersytetem Przyrodniczym, to naprawdę fajna uczelnia :-)

Jutro standardowo anatomia - układ oddechowy. Śmiejemy się, że znowu będą nam pokazywać na kończynach (co jest oczywiście niemożliwe), ale do tej pory każdy układ pokazywali na ręce i nodze :D W ogóle panie ostatnio zapomniały nam pokazać serca, a nigdy nie widziałam takiego prawdziwego, więc trochę smuteczek, bo inne grupy widziały :-(

Dzisiaj też miałam jakieś wahania temperatur. Pewnie z niewyspania (bo spałam tylko 5h), albo jakieś choróbsko mnie łapie (tfu, tfu). Zjadłam łyżeczkę miodu na gardło i nie dam się ani bakteriom, ani wirusom! :D

Śniadanie (370 kcal)

- owsianka na wodzie z jogurtem greckim, kostką gorzkiej czekolady, bananem, siemieniem lnianym, otrębami pszennymi i cynamonem

- zielona herbata z cytryna

Posiłek w szkole (69 kcal)

- jabłko

II śniadanie (342 kcal)

- dwa jajka sadzone

- 1 wafel ryżowy z plastrem szynki i ogórkiem

- szklanka soku warzywnego Vega

- czarna kawa

Obiad (473 kcal)

- potrawka z ryżu, kurczaka, warzyw na leczo i pomidorów

- pomarańcza

- kiwi

- herbata owocowa

Kolacja (513 kcal)

- dwie marchewki

- placuszki twarogowe z kaszą kuskus i cynamonem (niestety musiałam dać 2 łyżki mąki, bo się rozwalały...)

- czerwona herbata

Razem: 1766 kcal (o 116 za dużo...)

Dużo owoców dziś było, ale to przez to, że ciągle mnie ciągnie do słodkiego. Pierwszy dzień z @, a ja już mam dość!

A i najważniejsze: zdałam chemię! co prawda na 3,5 ale zdane! :D

Miłego :-)

12 marca 2014 , Komentarze (8)

Hej ho!

Kolejny dzień pełen słońca. Z jednej strony super pogoda, ale nie do końca wiem jak się ubrać, bo rano nie za ciepło, za to w południe grzeje na całego. Nie lubię czegoś takiego, że się rozbieram, ubieram, rozbieram, ubieram. Ale narzekać dopiero zacznę w weekend, bo niestety ma padać i temperatura poniżej 10 stopni... :-(

Dzisiaj miałam tylko jedne zajęcia. Angielski zaliczony na 85% więc chociaż coś. Później pozałatwiałam wszystkie sprawy na mieście, wróciłam do domku, zasadziłam na balkonie zioła i pomidory i poszłam biegać. Dziewczyny, ale mi się dziś dobrze biegało. Trasa koło jeziora, po raz 3 i 7,62 km bez przystanku! (jedynie na światłach). Po biegu zrobiłam 8 min na brzuch. Paliło mnie niesamowicie! I dlatego jestem zmęczona. Tak mam wymęczone mięśnie, że zarządzam dzień przerwy od ćwiczeń. W końcu regeneracja jest równie ważna, co same ćwiczenia :-) Później zrobiłam obiadek i pojechałam do M. który jest przeziębiony. Kupiłam mu pierogi, bo prosił i musiałam biec jakieś 150 m na autobus, ze schodków i po schodkach i tak czułam nogi, że szok. A autobus oczywiście nie przyjechał. Takie to moje szczęście. Przechodząc obok piekarni stwierdziłam, że kupię mu coś słodkiego (w końcu ja też kiedyś mogę być chora, więc żeby wiedział jak postępować :D ). Kupiłam ciastka owsiane i kawałek skubańca. Nie wiem co to za ciasto, ale już nieraz słyszałam tą nazwę. M. się oczywiście ucieszył, a ja nie zjadłam ani ciasta, ani ciastka, ani pieroga. A tak mnie ciągnie do wszystkiego co niezdrowe, bo jutro @ mnie nawiedzi... Ale trzymam się, trzymam się dzielnie :-) Dzisiaj minął tydzień bez słodyczy, jeszcze TYLKO 5,5 tygodnia.

Za 2 tygodnie mam urodzinki i zrobię sobie cheat day. Miałam robić na wszystko, ale nie zjem nic słodkiego. Jak już tyle wytrzymam, to i cały post dam radę. Ale pewnie jakaś pizza wjedzie. A jak nie to na pewno planuję placki ziemniaczane i ciasto francuskie ze szpinakiem i fetą :-) 

Ale póki co muszę się trzymać moich postanowień, ładnie jeść i ładnie ćwiczyć :-)

Śniadanie (404 kcal)

- owsianka na wodzie z jogurtem greckim, rodzynkami, otrębami pszennymi, słonecznikiem, siemieniem lnianym, kostka gorzkiej czekolady i cynamonem

- zielona herbata z cytryną

II śniadanie (358 kcal)

- 2 jajka sadzone

- 2 wafle ryżowe z wędliną i ogórkiem

Obiad (412 kcal)

- pomarańcza

- potrawka z ryżu, kurczaka, warzyw na leczo (cukinia, cebula, papryka) i pomidorów z puszki

- herbata owocowa

Podwieczorek (127 kcal)

- białko serwatkowe z mlekiem i wodą

Kolacja (278 kcal)

- jajko na twardo z łyżeczką majonezu (u M.)

- pół papryki

- pół pomidora

- szklanka maślanki

- łyżeczka miodu (ale to tak zapobiegawczo, przed chorobą :D)

Razem: 1579 kcal

B: 98 T:61 W: 157

Jestem dzisiaj bardzo zadowolona z mojego menu, oby częściej mi się tak udawało :-)

I tego ostatniego się trzymajmy :-) 

Miłego chudziny ;-)